G贸wniarz 4
Dodane przez Aquarius dnia Pa糳ziernika 09 2011 01:47:04
Wpad艂 do kuchni i wyci膮gn膮艂 z zamra偶alnika pude艂ko lod贸w. Usiad艂 przy stole i z w艣ciek艂o艣ci膮 zacz膮艂 dziaba膰 zmarzlin臋 mrucz膮c pod nosem:
- G艂upi Jasiek. My艣li, 偶e jak jest ode mnie m膮drzejszy i starszy to ju偶 mu wszystko wolno.
- Uwa偶aj, bo jeszcze chwila i rozwalisz st贸艂 - W tym momencie do kuchni wesz艂a Jolka.
Micha艂 tylko co艣 burkn膮艂 i dalej zawzi臋cie dziaba艂 loda.
- Co艣 ty taki w艣ciek艂y? - spyta艂a robi膮c sobie kaw臋.
- Cholerny dupek - warkn膮艂 ch艂opak.
- No prosz臋, c贸偶 za autokrytyka - zakpi艂a.
- M贸wi臋 o tym baranie, Ja艣ku.
- O, a c贸偶 takiego znowu zrobi艂?
- My艣li, 偶e jak jest starszy, to mo偶e si臋 ze mnie wy艣miewa膰. Czy to moja wina, ze matematyka nie chce mi wchodzi膰 do g艂owy? - Przez chwil臋 milcza艂 poch艂aniaj膮c loda, w ko艅cu odezwa艂 si臋: - faceci to 艣winie.
- Ciekawe spostrze偶enie, bior膮c pod uwag臋 fakt, 偶e sam jeste艣 facetem.
- Ja nie jestem facetem - mrukn膮艂 Micha艂 z zaci臋t膮 min膮.
- Na kobiet臋 to ty mi nie wygl膮dasz...
- Sama powiedzia艂a艣, 偶e nie jestem facet, tylko g贸wniarz.
- Jedno nie wyklucza drugiego.
W tym momencie w drzwiach do kuchni pokaza艂 si臋 Jasiek.
- Czego chcesz?! Ponabija膰 si臋 jeszcze?! - warkn膮艂 Micha艂 patrz膮c w艣ciekle na brata. - Prosz臋, bardzo, jest mi oboj臋tne. Przecie偶 jestem dla ciebie tylko nic niewartym g贸wniarzem. Potrafisz by膰 tylko wredny i z艂o艣liwy.
- Rany - westchn膮艂 starszy brat - to ju偶 po偶artowa膰 nie mo偶na? Jeste艣 za bardzo przewra偶liwiony...
- To ja id臋 do domu - us艂yszeli nagle i zza plec贸w Ja艣ka wychyli艂 si臋 Gabriel. - Skoro nie potrzebujecie ju偶 mojej pomocy...
- Hej, nie odchod藕! - Oczy Micha艂a zaszkli艂y si臋. - Kto mi pomo偶e w matematyce?! - rzuci艂 艂y偶eczk臋 na st贸艂 i obj膮艂 mocno Gabriela wtuliwszy si臋 w niego.
- Nie mam czasu czeka膰 a偶 spowa偶niejesz - Gabriel by艂 bezlitosny.
- Ale ja jestem powa偶ny! - Micha艂 podni贸s艂 g艂ow臋 i spojrza艂 na Gabriela za艂zawionymi oczami. - Ja nie chc臋 kiblooooowa膰!! - rozp艂aka艂 si臋, a 艂zy na pot臋g臋 ciek艂y mu po policzkach.
Gabriel odruchowo obj膮艂 go i przytuliwszy zacz膮艂 g艂aska膰 po g艂owie. Dopiero po chwili dotar艂o do niego, 偶e g贸wniarz znowu sobie z nim pogrywa. Tak go to rozz艂o艣ci艂o, 偶e a偶 odepchn膮艂 go.
- Nie nabierzesz mnie wi臋cej na te krokodyle 艂zy - mrukn膮艂 id膮c do drzwi.
- Gabriel - tym razem odezwa艂 si臋 Jasiek - nie odchod藕, prosz臋. Pom贸偶 mu.
Ch艂opak spojrza艂 na swojego kochanka. Zdziwiony stwierdzi艂, 偶e tamten ma powa偶n膮 min臋, jak nigdy dot膮d. Westchn膮艂 ci臋偶ko.
- Dobra, ale pami臋taj, 偶e robi臋 to tylko dlatego, 偶e ty mnie o to prosisz. - Podszed艂 do p艂acz膮cego wci膮偶 Micha艂a - Chod藕, g贸wniarzu. I przesta艅 w ko艅cu rycze膰, bo jeszcze chwila, a nawet b艂agania Ja艣ka ci nie pomog膮 - i ruszy艂 po schodach na g贸r臋, nie ogl膮daj膮c si臋 nawet za siebie.
Micha艂 popatrzy艂 zdumiony na Gabriela, szybko otar艂 oczy i pobieg艂 za nim, jakby ba艂 si臋, 偶e go zgubi.
- Dobra, musimy co艣 zrobi膰 z tym twoim problemem - mrukn膮艂 Gabriel kiedy ju偶 siedzieli w pokoju. - Przynie艣 te swoje lody.
- Jeste艣 pewien? - spyta艂 zdumiony.
- Jestem.
- A nie wyrzucisz mi ich znowu? - w dalszym ci膮gu nie wierzy艂 rozm贸wcy.
- Jak mnie zdenerwujesz to je wywal臋, wi臋c lepiej uwa偶aj. A teraz le膰 po nie zanim si臋 rozmy艣l臋.
Nie sko艅czy艂 nawet zdania, a Micha艂a ju偶 nie by艂o w pokoju. Wr贸ci艂 chwil臋 potem z litrowym pude艂kiem lod贸w.
- No dobra, to najpierw spr贸bujemy z lodami, a p贸藕niej bez - powiedzia艂 Gabriel otwieraj膮c podr臋cznik.
Przez p贸艂 godziny t艂umaczy艂 materia艂, a Micha艂 przez ca艂y czas kiwa艂 g艂ow膮 i wsuwa艂 lody.
- Rozumiesz to?
- No chyba tak - odpar艂 niepewnie Micha艂.
- To rozwi膮偶 te przyk艂ady - wskaza艂 palcem w podr臋czniku.
Ch艂opak nie przestaj膮c je艣膰 wzi膮艂 si臋 za rozwi膮zywanie. Gabriel zdumiony patrzy艂 jak g贸wniarz bezb艂臋dnie trafia 艂y偶eczk膮 w cel i nabiera za ka偶dym razem tak膮 sam膮 ilo艣膰 lod贸w.
- Gotowe - Micha艂 przesun膮艂 zeszyt w stron臋 nauczyciela.
Ten przez chwil臋 sprawdza艂, a偶 w ko艅cu si臋 odezwa艂:
- Bardzo dobrze zrobione. A teraz spr贸bujemy bez tego - i zabra艂 Micha艂owi pude艂ko z lodami.
- Ej! Obieca艂e艣, 偶e mi ich nie wyrzucisz!
- Nie mam zamiaru ich wyrzuca膰 - odpar艂 i postawi艂 lody na pod艂odze, poza zasi臋giem wzroku Micha艂a.
- Co ty kombinujesz? - Micha艂 spojrza艂 nieufnie na Gabriela.
- Chcesz si臋 nauczy膰? To nie marud藕, tylko r贸b co ci ka偶臋.
- To co mam robi膰?
- Wyobra藕 sobie, 偶e te lody wci膮偶 tu stoj膮.
- Co? - zdumia艂 si臋 Micha艂.
- Jakie lody lubisz najbardziej?
- Czekoladowe, z bakaliami.
- Zamknij oczy.
- Po co? - zdziwi艂 si臋.
- Co艣 chyba m贸wi艂em, nie?
- No dobra - Ch艂opak pos艂usznie zamkn膮艂 oczy.
Gabriel po cichu stan膮艂 za jego plecami i nachyliwszy si臋 zacz膮艂 szepta膰 mu do ucha:
- A teraz wyobra藕 sobie, 偶e siedzisz przy ogromnym stole zastawionym r贸偶nego rodzaju pucharkami wype艂nionymi po brzegi przepysznymi lodami. Truskawkowe, 艣mietankowe, z bakaliami, z polewami, jakie sobie tylko mo偶esz wyobrazi膰.
- Mmmm- mrukn膮艂 Micha艂 i u艣miechn膮艂 si臋 od ucha do ucha. - Looody, du偶o lod贸w.
- Dok艂adnie. A na 艣rodku sto艂u ogromny, monstrualny talerz z monstrualn膮 g贸r膮 czekoladowych lod贸w z bakaliami. Rodzynki, orzechy, a偶 krzycz膮 "zjedz mnie". Na wierzchu mn贸stwo czekoladowego grysiku i czekoladowej polewy. Widzisz jak 艣wieci si臋 i kusi ci臋? Jest taka apetyczna, taka 艣liczna, 偶e a偶 tylko zliza膰 j膮. S艂yszysz jej kusz膮cy g艂os? "Zli偶 mnie, zli偶 mnie, zli偶 mnie"
- Zlizaaaa膰 - j臋kn膮艂 Micha艂 rozmarzonym g艂osem i obliza艂 si臋.
- Bierzesz 艂y偶eczk臋 i zatapiasz w tej g贸rze rozkoszy. Wchodzi g艂adko, bez 偶adnych opor贸w.
- Taaak - kolejny j臋k.
- Wci膮gasz 艂y偶eczk臋 i wsadzasz j膮 do ust. Ach, co za ambrozja. Ach, jak cudownie rozp艂ywa si臋 w ustach rozlewaj膮c ten nieziemski smak na j臋zyku. Bakalie sprawiaj膮, 偶e twoje kubki smakowe wariuj膮 z ekstazy, grysik rozkosznie chrz臋艣ci na z臋bach, a czekolada... Czekolada niczym ksi臋偶ycowy wulkan rozlewa si臋 wsz臋dzie doprowadzaj膮c twoje zmys艂y do szale艅stwa, sprawia, 偶e twoje cia艂o jest niezdolne do jakiegokolwiek ruchu, a dusza szybuje w kosmosie zanurzona w bezmiarze przyjemno艣ci i niesko艅czono艣ci rozkoszy.
- Aaaach - j臋kn膮艂 Micha艂. - Niesko艅czono艣膰 rozkoszy.
- I w tej niesko艅czono艣ci rozkoszy widzisz zadanie numer 3 ze strony 126. Otwierasz oczy i wci膮偶 widz膮c to nieziemskie zjawisko i czuj膮c t膮 kosmiczn膮 rozkosz, kt贸ra prowadzi twoj膮 r臋k臋, rozwi膮zujesz bezb艂臋dnie zadanie.
Micha艂 powoli otworzy艂 oczy i pochyli艂 si臋 nad zeszytem. Wci膮偶 mamrocz膮c: "kosmiczna rozkosz, bezmiar przyjemno艣ci..." rozwi膮zuje zadanie.
Pi臋膰 minut p贸藕niej Gabriel uwa偶nie sprawdza to co ch艂opak napisa艂, a Micha艂 wci膮偶 jeszcze nieprzytomnym wzrokiem 艣ledzi czerwony d艂ugopis, kt贸rym Gabriel zaznacza b艂臋dy.
- No prosz臋 - w ko艅cu sko艅czy艂 sprawdza膰 i u艣miechn膮艂 si臋. - Uda艂o ci si臋 rozwi膮za膰 bez lod贸w.
- Naprawd臋? - zdumia艂 si臋 Micha艂.
- Oczywi艣cie - kolejny u艣miech.
- Hura!!! - Podni贸s艂 r臋ce w ge艣cie zwyci臋stwa. - Jestem genialny!
- Nie ciesz si臋 tak jeszcze - mrukn膮艂 Gabriel. - To dopiero jedno zadanie. Teraz spr贸buj to zadanie, to i to - wskazuje palcem.
Micha艂 pochyla si臋 nad podr臋cznikiem, zamyka oczy i mamrocze pod nosem: "kosmiczna rozkosz, bezmiar przyjemno艣ci...", otwiera oczy i rozwi膮zuje zadanie.
- No widzisz, jak chcesz to potrafisz - m贸wi Gabriel p贸艂 godziny p贸藕niej. - Pi臋膰 b艂臋d贸w na trzy zadania to nie jest tak 藕le.
- Hura!! - wrzasn膮艂 Micha艂 i obj膮wszy Gabriela wszystkim czterema ko艅czynami zacz膮艂 go obca艂owywa膰. Ten zaskoczony tym nag艂ym wybuchem nie przygotowa艂 si臋 odpowiednio i chwil臋 potem le偶a艂 na 艂贸偶ku pr贸buj膮c uwolni膰 si臋 od natr臋ta.
W tym momencie drzwi otworzy艂y si臋 i do pokoju wszed艂 Jasiek. To co zobaczy艂 sprawi艂o, 偶e krew zacz臋艂a mu kr膮偶y膰 szybciej. Szybko podbieg艂 do le偶膮cych na 艂贸偶ku i z艂apawszy brata w pasie odci膮gn膮艂 go od swojego ch艂opaka.
- Ej pu艣膰 mnie! -krzykn膮艂 Micha艂 pr贸buj膮c si臋 wyrwa膰. - Ja tylko chc臋 mu da膰 buzi!
- A chcesz w mord臋, g贸wniarzu jeden? - sykn膮艂 Jasiek do wyrywaj膮cego si臋 brata.
- Ale dlaczego? - ch艂opak przesta艂 si臋 rzuca膰 i zdziwiony popatrzy艂 na brata - Przecie偶 grzeczny jestem.
- Grzeczny?! Obmacywanie mojego faceta nazywasz byciem grzecznym?
- Wcale go nie obmacuj臋. Ja mu tylko chcia艂em buzi da膰.
- Nie dra偶nij mnie g贸wniarzu, bo ci przywal臋 - warkn膮艂 Jasiek.
- No to mu dam buzi jak nie b臋dziesz patrzy艂 - burkn膮艂 Micha艂.
Jasiek ju偶 podnosi艂 r臋k臋 do uderzenia, gdy nagle drzwi otworzy艂y si臋 i do pokoju wesz艂a Monika.
- Czy mama ma wam przys艂a膰 specjalne zaproszenie na obiad? Jasiek, mia艂e艣 ich przyprowadzi膰.
- Obiad! - wrzasn膮艂 Micha艂 i z艂apawszy Gabriela za r臋k臋 poci膮gn膮艂 go za sob膮. - Chod藕!
Sekund臋 potem ju偶 ich nie by艂o w pokoju. W艣ciek艂y Jasiek po艣piesznie uda艂 si臋 do kuchni. Tak jak si臋 spodziewa艂, Gabriel siedzia艂 obok Micha艂a.
- Mo偶esz si臋 przesi膮艣膰 tam? - mrukn膮艂 do kochanka wskazuj膮c s膮siednie krzes艂o.
Gabriel ze zdziwieniem spojrza艂 na przyjaciela, ale bez 偶adnego komentarza zrobi艂 to o co tamten prosi艂. I znowu by艂 harmider, jak przy tamtym 艣niadaniu. Ojciec pr贸bowa艂 czyta膰 jak膮艣 ksi膮偶k臋, kt贸r膮 Jasiek przez ca艂y czas pr贸bowa艂 mu zabra膰, matka jednocze艣nie karmi艂a dziecko i sama jad艂a, Jolka wyg艂asza艂a te swoje feministyczne tezy, Ka艣ka wyj膮tkowo opowiada艂a o swojej pracy, a Micha艂 偶ywo dyskutowa艂 o czym艣 z Monik膮, jednocze艣nie wymachuj膮c na wszystkie strony sztu膰cami.
Po sko艅czonym obiedzie Gabriel stwierdzi艂, 偶e jak na jeden dzie艅, to ju偶 wystarczy nauki, poza tym sam te偶 musi si臋 uczy膰 do zbli偶aj膮cej sesji. Um贸wi艂 si臋 z Micha艂em na nast臋pny dzie艅 i wyszed艂, a Jasiek razem z nim, odprowadzi膰 go.
- Z艂y jeste艣? - spyta艂 Gabriel widz膮c skwaszon膮 min臋 przyjaciela.
- Ja? Sk膮d - mrukn膮艂 Jasiek.
- Przecie偶 widz臋. Nie k艂am.
- A ty nie by艂by艣 z艂y gdyby艣 zobaczy艂 jak tw贸j ch艂opak ob艣ciskuje si臋 z twoim w艂asnym bratem?! - wypali艂 Jasiek. - Nikt nie lubi by膰 rogaczem.
- Po pierwsze, nie jeste艣my ma艂偶e艅stwem, wi臋c nie mo偶esz by膰 rogaczem, a po drugie nie ob艣ciskiwa艂em si臋. To on mnie ob艣ciskiwa艂.
- To to samo.
- Nie, nie to samo, a ty po prostu przesadzasz - mrukn膮艂 Gabriel.- G贸wniarz chcia艂 mi tylko podzi臋kowa膰. Nic na to nie poradz臋, 偶e nie potrafi zrobi膰 tego normalnie. - i przyspieszy艂 kroku zostawiaj膮c przyjaciela w tyle.
- Oj, nie z艂o艣膰 si臋 ju偶 - powiedzia艂 Jasiek doganiaj膮c Gabriela. - To ju偶 nie mog臋 by膰 troch臋 zazdrosny?
- Nie ma o co - burkn膮艂 Gabriel, z艂oszcz膮c si臋 ju偶 tylko dla zasady. To co us艂ysza艂 sprawi艂o mu przyjemno艣膰. Skoro twierdzi, 偶e jest zazdrosny, to znaczy, 偶e mu jednak na nim zale偶y...
- Co ty na to 偶ebym ci臋 odpowiednio przeprosi艂 - wyszepta艂 Jasiek obejmuj膮c nagle Gabriela w p贸艂.
- Hej, ludzie patrz膮! - wykrzykn膮艂 zirytowany jednocze艣nie odpychaj膮c przyjaciela.
- To jak b臋dzie? - Jasiek nie odpuszcza艂, ale tym razem sta艂 normalnie. - Zosta艂by艣 jutro u mnie na noc...
- Pomy艣l臋 - burkn膮艂 Gabriel, staraj膮c si臋 zachowa膰 kamienn膮 twarz, chocia偶 kosztowa艂 go to wiele wysi艂ku.
- W takim razie do zobaczenia jutro - powiedzia艂 Jasiek i odszed艂.
Gabriel spojrza艂 za nim zdziwiony. Dopiero po chwili zorientowa艂 si臋, 偶e doszli ju偶 do akademika. Westchn膮艂 i wszed艂 do 艣rodka. Kiedy dotar艂 do swojego pokoju wyci膮gn膮艂 skrypty i zabra艂 si臋 za nauk臋. Chwil臋 potem skupiwszy si臋 na materiale zupe艂nie zapomnia艂 o swoim kochanku i tym denerwuj膮cym g贸wniarzu.

***

Kiedy Jasiek z Gabrielem wyszli Micha艂 przeszed艂 do kuchni i zacz膮艂 grzeba膰 w jednej z szafek. By艂 w tak dobrym nastroju, 偶e postanowi艂 upiec jaki艣 placek. Wyci膮gn膮艂 opakowanie gotowego ciasta.
- Sernik z galaretk膮 - przeczyta艂 na opakowaniu. - Ciekawe czy jest jeszcze jeden. - Przez chwil臋 grzeba艂 w szafce, a偶 w ko艅cu znalaz艂 drugie opakowanie. - Dobra, to jak膮 by tu wzi膮膰 galaretk臋? - spojrza艂 na inn膮 p贸艂k臋 tej samej szafce. - O, agrestowa. Akurat s膮 dwie.
I wzi膮艂 si臋 za robienie placka. A kiedy ju偶 sko艅czy艂 nagle okaza艂o si臋, 偶e w kuchni jest pe艂no ludzi. Jakby ca艂膮 rodzin臋 艣ci膮gn臋艂a tu jaka艣 tajemnicza si艂a. Siedli wszyscy przy stole i w wyj膮tkowej ciszy pa艂aszowali cisto. A kiedy ju偶 si臋 sko艅czy艂o, rozeszli si臋 bez s艂owa w sobie tylko znanych kierunkach. Micha艂 westchn膮艂 i wyci膮gn膮艂 z kieszeni kom贸rk臋.
- Cze艣膰 Bu艂a - powiedzia艂, kiedy ju偶 uzyska艂 po艂膮czenie. - Zaj臋ty? Nie? To 艣wietnie. Mo偶e by艣my poszli do kina? Ostatnio nam nie wysz艂o, wi臋c mo偶e dzisiaj? Nie wiem, co graj膮, ale czy to wa偶ne? Na pewno co艣 ciekawego znajdziemy. Super. To zadzwo艅 do Wisienki, a jak zadzwoni臋 do Kotka i Majki. Spotkamy si臋 pod kinem za godzin臋. Narka - roz艂膮czy艂 si臋.
Potem wykona艂 jeszcze dwa telefony, z pozytywnym skutkiem. Przebra艂 si臋 i wyszed艂 z domu. Czasu mia艂 sporo, a do kina niedaleko, wi臋c postanowi艂 pow艂贸czy膰 si臋 po mie艣cie i poogl膮da膰 wystawy sklepowe. W ko艅cu nadesz艂a godzina um贸wionego spotkania. Id膮c w stron臋 kina kupi艂 pude艂ko lod贸w. Po kr贸tkim przywitaniu weszli do kina i stan臋li pod ekranem z repertuarem kina. Po kr贸tkiej, acz burzliwej dyskusji w ko艅cu wybrali film. Po sko艅czonym seansie poszli na miasto i usiedli w pierwszej lepszej kawiarni przy piwie.
Zmierzcha艂o ju偶 kiedy w ko艅cu jednomy艣lnie doszli do wniosku, 偶e trzeba by w ko艅cu pokaza膰 si臋 w domu.
Kiedy wszed艂 do 艣rodka, zobaczy艂 Ka艣k臋 siedz膮c膮 z jakim艣 ch艂opakiem w salonie oraz matk臋 kr臋c膮c膮 si臋 po kuchni.
- Cze艣膰 - u艣miechn膮艂 si臋 do nieznajomego ch艂opaka. - Jeste艣 obecnym ch艂opakiem Ka艣ki? Jestem Micha艂, jej m艂odszy brat, a ty? D艂ugo ju偶 jeste艣cie ze sob膮? A wiesz, 偶e ona lubi tr贸jk膮ciki? To dlatego wo艂aj膮 na ni膮 "tr贸jk膮cik". Ale nie przejmuj si臋 tym - trajkota艂 jak naj臋ty nie zwracaj膮c zupe艂nie uwagi na mordercze spojrzenie siostry.
- Wojtek jestem - b膮kn膮艂 w ko艅cu ch艂opak, kiedy Micha艂 zamilk艂 na chwil臋.
- Ca艂kiem fajne masz imi臋 - u艣miechn膮艂 si臋 Micha艂. - Ka艣ka, kt贸ry to ju偶 Wojtek w twojej karierze? - zwr贸ci艂 si臋 do siostry z niewinnym u艣miechem. - Bo szczerz m贸wi膮c nie pami臋tam. Straci艂em rachub臋 przy pi膮tym.
- Zamknij si臋, g贸wniarzu! - wrzasn臋艂a Ka艣ka. - Bo ci臋 ukatrupi臋!
Micha艂 tylko u艣miechn膮艂 si臋 z艂o艣liwie i uciek艂 do kuchni, profilaktycznie chowaj膮c si臋 za plecami rodzicielki. Na szcz臋艣cie Ka艣ka nie mia艂a zamiaru go goni膰, zaj臋ta t艂umaczeniem czego艣 po cichu swojemu ch艂opakowi. W ko艅cu chyba mu wyt艂umaczy艂a, bo wzi臋li si臋 za r臋ce i ruszyli na g贸r臋.
- Jak my艣lisz mamo, zostanie u niej na noc?
- Je偶eli dasz im spok贸j, to pewnie tak.
- No co ty mamo, przecie偶 ja jestem grzeczny - odpar艂 z pretensj膮 w g艂osie.
- A ja jestem Mi艣 Yogi - mrukn臋艂a kobieta mieszaj膮c w garnku z podejrzan膮 zawarto艣ci膮. - Nie rozumiesz, 偶e oni wszyscy nie s膮 przyzwyczajenie do tego twojego gadania?
- Co ja na to poradz臋, 偶e oni wszyscy s膮 tacy dziwni - odpar艂 Micha艂 wyci膮gaj膮c z zamra偶alnika pude艂ko lod贸w. - Ja jestem normalny. To nie moja wina, 偶e chc臋 wszystko wiedzie膰.
- Od艂贸偶 te lody, zaraz b臋dzie kolacja.
- A co b臋dzie na kolacj臋? Nie chcia艂bym by膰 niemi艂y, albo co艣, ale to co艣 w garnku wygl膮da obrzydliwie.
- To leczo z cukini.
- A to gotujesz tak specjalnie bo ch艂opak Ka艣ki przyszed艂? A tak w og贸le to kto b臋dzie? Wszyscy? Je偶eli tak to mo偶e by膰 niedobrze.
- Dlaczego? - zdziwi艂a si臋 kobieta.
- Wiesz, ja tam nie mam nic przeciwko w艂asnej rodzinie, ale my nie jeste艣my normalni. Jeszcze si臋 biedaczek przerazi i ucieknie. Pami臋tasz? Wszyscy ch艂opacy Ka艣ki tak reagowali, jak tylko nas poznali. A偶 si臋 dziwi臋, 偶e siostra go w og贸le przyprowadzi艂a. Ju偶 wiem! - wykrzykn膮艂 tryumfalnie. - to jaki艣 natr臋tny wielbiciel, kt贸rego chce si臋 pozby膰, wi臋c postanowi艂a go przyprowadzi膰, 偶eby艣my go nastraszyli i w ten spos贸b on si臋 od niej odczepi i w ko艅cu b臋dzie mog艂a znale藕膰 sobie prawdziwego ukochanego i 偶y膰 d艂ugo i szcz臋艣liwie! Ach, ale ja jestem genialny!
- G艂upoty gadasz i tyle - mrukn臋艂a matka. - Poza tym m贸w o sobie, dobra? To ty z Monik膮 jeste艣cie w tej rodzinie najmniej normalni.
- No wiesz, mamo, powinienem si臋 obrazi膰 - Micha艂 nad膮艂 si臋 w udawanym oburzeniu.
- A chcesz 偶ebym przypomnia艂a ci tych wszystkich ch艂opak贸w Ka艣ki i Jolki, kt贸rych odstraszyli艣cie? A mo偶e tych, kt贸rzy przez was sko艅czyli na wizytach u psychiatry?
- O, to tacy te偶 byli? - zdziwi艂 si臋.
- A by艂o kilku, by艂o, to ci kt贸rzy spotykali si臋 z Jolk膮
- No to ja si臋 nie dziwi臋, czemu Jolka sta艂 si臋 lesb膮, skoro 偶aden facet nie m贸g艂 z ni膮 wytrzyma膰.
- Micha艂! - matka skarci艂a Micha艂a, chocia偶 w jej oczach mo偶na by艂o dostrzec weso艂e ogniki. - Id藕 zawo艂aj ich na kolacj臋. Jolki nie ma, nie wr贸ci艂a jeszcze z randki, a ojciec mia艂 jak膮艣 awari臋 w firmie i nie wiadomo kiedy wr贸ci.
- A Jasiek?
- A chyba powinien by膰 u siebie, ale nie jestem pewna.
- Dobra - Micha艂 schowa艂 resztk臋 lod贸w do zamra偶alnika.
- I przynie艣 mi Karola! - krzykn臋艂a matka kiedy Micha艂 bieg艂 po schodach na g贸r臋. - 艢pi w swoim 艂贸偶eczku!
- Hej, zakochani, kolacja! - wrzasn膮艂 Micha艂 dobijaj膮c si臋 do drzwi Ka艣ki.
Nie czekaj膮c na reakcj臋 wpad艂 do pokoju brata.
- Jasiek! - wrzasn膮艂 mu tu偶 nad uchem.
Jasiek drgn膮艂 przestraszony i gdy podni贸s艂 g艂ow臋 znad skryptu, kt贸ry w艂a艣nie studiowa艂, mia艂 mord w oczach.
- Ile razy ci m贸wi艂em g贸wniarzu, ze masz tu nie wchodzi膰? - sykn膮艂.
- Nie wiem - wzruszy艂 ramionami. - Matka wo艂a na kolacj臋.
Jasiek bez s艂owa wsta艂 i wyszed艂 z pokoju, a Micha艂 za nim. Jasiek ruszy艂 w stron臋 schod贸w, a Micha艂 wszed艂 po cichu do pokoju po przeciwnej stronie korytarza. By艂 to pok贸j jego najm艂odszego brata. I chocia偶 Karol by艂 jeszcze niemowlakiem, kt贸ry nawet jeszcze nie raczkowa艂, to i tak w pokoju by艂 pe艂no zabawek. Po cichu podszed艂 do 艂贸偶eczka, u wezg艂owia kt贸rego sta艂a elektroniczna nia艅ka. Drug膮 tak膮 mia艂a zawsze przy sobie matka dzi臋ki temu nie musia艂a zabiera膰 ze sob膮 najm艂odszego syna do swojej pracowni, gdzie maluch by艂by nara偶ony na wdychanie niebezpiecznych opar贸w z farb, rozpuszczalnik贸w i innych chemikalii, kt贸rych u偶ywa艂a przy malowaniu. Micha艂 ostro偶nie pochyli艂 si臋 i wzi膮艂 na r臋ce 艣pi膮cego niemowlaka. Przytuli艂 go do piersi i wyszed艂 z pokoju. Kiedy wszed艂 do kuchni, wszyscy ju偶 siedzieli przy stole. Odda艂 matce dziecko, kt贸re zacz臋艂o si臋 ju偶 budzi膰 i wykrzywia艂o twarz do p艂aczu i usiad艂 do sto艂u. Usiad艂 obok Moniki, kt贸ra wpatrywa艂a si臋 intensywnie w nowego ch艂opaka Ka艣ki., A wi臋c chce go wypr贸bowa膰, pomy艣la艂 Micha艂 i u艣miechn膮艂 si臋.
- Smakuje? - zapyta艂 Wojtka z niewinn膮 min膮.
- Oczywi艣cie, bardzo smaczne - odpar艂 ch艂opak.
- Co艣 chyba nie bardzo ci smakuje, bo strasznie ma艂o sobie na艂o偶y艂e艣. Pozw贸l, ze ci do艂o偶臋 - powiedzia艂 Micha艂 i zanim ch艂opak zd膮偶y艂 zareagowa膰, si臋gn膮艂 do stoj膮cego na stole garnka i do艂o偶y艂 ch艂opakowi kopiast膮 ilo艣膰 leczo z cukinii. - No, to si臋 nazywa porcja - u艣miechn膮艂 si臋 zadowolony - Smacznego.
- Przesta艅 g贸wniarzu! - warkn臋艂a Ka艣ka - Nie nastraszysz go tak 艂atwo!
- Nie wiem o czym gadasz, siostra - powiedzia艂 Micha艂 z niewinn膮 min膮 nak艂adaj膮c sobie leczo na talerz. - Przecie偶 jestem mi艂y. Poza tym martwi臋 si臋 o twojego ch艂opaka, on jest taka chudzina. Trzeba go dokarmi膰. Przecie偶 nie mo偶emy pozwoli膰 偶eby zas艂ab艂 jak b臋dziecie uprawia膰 seks, no nie? - w tym momencie Monika zacz臋艂a si臋 d艂awi膰 jedzeniem ze 艣miechu. - Przecie偶 to s膮 tylko warzywka, samo zdrowie - powiedzia艂 Micha艂 i waln膮艂 siostr臋 po plecach, a偶 po kuchni rozesz艂o si臋 echo.
- Dzi臋ki - wycharcza艂a Monika i popi艂a wod膮.
Micha艂 zaj臋ty m艂odsz膮 siostr膮 zupe艂nie nie zwraca艂 uwagi na ch艂opaka Ka艣ki, kt贸ry robi艂 si臋 coraz bardziej czerwony z zak艂opotania. W ko艅cu Monika dosz艂a do siebie, a Micha艂 odwr贸ci艂 sie w stron臋 starszej siostry.
- Wszystko z tob膮 w porz膮dku Wojtek? - zapyta艂 z trosk膮 w g艂osie, widz膮c twarz ch艂opaka. - Nie jest ci za gor膮co? - ch艂opak w milczeniu przecz膮co pokr臋ci艂 g艂ow膮. - Mamo! To twoja wina!
- S艂ucham? - zdziwi艂a si臋 rodzicielka przerywaj膮c na chwil臋 karmienie najm艂odszego syna.
- Przez ciebie Wojtek zrobi艂 si臋 ca艂y czerwony - odpar艂 Micha艂 z pretensj膮 w g艂osie. - Da艂a艣 za du偶o papryki do tego leczo - doda艂 si臋gaj膮c po stoj膮cy na stole pojemnik z mielon膮 papryk膮. - Ile razy ci m贸wi艂em, 偶eby艣 nie przyprawia艂a tak ostro? - Sypn膮艂 spor膮 ilo艣膰 papryki do swojego leczo i si臋gn膮艂 po pieprzniczk臋. - Przez ciebie biedaka teraz pali w gardle. - Odkr臋ci艂 nakr臋tk臋 i wysypa艂 prawie po艂ow臋 zawarto艣ci na sw贸j talerz. - Zobacz jaki czerwony si臋 zrobi艂. Nast臋pnym razem dawaj co艣 do picia, bo jeszcze biedak padnie na serce. No nie, Monika? - i nie czekaj膮c na odpowied藕 podszed艂 do lod贸wki i wyci膮gn膮艂 z niej karton soku z jab艂ek. Razem ze szklank膮 zdj臋t膮 z suszarki postawi艂 go przed Wojtkiem. - Lepiej popij tym. - Usiad艂szy z powrotem zacz膮艂 miesza膰 danie na talerzu.
- Przepraszam, ty masz zamiar to zje艣膰? - zapyta艂 niepewnie Wojtek.
- Tak, a co? - Micha艂 spojrza艂 zdumiony na pytaj膮cego.
- Nie, nic...
Micha艂 spr贸bowa艂 danie i skrzywi艂 si臋. Si臋gn膮艂 po pojemnik z papryk膮.
- M贸g艂by艣 zostawi膰 w ko艅cu t膮 papryk臋, g贸wniarzu jeden? - zapyta艂 milcz膮cy dot膮d Jasiek.
- A bo co? - odburkn膮艂 zaczepnie.
- A bo inni chc膮 te偶 skorzysta膰, a nie ma ju偶 wi臋cej papryki w domu.
- Niech ci b臋dzie, chocia偶 to w dalszym ci膮gu jest strasznie md艂e.
- To ju偶 nie m贸j problem - mrukn膮艂 Jasiek wysypuj膮c na sw贸j talerz reszt臋 papryki z pojemnika. Wymiesza艂 wszystko dok艂adnie i wzi膮艂 si臋 za jedzenie. Ani on, ani Micha艂 w og贸le nie zwracali uwagi na zdumion膮 min臋 go艣cia.
- Jasiek, mo偶e by艣 tak da艂 Wojtkowi jak膮艣 swoja pi偶am臋. W moj膮 raczej si臋 nie zmie艣ci, w koszulach nocnych bli藕niaczek wygl膮da艂by strasznie krety艅sko, a Monika 艣pi na golasa, wi臋c te偶 odpada. Zostajesz tylko ty. - powiedzia艂 Micha艂 po sko艅czonej kolacji.
- Po kiego grzyba? - zdziwi艂 si臋 starszy brat.
- No bo skoro zamierza u nas nocowa膰 to nie wypada, 偶eby lata艂 z go艂ym ty艂kiem, nie?
- A sk膮d wiesz, 偶e on u nas b臋dzie nocowa艂? - zainteresowa艂 si臋 Jasiek.
- A bo Ka艣ka zmieni艂a dzisiaj rano po艣ciel.
- Zamknij si臋, g贸wniarzu jeden! - wrzasn臋艂a ca艂a czerwona Ka艣ka. -Wojtek, nie s艂uchaj go, on po prostu gada g艂upoty!
- No co, nieprawd臋 m贸wi臋? -zdziwi艂 si臋 Micha艂 - Zmieni艂a po艣ciel i sprz膮ta艂a chyba przez godzin臋, chocia偶 ja osobi艣cie nie widzia艂em u niej w pokoju 偶adnego brudu. To chyba oznacza tylko jedno, co nie, Monika?
- Z pewno艣ci膮 - odpar艂a m艂odsza siostra. - To oznacza tylko jedno: seks, seks i jeszcze raz seks - i wyszczerzy艂a si臋 w u艣miechu.
- Nie s艂uchaj ich - m贸wi艂a nerwowo Ka艣ka wypychaj膮c ch艂opaka z kuchni. - M贸wi艂am ci, 偶e oni nie s膮 normalni.
Micha艂 z Monik膮 u艣miechn臋li si臋 do siebie i przybili pi膮tk臋. A potem wszyscy rozeszli si臋 do swoich pokoi. Reszt臋 dnia Micha艂 sp臋dzi艂 na grze na komputerze.
Nast臋pnego dnia budzik obudzi艂 go o sz贸stej rano. Umy艂 si臋 i ubra艂 szybko i zszed艂 do kuchni. Chcia艂 upiec placek zanim Gabriel przyjdzie. Tym razem mia艂 to by膰 piernik. Na szcz臋艣cie wszyscy jeszcze spali, wi臋c kiedy
placek by艂 ju偶 gotowy m贸g艂 go bez przeszk贸d zabra膰 do swojego pokoju, 偶eby spokojnie ostyg艂 zanim reszta rodziny go wyw臋szy i ze偶re ca艂ego. Dla pewno艣ci zamkn膮艂 drzwi na klucz i zszed艂 na d贸艂. Czekaj膮c na Gabriela w艂膮czy艂 telewizor. Min臋艂a si贸dma, potem 贸sma a jego nauczyciela wci膮偶 nie by艂o. Matka zacz臋艂a kr臋ci膰 si臋 po kuchni przygotowuj膮c jedzenie dla Karola. Reszta rodziny pewnie jeszcze spa艂a. Micha艂 postanowi艂 spyta膰 brata kiedy Gabriel do niego przyjdzie.
- Jasiek! - wskoczy艂 do pokoju brata, lecz ten nawet nie drgn膮艂. Spa艂 na plecach, zupe艂nie go艂y, a sko艂tuniona ko艂dra le偶a艂a obok niego. - Jasiek - usiad艂 na biodrach brata, lecz ten tylko co艣 mrukn膮艂 i daje spa艂.
Micha艂 u艣miechn膮艂 si臋 szata艅sko i zacz膮艂 powoli rusza膰 biodrami, ocieraj膮c si臋 o przyrodzenie brata. Chwil臋 potem pochyli艂 si臋 i zacz膮艂 delikatnie pie艣ci膰 ustami jeden z sutk贸w.
- Um, Gabriel, przesta艅, daj mi jeszcze pospa膰 - wyst臋ka艂 zaspanym g艂osem, jednak nie otrzyma艂 偶adnej odpowiedzi. - Gabriel? - zapyta艂 ju偶 bardziej przytomnym g艂osem i otworzy艂 oczy. I zobaczy艂 szczerz膮cego si臋 w u艣miechu siedz膮cego na nim Micha艂a.
W tym momencie dotar艂o do niego co jego m艂odszy brat przed chwil膮 robi艂. W艣ciek艂y z艂apa艂 ch艂opaka za koszulk臋 i rzuci艂 na pod艂og臋.
- Ty cholerny, zboczony g贸wniarzu! - wrzasn膮艂 w艣ciek艂y do granic mo偶liwo艣ci.
- A艂, boli!- rozrycza艂 si臋 Micha艂 rozcieraj膮c bol膮ce siedzenie.
- I bardzo dobrze! Nale偶y ci si臋, ty zboku cholerny! Popierdoli艂o ci臋 do reszty, czy co?!
- Ja tylko chcia艂em ci臋 obudzi膰! - Micha艂 rycza艂 coraz g艂o艣niej. - Nie musia艂e艣 by膰 taki brutalny!
- Zamknij si臋 w ko艅cu, bo zobaczysz, co to znaczy gdy ja jestem brutalny! - warkn膮艂 Jasiek ukrywaj膮c pod ko艂dr膮 rosn膮ce podniecenie. - Ile razy ci m贸wi艂em, 偶e masz nie w艂azi膰 do mojego pokoju?! - Gdyby nie ten k艂opotliwy problem, pewnie ju偶 dawno rzuci艂by si臋 na brata.
- Ale ja tylko chcia艂em zapyta膰 dlaczego Gabriel jeszcze nie przyszed艂 - wychlipa艂 Micha艂 robi膮c nieszcz臋艣liw膮 min臋.
- No to si臋 go zapytaj!
- Ale nie wiem jak, przecie偶 nie mam do niego telefonu.
Jasiek w艣ciekle sapn膮艂. Przez chwil臋 siedzia艂 i czeka艂 a偶 przejdzie mu z艂o艣膰 na tyle, 偶eby m贸c normalnie rozmawia膰. W ko艅cu si臋gn膮艂 po telefon i wybra艂 numer.
- Cze艣膰. Mam nadziej臋, 偶e nie obudzi艂em? To dobrze. Nie, nic. Po prostu ten cholerny g贸wniarz zawraca mi dup臋, 偶e jeszcze nie przyszed艂e艣. Ach, rozumiem. To ucz si臋. Pa. - Jasiek roz艂膮czy艂 si臋.
- No i co?
- I jajco - warkn膮艂 Jasiek. - Powiedzia艂, 偶e przyjdzie po po艂udniu, teraz si臋 uczy.
- Jeste艣 kochany! - Micha艂 chcia艂 si臋 rzuci膰 bratu na szyj臋, lecz napotka艂 jego morderczy wzrok i szybko zrezygnowa艂 z tego pomys艂y.
- Masz co chcia艂e艣, a teraz spadaj - warkn膮艂 Jasiek.
Kiedy Micha艂 w ko艅cu wyszed艂 z pokoju Jasiek podskoczy艂 do drzwi i przekr臋ci艂 klucz. Cholerny g贸wniarz, tak go podnieci艂. Spojrza艂 w d贸艂 na swojego cz艂onka. Stercza艂 gotowy do zabawy. Trzeba co艣 z tym zrobi膰. Opar艂 czo艂o o drzwi i zamkn膮wszy oczy zacz膮艂 si臋 pie艣ci膰. Chwil臋 potem doszed艂 z krzykiem. Kiedy ju偶 uspokoi艂 oddech i rozko艂atane serce, star艂 wszystkie 艣lady i poszed艂 si臋 umy膰






CDN