Tajemnica 2
Dodane przez Aquarius dnia Czerwca 29 2011 21:28:23
Artre nie spał już od dłuższej chwili. Po prostu leżał rozkoszując się otaczającym go ciepłem. Był świadom, że to przyjemne uczucie napływa od czyjś otaczających go ramion. I ten zapach cynamonu. Nie chciał otwierać oczu. Wtem poczuł na twarzy czyjś gorący oddech. Nie mógł powstrzymać ciekawości i podniósł powieki. Zobaczył twarz mężczyzny. Krótkie, złociste włosy okalały przystojną twarz opaloną na złocisty brąz. Spod gęstych złotych brwi patrzyły na niego oczy o barwie pogodnego letniego nieba. Na mocnej szczęce widać było kilkudniowy zarost. Przez jego lewy policzek biegła cienka biała blizna. Niewielkie zmarszczki wokół oczu i cienkich ust świadczyły, że mężczyzna często się uśmiechał.
- Przypomina słońce. - tylko to przyszło mu na myśl na określenie tego mężczyzny. Słoneczny człowiek patrzył w oczy Artre wyraźnie zaskoczony tym, co w nich ujrzał.
- Zaraz się ode mnie odsunie- na samą myśl o stracie ciepła tych ramion chłopak zadrżał i poczuł żal. - Kiedy dotrze do niego, że jestem Mieszańcem znienawidzi mnie tak jak wszyscy.
Tymczasem mężczyzna zamrugał oczami w zdziwieniu i delikatnie odsunął się od Artre, nie wypuszczając go jednak ze swoich ramion. Obaj obserwowali się wzajemnie. Skóra Artre zaczęła przybierać intensywnie różowy odcień pod spojrzeniem mężczyzny. Młodzieniec zdecydował się przerwać zalegające w komnacie milczenie.
- Gdzie jesteśmy? - Zapytał Artre.
- W komnacie- usłyszał w odpowiedzi
- Nie ma, co. Na mądre pytanie mądra odpowiedź.- Pomyślał chłopak świadomie próbując nie zauważać reakcji swojego ciała na głos obcego.- Zwykłe "Dzień dobry" wypowiedziane takim głosem brzmiałoby jak zaproszenie do łóżka. - Taki tok myśli, co najmniej zszokował chłopaka. Aby uniknąć dalszych rozmyślań tego rodzaju Artre postanowił pytać dalej.
- Ale gdzie dokładniej?- W odpowiedzi na pytanie mężczyzna lekko się uśmiechnąwszy, przysunął się bliżej do Artre i powiedział niemal szeptem.
- W łóżku- w tej samej chwili nieznajomy przyciągnął chłopaka do siebie i pocałował go. Artre próbując protestować rozchylił wargi, co skwapliwie wykorzystał mężczyzna, wsuwając pomiędzy nie swój język. Po chwili nie przerywając pocałunku lekko przesunął się tak, aby leżeć na chłopaku.
- Co on robi?- Artre pomyślał, gdy język nieznajomego zaczął badać wnętrze jego ust, kiedy ich języki się spotkały, chłopak cicho jęknąwszy w usta mężczyzny, delikatnie wygiął się w łuk, instynktownie pragnąc więcej. Objąwszy ramionami szyję obcego Artre przyciągnął go bliżej do siebie jeszcze pogłębiając pocałunek. Dreszcze przyjemności przeszły przez całe ciało chłopaka, kiedy mężczyzna wolno przesunął dłońmi wzdłuż boków młodzieńca, delikatnie badając końcami palców tors i ramiona leżącego pod nim młodzieńca. Artre westchnął z żalem, gdy nieznajomy przerwał pocałunek. Jeszcze przez sekundę ich usta były połączone cienką nitką śliny.
Chwilę potem chłopak wydał z siebie cichy jęk, kiedy słoneczny człowiek pochyliwszy głowę, delikatnie całował jego szyję.
- Ach!- Artre cicho załkał, kiedy mężczyzna lekko ugryzł podstawę jego szyi i zaczął ssać, pozostawiając na niej czerwony ślad.
- Bogowie, co on mi robi?- Zastanawiał się chłopak- Dlaczego tak reaguję na jego dotyk? Przecież nie znam nawet jego imienia.- Kiedy usta nieznajomego zsunęły się niżej podążając w ślad za jego dłońmi, poznając każdy odsłonięty fragment ciała chłopaka. Artre wiedział że tylko gniew pozwoli mu się wyrwać spod kontroli obcego.
- Jak on śmie? Przecież mnie nie zna. Nie chce ode mnie nic, oprócz mojego ciała. Niech przestanie, przestanie.- Myślał chłopak, świadomie podsycając swój gniew. Mężczyzna jakby wyczuwając napięcie chłopaka, zsunął się z niego i objąwszy go mocno ramionami, zapytał go
- Czy ty mnie znasz?- Zaskoczonemu tą nagłą zmianą Artre zajęło parę sekund zrozumienie pytania i danie na nie jednoznacznej odpowiedzi.
- Nie- przez twarz mężczyzny przemknął jakby cień zawodu.
- Jak masz na imię?- Na kolejne pytanie mężczyzny chłopak dał niemalże natychmiastową odpowiedź.
- A ty?- W błękitnych oczach nieznajomego zalśniły iskierki śmiechu.
- Ja pierwszy zapytałem.- Przez chwilę obaj mierzyli się wzrokiem. Chłopak skapitulował pierwszy.
- Artre- cicho powiedział, delikatnie się przy tym rumieniąc.
- Ładne imię. Podoba mi się.-Powiedział mężczyzna. Artre pod spojrzeniem obcego jeszcze bardziej się zarumienił.
- Dobrze, ty znasz już moje imię, ale ja nadal nie znam twojego.- Chłopakowi z trudem udało się zapanować nad głosem.
- Więc teraz ty musisz mi powiedzieć swoje.- Artre był bardzo ciekaw kim jest nieznajomy. Mężczyzna przez moment milczał, potem niepewnie powiedział.
- Nie wiem. Nie pamiętam.- Zaskoczony Artre przez chwilę zastanawiał się jak zareagować, potem wyciągnął dłoń i delikatnie dotknął opuszkami palców policzka nieznajomego. Obcy lekko zadrżał pod jego dotykiem.
- Czy mogę zbadać twój umysł?- Zapytał go Artre- Sprawdzę co ci się stało. Proszę zaufaj mi.- Chłopak nie wiedział dlaczego tak bardzo zależało mu na pozwoleniu mężczyzny. Wyraźnie zaskoczony nieznajomy długo patrzył na Artre zanim odpowiedział.
- Dobrze.- Artre głęboko odetchnął i spojrzawszy w oczy mężczyzny uwolnił swoje myśli na poszukiwanie umysłu słonecznego człowieka. Po chwili znalazł go. Ciepła, jakby jedwabna świadomość mężczyzny delikatnie go otoczyła. Młodzieniec zaczął szukać wspomnień nieznajomego. Wkrótce natrafił na jakby szklaną barierę odgraniczającą go od pamięci mężczyzny. Wiedział że tej przeszkody nie mógł zniszczyć. Kiedy wycofał się już z umysłu nieznajomego i ujrzał nad sobą jego zmartwioną twarz nie mógł powstrzymać łez.

- Przepraszam, ale nie mogę ci pomóc. W twoim umyśle jest blokada. Gdybym spróbował ją usunąć mógłbyś umrzeć.- Powiedział Artre. Nieco zaszokowany mężczyzna mocno przycisnął chłopaka do siebie i zaczął scałowywać łzy z policzków Artre. Kiedy młodzieniec nieco się uspokoił i przestał drżeć nadal trzymał go w swoich ramionach.
- Dlaczego?.. Dlaczego ty mnie po... pocałowałeś?- Zapytał zarumieniony Artre. Mężczyzna cicho się roześmiał.
- No, cóż... Wyglądałeś tak kusząco kiedy się zarumieniłeś, że po prostu nie mogłem się oprzeć.- Odpowiedział nieznajomy.- I wiesz co? Nadal wyglądasz niesamowicie pociągająco, Artre.- Dodał, przysuwając się bliżej z uwodzicielskim uśmiechem. Chłopak poczuł przyjemne ciepło spływające w dół jego brzucha.
- Bogowie, dlaczego tak się czuję? Przecież on pragnie tylko mojego ciała. Nie mnie, nie mnie. Jeśli sądzi że zachowam się jak tania dziwka, to się bardzo myli.- Myślał Artre, świadomie pozwalając zawładnąć nad sobą gniewowi. Jeden gwałtowny ruch ramienia i odrzucił mężczyznę od siebie, jednocześnie wysuwając szpony i przesuwając nimi przez pierś nieznajomego, pozostawiając na złotej skórze cztery płytkie zadrapania.
- Nigdy... Nigdy mnie tak nie dotykaj.- Wykrzyknął rozłoszczony Artre.- Nie jestem twoją zabawką. Jeśli mnie jeszcze raz dotkniesz w ten sposób, zabiję cię, ty... - Chłopak urwał zaskoczony wyrazem twarzy mężczyzny. Nieznajomy nie był przestraszony, ani rozgniewany, ani nawet zaskoczony. Był smutny. Takiej reakcji Artre się nie spodziewał.
- Ja... Nie wiedziałem, że nie znosisz mojego dotyku. Ja... Przepraszam. Czy jeśli ci obiecam, że już nigdy cię nie dotknę , to przestaniesz być na mnie zły?- Cicho powiedział mężczyzna i dodał prawie szeptem - Proszę
Artre przez chwilę patrzył na niego zdumiony i nagle zrobiło mu się przykro. Już otwierał usta, aby go przeprosić, gdy zaskoczył go nagły wrzask spoza drzwi.
- SOOLLLL!!!!-



Malum Parvus Animus- <łac.> mały zły duch