Nowa Atlantyda 49
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 22:40:58
Zbliżamy się nieuchronnie do części 50...
NOWA ATLANTYDA
PART 49
Po dłuższej przerwie wielki powrót.^^
"Chodu, chodu chodu!" -wrzeszczał w myślach Hoshi uciekając przed Kojim. Sklasyfikował gościa momentalnie jako zboczeńca i zainteresowanego nim.
"Sam już nie wiem co gorsze?"- zastanawiał się.
Kiedy spadł z drzewa i kapitan go złapał nawet się ucieszył, że nie upadł na ziemię, ale kiedy Koji go pocałował... Poczuł obrzydzenie. Nie chciał żeby całował go ktoś inny niż Yuma. Chciał się odsunąć, ale Ouzuki przytrzymał go mocno i nie pozwalał się ruszyć.
-Senpai...-zaczął niepewnie chłopak.-Puść...
Koji nie odezwał się tylko przewrócił chłopaka na plecy i przytrzymał mu ręce nad głową. Hoshi czuł, że zaraz zacznie panikować.
-Senpai co...?-zaczął, ale starszy chłopak mu przerwał.
-Podobasz mi się.-powiedział.
Hoshi zastygł w bezruchu i jedyne co czuł to krwisty rumieniec wylewający mu się na twarz. Czyli jednak Ryo miał rację... O kurde!
-Senpai... Ale ja...-zaczął, ale starszy znowu mu przerwał.
-Chciałbym się z tobą spotykać.-wypalił.
Hoshi zrobił wielkie oczy i nie mogąc się powstrzymać pisnął:
-ŻE KURDE CO?!!!
Koji odruchowo puścił ręce Hoshiego ze zdziwienia, co ten od razu wykorzystał zrywając się z miejsca i rzucając do ucieczki.
-HOSHI!!! -usłyszał za sobą głos kapitana, który najwyraźniej postanowił go dopaść.-ZACZEKAJ!!!
"Pomarzyć wolno!" -pomyślał sarkastycznie Hoshi i przyspieszył.
Mniej więcej znał zagajnik i wiedział, że dobiega do granic posesja, na której stał pałacyk. W głowie zamajaczyła mu myśl...
************************************
Koji musiał przyznać, że Hoshi jest szybki. Kiedy już myślał, że dogonił chłopaka ten zniknął mu z oczu. Ouzuki rozejrzał się dookoła. Najwidoczniej był niedaleko granicy posesji, bo dalej rośliny nie były już tak wypielęgnowane. Zatrzymał się i popatrzył na mieniące się nieduże jeziorko. Najwidoczniej musiało stanowić naturalną granicę. Tafla jeziora leciutko falowała. Kopnął nieduży kamyczek, który wpadł blisko brzegu. Obserwował jak na wodzie tworzą się kręgi. Zaklął cicho pod nosem. Gdyby nie puścił rąk chłopaka...
Ech... Teraz nie czas na takie myśli. Musi wyczaić kolejną okazję, żeby z nim pogadać. Tak łatwo nie odpuści!
Z rozpędu kopnął większy kamień, który wpadł z głośnym pluskiem do wody.
Nie pozostało mu nic innego jak wrócić do pałacyku i liczyć na to, że tam jakoś złapie Hoshiego. Przypuszczał, że chłopak tak kluczył między drzewami, że nie zauważył jak zmienił kierunek.
************************************
Hoshi prychając wynurzył się z wody w mokrym ubraniu.
-Cholera...-zaklął pod nosem.-Musiał kopnąć ten kamień tak, że głowę dostałem? -mruczał pod nosem wychodząc na brzeg i rozcierając sobie guza.
W ostatniej chwili przypomniał sobie, że może wytrzymać długo pod wodą. Odbił się od brzegu i zanurkował. Przesiedział w niewielkiej odległości od brzegu dotąd aż Koji nie odszedł. Dopiero kiedy był pewien, że chłopak jest dość daleko wynurzył się.
Próbował wycisnął chociaż trochę wody z ubrania, ale na niewiele się to zdało. Nie pozostało mu nic innego, jak wracać spory kawałek w stanie zmokłej kury.
-Cholera...!
Przeklinał całą drogę do pałacyku, tym bardziej, że było mu zimno w mokrym ubraniu. Kiedy był blisko tyłów świątyni zauważył go Capricorn-jeden z kapłanów. Natychmiast podszedł do chłopca i otulił swoją peleryną.
-Ileo-Ni! Co się stało? Jesteś cały mokry! -pytał.
-Wpadłem przez nieuwagę do jeziorka...-powiedział szczękając zębami.
-A nie mogłeś się przemieścić? -spytał kapłan.
-Nie mogłem się skupić... Zimno mi...
-Chodź do środka...-powiedział kapłan obejmując go za ramiona i prowadząc na kwatery mieszkalne kapłanów.-Dam ci coś ciepłego i jakieś ubranie na zmianę.
Hoshi mógł tylko kiwnąć głową, tak mu było zimno. Dał się bez słowa zaprowadzić do pokoju kapłana, gdzie ten szybko znalazł mu tunikę na zmianę i poszedł po coś ciepłego do picia. Hoshi szybko zdjął z siebie mokra szatkę i założył suchą. Od razu zrobiło się mu lepiej. Jedyne co mu w tej chwili dolegało to senność. Nawet nie zauważył, że zrobił się późny wieczór. Jakoś odruchowo położył się na łóżku i zasnął, kiedy tylko przyłożył głowę do poduszki.
Kiedy Capricorn wrócił z uśmiechem zauważył, że chłopiec zasnął. Nie pozostało mu nic innego, jak przykryć Hoshiego kołdrą i iść powiadomić innych, że chłopiec jest u niego.
part 49
the end