Nowa Atlantyda 30
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 22:09:36
Kruk każe Ryo musi... Za jakie grzechy?
NOWA ATLANTYDA
PART 30
Hoshi z wściekłością zatrzasnął za sobą drzwi i zamknął je na klucz. Słyszał jak Takuto dobija się i próbuje je otworzyć.
- ODEJDŹ! -wrzasnął tylko.
Wiedział, że Takuto nie ustąpi. Był nie mniej uparty od niego. Hoshi usiadł ciężko na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Nie miał nawet siły płakać. Już nie miał czym płakać.
- Oni wszyscy są tacy sami...- szepnął.- Nic ich tak naprawdę nie obchodzę... Nie mam nawet komu się wyżalić...
Za drzwiami w dalszym ciągu panował ruch. Hoshi wiedział, że nikt tak tego nie zostawi, ale niewiele go to obchodziło. Chciał być sam.
- Żeby chociaż Ryo tu był...- szepnął i nagle uzmysłowił sobie jaki był głupi. Szybko sięgnął po telefon i wybrawszy numer czekał aż rozmowa zostanie połączona.
********************************
Ryo prychnął głośno. Woda z prysznica dostała się mu do nosa.
- Paskudztwo...- mruknął zmywając z siebie kurz. Trener wymęczył dziś całą drużynę siatkówki i Ryo był wręcz szczęśliwy, kiedy pozwolił im w końcu zejść do szatni i wykąpać się.
Chłopak zakręcił wodę i owinąwszy się ręcznikiem wszedł do przebieralni. Kiedy wkładał spodnie usłyszał dźwięk swojej komórki. Szybko sięgnął po telefon.
"Nie znam tego numeru..."- pomyślał, ale odebrał.
- Tak?
- Cześć stary...- usłyszał cichy głos.
- Hoshi! - ucieszył się.- Już myślałem, że o mnie całkiem zapomniałeś. Co słychać u ciebie? - spytał. W odpowiedzi usłyszał tylko głośny szloch.
- Ty płaczesz? - spytał przestraszony. W życiu nie słyszał żeby Hoshi płakał.
- Ryo...- jęknął.- Ja tu nie wytrzymam...- zapłakał.
- Uspokój się i opowiadaj co się stało? - powiedział stanowczo chłopak.- Ja nic z tego twojego bełkotu nie rozumiem.
Słyszał jak Hoshi stara się uspokoić.
- Nienawidzę go...- warknął chłopak połykając łzy.
- Kogo?
- Yumy...
"No to mamy problem na tle miłosnym..."- zauważył w myślach Ryo.
- Nie rycz tylko mów co się stało.- powiedział.
- On... On mi nie powiedział, że kogoś ma i...- zdanie przerwał szloch.
- Chyba się domyślam...- westchnął czarnowłosy chłopak.-Ale żeś się wpakował. Zawsze miałeś skłonności do pakowania się w tarapaty...
- Co ja mam zrobić? - jęknął chłopak po drugiej stronie linii.- Nienawidzę go, ale też nie potrafię przestać go kochać... To tak boli...
Ryo westchnął.
- Wiem stary, wiem... Też to przeżywam...- przyznał.
- Hę? Dlaczego? - spytał nagle Hoshi.
- No...- zająknął się chłopak.- Jakby to powiedzieć...
- Rumiko dała ci kosza? - spytał Hoshi.
- Emmm... Nie do końca...- westchnął ciężko chłopak.- Okazało się, że zakochała się już dawno w chłopaku z drugiej klasy... Nie ma szans na to żeby coś między nami było...
- Twoja sytuacja jest i tak lepsza od mojej...- zauważył Hoshi. -Możesz sobie iść do domu i na nią nie patrzeć, a ja przebywam w tym samym miejscu co on i nie mogę nigdzie iść...-burknął.
- A nie puszczą cię do mnie?
- Co ty?! - prychnął Hoshi. - Tu jest jak w koszarach... Pełno strażników koło bramy... Raz im zwiałem, ale mnie znaleźli na drugi dzień...
- Uciekłeś...?
- No...- w głosie chłopaka słychać było satysfakcję.- Ukradłem im motocykl i pojechałem do dziadków nad morze.
- Proszę, proszę...- mruknął Ryo. - Czekaj... To ten cały Yuma miał motocykl?
- No nie... Nie jesteśmy teraz u niego tylko w głównej siedzibie...
- Jakiej znowu siedzibie?
- Jakieś 40 km na północ od Tokio... Nazywają to Pałacykiem. Cała rodzina tu mieszka, a wielkie to jak cholera... Zamek królewski przy tym wysiada...
- Nieźle... Ale zeszliśmy z tematu... To może zgodzą się żebym ja do ciebie wpadł?
- Czy ja wiem...? - zastanowił się Hoshi. - Mogę spytać...
- A tak na marginesie to drużyna za tobą tęskni... A kapitan wariuje, że stracił dobrego rozgrywającego i nie ma kto wygrywać meczy...
- Kapitan? A nie trener?
- Wiesz jaki jest trener. Jaka jest drużyna to jest, ale wykrzesać z niej ile się da...
- Fakt... Dzięki Ryo... Trochę mi się humor poprawił. Pogadam z nimi czy możesz tu przyjechać.
- Yhm... Podejrzewam, że cała drużyna i nasza klasa chętnie by cię odwiedziła. Zastanawiają się co się z tobą dzieje.
- Hmmm... Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Jeśli wypali to do ciebie zadzwonię. Dobra?
- Dobra. Nie ma sprawy.
- To trzymaj się Ryo. Do usłyszenia.
- Nara stary i nie załamuj się.- powiedział na pożegnanie i rozłączył się.
"Pałacyk...? Ciekawe... W końcu się okaże, że mój najlepszy kumpel jest księciem albo coś..."
part 30
the end