Lovers of music 13
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 21:01:24
by Ryoko Kotoyo
2003

W szkole epidemia grypy... Nawet psorów rozłożyły i dlatego mam troszkę czasu żeby popisać dalsze części.^^ Jedziemy z częścią 13!!!

Mari z uśmiechem na twarzy wyszedł z łazienki nucąc pod nosem jakąś melodyjkę. Nagle zatrzymał się. Przed nim oparty o ścianę stał chłopak o długich czarnych włosach.
Szarooki poznał od razu, że był to Shinichi - ten sam chłopak, którego pocałował w czasie obiadu. Mari zamierzał przejść szybko obok niego, ale chłopak złapał go za koszulkę i przyciągnął do siebie.
-Coś się taki nieśmiały zrobił?- spytał go z ustami przy jego uchu.
-Czego chcesz zboczeńcu?- spytał bezceremonialnie Mari.
-Hmmm... Ciebie?
Szarooki czuł jak twarz pokrywa mu się delikatnym rumieńcem.
-Przestań pieprzyć głupoty i puszczaj mnie!- powiedział wściekle Mari.
-Nic z tego skarbie...-powiedział chłopak muskając ustami jego szyję. Skrzyżował ręce Mari na jego piersi i mocno trzymał w nadgarstkach.
-Przestań...-poprosił szarooki cicho.
-Nie... Ty we mnie rozbudziłeś na nowo to co chciałem zabić w sobie... Musisz za to ponieść karę...-jego ręce zacisnęły się mocniej na rękach chłopca. Ścisnął tak mocno, że aż w oczach stanęły mu łzy bólu.
Czarnowłosy zaczął go ciągnąć w kierunku drzwi na środku korytarza. Mari usiłował się wyrwać, ale Shinichi był silniejszy od niego. Chciał krzyknąć, ale jego krzyk został zduszony przez namiętny pocałunek. Mari aż otworzył usta ze zdumienia. Czarnowłosy wykorzystał to i włożył mu język do ust. Badał jego wnętrze podczas, gdy po policzkach Mari płynęły łzy. Shinichi wepchnął go do pomieszczenia, które okazało się być łazienką dla innych pokoi. Szarooki upadł na zimną podłogę. Chciał wstać, ale w tym samym momencie długowłosy przytwierdził go do podłogi. Trzymał jego ręce mocno nad jego głową jedną ręką, a drugą dotykał jego twarzy.
-Nie próbuj krzyczeć, bo ci obiję tę śliczną twarzyczkę.-wyszeptał mu do ucha, a Mari poczuł jak przechodzą go ciarki. Nic nie mógł zrobić... Starał się nie reagować na to, że ręka chłopaka bada całe jego ciało. Palce dotykały skóry na piersi, lekko uszczypnęły sutki. Mari jęknął cicho odruchowo kiedy Shinichi zaczął je ssać. Dłoń sunęła dalej coraz niżej i niżej. Czarnowłosy siłą zdarł z niego ubranie, a potem brutalnie wszedł w niego. Mari poczuł taki ból, że przed oczami zrobiło mu się ciemno. Nie czuł niczego poza otępiającym go bólem. Z początku próbował się wyrwać, ale bezskutecznie.
Ocknął się. Nadal leżał na zimnej podłodze w łazience. Jego ciało było pokrwawione, a z dołu rozchodził się tępy ból.
Zgwałcono go...
Z trudem podniósł się i stanął na nogi. Udało mu się dotrzeć do pokoju, który dzielił z Kaworu i Rei. Wszedł.
-No nareszcie! Gdzie ty tyle byłeś...?-zaczął z wyrzutem Rei, ale urwał kiedy zobaczył w jakim Mari jest stanie.
Obaj chłopcy poderwali się ze swoich łóżek i podbiegli do słaniającego się na nogach chłopaka.
-Mari...-zaczął przestraszony Rei.-Co ci się stało...?
-Nic...-odpowiedział cicho.
-Przecież widzę, że...-zaczął, ale Kaworu mu przerwał i wskazał na nogi Mari.
-Popatrz...-powiedział cicho. Po nogach chłopca spływała krew pomieszana ze spermą. Rei bez słowa wziął go na ręce i położył delikatnie na łóżku.
-Kaworu... Idź po Yue i Hitomi...-czarnowłosy tylko skinął głową i wyszedł. Podszedł do drzwi pokoju kolegów i zapukał. Nie spodziewał się odpowiedzi więc wszedł. Te kołki nie zamknęły drzwi... Obudził ich z trudem.
-Hmmm... Co...?-Yue przetarł oczy. Hitomi przekręcił się na drugi bok i popatrzył na Kaworu pytająco.
-Chodźcie...-powiedział krótko.
Obaj wstali i wyszli razem z nim. Weszli do drugiego z przydzielonych im pokoi. Hitomi krzyknął tylko cicho, a Yue zaklął pod nosem.
Mari leżał na łóżku, a Rei próbował się czegoś od niego dowiedzieć.
-Co się stało...?-spytał Yue.
-Wygląda na to, że został zgwałcony, ale nie chce powiedzieć przez kogo...-powiedział rudzielec podchodząc do nich.
-Trzeba iść do szefa i zgłosić co zaszło...-powiedział Yue.
-Nie...-powiedział cicho Mari.
-Mari-chan...-zaczął Hitomi podchodząc.-Przecież ktoś cię skrzywdził. To nie może tak zostać!
-Mogą odwołać konkurs jeśli ktoś się dowie...
Kaworu podszedł i powiedział:
-Co nas tam konkurs! Jesteś ważniejszy!
-Nie idźcie... Proszę...
Kaworu westchnął.
-Nie mamy wyjścia...-powiedział Yue.- Dopóki Mari nic nie powie nic nie możemy zrobić...
Skinęli głowami.
Rei podszedł.
-Wybacz Mari, ale musimy ci zdjąć to potargane ubranie i póki co doprowadzić do stanu używalności...
Szarooki skinął lekko głową. Yue podniósł do delikatnie i zdjął potarganą koszulkę, a Rei ściągnął z niego to co zostało ze spodenek. Hitomi wrócił z namoczonym ręcznikiem, który podał Kaworu, a ten bez zbędnych słów rozsunął szatynowi nogi i przyłożył ręcznik. Mari syknął z bólu.
-Wytrzymaj, proszę...-powiedział cicho Kaworu. Mari odruchowo zaciskał nogi, więc Yue trzymał do delikatnie w ramionach, a Rei i Hitomi trzymali mu nogi rozsunięte.
-Paskudnie to wygląda...-powiedział Kaworu.- Strasznie go pokaleczył...
-Jak go dorwę to...-Yue zaciskał wściekle pięści.
Mari poruszył się ledwo dostrzegalnie.
-Coś ci potrzeba?- spytał Rei.
-Nie...-odpowiedział cicho.-Chciałem się tylko przekręcić, bo tak mniej boli...
Leżał na jednym boku z rękami blisko ciała. Hitomi głaskał jego ciemno-blond włosy. Yue przykrył go kołdrą. Wyszli razem z Hitomi dopiero wtedy gdy Mari zasnął.
Hitomi płakał cichutko. Yue objął go ramionami.
-Hi-chan... Nie płacz...-prosił cicho.
-Ale Mari...-rozpłakał się na dobre.-Widziałeś co mu ktoś zrobił...?
Yue objął go mocniej.
-Nic na razie nie możemy zrobić... Jutro zaczyna się konkurs i Mari chce żebyśmy w nim wzięli udział... Uszanujmy to...
Pocałował go lekko w usta.
-Kładź się... Jutro będziemy potrzebowali sił...-Hitomi ułożył się na jego ramieniu i zasnął ze łzami na policzkach.


*********************


Rano kiedy wstali od razu zapukali do drugiego pokoju.
-Wchodźcie...-usłyszeli głos Kaworu.
Mari siedział na łóżku i rozczesywał sobie włosy.
-Mari-chan...?-zaczął Hitomi.
Szarooki uśmiechnął się lekko do nich, ale w jego oczach widać było ból. Hitomi klęknął obok niego i przytulił się. Znowu zaczął płakać.
-Hi-chan...-zaczął Mari.- Nie rycz...
Hitomi podniósł na niego zapłakaną twarzyczkę i spytał cicho:
-Boli...?
-Już nie tak bardzo... Dam radę chodzić...
-Ale weź jakieś środki przeciwbólowe...-powiedział Rei.
-Po śniadaniu...-powiedział Mari.- Nie chcę, żeby mnie jeszcze żołądek rozbolał.
Zeszli wszyscy do jadalni i usiedli przy swoim stoliku. Niedaleko od nich siedziała Aika, Shinichi i całe ich towarzystwo. Dziewczyna znowu zaczęła rzucać ostrymi replikami pod adresem Mari, ale chłopiec na nie nie reagował. W ogóle nie podnosił wzroku na tamten stolik. Aika w końcu dała za wygraną nie bardzo wiedząc dlaczego ten wyszczekany chłopak dzisiaj olewa ją całkowicie? Mari z kolei tylko raz zerknął przelotnie w ich kierunku i natychmiast spuścił wzrok, w którym ponownie chłopcy zobaczyli ból. Już zrozumieli kto doprowadził Mari do takiego stanu...
Po śniadaniu zebrali się w jednym z pokoi. Do zebrania informacyjnego mieli godzinę.
-Mari...?-zaczął wolno Kaworu.
-Hm...?-chłopak popatrzył na niego.
-To ten..."czarny" tak cię urządził...?
Mari tylko skinął lekko głową.
-Nie mówcie...-poprosił cichutko.-I tak wam nikt nie uwierzy...
-Dobra!- powiedział Yue.- Ale po konkursie zgłaszamy całe zajście albo sami wymierzymy sobie sprawiedliwość!!!
Nigdy jeszcze nie widzieli Yue tak wściekłego. Przerażało ich to...
Rei przytulił tylko Mari bez słowa...
Na zebraniu dowiedzieli się w jakich kolejnościach będą występować i jaki będzie skład jury. Ponadto mówiono również o tym kto jak się będzie prezentował. Organizatorzy wszystko skrzętnie zapisywali.
Chłopcy już nie pozwolili Mari samemu gdzieś wychodzić. Zawsze któryś mu towarzyszył. Raz tylko koło nich przeszedł Shinichi, a Yue, który w tym momencie towarzyszył Mari wiele wysiłku kosztowało, żeby nie rzucić się na chłopaka i nie wtłuc mu.
Ale konkurs miał się zacząć i wszyscy zaczęli się lekko denerwować...

part 13
the end