Legenda Krzyżowych Gór 6
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 20:33:08
by Ryoko Kotoyo
2003

Jejku! Jejku! To już będzie szósta część! Wybaczcie, że tyle trwało zabranie się za jej napisanie, ale mam tyle pracy w budzie, że się czasem nie wyrabiam czasowo. Chociaż niektórzy twierdzą, że i tak piszę w cholerę... Pozdroffki i dedykacja dla Gabza, Primei, Jash, Hikarusia, bibi-chan i Aiczka.^^ Motywacja tradycyjnie pod Ryoko.Kotoyo@interia.pl albo zostawcie na http://schwarz.blog.pl./ Będzie nowy layout!!!



Kashir trzymał go mocno w pasie. Yukito po raz pierwszy w życiu jechał konno i trochę się bał, ale Snayowie mieli dobrą rękę do zwierząt. I do koni oczywiście.
Zatrzymali się w środku lasu na rozdrożach. Chłopiec rozglądał się niepewnie dookoła. Skulił się kiedy usłyszał wycie wilków.
-Boisz się?- szepnął Kashir.
Yukito skinął głową.
-Nie masz czego.-powiedział snay.- Póki jesteś ze mną nic ci nie zrobią istoty z tego lasu.
Przytulił go mocniej do siebie.
Czekali nadal.
-Na co czekamy?- spytał nieśmiało Yukito.
-Na innych...
-Na jakich innych...?-usłyszał stukot podków o kamienną drogę. Odwrócił głowę. W ich stronę zmierzało kilku konnych. Ich oczy świeciły dziko w mroku. To byli snayowie z pozostałych zamków.
Podjechali do nich i zatrzymali się. Kashir pozdrowił ich.
Jeden ze snayów nie spuszczał wzroku z Yukito, któremu nie podobał się jego badawczy wzrok.
-Kim on jest...?-spytał snay.
-On?- spytał Kashir.
Snay skinął głową.
-On jest z tej grupy, która przebywa w domostwie Gerta.
-Ach tak...
-Ale wypada się przedstawić.-powiedział Kashir.- Wprawdzie okoliczności mamy jakie mamy, ale kultura wymaga...
Snayowie przytaknęli. Yukito zdążył się już zorientować, że chociaż wyglądali dziko to bardzo cenili sobie dobre wychowanie.
Zbliżył się do nich snay, który bacznie obserwował Yukito.
-Jestem Areene ze wschodniego zamku. Ten obok mnie to mój towarzysz Wysyu.-snay o krótkich zielonych włosach skłonił lekko głowę.
Zbliżyli się dwaj następni.
-Ja jestem Wasi z zamku zachodniego, a to Reidia.- wskazał na dziewczynę, która mu towarzyszyła.
-Suule z zamku północnego.-powiedział kolejny snay.- A to Gashia.- dziewczyna pokłoniła się w ich stronę.
Zostało jeszcze dwóch.
-Jestem Uniyri z zamku centralnego, a to Tyaru.- młody snay w pelerynie ukłonił się.
-A to jest Yukito.- powiedział Kashir, na co chłopiec także się ukłonił. Po chwili dołączył do nich Neyra.
Kashir rozejrzał się.
-To już zdaje się wszyscy?- spytał.
-Tak.-potwierdziła Reidia.- Reszta zajmuje się zabezpieczeniem zamków.
-Ruszajmy...-cała grupa ruszyła galopem przez las, w stronę jedynego przyjaznego im domostwa w tych stronach...



***********************



Przyjaciele i koledzy Yukito podnieśli głośny krzyk kiedy zobaczyli grupę snayów na koniach przed chatą ich gospodarza.
Jednak byli kompletnie zaskoczeni kiedy z jednego z koni zeskoczył Yukito i po prostu do nich podszedł.
-Yukiiiiiiiiiiiii!- wydarł się Shingo i rzucił się przyjacielowi na szyję.
Czarnowłosy był tak zaskoczony, że nie był w stanie nawet zaprotestować.
-Shingo... Puść mnie i nie rób mi wstydu...-powiedział w końcu.
-Wstydu?- spytał.- Chłopie! Myśmy myśleli, że cię coś zeżarło, że już nie żyjesz, a ty sobie na koniu przyjeżdżasz, z tymi... z tymi... no...
-Snayami...-dokończył Yukito.
-O właśnie!
-Gdyby nie oni już bym pewnie nie żył, ale Kashir zabrał mnie do ich zamku.-wskazał ręką na snaya, który obserwował ich cały czas.
Miał dziwny wyraz twarzy.
Nagle z chaty wyszedł Gert, jego żona Arianna i ich syn Iro.
Neyra natychmiast podszedł do chłopca i odciągnął go trochę na bok. Zaczął mu coś szeptać do ucha. Chłopak czerwienił się coraz bardziej.
-Neyra!- krzyknął Wasi.-Amory na potem!
-My mamy co innego do roboty, głupolu!- powiedział Uniyri.
Neyra skrzywił się, ale zanim podszedł pocałował chłopca namiętnie w usta. I znowu pół grupy omal krwotoku z nosa nie dostało.
-Widziałeś?- szepnął Shingo do Yukito.
-Niby co?
-Ten zielony go pocałował, a temu to się najwyraźniej podobało...
-Też mi coś...-westchnął Yukito. Sam wiedział już jak to jest pozostawać w bliższych kontaktach ze snayem. Miał swoje tajemnice, o których nikt wiedzieć nie musiał...
Gert podszedł do Kashira i ukłonił się lekko. Snay odwzajemnił gest.
-Rozumiem, że sprawa jest poważna?- zaczął mężczyzna.
-Niestety...-westchnął Kashir.- Ludzie chcą podpalić nasze zamki...
-Co zrobicie?- spytała Arianna.- Uciekniecie?
-Nie wiemy...-powiedział Tyaru.- Chcemy uniknąć walki, ale żeby uciec nie będzie czasu. Wprawdzie nie wiemy kiedy oni to planują.
-Będziecie się bronić?- spytał Gert.
-Zapewne tak...-powiedziała Gashia.
-Jeśli są tacy głupi niech spróbują podejść pod zamki... Nie będzie to łatwe zadanie...-powiedział Kashir.
-Co zrobicie?- spytał Gert.
-Już trwają prace obronne. Część ścieżek jest zasypywanych i zabezpieczanych pułapkami. Dopiero w ostateczności będziemy zabijać...
-Spróbujemy się czegoś dowiedzieć we wsi i w miasteczku...-powiedział Iro.
Skinęli głowami. W końcu postanowili wracać do zamków. Postanowiono, że na razie koledzy Yukito przeniosą się do zamku Kashira. Zmieszczą się tam bez problemu, a Gert uniknie pytań ze strony sąsiadów.



**********************



Kashir wniósł Yukito do jego komnaty i położył śpiącego chłopca na łożu. Miał już wychodzić kiedy ręka chłopca zacisnęła się na jego płaszczu.
-Nie idź...-usłyszał cichą prośbę.
Usiadł koło chłopca na łóżku i gładził jego policzek opuszkami palców. Nawet taka delikatna pieszczota była naładowana erotyzmem.
Yukito zmusił Kashira, żeby ten się obok niego położył. Snay delikatnie ściągnął z niego szatę. Ciało chłopca zdobiły jedynie złote ozdoby, które błyszczały w blasku księżyca. Kashir zdjął także swoje szaty. W słabym świetle Yukito widział nagie ciało Snay'a. Pocałował go bardzo namiętnie jednocześnie wsuwając mu język do ust. Snay całował jego szyję, gryzł lekko skórę. Chłopiec wił się pod nim dziko, bo Kashir przygniatał go swoim ciężarem do łoża. Czuł jak męskość wężowego mężczyzny napiera na jego brzuch. W pewnym momencie usta Kashira zniknęły z jego szyi, a pojawiły się dużo niżej, pomiędzy jego rozchylonymi teraz udami, które tak dziwnie bolały go w pachwinach. Snay gwałtownie brał go do ust, przygryzł delikatnie zmuszając go, by wydzielił nieco płynu. Zlizywał go z całej długości, a Yukito jęczał z podniecenia, które po kilku minutach znalazło swoje ujście.
Kashir pocałował go znowu mocno i ułożył się obok niego. Chłopiec nadal leżał z rozchylonymi szeroko nogami. Nie miał siły nawet żeby zmienić pozycję. Snay przyciągnął go do siebie, objął mocno i przykrył kołdrą. Zasnął natychmiast wdychając zapach Kashira...


part 6
the end