Black cat 2 3
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 18:29:01
by Ryoko Kotoyo
2005
No i mamy kolejną część. Mówiłam, że Ryo weźmie się do pracy jak tylko złapie trochę wolnego czasu? A nie chcieliście mi wierzyć...=.= A więc dobra... Bierzemy się do pisania.^^ Miłego czytania i zostawcie mi duuuuuuuuuuuuuuuuuużo motywacji. Wasza Ryoko^^
-Yuu...-szepnął Jiro nie wypuszczając go z ramion. Pochylił się nad chłopcem i mocno wpił się w jego usta.
-Chodź...-powiedział cicho czarnowłosy i biorąc go za rękę zaprowadził do sypialni.-Zaczekaj chwilkę...-powiedział cicho i wyszedł.
Jiro nawet nie był w stanie rozejrzeć się po pokoju. Tak bardzo cieszył się, że w końcu znalazł Yuu. Chłopiec wrócił po kilku minutach i usiadł na łóżku koło Jiro.
-Jak...?-zaczął, ale brązowowłosy nie dał mu skończyć tylko pocałował go znowu.
-To teraz nieważne...-powiedział. Zsunął koszulę z ramion chłopca. Całował jego szyję i ramiona. W końcu zdjął z chłopca koszulę i bieliznę.
-Wypiękniałeś...-powiedział cicho. Yuu pomógł mu zdjąć jego ubranie. Godził się na wszystko. Jiro dotykał jego aksamitnej skóry. Delikatnie pieścił palcami wewnętrzną stronę ud chłopca. Yuu jęknął cichutko. Czuł jak wilgotnieje. W chwilę potem poczuł jak palce Jiro delikatnie wchodzą w niego. Chciał go czuć w sobie nawet za cenę bólu.
-Nie każ mi dłużej czekać...-powiedział cicho.
Jiro popatrzył mu w oczy, które błyszczały teraz zielonkawym blaskiem. Pocałował go delikatnie i wsunął się w chłopca jak tylko mógł najostrożniej nie chcąc mu sprawić bólu.
-Aj...-Yuu jęknął cichutko.
Rok przerwy zrobił swoje. Jego ciało musiało się ponownie dopasować do Jiro.
-Boli...?-spytał Jiro.
Zielonooki uśmiechnął się leciutko.
-Troszkę...-powiedział.
Jiro czuł jak dłonie Yuu gładzą jego plecy, palce delikatnie masowały jego skórę. Mógłby trzymać go w ramionach bez końca...
****************************
-To teraz mi powiedz jak mnie znalazłeś.-powiedział Yuu.
Leżeli obaj w łóżku i żadnemu nie chciało się wstać. Zielonooki słuchał bicia serca swojego kochanka i uśmiechał się leciutko. Palce Jiro bawiły się jego włosami.
-Przez przypadek...-powiedział Jiro.
-Jak to? -zdziwił się.
-Wczoraj w wiadomościach powiedzieli o twoim wyczynie w tutejszym muzeum...
-Oł shit...-mruknął Yuu.
-Gdyby nie to nie wiedziałbym gdzie cię szukać...-powiedział Jiro z czułością i przytulił go mocniej.
-Gorzej, że prawdopodobnie twój ojciec też już wie...-powiedział Yuu.
-Czy ja wiem...?-zastanowił się brązowowłosy.-Tak właściwie, dlaczego to zrobiłeś? O ile dobrze pamiętam za milczenie mojego starego miałeś z tym skończyć...
Yuu milczał przez chwilę.
-Wkurzył mnie jeden glina...-syknął przez zęby.
-Czym...?
-Pocałował mnie...-powiedział ze wstrętem chłopak.
Jiro zaniemówił.
-Słucham...?
-To, co ci mówię...-powiedział Yuu siadając.-Miałem mały wypadek i...
-Zaraz! -krzyknął Jiro siadając teraz również.-Jaki wypadek?
-A drobna stłuczka... Najechał na mnie jakiś matoł. Sklepał mi maskę, ale uwaliłem głową o kierownicę i straciłem przytomność. Nie wiem na ile chyba na kilka godzin... Coś tak lekarz mi mówił. I ta franca potem mnie przepytywała jak się już obudziłem... I pocałował mnie zanim wyszedł...-zakończył wściekły.
-Więc dowiedziałeś się o nim, co mogłeś i zemściłeś się? -spytał Jiro.
-Masz mi to za złe?
-Właściwie i tak i nie... Ale nie jestem zły na ciebie tylko na niego. Sęk w tym, że... Oddał mi przysługę...
-Przysługę...?
-Znowu mogę być z tobą... Pierwsze, co zrobiłem to powiedziałem w domu, że chcę zdawać tutaj na uniwerek... Nie dostałem się rok temu. Byłem zbyt załamany...
-Jiro...-powiedział cicho Yuu i pocałował go delikatnie.
-Na waszym uniwerku dowiedział się gdzie mieszkasz... I jestem...-powiedział.
-Jesteś...-szepnął czarnowłosy.-I nie puszczę cię już...-mocno się do niego przytulił.
W tym samym momencie obaj usłyszeli miauknięcie.
-Cześć Kyo. -powiedział Jiro. -Pamiętasz mnie?
Kyo wyskoczył na łóżko prosto na kolana Jiro i zaczął mu robić bezlitosny koci masaż. Chwilę później ułożył się wygodnie i zasnął.
-A to gadzina...-zaśmiał się Yuu. -Wziął delikatnie kotka na ręce i położył w nogach łóżka.
-Nic się nie zmienił.-powiedział Jiro.
-Jesteś głodny? -spytał Yuu wstając z łóżka.
-Nawet nie pytaj...
Obaj szybko umyli się i ubrali, po czym udali się do kuchni.
-A twoje zajęcia...?-spytał Jiro popijając gorącą herbatę.
-Nie idę...-powiedział Yuu. -Robię sobie dzień wolny.-dodał z uśmiechem.
-Cwaniak...
Po śniadaniu uzgodnili, że Jiro zostaje, u Yuu. Innej opcji chłopak nie chciał przyjąć. Przed
południe znowu obaj spędzili w łóżku jakby chcieli nadrobić czas, który musieli spędzić bez siebie.
Po obiedzie Yuu usłyszał dzwonek do drzwi i poszedł otworzyć.
-Tak? -spytał.
-Harakiri!!!! Czemu nie było cię dzisiaj na zajęciach? -spytał krótko obcięty chłopak o oczach koloru miodu i takiż samych włosach. Objął Yuu w pasie i powiedział:
-Wiesz jak ja za tobą tęskniłem kochanie?
-KOCHANIE?!!!! -usłyszał krzyk, a w następnej chwili zobaczył wysokiego chłopaka o brązowych, krótkich włosach i piwnych oczach.-Bierz od niego te łapy!!!! - warknął.
-Eeee... Harakiri, kto to...?-spytał.
-Mój chłopak.-powiedział spokojnie Yuu.
-Ups...-jęknął chłopak i z wyraźną niechęcią puścił chłopca.-Sorki... Nie wiedziałem...
-Matsumaru...-zaczął Yuu. -Po co przyszedłeś?
-Martwiłem się, bo cię nie było...
-Byłem zajęty...-powiedział Yuu rumieniąc się lekko.
Widząc to chłopak już zrozumiał, o co chodzi.
-Acha...-uśmiechnął się. -Matsumaru Tatsumi! -przedstawił się i podał rękę Jiro.
-Muraki Jiro...-powiedział chłopak.
-Mogę liczyć na herbatkę? -spytał chłopak.
Yuu westchnął.
-Możesz...
Jiro wyczuł w tym momencie, że Yuu jest na uczelni chyba bardziej popularny niż zakładał z początku...
part 3
the end