Black cat 2 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 18:27:24
by Ryoko Kotoyo
2004

No dobra już dobra... Piszę wam kolejną część^^ Tylko żebyście sie nie zdziwili^^ I dziękuję wam wszystkim za tak miłe komentarze^^ Wzruszyłam się normalnie^^


Jiro sam nie wiedział jak udało mu się przeżyć prawie rok bez Yuu. Wiedział jednak, że jeszcze nigdy nie musiał tak cierpieć. I to przez własnego ojca.
Do ojca prawie się nie odzywał. Miał mu za złe to, że kazał Yuu zniknąć z jego życia. Sam jednak jakoś nie poczuwał się do tego aby jakoś pogodzić się z Yuu za śmierć jego rodziców. Tego też nie mógł zrozumieć.
Codziennie wstawał z nadzieją, że w telewizji powiedzą coś na temat Czarnego Kota. To by pomogło mu się dowiedzieć gdzie Yuu aktualnie przebywa, ale nie było nic... Ojciec zakazał mu jakichkolwiek akcji. I na to wygląda, że Yuu wywiązywał się z umowy.
Westchnął tylko i jak co dzień nie mógł oderwać wzroku od zdjęcia oprawionego w ramkę. Yuu miał takie samo. Specjalnie zrobili dwie odbitki żeby każdy miał takie samo. Poprosił kiedyś czarnowłosego żeby nie ścinał włosów, które były takie piękne i długie. Uwielbiał je.
Odstawił ramkę ze zdjęciem na szafkę koło łóżka i wstał. Szybko umył się i ubrał, a potem zszedł na dół na śniadanie.
-Dobry...-przywitał się posępnie widząc w kuchni ojca. Bez słowa zaczął robić sobie śniadanie, które natychmiast potem zabrał z kuchni. Nie mógł patrzeć na ojca... Usiadł przy stole w pokoju i włączył telewizor. Przez ten smutek nawet nie miał głowy żeby się uczyć i na studia się nie dostał czym bardzo zmartwił matkę. Wiedział, że przynajmniej ona go rozumiała.
Właśnie w tej samej chwili kiedy włączył telewizor matka weszła do pokoju i widząc syna westchnęła tylko i poszła do kuchni zamykając za sobą drzwi.
-Ma żal do ciebie...-powiedziała do męża.
-Wiem...-odparł spokojnie.
-Nie mogę patrzeć jak cierpi... Znalazł w końcu kogoś z kim było mu dobrze... Czemu kazałeś temu chłopakowi całkiem zniknąć...?
-Bardzo dobrze wiesz dlaczego...-powiedział stanowczo.
-Yuu też miał do ciebie żal... Ale nigdy nie zrobił nikomu krzywdy... Nie mogłeś tego załatwić inaczej...?
-Po co ty go tak bronisz...?!!! Ten chłopak to przestępca! Tylko my wiemy kim jest naprawdę! Kazałem mu zniknąć, bo to jedyny sposób żeby z tym skończył... I jak widać całkiem nieźle mu idzie...-powiedział z satysfakcją.
-Nigdy nie myślałam, że ci to powiem, ale jesteś despototą...
-Ja?!!!
-Tak ty!!! Nie widzisz, że Jiro marnieje z dnia na dzień? On się w końcu wpędzi w jakąś chorobę... Jeśli juz jej nie ma... Nie możesz mu powiedzieć gdzie jest Yuu...?
-Nie mogę, bo sam tego nie wiem... Kazałem mu zniknąć, ale nie powiedziałem dokąd...
-Czyli nic nie można zrobić...?


**************************



Jiro był zadowolony faktem, że matka zamknęła za sobą drzwi i mógł spokojnie oglądać wiadomości. Spiker cały czas gadał o sprawach kraju i za granicy, i Jiro zaczynał już tracić poczucie co facet gada, ale nagle jedna z wiadomości przyciągneła jego uwagę...
-... Osobnik ubrany na czarno, postawił na nogi cały sztab policyjny, włamując się do zabezpieczonego muzeum i kradnąc klejnot wypożyczony na wystawę w mieście...
Jiro wstał gwałtownie.
Osobnik ubrany na czarno...?
Klejnot...?
W tym momencie rzecznik policyjny podał mniej więcej opis złodzieja.
-Cały ubrany w czarny, obcisły strój, bardzo zwinny i szybki, nazywa się Czarnym Kotem...
Więcej nie trzeba było Jiro wiedzieć.
Dowiedział się w końcu gdzie jest Yuu. Szybko wyłaczył telewizor modląc się żeby ojciec niczego nie słyszał i pobiegł do swojego pokoju. Tam znalazł stary atlas i zaczął szukać...
Jest!!!
To wcale nie było tak bardzo daleko... Około 300 km...
Zdecydował w jednej chwili, że jedzie szukac Yuu. Tylko jak przekonać rodziców żeby go puścili nie wzbudzając podejrzeń...?
Studia!!!
Dobra myśl!!! Powie, że znalazł w internecie jakieś ogłoszenie o kierunku na innej uczelni i powinni go puścić, a że daleko? Zdarza się...
W ostatnim czasie sporo pracował, bo skoro się na studia nie dostał to chociaż na jakąś pracę się załapał. Pieniędzy więc miał i o to nie musiał się martwić.
Zszedł więc na dół do kuchni i powiedział:
-Możemy pogadać?
Rodzice byli zaskoczeni, w szczególności ojciec, ale oboje skinęli głowami. Jiro usiadł.
-Wiem, że was rozczarowałem tym, że nie zdałem na studia, ale... Chcę spróbować raz jeszcze... Tylko nie tutaj...
-A gdzie...?
-Znalazłem ogłoszenie w folderze w internecie i chciałbym pojechać tam i się przekonać czy jest warto tam zdawać... Co wy na to...?
Czekał.
Pierwsza odezwała się matka:
-Może warto spróbować...? To daleko...?
-Około 300 km...
-To jeszcze nie tak tragicznie... Ja się zgadzam...
-Ja też...-powiedział powoli ojciec.
Jiro nie wierzył własnym uszom.
-Dziękuję...-powiedział i wstał.-Pójdę się w takim razie spakować.
-Już chcesz jechać?-spytała matka.
-Yhm... Chcę to załatwić jak najszybciej...
-Potrzebne ci pieniądze?
-Nie... Mam sporo swoich, które zarobiłem... To na razie... Idę do siebie...
Po jego wyjściu matka westchnęła z ulgą:
-Cieszę się, że mimo wszystko zostało w nim trochę życia i chęci do działania...


*********************************



Późnym popołudniem Jiro siedział już w pociągu. Za kilka godzin będzie na miejscu. Nie wiedział wprawdzie gdzie mieszka Yuu, ale zrobił mały wywiad i sprawdził na liście tamtejszego uniwerku czy osoba o tym nazwisku jest studentem.
BYła...
Yuu Harakiri był na pierwszym roku.
Jiro miał więc już jakiś punkt zaczepienia. Wystarczyło tylko iść na ten Uniwerek i rozegrać wszystko jak należy...
Na miejsce dotarł bardzo późno i postanowił, że na Uniewerek pójdzie rano, a tą noc prześpi w jakimś hotelu.
Następnego dnia wstał bardzo wcześnie i po pospiesznym śniadaniu złapał taksówkę, która zawiozła go pod sam Uniwersytet. Było jeszcze na tyle wcześnie, że studentów nie było, ale informacja i sekretariat były już otwarte. O dziwo nie było problemu. Powiedział, że dostał od kolegi kilka informacji na temat tego uniwerku, ale kolega zmienił adres i nie wiedział gdzie go szukać więc jeśli państwo byliby tak uprzejmi...
Byli...
Jiro jak na skrzydłach wybiegł z uczelni i natychmiast ponownie złapał taksówkę. Na szczęście taksówkarz znał tą kamienicę więc po kilku minutach Jiro był na miejscu.
Serce biło mu jak szalone kiedy wchodził do budynku. Znalazł dość szybko drzwi do mieszkania Yuu i teraz miał dylemat czy powinien zadzwonić, a może Yuu jeszcze śpi i go obudzi...? I czy to na pewno jego mieszkanie? Ale na tabliczce jak byk było nazwisko Harakiri Yuu.
Wziął więc mocny wdech i nacisnął dzwonek przy drzwiach, a potem czekał.
Nagle usłyszał miauknięcie.
Kyo!
A potem drapanie o futrynę drzwi.
-Przestaniesz ty w końcu drapać tą futrynę...?-dało się słyszeć głośny jęk zza drzwi.
To był głos Yuu, a jego kroki kierowały się w kierunku drzwi.
-No już... Spadaj... Kuchnia mówię...
Yuu zaspany otworzył drzwi.
-Tak...?-spytał, ale nagle rozbudził się zupełnie nie wierząc własnym oczom.
-J... Jiro...?-wyjąkał z oczami teraz pełnymi łez.
-Yuu-chan...-powiedział tylko Jiro i oplótł chłopca ramionami.-Ile ja cię szukałem...
Yuu nawet nie myśląc wtulił się w jego ramiona i rozpłakał na dobre.
Już nie musiał się wstydzić łez. W końcu odzyskał osobę, którą kochał najbardziej na świecie..

part 2
the end