Tylko mój 14
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 01 2011 21:58:15
14
Mieszkanie Dominika znajdowało się z dala od zgiełku samochodów w ładnym, eleganckim, jasnym budynku. Akurat jakaś para pchnęła drzwiami i Tomek przemknął do środka chyżo przeskakując o dwa stopnie do góry. Zatrzymał się przed drewnianymi drzwiami oznaczonymi cyfrą trzynaście. Wzdrygnął się przed nią. Miał nadzieję, że owa fatalna cyfra nie wpłynie na jego plany.
Zadzwonił dwa razy starając się zachować spokój. Nikt nie odpowiedział, więc zadzwonił raz jeszcze, tym razem dłużej. Kiedy nikt nie otwierał zaczął się powoli niecierpliwić- czyżby nie było go w domu? Z własnego doświadczenia wiedział, że odwlekanie spraw jakoś mu nie służyło. Zaczekał jeszcze kilkanaście sekund, gdy nagle drzwi niespodziewanie się otworzyły. Zamarł.
Dominik również wybałuszył na niego swoje niebieskie oczy. Stali tak wpatrując się w siebie.
Mokra, zarumieniona twarz i kosmyki przylegające do jego wysokiego czoła świadczyły, że właśnie brał kąpiel. Był w samym szlafroku i Tomek poczuł się dziwnie niezręcznie. W pierwszej chwili zamierzał się nawet wycofać.
Dominik rozwarł drzwi wpuszczając go do środka.
- Co ty tu robisz? - zapytał go. Jego usta niezdecydowanie rozciągały się w uśmiechu, to opadały.
Po mieszkaniu rozchodził się przyjemny, delikatny zapach, którego źródłem był Dominik.
- Napijesz się czegoś? - zapytał go nalewając do kieliszka czerwony napój, który stał na niewielkim stoliczku pośrodku pokoju.
- Nie...Przyszedłem z tobą porozmawiać o czymś ...- odparł z napięciem.
Napił się następnie utkwił w nim zaciekawiony wzrok.
- Zapewne...Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? Od Patryka?.....Chyba nie...
Pokręcił przecząco głową.
- Siadaj. - Wskazał na fotel. Sam usiadł po drugiej stronie.
Tomek siedział sztywno z pochmurną twarzą. Dominik nie patrzał na niego. Spoglądał na kieliszek mieszając w nim napój.
-Wiesz...- chrząknął zmuszając go by ten na niego spojrzał- jeśli chodzi o to co powiedziałem wtedy w pokoju Patryka...Nie bierz tego do siebie. Skłamałem.- wyszczerzył w zawstydzeniu zęby.- To moja wina, że ze sobą zerwaliście, całkiem niepotrzebnie. Mam cholerne wyrzuty sumienia, jestem strasznym skubańcem, eh…- potrząsnął głową spuszczając oczy - szkoda gadać. Gdyby była taka możliwość to cofnąłbym czas...Ale nie mogę, więc staram się to wszystko jakoś naprawić. Chcę byś do niego wrócił.- powiedział z naciskiem, podnosząc wzrok - To bardzo ważne.
- Dlaczego? - zapytał. Wzrok Dominika był twardy jak skała.
- Jak to, dlaczego? Zerwaliście przeze mnie! Moje słowa to spowodowały, a przecież byliście ze sobą tak blisko...
- Nie aż tak blisko...- Odstawił kieliszek nie odrywając z niego swoich oczu - Przez ostatnie miesiące było między nami dość kiepsko. Ja wiedziałem, że on się w kimś kocha, ale nie przejmowałem się tym tak bardzo. Przebywanie z Patrykiem przynosiło mi zbyt wiele frajdy. Ale w końcu musiał nadejść koniec. No i nadszedł.
- O...od paru miesięcy? - zapytał cicho.
- Tak. Nie zauważyłeś tego? Jeszcze nigdy nie wiedziałem go w takim stanie. Nawet mu współczułem, że tak to w sobie dusił... Ale on się tobie też podoba, co? - Zmrużył oczy uśmiechając się zaczepnie.
Tomek szybko odwrócił wzrok. Przygniatał go niewyobrażalnie dokuczliwy ciężar.
- Nie - odpowiedział - Ja do niego zupełnie nic nie czuję. Dlatego właśnie zależy mi żebyś do niego wrócił.
Dominik marszczył czoło przyglądając mu się ze zdziwieniem.
- Czemu mi to mówisz? Oszalałeś? Bardzo wyraźnie widziałem tę scenę zazdrości w jego pokoju. Poza tym patrzysz na niego w szczególny sposób. Nikogo nie oszukasz.
- Dominik...Proszę cię, błagam! Wróć do niego! Przecież go kochasz!!
Zamyślił się zapatrując w jakieś miejsce.
- Jest to jedynie jednostronne uczucie. W takich sytuacjach należy się wycofywać. I właśnie to uczyniłem.- Ocknął się jakby i popatrzał na niego z uśmiechem - Nie mam do ciebie żalu. Ale jeśli go zostawisz będę wściekły! Nie wiem czemu mnie namawiasz, abym do niego wrócił skoro wyraźnie widzę po twojej twarzy, że bardzo cię to smuci...Jesteś albo totalnie szurnięty, albo...eh, już sam nie wiem.
Tomek nic mu nie odpowiedział. Siedział z zaciśniętymi pięściami starając się wymyślić jakieś wytłumaczenie, w jakiś jeszcze sposób go namówić.
Dominik wstał. Tomek uniósł na niego oczy również się podnosząc.
- Zaczekaj! To nie jest tak jak myślisz! My nie możemy być razem! Jestem przyjacielem Teofila, poza tym...poza tym...No wyobraź to sobie!!
- Co ma do tego twój kumpel? - Podszedł do niego następnie położył mu dłonie na ramionach. Tomek poczuł jego wodę toaletową i stropił się przez moment.- Masz cykora. Rozumiem. Sprawa nie wydaje się taką łatwą, ale nie załamuj się tak szybko. Poza tym...wątpię, żeby Patryk pozwolił ci odejść. To mało prawdopodobne. Jeśli będziesz się opierał mogą wyjść z tego niezłe jaja! - Roześmiał się pocierając jego ramiona, jakby chciał go rozgrzać - Przepraszam...- uspokoił się przerywając śmiech - Ale co nieco znam jego możliwości...Może jest czuły, kochany i miły, ale jest też okropnie zaborczy i nie zawaha się przed niczym. Zwłaszcza jeśli mu na tym bardzo zależy.
Tomek wyglądał na przerażonego. Nieco już poznał go z tej strony. Otwierał i zamykał usta nie wiedząc co powiedzieć. Oczy Dominika zsunęły się na nie, następnie nieoczekiwanie go pocałował.
Tomek był w takim szoku, że z początku stał osłupiały nie reagując. Nie trwało to jednak długo. Odepchnął go upadając na podłogę. Dominik roześmiał się do łez nie potrafiąc się pohamować. Ilekroć na niego spojrzał znów zbierało mu się na śmiech. Tomek poderwał się poczerwieniały ze złości.
- Co cię napadło?!!
Potrząsnął ręką starając się powściągnąć.
- Przepraszam...Nie mogłem się opanować. To miał być żart.
- W złym guście! - warknął wycierając usta- Ja do ciebie na poważnie, a ty sobie żarty urządzasz!
- Zastanawiałem się tylko co może mieć taki piętnastolatek co podoba się Patrykowi...
- Mam osiemnaście...
Zignorował go podchodząc do drzwi. Dał mu wyraźnie do zrozumienia by już sobie poszedł.
- I poradzę ci coś jeszcze...- zatrzymał go - pozwól pokierować się uczuciom. Zbyt często używasz głowy. W końcu zostaniesz sam.
Wpatrywał się w niego z intensywnością.
- No idź już, idź...
Tomek zastanawiał się nad tym co powiedział mu Dominik. Zwłaszcza nad tym ostatnim. Czy rzeczywiście może w końcu zostać sam? Nie mógłby odwiedzać przyjaciela jak kiedyś ryzykując spotkanie z Patrykiem. Przez to najprawdopodobniej Teofil zacznie go wypytywać o przyczyny takiego zachowania. A jeżeli postanowi z nim zostać, czy byłoby lepiej? Wieczne ukrywanie się? Jak długo pozostałoby to tajemnicą? Ich związek nie miał przyszłości. Najgorsze było to, że Patryk nie pozwoli by coś stało im na przeszkodzie. Zrobiłby wszystko...- Tomek zacisnął oczy przypominając sobie słowa Dominika - Co jeśli Patryk nie zamierzał kryć ich związku?
I wtedy zadźwięczała komórka, którą miał pod łokciem. Był tak pogrążony w rozmyślaniach, że wytrącony z nich gwałtownie drgnął omal nie strącając jej z biurka.
- Halo! - zawołał sucho. Nie miał pojęcia do kogo należał ten numer.
,,Część złotko!"
Zamarł.
,,Jak się czujesz?"
Przełknął wstając. Podszedł do łóżka oparłszy na nim kolanem. Zagryzł wargę biegnąc niespokojnie oczami po całym pokoju.
- Skąd masz mój numer?
,,Ukradłem go sobie"
-Ach tak...
Zapadło milczenie.
,,Za dwa dni jest sylwester. Oczywiście wiesz, że zabieram cię z domu?"
- Co? Ale...- Usiadł na łóżku bawiąc się frędzlami koca - Nie wiem czy...
,,Nie chcę tego słyszeć! Już zbyt długo się naczekałem. Jestem głodny..."
Tomek rozwarł szeroko usta już czując, jak robił się czerwony.
- Nie mów tego tak głośno...
,,????"- Patryk.
- . . .- Tomek
Po drugiej stronie usłyszał szelest. Patryk zakrył dłonią słuchawkę i roześmiał się . Następnie jakby nigdy nic z naturalnością w głosie powiedział:
,,Będę u ciebie o osiemnastej. I tak cię znajdę wiec nie próbuj uciekać."
-Taaa....
,,Grzeczny chłopak."
Wymusił uśmiech. Chciał się z nim zobaczyć, nawet za bardzo...Po za tym nie było szansy, aby się z tego wykręcić.
- Dobra.- powiedział.
,,Cieszę się..."
Przymknął oczy.
- To...do sylwka...
,,Do sylwka..."
Czas, jaki płynął po między rozmową telefoniczną, a dniem sylwestra jakby w ogóle nie istniał. Tomek zapinał zegarek czując drżenie własnych dłoni. Uniósł wzrok na swoje lustrzane odbicie. Zapatrzył się na siebie badawczo. Miał dziwnie błyszczące oczy jakby w gorączce. Poza tym niepokój wybijał się nieznacznie na jego twarzy. Wiedział, czemu. Planował poważną rozmowę. Być może następny dzień gwałtownie się zmieni...
Ciocia oparła się bokiem przypatrując mu z uwagą.
- Czemu masz taką minę? Pokłóciłeś się z Teofilem? Chyba nie.- uśmiechnęła się do niego wesoło - W końcu jesteście umówieni. Jestem pewna, że będziecie się świetnie bawić!
Nawet na nią nie spojrzał. Błysk w jego oczach nieco przygasł.
Powiedział jej, że wychodzi z paczką przyjaciół, że przyjeżdża po niego brat Teofila. Tylko to wiedziała. Nie było w tym nic podejrzanego, nie mógł więc zrozumieć tego zainteresowania, jakie wybijało się w jej oczach.
I wtedy usłyszeli trąbienie. Tomek podskoczył.
- Pa! - Zarzucił na siebie płaszcz.
Czuł ulgę, że ten nie zapukał. Nie był pewien czy umiałby zachować niewzruszoną twarz.
Na dworze panował lekki mróz. Tomek słyszał skrzypienie twardego śniegu pod swoimi butami. Miał pochyloną głowę i wydawał się pogrążony w jakimś uśpieniu.
Wszedł do samochodu zawahawszy się w pierwszej sekundzie. Siedzenia! Charakterystyczny zapach! Wszystko to natychmiast przypomniało mu tamto zdarzenie w lesie. Ledwie udało mu się skryć poruszenie.
Patryk siedział ze skrzyżowanymi na kierownicy rękoma. Patrzał na niego z zagryzioną wargą nad czymś rozmyślając. Tomek uniósł do góry brwi jakby z pytaniem.
Wyglądał wspaniale. Nie wiedział, co takiego w sobie zmienił, być może po prostu brakowało mu jego twarzy. Chciał się uśmiechnąć, ledwie się jednak powstrzymał. Postanowił nieco zgasnąć. Nie chciał wyglądać na uszczęśliwionego, bo wcale nim nie był. Świadomość, że musi się z nim rozstać bolała.
- O czym myślisz? - zapytał nie odwracając od niego ani na moment swojego badawczego wzroku.
Poklepał się beztrosko po kolanach łypnąwszy na niego zaczepnie:
- Czemu się pytasz skoro zawsze to wiesz?
Patryk uśmiechnął się włączając silnik.
- Gdzie jedziemy? - Miał cichą nadzieję, że do jakiegoś ustronnego, spokojnego miejsca. Nie miał ochoty na żadną głośna zabawę.
Uśmiechnął się szeroko ze znaczącym spojrzeniem. Tomek nie wiedział, co mu takiego chodziło po głowie. Patryk był dla niego wciąż jedną wielka zagadką.
Samochód ruszył. Jechali tak jakiś czas wsłuchując się w ciszę, świadomi swojej bliskości. Był to czarujący moment i za nic nie chciał go przerywać. Kiedy zrobił się taki dziwny? Ukradkiem zerknąwszy na Patryka. Był skupiony na jeździe. Nawet nie zauważył, iż był obserwowany.
Przyglądał się jego profilowi. Jego ustom, jego delikatnym brązowym policzkom i niesamowicie czarnym, ostrym brwiom. Jaki piękny…
- Jesteśmy na miejscu - oświadczył dziesięć minut później.
Wysiedli. Tomek okręcił się dookoła podziwiając spokój tego miejsca.
- Czasem się tu zamykam, gdy chcę mieć spokój. Na przykład przed egzaminami. Poza tym mam stąd o wiele bliżej na uczelnię - Zamknął samochód obchodząc go. Zatrzymał się przed Tomkiem i musnąwszy kciukiem jego chłodny policzek poprowadził w stronę drzwi.- Kiedyś mieszkał tu mój wujek. Zostawił mi to małe mieszkanko.
Weszli do środka. Pierwsza rzecz jaką zobaczył była choinka. Niewielka, sztuczna, ale oświetlona milionami kolorowych światełek wyglądała bajecznie. Mieszkanko nie było za wielkie, ale całkiem ustronne.
Tomek rozejrzał się po pokoju z lekko rozchylonymi ustami. Stopy, aż lgnęły do miękkiego, kremowego dywanu. A niewielki kominek dawał przyjemne ciepło i specyficzny, romantyczny nastrój.
Patryk stał oparty o szafkę przypatrując mu się od pewnego czasu. W końcu podszedł do niego i zdjął mu płaszcz. Następnie pochwycił go w ramiona, ale nie przycisnął do siebie, tak by móc patrzeć mu w twarz. Widział jego zakłopotanie lecz nie przejął się nim. Odczuł potrzebę wpatrywania się w niego i czucia jego ciepłego oddechu na swojej skórze.
Nie po raz pierwszy zachwycał się jego oczami. Były niezwykle szare, wręcz metaliczne i mały tak intrygujący blask. Nareszcie mógł się dłużej im przyjrzeć. Na buńczucznie lekko zadartym nosku dostrzegł drobne, łobuzerskie piegi. No i te zawsze lekko rozchylone usta, których tak namiętnie pragnął każdego dnia. Zazwyczaj usta te rozchylały się tylko po to by mu coś odparować, ale teraz były przeznaczone do lepszych celów.
Tomek zacisnął swoje pięści na jego plecach. Zmarszczył czoło. Zdawał się być zachmurzonym. Patryk czuł szybkie bicie jego serca na swojej klatce piersiowej.
- Dopiero co wszedłem, a ty się na mnie rzucasz! - poskarżył się czerwieniąc. Czuł jego ciepły znajomy zapach. Zaszokowało go swoje gwałtowne podniecenie. Musiał się jak najszybciej wydostać z jego objęć zanim byłoby za późno.
- Jakiś ty jesteś śliczny...- zamruczał dotykając czubkiem nosa jego policzek.
- Śliczna to może być dziewczyna! - Wyrwał się gwałtownie, omal nie upadając.
Usłyszał za swoimi plecami jęk. Udał, że nie zwraca na niego uwagi. Cały się trząsł. Podszedł do stołu nerwowo składając i rozkładając serwetkę. Spojrzał na niego niby z naturalnością, po czym powiedział:
- A gdzie szampan? Wino?
Patryk poluzował kołnierzyk. Wydało mu się to tak zmysłowe, że Tomek znów musiał odwrócić wzrok.
- W lodówce. Zakąski też...Posiedź sobie przed kominkiem zanim wszystko przyniosę i.......- posłał mu taksujące spojrzenie -... rozbierz się.
Rozwarł usta spłoniwszy się z taką gwałtownością, że Patryk wybuchnął śmiechem.
- Wynocha!! - zawołał do niego, pociągając nosem.
Kiedy tamten wszedł do kuchni, Tomek usiadł po turecku na dywanie przed kominkiem jak zahipnotyzowany wpatrując się w ogień. Płomienie lekko iskrzyły, uwielbiał wsłuchiwać się w trzaskanie ognia. Stopniowo uspokajał swoje wyrywające się serce wyrównując oddech. Nawet nie słyszał, jak tamten wrócił do pokoju. Zerknął na niego z lekkim uśmiechem.
-Możesz już do mnie wrócić śpiący Książe?
Zamrugał odwracając ku niemu twarz.
-Zapraszam do stołu.
Usiedli naprzeciwko siebie. Tomek łypał na niego z pod oka. Patryk wyglądał tajemniczo w półmroku. Blask z kominka i gra świateł świec bawiła się jego twarzą nadając jej niezwykle pociągający wyraz. Nie umiał oderwać od tego swych oczu. Podparł podbródek na dłoni zapatrując się zadumanym wzrokiem.
- Nie kuś...- ostrzegł go Patryk nie podnosząc na niego wzroku. Uśmiechał się kącikiem ust, rozwijając serwetkę.
Chłopak szybko spuścił oczy na sałatkę, którą podsunął sobie pod nos.
- Jedz, jedz. Lubię patrzeć jak konsumujesz.
- Możesz się zamknąć? - spojrzał na niego groźnie. Chwycił widelec i nabił na niego groszek, wyglądało to dosyć niebezpiecznie - Wciąż mnie prowokujesz. A już miałem nadzieję, że ci przejdzie, kiedy będziemy razem, teraz zaczynam rozumieć, że masz już taki charakterek.
Wyszczerzył do niego zęby. Tomek przewrócił oczami wrzucając do drinka plaster cytryny, następnie wziął mały łyk.
- Przecież właśnie to lubisz we mnie najbardziej. Czyż nie?
- Mylisz się - powiedział niepewnie - Sam nie wiem...
Zaczął się krępować wiercąc na krześle. Patrzał w talerz.
Patryk wstał włączając cicho muzykę.
- Tak to już jest...- powiedział wyciągając się. Usiadł z powrotem na miejsce wycierając usta końcem serwetki.- Kocham cię, ale tak trudno powiedzieć mi za co...
Tomek napiął mięśnie zatrzymując na nim długo swoje spojrzenie.
-Jesteś pewien, że...- urwał potrząsając głową. Nie chciał rozwijać tej rozmowy. Wstał rozprostowując nogi następnie usiadł przy kominku.
Patryk wziął ich drinki stawiając koło kominka, następnie przyniósł z pokoju u góry sześć małych poduszek rzucając je obok Tomka. Sam rozłożył się koło niego powodując, że tamten wciągnął gwałtownie powietrze.
- Uspokój się. Jeszcze nie chcę z tobą tak szybko - powiedział do niego rozbawiony - Czy nie możemy się trochę podelektować?
Tomek zaśmiał się histerycznie, zasłaniając dłonią czoło.
- No już dobrze, dobrze...- podniósł się trochę oparłszy podbródek na jego kolanie- Porozmawiajmy sobie troszeczkę...
Wzniósł do góry oczy zatrzymując je na lampie. Patryk go podrywał! Tomek był totalnie stropiony. Położył się na poduszkach wziąwszy pod głowę dłonie.
- Kiedy się we mnie zakochałeś? - powiedział nieoczekiwanie sam siebie zaskakując tym pytaniem - Chciałbym to wiedzieć - dodał nieco mniej pewnie.
Poczuł, że palce tamtego zacisnęły się na jego łydce.
- Nie wiem. Chyba.....od razu. No nie była to nagła bezwarunkowa miłość, ale bardzo spodobał mi się twój mecz. Nie mogłem oderwać od ciebie oczu.
Tomek zmarszczył czoło zerknąwszy na niego ze zdziwieniem.
- To ty kiedykolwiek widziałeś mnie jak gram? Kiedy?
- Oj dawno - zaśmiał się - Ale to było tylko takie zainteresowanie, nic głębszego...- Zadumał się milcząc przez jakieś pięć sekund - Nie miałem jeszcze prawa jazdy. Pamiętam, że przyjechałem z ojcem pod Gimnazjum po Teofila, który zemdlał na chemii. Miałem po niego wyjść. No i wtedy zagapiłem się na wasz mecz. Akurat dorwałeś piłkę. Byłeś naprawdę szybki. Nie pozwalałeś nikomu do siebie podejść. Strzeliłeś świetnego, czystego gola. Wszyscy krzyczeli. Ty zachowałeś opanowanie i niezgłębiony wyraz twarzy, jakby to co stało się przed chwilą było dla ciebie niczym wielkim. Taki mały, słodki szkrab...- uśmiechnął się z przesłodzeniem całując jego kolano- Całkiem zapomniałem o Teofilu, który sam w końcu doczłapał do samochodu. Dostało mi się za to nie złą zjebkę. Później o tobie jakoś zapomniałem. Jak już mówiłem to było tylko takie niewinne zainteresowanie. Poza tym wolałem starszych chłopaków, ty ledwie skończyłeś podstawówkę ….bez urazy.
- Miałeś siedemnaście lat, tak?
- Dokładnie.
- Nie znałem wtedy jeszcze Teofila...- Zamyślił się.
- A potem...- znów pociągnął - kilka miesięcy później nieoczekiwanie usłyszałem dzwonek i zobaczyłem cię u progu mojego domu. Natychmiast cię poznałem. Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie zobaczyłem.
Tomek się zatrząsł poczym wybuchnął niepohamowanym śmiechem, powodując, że Patryk uniósł w zaskoczeniu brwi.
Podniósł się siadając.
- Co jest?
- Eee...nic. Pamiętam to bardzo dobrze.
- A to czemu?
- Pewnie nie zdawałeś sobie sprawy z tego w jaki sposób na mnie patrzysz?
Patryk podciągnął go sobie bliżej ponownie zacisnąwszy dłonie wokoło jego łydki.
- Nie, nie miałem pojęcia...
- W każdym bądź razie bardzo mi się to nie spodobało i natychmiast zapisałem cię do mojej czarnej listy.
- Oj...to przykre...- Uśmiechnął się z udawanym smutkiem.
- Jeśli byłeś kiedyś na prześwietleniu rentgena, to powinieneś wiedzieć jakie to uczucie. Jeszcze nikt tak na mnie nie patrzał. Zakłopotałeś mnie i to mocno. Nie wiedziałem o co chodzi, a z twojej twarzy nie dało się zupełnie nic odczytać. Nie wiedząc o czym myślałeś nie mogłem odpowiednio reagować, co bardzo mnie niepokoiło i nakazywało trzymanie się od ciebie z daleka. No a później te twoje docinki. Zasługiwałeś na moją pięść. - Potrząsnął głową odwracając od niego twarz.
Patryk ujął go nieoczekiwanie pod podbródek i lekko pocałował. Tomek czuł niedosyt, ale nie dał tego po sobie poznać.
- Nie bądź o to zły. Lubiłem, kiedy wpadałeś w szał.
Parsknął na to z powrotem opadając na poduszki.
- Byłeś taki kochany, że szybko straciłem głowę.
- Ale chodziłeś z Dominikiem!- przerwał mu nieco urażony- Więc jak to w końcu było? Lubiłeś nas obu?
Patryk skwasił się odrywając od niego wzrok. Jego palce powędrowały pod nogawkę spodni Tomka. Rozdrażniło go to, bowiem zaczynało strasznie rozpraszać.
- A co miałem zrobić? Rzucić się na czternastolatka? Poza tym nie zdawałem sobie do końca sprawy z tego co czułem. Dominik był zabawny i podobał mi się.
Tomek zacisnął zęby. Nie chciał słyszeć o tym, jak bardzo podobał mu się Dominik.
Patryk położył się obok Tomka podparłszy się na ręce. Patrzał na niego badawczym wzrokiem. Chłopak starał się nie mrugnąć.
W końcu podniósł się i wziął parę łyków rozgrzewającego napoju, który trochę go uspokoił.
- Ty nie zwracałeś na mnie uwagi...- wyjaśnił jeszcze Patryk.
- Ależ oczywiście, że zwracałem. Cały czas myślałem tylko o tym jak by ci tu dowalić!
Nagle został pociągnięty na poduszki. Ledwie rozwarł usta, a natychmiast zostały przy miażdżone ustami tamtego. Całowali się z niezwykłą gwałtownością. Patryk nawet chciał się w końcu oderwać, ale Tomek mocno zacisnął ręce wokół jego torsu nie pozwalając mu na to. Bał się, że to może być ostatni raz jak tak go trzymał. Patryk położył się na nim wsuwając rękę pod jego bluzkę. Kołysali się w swoich objęciach, kiedy nagle mężczyzna odciągnął delikatnie jego twarz z przestrachem się w nią wpatrując.
- Co się stało? - zaniepokoił się.
Tomek zamrugał zamglonym wzrokiem.
- Nic...możemy kontynuować?
Musnął wargami jego usta kusząc. Patryk musiał użyć naprawdę całego swojego samozaparcia, aby się temu oprzeć.
- Jesteś zestresowany, czy coś?
- Nie.- Wyglądał na zniecierpliwionego.
- Drżysz...
- To chyba naturalne, prawda?
Zmarszczył czoło nadal mu się przypatrując. W końcu Tomek nie mógł tego znieść. Poderwał się na równe nogi podchodząc do okna. Patrzał się na pusty plac, gdzie stał samochód Patryka.
- Muszę ci coś powiedzieć.
- W porządku - usłyszał za swoimi plecami.
Wciągnął powietrze do ust starając się uspokoić. Jego ciało bezlitośnie domagało się Patryka.
- Może byłoby lepiej żebyś tego nie wiedział, ale....- Zaczął bębnić palcami o szybę - ale muszę ci powiedzieć, że...że cię kocham.
Za sobą słyszał ciszę. Wyglądało na to, że Patryk wstrzymał oddech, bo już nie słyszał jego urywanego oddechu.
- Ale nie możemy być razem.- Tu odwrócił się do niego - Nie możemy się spotykać i ty musisz uszanować moją decyzję.
Czarne oczy Patryka jakby pociemniały. Biło od nich tysiącami pytań, były pełnie niedowierzania.
Wpatrywali się w siebie przez pewien czas. W końcu Tomek usłyszał niski, ale niezwykle silny w swoim wyrazie głos:
-Nigdy się na to nie zgodzę.
z pozdrowieniami dla Nagisy-chan