Tylko mój 11
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 01 2011 21:56:50
11
Od tamtego czasu minął cały tydzień. Zbliżały się święta i Tomek zdawał się być zajęty. Z Teofilem widywał się tylko w szkole. Ciotka była zadowolona z jego niezwykłego zaangażowania świętami.
Tymczasem Tomek starał się czymś zająć, aby odpędzić od siebie myśli związane z ostatnimi wydarzeniami. Odpuścił sobie cztery ostatnie dni szkoły. Pomagał w sprzątaniu, choć zawsze unikał tego jak tylko mógł. W końcu ciotka nabrała podejrzeń. Chcąc jeszcze jednak wykorzystać jego nieoczekiwaną chęć pomocy wysłała go po łańcuch na choinkę. Postanowiła sobie, że odbędzie z nim rozmowę jak ten wróci.
Tomek z apatią przechodził między stoiskami w poszukiwaniu owego łańcucha. W sklepie panował istny przepych. Ozdoby, kolorowy papier i lampki raziły w oczy swoją ilością i różnorodnością.
Tomek zatrzymał się przed skrzynią, w której dopatrzył się paru łańcuchów godnych uwagi. Zanim jednak je obejrzał do uszu doleciał mu znajomy głos, którego raczej nie chciałby w danej chwili usłyszeć. Podniósł głowę i ujrzał Patryka we własnej osobie! Opierał się o półkę zapalając papierosa. Obok niego stał chłopak w czapce Mikołaja. Coś mu opowiadał przewieszając sobie bombkę na ucho. Patryk roześmiał się wydychając bokiem dym. Kiedy jego spojrzenie przebiegło po tłumie, Tomek gwałtownie przykucnął obawiając się, że ten mógłby go dostrzec. Tkwił tak parę chwil zastanawiając się co zrobić.
-Hej!- Ktoś go szurnął butem w plecy.
Odwrócił się nadal na kuckach zamierzając się wydrzeć na tego kogoś. Osoba ta okazała się być jego przyjacielem, Teofilem. Wyglądał na zdumionego.
-T...Teofil?- szepnął.
Chłopak rozejrzał się na prawo i lewo, po czym kucnął obok niego oparłszy dłonie na swoich kolanach.
-Co ty robisz? Czemu szepczesz na klęczkach?
Tomkowi zrobiło się strasznie głupio. Kilku ludzi spojrzało na nich z podejrzliwością.
-Ja?- bąknął.
-Tak ty...Ukrywasz się przed kimś?
-Ukrywam?
-Chyba nie przede mną, co? Ostatnio dziwnie się zachowujesz. Już do mnie nie wpadasz jak kiedyś. A teraz widzę cię kucającego z twarzą wykrzywioną w prawdziwej udręce. Przestraszyłem się. Jestem twoim przyjacielem. Możesz mi powiedzieć przecież co ci dolega.
Szeptanie na kolanach wzbudziło niemałe zainteresowanie. Już nawet ochroniarz wyciągnął na nich szyję.
-Może po prostu wstaniemy?
Tomek przełknął ślinę wysuwając odrobinę głowę. Miejsce, w którym dostrzegł Patryka było puste. Z ulgą wyprostował nogi zmuszając się nawet do uśmiechu.
-Więc, co?
-Ech...nic...-zaśmiał się starając obrócić wszystko w żart. Teofilowi jednak nie było do śmiechu. -Jaki to zbieg okoliczności, że cię tu zastałem. Też na świątecznych zakupach?
-Tylko po choinkę.- odpowiedział przypatrując mu się badawczo.
Tomek udawał, że wszystko było w porządku. Włożył do koszyka dwa pierwsze lepsze łańcuchy rozglądając się jakby z zamyśleniem po sklepie. I wtedy go zobaczył. Stał nieopodal i patrzał się na niego w sposób, który świadczył o tym, że też go przed chwilą dostrzegł.
-Ku...rde...
Teofil zdumiał się wyrazem jego twarzy. Rozejrzał się chcąc się dowiedzieć, co było powodem zachowania przyjaciela. Tomek chwycił go za nadgarstek zaciągając w miejsce, z którego nie będzie mógł już go dostrzec i odwrotnie...
-Co się dzieje?!
-Chciałem ci tylko coś pokazać...
Teofil obejrzał się na wiedząc cóż takiego ciekawego miałby zobaczyć. Jego oczy zatrzymały się na figurce Mikołaja. Zbaraniał mrugnąwszy dwa razy oczami.
-Prawda, że efektowna?- Wypiął się niemądrze jakby była jego dziełem.
Ich spojrzenia zetknęły się. Tomek zacisnął zęby.
-Masz...gorączkę?
Nie zdołał odpowiedzieć. Usłyszał koło siebie wrzask.
-Tooomek!!!
Podskoczył omal nie przewracając figurki.
-Niech mnie gęś kopnie!! Wiedziałem, że się znów zobaczymy! A nie mówiłem? - Uściskał jego dłonie klepnąwszy go dwa razy po ramieniu.
-Znacie się...?- zdumiał się Teofil przeskakując wzrokiem z Tomka na Dominika.
Tomek odwrócił się do niego plecami natrafiając na ślepą uliczkę w postaci piersi Patryka. Podniósł na niego oczy wycofując się. Znów omal nie wpadł na figurkę, która zakołysała się niebezpiecznie.
-Nie...Nie znam go.- powiedział starając się wydostać z trójkąta w jakim go zamknęli.
-Jak to nie?- wyglądał na dotkniętego- Pomagałeś mi nosić torby...pamiętasz?
-To niemożliwe- roześmiał się Teofil- Tomek?
Tomek potraktował go nieżyczliwym spojrzeniem.
-Ale to prawda- uśmiechnął się promieniście. Był słodki i całkiem interesujący, choć w czapce Mikołaja wyglądał jak palant. -Jesteś chłopakiem Teofila, tak?
-Nie!- wrzasnęli oboje. Teofil zdawał się za nim nie przepadać.
-Tomek jest moim przyjacielem...Coś w tym nienaturalnego? Dziwnego? Niespotykanego?
-No cóż... - podrapał się z zakłopotaniem po policzku. W rzeczywistości wcale nie był zakłopotany.
-Jaki ten świat mały...- usłyszeli smętny głos. Patryk wyciągnął z kieszeni zapalniczkę.
-Przestań karmić raka!!- Brat wyrwał mu ją.
-No co!- Rozłożył z pretensją ręce.
Dominik spojrzał na Patryka zagryzłszy wargę. Podszedł do niego oparłszy się ręką o jego ramię. Patryk wcale się nie sprzeciwił tej bliskości co Tomek natychmiast pochwycił.
-Ostatnio jest jakiś nerwowy- wytłumaczył go.
-Kto taki?- zapytał Patryk uśmiechając się przez zaciśnięte zęby.
Oczy Patryka zsunęły się na Tomka, ten jednak szybko odwrócił wzrok. Nie widział go ponad tydzień. Dławiąca tęsknota, która zdawała się go pomału opuszczać wróciła ze zdwojoną siłą. Wciągnął dolną wargę czując jak pulsuje gorącem. Żałował, że nie mógł już go jak dawniej nienawidzić...
-Co porabiasz na sylwka, Tomek?
Tomek przebiegł zdezorientowanymi oczyma po wszystkich wreszcie zatrzymując je na Dominiku.
-Co?
-Co robisz na Sylwestra, kochanie?- powtórzył z cierpliwością.
-Jestem zajęty. Muszę…mam coś w planach.- Nie potrafił się wyzbyć swojego szorstkiego, nieco nieuprzejmego tonu. Nie cieszył się tym spotkaniem. Każdy skrawek jego ciała był mocno spięty i trudno mu się oddychało. Chciał jak najszybciej stamtąd odejść toteż krokiem na przód dał im do zrozumienia, że wychodzi. Miał nadzieję, że nikt go nie zatrzyma.
-Rozumiem, że się spieszysz?- powiedział Teofil z grymasem żalu i pretensji.
Tomek uniósł wzrok ponad jego głowę napotykając spojrzenie Patryka.. Było pozbawione jakiegokolwiek wyrazu. Dominik również się na niego patrzał.
-Słuchaj Teofil...później pogadamy...
-Kiedy? Wciąż mnie unikasz. Dlaczego?- szepnął mu, aby tamci nie słyszeli.
-Nie unikam...- przewrócił oczami - Do zobaczenia.
-Do zobaczenia Tomek!!!- zawołał Dominik mrugnąwszy do niego przyjaźnie.
Tomek zapatrzył się na niego nieco dłużej. Ręka chłopaka nadal spoczywała na ramieniu Patryka.
Tego samego dnia dostał od przyjaciela sms-a. Zaprosił go do siebie na Sylwestra. Uprzedził, że będzie Basia. Tomek siedział pod kocem z oczami wlepionymi w ekran telewizora. Nie obawiał się Basi, ale Patryka. Chciałby spotkać się z przyjacielem, ale co miał zrobić tym fantem? Czy już nigdy nie będzie jak dawniej?- zastanawiał się nad tym. Poza tym Teofil zapewne wolałby zostać z dziewczyną sam na sam.
Odpisał mu, że chciałby, ale w tym roku musi się zająć młodszym kuzynem. Przyjaciel zadzwonił do niego.
,,Jak to? Przecież zawsze razem spędzaliśmy sylwka?"
-W tym roku uległy pewne zmiany...- odpowiedział wymijająco.
,,...Chodzi o Basię? Zaprasza koleżankę!"
Tomek przewrócił oczami poprawiając się na siedzeniu.
-Nie chodzi o Basię. Ona jest mi egall! Chodzi o to, że obiecałem zająć się w tym roku kuzynem...Pokłócił się z kolegami i...- dmuchnął w słuchawkę- i muszę zająć się smarkaczem, nie chcę żeby był sam.- Skwasił się tak jakby połknął cytrynę. Ciotka weszła do pokoju otwierając szafę. Tomek zrobił żółwią głowę.
,,No wiesz..."
-Nic na to nie poradzę...Muszę już kończyć...
,,Patryka też nie będzie..."- dodał.
Poczuł się jak pryśnięty zimną wodą.
-Patryka?...A co on ma z tym wspólnego?!- Policzki przybrały barwę szkarłatu- Co mnie obchodzi twój brat?
,,Nie...- usłyszał wyraźne zmieszanie- Tylko mówię. Wiem, że cię drażni..."
-To prawda, ale bez przesady...-Przełknął czekając aż ciotka wyjdzie z pokoju- A tak w ogóle to gdzie on się wybiera?
,,Aaeee....- usłyszał przeciągłe- Do Dominika..., poznałeś go już, prawda?"
-Po co?
,,Co, po co?"
-Po co do niego jedzie?
,,To jego przyjaciel..., nie?"
Nie brzmiało przekonywująco. Tomek wyprostował się zsuwając z siebie koc.
-Przyjaciel?...Tylko przyjaciel?- wypalił nie zastanawiając się nad tym co mówi.
Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. Tomek wstrzymał oddech i zasłoniwszy ręką słuchawkę przekląwszy siarczyście.
-Toomek!!!- zawołała z kuchni zbulwersowana ciotka.
Zrobiło mu się naprawdę gorąco.
,,Nie..."- odpowiedział po dłuższym milczeniu.
Zmarszczył czoło zastanawiając się nad tą odpowiedzią.
-Co nie?
,,W zasadzie...to nie jest jego przyjaciel. To...-zapadło nieswoje milczenie- to ktoś kogo Patryk bardzo lubi..."
-A...- zacisnął zęby- Chyba wiem co masz na myśli.
,,To nic złego, prawda? Jeśli się kogoś kocha...nawet tej samej płci."
Ręka zacisnęła się mocno na komórce.
-Jasne...-Zaskoczyła go barwa swojego głosu. Była dziwnie przytłumiona i bezbarwna...
,,Hym...to co? Przyjdziesz?"
-Nie- odpowiedział takim samym głosem.
,,...Coś się stało?"
-Nic...
,,Masz dziwny głos...Tomek?"
-Muszę kończyć. Dobranoc.
,,............Dobranoc.........."
Tomek siedział z nieobecnym wzrokiem wpatrzonym w telewizor. Czuł wszechogarniający go chłód. Patryk go kochał! Kochał!! Kochał Dominika...Tomek poczuł się brutalnie wykorzystanym. Teofil się mylił mówiąc, że pod zimną maską krył się dobry, troskliwy facet. Patryk był skorumpowanym łajdakiem. Zabawił się Tomkiem w najlepsze...Zadrwił z niego, potraktował jak zabawkę nie licząc się z jego uczuciami. Bo tak naprawdę Tomek wcale się dla niego nie liczył!
Wstał poczłapawszy do swojego pokoju. Zamknął drzwi podchodząc do biurka. Oparł na nim ręce schyliwszy głowę.
-W końcu miał długonogiego przystojnego Dominika. Niech go szlag trafi!!!
Podszedł do szafy wyciągając jego koszulę. Zaciskał ją w dłoniach walcząc z chęcią rozerwania jej na strzępy. Rzucił ją na ziemię opadając na łóżko. Zacisnął rękami uszy. Tkwił tak parę minut tłumiąc wrzask wściekłości.
Niech sobie nie myśli, że na tym się skończy...!!!- wycedził w poduszkę- Ściągnę z jego twarzy tą zimną maskę i rozgniotę ją w drobny mak!
Teofil był zaskoczony zastając następnego dnia Tomka u swego progu. Przyjaciel uśmiechał się ze skrępowaniem. Jego twarz wydawała się zmęczoną i dziwnie napiętą. Tomek miał problemy, które w sobie dusił i przyjaciel o tym wiedział. Wpuścił go do środka ledwie się powstrzymując przed uściskaniem go. Stęsknił się za nim.
-Cholercia! Strasznie się cieszę, że przypełzłeś wreszcie!
-Witaj Tomuszko!!- zawołała matka Teofila. Była piękną kobietą o długich za ramiona jasnych włosach spiętych niebieską klamrą. Teofil był do niej bardzo podobny.
-Dzień dobry pani.- uśmiechnął się choć żołądek dziwnie mu się skurczył. Nikt oprócz Patryka tak go nie nazywał.
W całym domu pachniało ciastem. Teofil zaciągnął go do swojego pokoju. Jeszcze na korytarzu dane mu było zetknąć się ze starszym bratem Teofila. Patryk puścił do niego oko, ale Tomek udał, że go nie dostrzega.
-Po co ci plecak? Wprowadzasz się do mnie?
-Nie...Musiałem coś po drodze załatwić.- Nie była to prawda. W plecaku miał wciśniętą koszulę, którą postanowił w końcu zwrócić.
Rozmawiali ze sobą lekko. Nie poruszali żadnych poważnych tematów, chociaż Tomek zauważył, że Teofil zachowywał się dziwnie nienaturalnie.
W końcu usłyszeli pukanie. Tomek przełknął. Jednak osobą po drugiej stronie drzwi okazała się matka Teofila. Uśmiechnęła się do nich wdzięcznie, stawiając na biurku tacę z ciastem i herbatę.
-Co tam u ciebie Tomek?- zapytała z uśmiechem- Jak ci się podoba nasza choinka? Czyż nie jest wielka?
-Tak...- odwzajemnił uśmiech- Szkoda tylko, że jest sztuczna.
-To dlatego, że nikomu nigdy nie chce się pod nią sprzątać, kiedy w końcu zaczyna zrzucać igły...- zaśmiała się.
Teofil wybałuszył oczy dając jej do zrozumienia, aby już sobie poszła.
-No już dobrze, dobrze...to znikam.
Kiedy zostali sami Teofil popatrzał na Tomka w sposób, który wywołał w nim śmiech. Atmosfera znacznie się rozluźniła.
-Mam ochotę gdzieś pójść! Może do tego nowego baru, który otworzyli niedaleko stąd? Pogramy w bilard...albo coś.
-Czemu nie?- zgodził się odwlekając moment w którym miał zamiar rzucić w Patryka koszulą.
-A wy gdzie?- zatrzymał ich głos Dominika, kiedy zakładali płaszcze.
Tomek spiorunował go wzrokiem.
Co on tu robił?!- Cały się zatrząsł. Obawiając się, że byłoby to widoczne stanął bokiem zajmując się poprawianiem szala.
-Wychodzimy do baru...
Dominik spojrzał wesoło na Patryka, który zdawał się być dziwnie spięty.
-Idziemy z nimi?
Tomek zbyt mocno zawiązał się szalem. Dzięki temu przynajmniej udało mu się stłumić warknięcie.
-Z nami...?- zapytał Teofil.- Może najpierw ktoś się zapyta nas czy mamy ochotę was wziąć?
-Można?- uśmiechnął się przyjaźnie, Teofil nieco zmiękł- Nie ma jak się trochę dotlenić mroźnym powietrzem...
-Nie chce mi się...- powiedział Patryk kopnąwszy Dominika w kostkę końcem swojego buta. Ten odskoczył od niego pół metra.
-Co o tym myślisz Tomek? Będzie raźniej...
Tomek spojrzał na Teofila żałując, że nie może się z nim porozumieć telepatycznie. Przerażał go fakt, że będzie musiał znosić tę dwójkę. Jego wściekłość na Patryka ani trochę nie stopniała po wczorajszym. Obawiał się, co mógłby zrobić w przypływie wściekłości. Znał swój niepohamowany charakter. Tak trudno mu było zachować kontrolę nad sobą.
-Mnie jest wszystko obojętne...- uśmiechnął się czując silny wewnętrzny opór przed tym.
-Super!- Dominik ujął go nieoczekiwanie pod rękę.
Teofil spojrzał na brata, ten na niego po czym wzruszył ramionami ruszywszy za nimi.
Tomek wcinał frytki nerwowo stukając butem o nogę stołu. Nie mógł przeboleć przegranej w bilard… i to przegranej z Patrykiem! Jeszcze z nikim w niczym nie przegrał. Cóż, zaczynał już się pomału przyzwyczajać do tego, że z Patrykiem akurat jakoś zawsze przegrywał. Teofil poklepał go po ramieniu mówiąc na pocieszenie:
-Jeszcze im się odegramy...
Za oknem zapadał zmrok. Pomarańczowe światło lampy wpadało do ponurego wnętrza baru. Tomek zapatrzał się przed siebie nie zauważając, że jest obserwowany przez czyjeś czarne oczy.
-Ał!!
Ocknął się słysząc jęk Patryka. Masował ramię z wyrzutem spoglądając na blondyna, który podparł głowę z nadąsaną miną.
Tomek nie wiedział o co chodziło. Teofil zaczerwienił się nieznacznie, co wydało mu się dziwnie podejrzane. Dopił colę wstając.
-Zaraz wracam.- ruszył nie spieszącymi długimi krokami.
Udał się do łazienki zrzucając uciążliwe napięcie. Schlapał twarz chłodną wodą przypatrując się swojemu posępnemu odbiciu w lustrze po czym wyszedł. Po drodze zatrzymał się przed grającą szafą. Z oddali dochodziły go śmiechy Dominika. Nawet Teofil się śmiał. Był na siebie zły, że nie potrafił się rozluźnić i zachowywać normalnie jak kiedyś.
W pewnym momencie poczuł delikatne muśnięcia na karku. Podrapał się w tamto miejsce odwracając.
To Patryk połaskotał go końcem szala.
Przestraszył się rzucając oczy gdzieś za nim. Bał się zostawać z nim sam na sam. Po Patryku można się było spodziewać naprawdę wszystkiego. Jeszcze ktoś mógłby zobaczyć ich w jakiejś jednoznacznej sytuacji.
-Dobrze się bawisz?
Przeszył go ostrym spojrzeniem.
-Nie bawisz się dobrze...- odpowiedział za niego, z lekkim uśmiechem- Jesteś wściekły, prawda?
-Skąd! Chciałbyś, co?!
Spoważniał unosząc oczy ponad jego głowę.
Tomek zrobił nieznaczny ruch jakby chciał się przepchnąć i odejść. Patryk zagrodził mu ręką drogę, ale później ją oddalił. Nachylił się nad nim i pocałował go w policzek.
Tomek zamachnął się na niego chcąc go uderzyć w twarz .Ledwie tamten zdołał uniknąć ciosu.
-Cholera!- zawołał- Chciałeś mnie naprawdę walnąć!
-Chcę cię zabić....
-Tak?- Jego oczy dziwnie zapłonęły- Możemy to przedyskutować w moim łóżku?
-Heh...- Musiał odwrócić wzrok.- Masz już chyba kogoś na te okazje...- Wyminął go wracając do stolika.
Był na siebie wściekły. Miał nadzieję, że Patryk nie odebrał tego jako objaw zazdrości. Usiadł nieco sztywno. Teofil grał z Dominikiem w bilard. Wkrótce dołączył do nich Patryk. Nie grał. Stanął obok popijając piwo. Co jakiś czas rzucał mu powłóczyste spojrzenia. Tomek miał tego coraz bardziej dosyć.
Teofil zostawił bilard dołączając do przyjaciela. Dał mu kuksańca w łokieć i wskazał na stolik obok, przy którym siedziały trzy atrakcyjne dziewczyny. Tomek zapatrzył się na nie zastanawiając nad czymś. Dziewczyny zauważyły ich zainteresowanie, zachichotały odwracając się do nich tyłem.
-Myślałem, że dla ciebie liczy się tylko Basia.
-Bo to prawda...- Stropił się nieco, chrząknąwszy- Ale musisz przyznać, że te są całkiem...całkiem.
Tomek przyjrzał się każdej z osobna. Brunetka w okularach spłoniła się, kiedy tylko ich spojrzenia się ze sobą skrzyżowały.
-Poderwij którąś- powiedział nieoczekiwanie Teofil.
I Tomek wstał. Nogi same skierowały się w stronę dziewczyn. Nie zdążył o tym nawet pomyśleć. Przyjaciel wytrzeszczył na to oczy nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie zobaczył.
Niebawem do stolika wrócili Patryk z Dominikiem.
-Gdzie jest Tomcio?
Teofil podrzucił głowę w stronę stolika dziewczyn.
-O...- Dominik usiadł ze szklanką w dłoni.- No to z niego cicha woda.
Tomek skupił całą swoją uwagę na ładnej, nieco nieśmiałej brunetce. Nawet ją polubił…W głębi duszy wiedział jednak, że siedzi tam, aby coś sobie i innym udowodnić. Wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby nie był tym, kim był. Nie zaprzątałby sobie głowy Teofilem, ani Patrykiem. Patryk zapewne już dawno leżałby w kostnicy, a Teofil mógłby najspokojniej chodzić z Basią.
Dominik bębnił palcami w blat stołu. W końcu pociągnął Patryka za rękaw wskazując na zegarek.
-Idziemy...
-Już?- zapytał Teofil wyciągając się.
-Tak myszko. Dochodzi dziewiętnasta... Mam mały sprawunek. Patryk mnie odwiezie.
Teofil podniósł wzrok na brata, ten grzebał coś w kieszeni.
-Co się gapisz?- zapytał życzliwie.
Teofil wyszczerzył zęby w uśmiechu machając mu przed oczami zapalniczką, którą mu skonfiskował, gdy ten był zajęty Tomkiem.
-Myślę, że za dużo sobie pozwalasz...-Położył mu ciężko dłoń na głowie przygniatając ją do stołu.- Pozdrów Tomuszko.
Wyszli.
Teofil pokręcił karkiem przygładzając włosy, które mu nastroszył. Następnie wstał od stołu dołączając do przyjaciela.
Wyszli z baru półtorej godziny później. Nastrój Tomka całkiem się polepszył. Napił się małego drinka i na jego policzki wstąpiły delikatne rumieńce.
Wracając do domu Teofila Tomek wciąż myślał o koszuli, którą miał zamiar oddać. Czuł się o wiele pewniej i nie zamierzał przeciągać tego momentu.
-Napiłbym się kawy...- powiedział do Teofila. Siedzieli w pokoju na górze.- Wolałbym nie wracać pół wstawiony do domu...
-Nie jesteś aż tak upity! Masz tylko...- wskazał na swoje policzki.
-No właśnie- zaśmiał się czując przyjemne szumienie w głowie.
Kiedy zszedł do kuchni, Tomek energicznie poderwał się z miejsca dobywając swojej torby. Wyciągnął koszulę poczym dyskretnie wyszedł.
Kiedy zatrzymał się przed drzwiami Patryka usłyszał głos Dominika. Tego się nie spodziewał. Ogarnęła go prawdziwa wściekłość. Zapanował jednak nad nią. Uśmiechnął się z błyskiem w oku. Zapukał dwa razy, po czym bez krępacji, nie czekając na pozwolenie wszedł do środka.
Dominik leżał na łóżku przewracając strony jakiejś książki. Patryk siedział za komputerem z okularami na nosie.
-Dobry wieczór!- powitał ich z głębokim ukłonem.
Zapadła cisza. Zdawać się mogło, że trwała wieki.