Tylko mój 8
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 01 2011 21:53:25
8


-Aałuuu!!!- Miał ochotę rozszarpać go na drobne kawałeczki.- Czemu się nade mną pastwisz ty... draniu bez serca!- W prawym oku zalśniła łza.
Patryk wyprostował się z wyraźnym współczuciem na twarzy. To jeszcze bardziej go rozwścieczyło:
-Wynocha!! Pozwól mi skonać w samotności.
-Chyba nie zamierzasz pokazać się w takim stanie swojej ciotce. Chcę tylko cię opatrzyć. Zachowujesz się jak kilkuletni bachor.- Mocne słowa nie pasowały do udręczonej twarzy.
Niedaleko stał Teofil. Był blady jak ściana.
-Boże...Trzeba zawiadomić policję...Tym draniom nie może to ujść na sucho.
-To nie jest dobry pomysł...- odparł brat mocząc w wodzie ręcznik. Gdy przyłożył go do Tomka boku, został przez niego obdarowany iście złowieszczym spojrzeniem.
-Czemu nie?! Nie rozumiem co my tu jeszcze robimy?
-Nie widziałeś jak wyglądał tamten...Tomek w porównaniu do niego. - Parsknął. - Jego twarz przypominała miazgę. Ciekawe czyj widok byłby bardziej współczujący...-Pokręcił głową podnosząc miskę, w której moczył opatrunki.
Teofil wstrzymał oddech rozwierając szeroko oczy. Patrzał na Tomka wzrokiem pełnym strachu i niedowierzania, jakby go nie poznawał......
Zaniepokoiło Tomka to spojrzenie... Przyjaciel nie był przy tamtej bójce. Nie miał o niczym pojęcia. Tomek był sam...sam z bandą wyrostków, którzy nie ważyli się posłać go na tamten świat.
-Tomek...nie poznaję cię. Co w ciebie wstąpiło? Nie wierzę, że byłeś w stanie do takiego okrucieństwa.
-A co miałem zrobić?! Stać i pozwolić się lać?!
-Już ja cię znam!!- Podszedł do niego opierając dłonie na poręczy łóżka- Prowokowałeś ich, co? Mam rację?! Choć raz mógłbyś stulić w kubeł tą opyskowaną mordę!!
Starszy brat omal nie wypuścił wszystkiego z rąk.
Tomek odwrócił twarz w stronę okna.
-To było moje zwycięstwo...Nie mogli znieść przegranej...
Przyjaciel zawiesił głowę głęboko westchnąwszy.
-Mogło się to źle skończyć. Gdybyś miał w tej mózgownicy chociaż trochę rozsądku...nie doszłoby do tego. A teraz się męcz.
-Hyy...- Patryk podrapał się po głowie- Właściwie to Teofil ma rację. Ten niewyparzony język ccc...- Potrząsnął głową przypatrując się chłopakowi z zatroskaniem, choć w rzeczywistości znów drwił- Co za nieznośny temperament. Teraz się nie dziwię, że jeszcze nie ma dziewczyny.
-Wynocha!!!!- Uniósł się zamierzając się na niego. W rezultacie ściągnięty bólem opadł z powrotem na łóżko.
Przyjaciel pociągnął brata do wyjścia. Patryk zapatrzył się jeszcze na Tomka posyłając mu złośliwy uśmiech.
-Co się odwlecze to nie uciecze!!- wrzasnął za nim.

*******

Tomek został na noc...Nie chciał pokazywać się w takim stanie ciotce. I tak już za dużo się zamartwiała z jego powodu. Zadzwonił do niej i powiedział, że zostaje u Teofila parę dni. Trochę to ciotkę zdziwiło, ale nic nie powiedziała. Musiał przeczekać, by jego stan się poprawił. Obecnie nie miał siły nawet chodzić. A znając wybuchowy charakterek cioteczki...nie potrafiłaby zostawić tak tej sprawy. Tomek nie chciał mieszać w to wszystko policji.
Odwrócił się na bok przyciągając do siebie poduszkę...Nie mógł zasnąć. Trudno było tak po prostu zapomnieć o wszystkim, co go tegoż dnia spotkało. Ilekroć zamknął oczy widział tamte wykrzywione twarze. Gdyby nie Patryk zapewne skończyłby w najlepszym wypadku w szpitalu. Miał w stosunku do niego pokaźny dług wdzięczności, a potraktował go jak ostatniego drania. Poza tym jak na ironię wciąż miał w domu jego koszulę!!!! W ogóle nie powinien zadzierać nosa. Ale taki był właśnie Tomek.
Przerzucił się na drugi bok nie mogąc zmusić się do snu. Za dużo myśli plątało się po głowie. Dręczyło go sumienie. Patryk spóźnił się przez niego na wykłady...Opatrzył go... A on jak go potraktował?
-Nie prosiłem go o to!!- Zagryzł wargę marszcząc czoło- Sam mi pomógł. Nie jestem mu nic winien!!- starał się usprawiedliwiać samego siebie, ale na próżno.
Jeszcze nigdy nie czuł się tak podle. Nie tylko na ciele, ale i na duszy. W połączeniu ze sobą dawało to niewyobrażalne katusze. Tak pragnął cofnąć czas. Zapanować nad swoimi wybuchami, być miłym dla niego...Nie potrafił zrozumieć, dlaczego tak się zachował! Teofil miał rację. Coś było z nim nie tak. Sam zaczynał się niepokoić. Coś w nim siedziało. Była to jakaś tłumiąca emocja, która rozrywała go od środka nie potrafiąc znaleźć ujścia!
Czyżby to było związane z Teofilem? Ze skrywanym uczuciem do niego? Jeśli tak...to nie może dopuścić by ta siła wzięła nad nim górę i się uwolniła! Tyle by stracił. Przyjaciel już wybrał...Nigdy nie obdarzyłby Tomka tak gorącym uczuciem, jakim darzył Basię. Dziewczyna wcale mu go nie odebrała...On nigdy tak naprawdę do niego nie należał. Nigdy...
Zacisnął oczy. Nie potrafił określić tego co czuł. Czy była to pustka? Rezygnacja? A może jeszcze coś innego. Ogarnęło go zmęczenie. Zapragnął jak najszybciej zapaść w sen, aby nie męczyć się dalej tak wieloma sprawami. Chciał zapomnieć...

****

Obudził się w sobotni poranek. W pierwszym momencie nie potrafił sobie przypomnieć co robił w obcym pokoju. Kiedy się podniósł i przeszył go ból, wszystko sobie przypomniał. Uczuł niewyobrażalny, gniecący ciężar na sercu. Wywlókł się łóżka i zerknął na godzinę. Było dwadzieścia po ósmej. Dom wydawał się uśpiony. Zdążył się w spokoju wykąpać.
Bok nadal go bolał, siniak pod okiem zabarwił się w nieładny fiolet. Ogólnie czuł się do kitu.
Przechodząc koło pokoju Patryka zauważył, że drzwi były uchylone. Łypnął zaciekawionym okiem do środka. Patryk siedział przed komputerem z okularami na nosie. Wyglądał niezmiernie poważnie. Jeszcze nie widział go takim...Zapatrzył się niemalże zafascynowany.
-Idziesz na śniadanie?- usłyszał za sobą.
Podskoczył w górę ledwo powstrzymawszy wrzaśnięcie.
Rzucił się na Teofila zakrywając mu usta. Następnie pociągnął go w stronę kuchni. Tam go puścił.
-Co ty robisz?!- Przyjaciel wydawał się zdenerwowany i trochę rozbawiony.
Tomek chrząknął wycierając dłonie w spodnie. Nie wiedział, co odpowiedzieć.
-Nicc...Przestraszyłeś mnie...To co? Zjemy coś?
Weszli do kuchni. Teofil pogrzebał w lodówce, Tomek zagotował wodę.
-To może tosty?
-Z chęcią!
Teofil zajął się tostami, tymczasem Tomek podszedł do okna zapatrując się przez dłuższą chwilę.
-Jak się tak w ogóle czujesz?
Drgnął spojrzawszy na niego.
-W porządku. Dziękuję, że pozwoliłeś mi zostać. Dobrze wiesz, jaka jest moja ciotka...
-Nie masz za co dziękować. Fajnie, że możemy od czasu do czasu pobyć cały dzień razem. W szkole czas tak pędzi...Nie ma jak pogadać.
To miło, że tak myśli- pomyślał starając się uśmiechnąć.
-Masz rację...- Podszedł do czajnika by zaparzyć herbatę.
-Mogę ci zadać osobiste pytanko?- zapytał nieoczekiwanie.
Postawił herbatę na stole unosząc na niego zaskoczone spojrzenie. Przyjaciel usiadł przysuwając ją do siebie.
-Mów.- wzruszył ramionami, choć uczuł lekkie spięcie.
-Byłeś kiedyś...zakochany?
Zapatrzył się na niego nie odpowiadając.
Co on tak...nagle?- Skrzyżował ręce oparłszy się o stół.
-Nie rozumiem. Chodzi ci o Basię?
-Nie, o ciebie.
-O...rany...- sposępniał odwracając wzrok- Nie mam ochoty odpowiadać na to pytanie. Czemu chcesz wiedzieć? Chcesz się upewnić, że nic do niej nie czuję, czy tak?
Potrząsnął głową:
-Nie. Nie chcę rozmawiać o Basi.
Zgrzytnął zębami rozglądając się nieporadnie po kuchni.
-Co mam ci powiedzieć?
-Krępuje cię ta rozmowa?
-Nie tyle krępuje co wkurza.
-Czemu?
-Ojeju!!- przewrócił oczami zmieniając pozycję stania.- To nie jest mój ulubiony temat. Wolę jak mówisz o Basi. A tak w ogóle to co u niej?
-Zmieniasz temat?
Tomek zaśmiał się gorzko.
-A tak...Zmieniam.
Przyjaciel zmrużył oczy przyglądając mu się jak jeszcze nigdy.
-Coś ukrywasz...Bardzo interesujące...
Odpowiedziałby coś na to, gdyby nie nagły swąd rozprzestrzeniający się po pomieszczeniu.
-Tosty!!- wrzasnęli obydwaj.
Wyciągnęli czarne kształty rzucając je na talerz. Nie wyglądały smakowicie. Teofil zakaszlał otwierając okno. W powietrzu unosił się dym.
-Co tak śmierdzi?! Czuć na końcu domu!!!- zawołał Patryk otwierając drugie okno- Istna żenada zostawić facetom kuchnię.
-Kobieta się odezwała…- skomentował rozżalony Teofil.
Serce Tomka omal nie wyskoczyło z piersi. Patryk!!! Co miał mu powiedzieć?! Jak się zachować? Przeprosić go za wczoraj? A może wyjść? Rozgorączkowany zacisnął pięści starając się utrzymać na nim wzrok.
-Chcieliśmy zrobić sobie tosty.
Spojrzał na brata zwężonymi oczami.
-Tak! Rzeczywiście skomplikowane danie.
Teofil wyglądał na urażonego. Odwrócił się do niego tyłem. Tomek nie mogąc znieść stania i gapienia się wyrzucił zwęglony chleb do kosza.
-To może...kanapki?- bąknął do Teofila.
-Tak! To bardzo dobry pomysł. Kanapki.- Z zaciśniętymi pięściami podszedł do lodówki.
Patryk wzniósł pod sufit oczy, po czym wyszedł.
Tomek stał jak kołek nie mogąc zrozumieć tego, że nic do niego nie powiedział. Nawet nie zaszczycił go spojrzeniem. Czyżby jednak czuł głęboką urazę do Tomka za wczorajsze traktowanie?
-Teofil?
-Tak?
Zagryzł wargę zajmując się smarowaniem kanapek.
-Wczoraj źle potraktowałem Patryka. Nie uważasz?
Przyjaciel z wrażenia upuścił nóż. Spojrzał na niego zaskoczony.
-Patryka?
Pokiwał głową.
-Mojego brata?
Gwałtowniej pokiwał głową.
-Patryka mojego brata?
Spiorunował go wzrokiem:
-Tak do cholery! Ogłuchłeś?!- Nie wiedzieć czemu poczuł się zażenowany.
Teofil wydawał się zdziwiony. Nic nie mówił przez parę chwil, jakby się zastanawiał nad nieoczekiwanym pytaniem.
-Co masz na myśli...?
-Jak to co...? Przecież uratował mi życie, prawda? A ja na niego wczoraj wciąż sadziłem. Czy nie powinienem go przeprosić?
-Patryka?
Uderzył czołem o stół:
-A znasz jakiegoś innego?
-Hymm...Nie wiem, czym się przejmujesz. Przecież zawsze na siebie skaczecie. Nie sądzę, by wziął do serca twoje wczorajsze zachowanie względem niego.
Zrzedła mu mina.
Teofil uśmiechnął się przysuwając.
-Każdemu by pomógł. To nie zależało od tego czy ty akurat byłeś w opałach czy ktoś inny był. - powiedział pół szeptem - Pod tą szorstką i zimną powłoką ma dobre serce. Ale możesz do niego pójść i go przeprosić jak chcesz. Może wreszcie przestaniecie na siebie sapać.
Podparł się łokciami ściągając brwi.
-Wolałbym tego nie robić. Wkurza mnie...
-Jak już mówiłem rób, co uważasz za słuszne.
-Może ty przeprosisz go w moim imieniu?
-Raczej nie...
Westchnął kładąc głowę na stole. Zabolał go pobity policzek, więc szybko się wyprostował.

****

Przez cały poranek był ogromnie zamyślony. Żadna czynność nie pozwoliła mu zapomnieć o obowiązku, jaki czuł względem Patryka. Teofil rozzłościł się wreszcie na niego, ponieważ ten nie słuchał, co się do niego mówiło.
W końcu nie wytrzymał. Musiał zakończyć swoją udrękę. Zastał Patryka na korytarzu. Gotował się do wyjścia.
To jest moja szansa- zawołał do siebie- Powiem krótkie sory za wczoraj i na tym się skończy. Wyjdzie... i po zbędnych ceregieli!
Ruszył, ale nieoczekiwanie zatrzymał się w połowie. Nogi same stanęły w miejscu. Było to trudniejsze niż myślał. Wysilił się na jeszcze dwa kroki.
Patryk założył płaszcz. Było mu w nim niezmiernie do twarzy.
Zaczął się zastanawiać, gdzie się wybierał. Do dziewczyny?....Czy był ktoś w jego życiu? Jeszcze nigdy nie widział żadnej dziewczyny z Patrykiem.
-O!- zauważył go.
-Cześć.- wysilił się.
-Fatalnie wyglądasz...
-Dzięki.
Założył rękawiczki nie odrywając od niego oczu.
-Chcesz czegoś ode mnie?
Chłopak zacisnął szczęki przełykając ślinę.
No dalej!! Wyduś to z siebie! Rusz się!! Nie gap się jak ten pedał!!
Patryk zmarszczył czoło. Tomek stał uporczywie się na niego gapiąc jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Wyglądało to dosyć komicznie.
-Co się stało?- zaśmiał się i Tomek tradycyjnie miał ochotę go walnąć- Chyba nie przyszedłeś tu tylko po to, aby sobie na mnie popatrzeć?
-W ogóle nie mam ochoty na ciebie patrzeć!- Ugryzł się w język. Przecież miał być miły!! Co się z nim dzieje?
Splótł ręce na piersi wyczekująco stojąc.
-Ja...przyszedłem aby...Muszę ci powiedzieć...bo wczoraj...- jąkał się.
Patryk zdawał się rozbawiony wysiłkami tamtego.
-Posłuchaj...- przerwał mu- Nie jesteś w moim typie. Przykro mi. Nie pójdę z tobą do łóżka, jeśli tego właśnie chciałeś.- Przechylił głowę przypatrując mu się od dołu do góry- Chociaż daj mi trochę czasu, aby się zastanowić. Może jest jakaś szansa...- uśmiech. -Twoja szczerość względem mnie jest jednak tak wzruszająca. - teatralnie westchnął wyskubując coś z szala. - Wezmę ją pod uwagę, gdy będę rozpatrywał twoją propozycję. -Mrugnął do niego.
Tomek omal nie stracił równowagi. Jego policzki z sekundy na sekundę robiły się coraz bardziej czerwone.
-Do łóżka?!! Co ty pierdolisz?!!- wrzasnął rozdygotany.
-Nie krzycz, bo obudzisz sąsiadów. To...do zobaczenia- Odwrócił się zamierzając wyjść. Śmiał się jeszcze cicho.
Tomek nie miał zamiaru pozwolić mu tak po prostu odejść. Skoczył do niego szarpnąwszy go za rękaw.
Ten odwrócił się z surową twarzą. Wcale nie było widać, że jeszcze parę chwil temu się z niego śmiał.
. Zaniepokojony Tomek szybko wycofał ręce. Chyba przesadził.
-Jak brzuch?- zapytał, a jego twarz szybko złagodniała. Jednak zdawała się być nałożoną maską, pod którą skrywał coś zupełnie innego.
-...W porządku- Zamrugał stropionymi oczami.
-To dobrze...- Wpatrywał się w niego przez chwilkę, po czym wyszedł.
Tomek stał przed drzwiami nie ruszając się długo z miejsca. W pewnym momencie usłyszał za sobą ruch. Odwrócił się napotykając baczne spojrzenie niebieskich oczu.
Wpatrywali się w siebie nic nie mówiąc. Teofil miał zaniepokojony wyraz twarzy.
-Co się stało?- zapytał go.
Przyjaciel uśmiechnął się grymaśnie.
-Nic...To co ? Obejrzymy coś na dvd?