Tylko mój 3
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 01 2011 21:48:21
-Miałeś przyjść wczoraj, nie? Co cię zatrzymało?
Zdumiał się. Nie takiego spodziewał się powitania. Założył ręce przenosząc ciężar ciała na prawą stronę.
-Co mam przez to rozumieć? Że nie jestem mile widziany?
-No nie opowiadaj głupot. Właź!- Pociągnął go za rękaw, wpychając do przedpokoju. Przez uchylone drzwi zobaczył zaskoczone dziewczęce oczy. Oczy należące do Basi. Zamarł.
-Hej! Hej! Tomcio!!- zawołała na cały dom.
Odwrócił się gwałtownie, wpadając na Teofila. Natychmiast złapał go za koszulę syknąwszy z jadem:
-Co ona tu robi?
Chłopak chwycił go za nadgarstki odczepiając.
-Siedzi sobie- bąknął dziwnie speszony.
-To widzę, ale dlaczego sobie siedzi?
Teofil bez słowa wyminął go, wchodząc do salonu. Tomek przewrócił oczami poczłapawszy za nim. Dziewczyna założyła nogę na nogę, zajadając się paluszkami.
-Pewnie zastanawiasz się, co tu robię?
-A jakże- zgrzytnął zębami.
-Byłam w pobliżu, to sobie pomyślałam, że wpadnę. Teofil wiele razy mnie zapraszał, ale ja nie miałam zbytnio czasu...
-Ale w końcu go znalazłaś- dokończył, starając się zachować martwy wyraz twarzy.
-Dokładnie- Uśmiechnęła się radośnie- Wspaniale się porozumiewamy, prawda?- Mrugnęła do Teofila- Zaczynam żałować, że poznałam go dopiero w trzeciej licealnej. Ech...ten rok tak szybko upływa...Niedługo wszyscy się rozstaniemy.
" Mam nadzieje, że nastąpi to jak najprędzej..."- pomyślał, siadając w fotelu.
Zauważył dziwne napięcie na twarzy przyjaciela. Przyglądał mu się przez pewien moment.
-A co ty tu robisz Tomek? Często tak zaglądasz do Teofila?
-Czy często?- zaśmiał się zbyt szorstko-A i owszem. To mój kumpel- Podkreślił słowo mój.
Dziewczyna wzięła łyk herbaty nie odrywając od niego oczu. Tomek również się w nią wpatrywał. Naszły go nieprzyjemne myśli. Czyżby podkochiwała się w Teofilu? W zasadzie nie było w szkole dziewczyny, która by się w nim w sekrecie nie kochała. Jednak żadna nie była tak śmiała, jak Basia.
-To może pogramy? Po co tak tu siedzieć, co?
-Pograć?- zdziwił się Teofil- W co?
-Na przykład w...kosza. Masz tu kosz?
-A mam- uśmiechnął się- Ale sądzę, że z Tomkiem nie mamy żadnych szans...
Uniosła brwi:
-Uuu...Nie tylko w nogę jest dobry, co?
Wzruszył ramionami.
-No to chodźcie!- Poderwała się wyciągając- Będę w drużynie Teofila, aby wyrównać szansę.
Przyjrzał jej się od stóp do głów:
-Mam nadzieję, że grasz dobrze.
I owszem, grała całkiem nieźle. Z Teofilem prowadzili dwoma punktami.
-Co z tobą, Tomek? Miałam cię za mistrza sportu!
Zatrzymała piłkę nogą, związując włosy w kok. Tomek zdjął kurtkę podkasawszy rękawy.
-Dopiero się rozgrzewa- oznajmił Teofil.
-Zobaczymy...
Nim zdołała zareagować, Tomek pochwycił piłkę pomknąwszy w stronę kosza. Jeden rzut...później drugi. Remis.
Dziewczyna krzywiła się, kiedy ten raz po raz odbierał jej piłkę.
-Zwolnij stary. Nie dajesz nam szansy!- zaśmiał się przyjaciel, ocierając mokre czoło. Tomek rzucił w jego stronę piłkę, dając przeciwnikowi punkt.
Jednak, gdy tylko Basia przejmowała piłkę, Tomek był już przy niej, by ją jej odebrać. W końcu dziewczyna nie wytrzymała, podstawiając mu nogę. Tomek wywrócił się, wypuszczając piłkę z rąk, którą natychmiast pochwyciła, zdobywając następny punkt.
-Faul!- zawołał uderzając pięścią w asfalt.
Przyjaciel zaśmiał się, podając mu rękę.
-Żyjesz?
Basia prowokująco wytknęła mu język. Chłopak zacisnął zęby, pomknąwszy za piłką. Teofil był jednak szybszy. Zagrodził mu drogę i dziewczyna dosięgła kosza. Był to jednak ostatni taki raz, kiedy sobie na to pozwolił. Mecz zakończył się 18 do 12 dla Tomka.
Cała trójka opadła na ziemię. Tomek zamknął oczy, starając się wyrównać oddech.
-Pić!!!- zawołała dziewczyna, wyciągając dramatycznie ręce.
Teofil leniwie podniósł głowę.
-Przyniosę coś- podźwignął się z jękiem.
Tomek również chciał wstać, jednak przy pierwszej próbie dał sobie spokój. Pragnął zrzucić z siebie mokre ubranie i wskoczyć do wanny. Żałował, że dał się namówić na mecz. Czuł się całkowicie nie nadający do życia.
Odetchnął ciężko i wtedy poczuł, że ktoś się nad nim nachyla. Otworzył oczy, stykając się z niebieskimi oczami Basi. Pochylała się nad nim. Chłopak uczuł, że narusza jego osobistą przestrzeń. Chciał się odsunąć i wtedy go pocałowała. Pocałunek był krótki, zaledwie muśnięcie, ale to wystarczyło, by poderwał się na równe nogi.
-Kurczę. Przepraszam Tomek, ale nie mogłam się powstrzymać- Zmrużyła oczy przed słońcem- Kiedy jesteś cichy i nic nie mówisz, jesteś naprawdę słodki.
Nie wiedział jak się zachować i co powiedzieć. Nie spodobało mu się, że to zrobiła.
-Cześć dzieciaki.- Trzasnęła furtka.
Odwrócili się w tamtą stronę.
-Starszy brat Teofila?- zaciekawiła się Basia, również wstając. Tomek dostrzegł figlarne iskierki w jej oczach.
-Patryk- przedstawił się teatralnie, całując ją w rękę.
Gwałtownie się zaczerwieniła, ale nie tylko ona. Tomek również musiał odwrócić twarz w drugą stronę. Gdy odszedł, dziewczyna odwróciła się do Tomka pytając:
-Ile ma lat?
-Dwadzieścia jeden.
-Student?
-Zdaje się, że studiuje ekonomie czy coś- Wzruszył od niechcenia ramionami otrzepując kurtkę- Jesteś dla niego za smarkata.
Zaskoczyły ją jego ostatnie słowa. Zaśmiała się, zawieszając na jego ramieniu uradowana.
-Nie martw się...pytałam tylko tak z ciekawości. Po głowie chodzi mi ktoś inny.
Zrzucił jej rękę, wchodząc do środka. Teofil akurat zmierzał w ich stronę.
-Pijemy w środku?- zdziwił się, stawiając szklanki na stole.
-Piciu!- zawołała, rzucając się na stół jak pustynne zwierze.
-Chyba już pójdę...- szepnął do Teofila-Muszę coś załatwić i...-urwał, czując na sobie spojrzenie Basi- i muszę się zwijać.
-Czy coś się stało?
-A co miało się stać?- udał zdziwionego.
Przyjaciel wpatrywał się w niego uważnie. Tomek nie patrzał na niego. Coś zaczynało tu nie pasować. Basia wlepiała się w niego jak w obrazek. Nawet nie starała się być dyskretna. Zaczepiała go i nawet ośmieliła się pocałować. Co to miało znaczyć. Czyżby się w nim zakochała? Ale jak to? I co w takim razie z Teofilem?
-Tomek?- przyjaciel chwycił go za rękaw, pociągając do kuchni- Powiedz mi...- Spojrzał na niego spode łba, wyraźnie zawstydzony- Co sądzisz o Basi?
Drgnął przekuwając go szarymi, intensywnymi oczami.
-Co masz na myśli?- Nie był pewny, czy chciał to wiedzieć.
Teofil zapatrzył się na krajobraz za oknem, nie odpowiadając. Był jakiś taki smutny, poruszający. Chciałoby się go objąć.
-Ostatnio wciąż o niej myślę. To trochę nietypowe dla mnie- uśmiechnął się gorzko- Ale ona chociaż jest tak blisko, odnoszę wrażenie, że jej myśli odpływają gdzieś w dal. Nie potrafię zmusić jej do uwagi...
-Czekaj, czekaj...Nie rozumiem.
Odwrócił się w jego stronę. Jeszcze nigdy nie widział u niego takiego wyrazu twarzy. Bał się go. Bał się słów, które w każdej chwili mogły wypaść z jego ust.
-Już od dawna mi się podoba, ale ona chyba woli ciebie...
Tomek poczuł się tak, jakby dostał obuchem w twarz.
A więc tak wygląda koniec świata?- Wciągnął powietrze, oparłszy zaciśnięte pięści o blat stołu. Stracił go. Stracił bezpowrotnie.
Serce omal nie rozdarło się na cztery części. Czuł jego ból.
-O czym ty mówisz?- wydusił z siebie słabym głosem.
Teofil zagryzł wargę, podchodząc do stołu. Stracił pewność siebie. Tomek zareagował dosyć dziwnie. Nie wiedział, co o tym myśleć. Czy on również kochał się w Basi? Na samą myśl aż go szarpało ze złości i żalu.
-Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Jeśli ją kochasz- zaczął z trudem Teofil- to ja się wycofam. Ale jeśli ona nic do ciebie nie czuje...będę walczył o nią.
Tomek spojrzał na niego gwałtownie.
-Jesteś pewien co do swoich uczuć? Nie mogę tego pojąć. Czemu tak nagle?
-To nie było nagłe. Ja po prostu nie mówiłem ci o wszystkim.
-Właśnie to do mnie dotarło- syknął, nie potrafiąc uspokoić szybkiego łomotu serca- Nie wiem, co ty w niej widzisz. Czy właśnie ona jest tą jedyną? Zastanów się nad tym.
Teofil wycofał się dwa kroki:
-A więc ona też ci się po...
-Nie!- zagłuszył go- Ona nie jest w moim typie. Nie musisz się o to martwić- rzucił z goryczą.
-Dlaczego więc kipisz ze złości?
Potrząsnął głową wyprostowując się. Nie mógł na niego spojrzeć.
-Nie jestem zły. Tylko...- urwał czując, że nie wydusi z siebie ani jednego słowa.
Powłóczystym ruchem wyszedł z kuchni. Basia rozwarła szeroko usta, aby coś do niego zawołać, ale na widok jego twarzy zamilkła. Tomek marzył tylko o jednym, aby jak najprędzej się stamtąd wydostać. Kiedy zatrzasnął za sobą drzwi, nogi dziwnie się pod nim ugięły. Usiadł na schodach, zwieszając głowę.
Na co liczył...Teofil nigdy nie odwzajemniłby jego uczucia. To były tylko marzenia, które nie miały prawa się ziścić. Dlaczego nie potrafił tego zaakceptować. Wszystko się w nim burzyło przeciwko temu związkowi.
Zacisnął oczy, marszcząc czoło. Trwał tak pewien czas, kiedy nagle poderwał głowę:
-Ale Basia woli mnie... Jeśli to prawda...Teofil się wycofa i znów byłby tylko mój.- Coś szarpnęło go za serce- Jestem podły...- jęknął podnosząc się.- Paskudna sprawa..., ale skoro to jedyne wyjście...
Ruszył w stronę domu. Po paru krokach jednak przystanął. Usłyszał kogoś za sobą. Odwrócił się. To była Basia.
Stała na palcach, machając ręką. Patrzał na nią długo i posępnie. Zaczekał aż do niego podbiegła. Wpatrywali się w siebie milcząc. Basia była lekko zdyszana i zarumieniona. Przyjrzał jej się nieco inaczej niż dotychczas. Była ładna. Miała długie, brązowe, lekko kręcone włosy i błyszczące niebieskie oczy. Apetycznie skrojone usta i zgrabną, wysportowaną sylwetkę. Więc taki był typ Teofila.
-Ja w stronę przystanku!!- zawołała.
Tomek skrzywił się niemiłosiernie. Nie lubił hałaśliwych ludzi.
-Ja do domu- odparł ruszając. Poszła za nim.
-Daleko mieszkasz?
-Niecałe dziesięć minut marszu.
-Mam nadzieje, że nie będzie ci przeszkadzać moje towarzystwo?
-Nie będzie- odparł sucho. W zasadzie przeszkadzało. Musiał wiele spraw przemyśleć. Nie mógł jednak jej odtrącić. Musiał się dowiedzieć, czy coś do niego czuła. Tylko tak mógł zatrzymać przy sobie Teofila.
-Uff...to dobrze. Strasznie trudno się z tobą dogaduje. Nie przepadasz za dziewczynami, co?
Drgnął piorunując ją wzrokiem:
-Co masz na myśli?
Ujęła go pod rękę. Z całych sił starał się zwalczyć w sobie chęć ucieczki.
-Podobasz się wielu dziewczynom, ale one się ciebie boją. Oprócz mnie.
-Jakie to pocieszające- parsknął.
Roześmiała się, przycisnąwszy do niego mocniej.
Szli tak nic do siebie nie mówiąc, w końcu usłyszał:
-Co ci się wtedy stało? Teofil wziął cię na rozmowę i wróciłeś z niej strasznie przygnębiony. Nie!! Przygnębienie to za słabe określenie. Byłeś wręcz zrozpaczony. Przestraszyłam się.
Do diabła. Sprawa nabiera obrotów...- zacisnął wargi, następnie uwolnił się z jej uścisku.
-Słuchaj- wcisnął ręce do kieszeni- tobie...podoba się Teofil?
Rozwarła szeroko oczy z pół uśmiechem.
-Nie sadziłam, że kiedykolwiek to od ciebie usłyszę. A więc zauważyłeś moje zaloty do Teofila.- Zachichotała spuszczając oczy.
Zamarł, czując jak wszystko się pod nim ugina.
-A wiec to prawda?
Łypnęła na niego spod rzęs. Nieśmiała mina wcale do niej nie pasowała. Tomek pragnął potrząsnąć nią, aby wreszcie to z siebie wydusiła. Miał dosyć tej całej gry. Dla niego liczył się tylko Teofil. Basia stała pomiędzy nimi. To ona byłaby sprawczynią rozpadu ich przyjaźni.
-To nie całkiem tak...Chciałam zobaczyć, jak zareagujesz- poczerwieniała- Ty chyba nie jesteś mną zainteresowany...ale wciąż mam nadzieję...-spojrzała na swoje buty przydeptując wzgórek- Podobasz mi się, Tomek.
Musiał się odwrócić, żeby nie dostrzegła fali ulgi wypisanej na jego twarzy. Z drugiej strony nie mógł zrozumieć, co w nim widziała. Teofil był ideałem. Piękny, inteligentny i opiekuńczy, gdy Tomek tymczasem chamski i wybuchowy.
Obrócił w jej stronę głowę popatrzywszy z podejrzliwością.
-Naprawdę?
-Tomek...- jęknęła z wyrzutem- Ja mówię serio.
-Skoro tak, to dlaczego pojechałaś do Teofila?
Przewróciła oczami:
-Jesteś jego przyjacielem. Pomyślałam, że pewnie w weekendy się spotykacie i miałam rację.
Zwęził oczy.
-Taak. Jesteś bystra.- Ruszył przed siebie z rękoma w kieszeniach. Postarał się o duże kroki.
-Hej!!- zawołała za nim, dogoniwszy go- Idziesz sobie? Co z tym zrobisz?
-Z czym?
-Jak to z czym- zawołała z rozpaczą- Podobasz mi się!
-Tak. Już to mówiłaś. W pełni to zarejestrowałem w swoim umyśle.
-Tylko tyle?!
Spojrzał na nią przelotnie, z beznamiętną twarzą:
-A co myślałaś? Że porwę cię w ramiona i zacznę namiętnie całować? Nie jestem typem romantyka, nic podobnego. Jestem wręcz wypłukany z uczuć.- Wyciągnął szyję udając, że nie dostrzega głębokich rumieńców na jej policzkach- Twój autobus już podjeżdża. Radzę ci się pospieszyć.
-Ty naprawdę nie masz serca.
Miałem. Ale pękło- pomyślał, mrużąc zmęczone oczy.
-Ja się tak łatwo nie poddam!!- zawołała, biegnąc w stronę autobusu.
Jej postawa dziwnie go jakoś rozkruszyła. Pod wieloma względami była do niego podobna. Nie miała u niego najmniejszej szansy, przecież był gejem, a jednak będzie się starała go do siebie przekonać. Przecież Tomek robił to samo z Teofilem.