6.1. MARCO
Kompletnie nie wiedziałem, co kupić Łukaszowi na święta. Już trzeci rok z rzędu mieliśmy dawać sobie prezenty, a kupowanie ich w sklepach "Wszystko po 5zł" stało się naszą tradycją. Zawsze to były jakieś śmieszne bibeloty typu samochodzik zabawka, breloczek z choinką, kiczowata pozytywka i inne. W poprzednich latach Luka dostał ode mnie zapas parasolek do drinków oraz ozdobną butelkę z jakimś śmiesznym napisem, nawet nie pamiętam, jakim. Jednak w tym roku chciałem dać mu coś wyjątkowego. Coś, czego nie powstydziłby się również MM. Łaziłem za tym czymś prawie codziennie, kiedy tylko byłem sam, aż w końcu PG sam podsunął mi pomysł w jednym ze swoich maili.
Od: dust_to_dust@gmail.com
Do: metallica.master000@gmail.com
Już nie mogę się doczekać zimy, aż w końcu spadnie śnieg. Wiem, że w Polsce ostatnio ciężko o dobrą zimę, z przymrozkami utrzymującymi się dobre kilka tygodni i śniegiem zalegającym wszędzie, żeby dało się zjeżdżać co weekend na sankach. Ale ja lubię takie klimaty. Uwielbiam jak już się ściemni, ze znajomymi wędrujemy po mieście a z nieba pada śnieg. Uwielbiam dwa rodzaje. Jeden to taki, który jest drobniusieńki i świeci się i iskrzy spadając z nieba. Wtedy to wygląda jakby spadały małe gwiazdeczki. Drugi to taki, kiedy są mega wielkie i grube płatki śniegu przyklejające się do wszystkiego. Taki magiczny puch otulający całe miasto. I świeży śnieg, w który można się rzucić robią aniołki :) albo ten skrzypiący pod nogami. Lubię jak jest noc, a jednak jest jasno i biało od tego śniegu. Może jestem romantykiem, ale chciałbym cię kiedyś zabrać na taki spacer a śnieg padałby wokoło robiąc magiczną aurę.
PG
I wtedy zauważyłem w jednym ze sklepów kulę śnieżną z miniaturką górskich domków i choinkami. Przekręciłem ją do góry dnem i śnieg sypał na ten krajobraz i już wiedziałem, że Luka zachwyci się tym prezentem.
Święta się zbliżały i nasze spotkanie również, a ja coraz bardziej się denerwowałem. Jednak nic mnie nie przygotowało na miłe zaskoczenie równo tydzień przed naszym spotkaniem. Dostałem krótkiego maila od PG z załączonym zdjęciem i przez to wszystko kompletnie straciłem głowę.
Od: dust_to_dust@gmail.com
Do: metallica.master000@gmail.com
Cześć MM,
Wiem, że nic nie ustalaliśmy, ale mam jednak nadzieję, że nie będzie ci głupio czy coś, bo? Mam dla ciebie prezent. Nie bądź zły, że coś ci kupiłem a ty mnie nie, nie o to chodzi, żeby była konieczna wymiana prezentów, ja po prostu lubię dawać :) Serio, kupowanie prezentów to dla mnie czysta przyjemność, a na ten prezent wpadłem przypadkiem. Tzn. nie tak do końca przypadkiem. Ale dobra. Załączam ci zdjęcie. Jak widzisz jest to skórzany breloczek z blaszką i grawerem na niej "MM". To serio nic wielkiego, wpadłem na breloczek przypadkiem szukając prezentów dla rodzinki a grawer był w cenie :P Ale wiesz, pomyślałem od razu o tobie, że pewnie ci się spodoba. Tzn. mam taką nadzieję, że ci się podoba? Na razie jest to zdjęcie, ale mam nadzieję wręczyć ci ją kiedyś, gdy już się spotkamy... I nie bądź zły, proszę...
Także Wesołych Świąt! :*
Twój PG
Kupił mi breloczek! Cholera, głupi gnojek! Ja tu się męczę żeby kupić prezent dla Luki, który byłby również dla PG, ale żeby nie zorientował się, że może być od MM, a on mi taki numer wywija! ... Chodziłem gorączkowo po pokoju klnąc tak głośno, że aż ojciec wszedł żeby mnie upomnieć. Przeprosiłem, a on zapytał, czy chcę obejrzeć z nimi jakiś film, ale ja wolałem posiedzieć w mojej samotni i zapalić papierosa. Kiedy już usłyszałem grający z salonu telewizor, odprężyłem się, zgasiłem wszystkie światła i otworzyłem okno. Do pokoju wpadł ziąb i światło zapalonej latarni. Był niedzielny wieczór. Jeszcze chwilę temu gadałem beztrosko z Łukaszem o jutrzejszej szkole, a teraz dostałem tego maila od PG z niespodzianką. Cholera. Wdech, wydech. Wypuściłem dym nosem podrażniając śluzówkę i kichnąłem. Otuliłem się szczelniej w bluzę i zdałem sobie sprawę, że to bluza Luki, którą pożyczyłem na początku roku, kiedy zrobiło się nagle zimno, gdy wracaliśmy do domu ze szkoły, a on miał jeszcze kurtkę. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że on to PG. Wtuliłem nos w kaptur i w myślach przywołałem widok jego piegowatej twarzy. Szeroki uśmiech i te zielone oczy z brązową obwódką? Zrobiło mi się ciepło i postanowiłem od razu mu odpisać.
Od: metallica.master000@gmail.com
Do: dust_to_dust@gmail.com
Kochany PG,
Prezent jest cudowny! Trochę mi źle z tym, że ty mi coś kupiłeś, a ja tobie nie, ale obiecuję, że nie będę się długo dąsał a jedynie cieszył z twojego prezentu :) Jestem naprawdę zdziwiony, że o mnie pomyślałeś, a prezent jest super, chociaż prawidłowo powinno być MM+PG ;)
Właśnie siedzę przy oknie i myślę o tobie wpatrując się w ciemność, czekając na pierwszy śnieg spadający z nieba.
Twój MM
Wiedziałem, że Luka siedzi w domu i nie robi nic specjalnego, ale nie sądziłem, że otrzymam od niego od razu odpowiedź. Nie raz przecież było tak, że nie odpisywaliśmy sobie po dzień lub dwa, jakby napawając się słowami tego drugiego, lub nie potrafiąc ubrać myśli w odpowiednie słowa aż w końcu później to się udawało. Jednak tym razem dostałem odpowiedź już po kilku minutach, również na maila.
Od: dust_to_dust@gmail.com
Do: metallica.master000@gmail.com
Cieszę się, że ci się podoba :) to naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Też wypatruję pierwszego śniegu, a jedyne co pada teraz z nieba to jakiś kiepski deszcz.
Od: metallica.master000@gmail.com
Do: dust_to_dust@gmail.com
A do tego jest tak zimno i ponuro. Chciałbym żebyś był obok mnie, miałbym się do kogo przytulić i ogrzać.
Położyłem się na łóżku i pisałem z komórki. Wyobraziłem sobie, że PG mógłby leżeć obok mnie. Byłem w tej lepszej sytuacji niż on, że spokojnie wyobraziłem sobie właśnie jego, Lukę. On przecież nie wiedział jak ja wyglądam.
Od: dust_to_dust@gmail.com
Do: metallica.master000@gmail.com
Och, bardzo bym chciał znaleźć się obok ciebie. Jeśli ci zimno z chęcią cię ogrzeję. Wyobraź sobie, że leżę i cię przytulam. Ręka na plecach, noga na nodze. Ale wiesz, żeby kogoś naprawdę rozgrzać, to trzeba się przytulić nagim ciałem? Wtedy ogrzewasz kogoś temperaturą własnego ciała.
Od: metallica.master000@gmail.com
Do: dust_to_dust@gmail.com
Nie przeszkadza mi, że będziemy leżeli obok siebie nadzy. Wręcz przeciwnie. A żeby było sprawiedliwiej, ja właśnie się rozebrałem. Lubię spać nago. Wtedy pościel przyjemnie ociera się o ciało. Gdybyś leżał koło mnie, również nagi, mógłbym cię dotknąć bez żadnych przeszkód.
Podnieciłem się wyobrażając sobie nagiego Lukę. To było silniejsze ode mnie, nie mogłem się powstrzymać. Cały świat nie miał teraz dla mnie żadnego znaczenia, teraz moim światem był PG. Nie rozebrałem się naprawdę, nie chciałem na to tracić czasu, chociaż faktycznie lubiłem spać nago, ale gdy nocował u mnie Łukasz, zawsze spałem w spodenkach i bluzce, mimo iż było mi cholernie niewygodnie. Teraz z chęcią zaskoczyłbym go strojem Adama, gdyby do mnie wpadł.
Myśląc o nim, leżącym obok sprawiło, że zacząłem ciężej oddychać i zrobiło mi się gorąco, pomimo uchylonego okna, pozostawionego żeby zapach fajek wywietrzał. Byłem całkiem ubrany i wdychałem jego zapach z bluzy. Czułem ucisk w spodniach, ale czekałem na jego odpowiedź.
Od: dust_to_dust@gmail.com
Do: metallica.master000@gmail.com
Dotykaj mnie ile chcesz, MM, jestem cały twój. Dotykaj mnie coraz niżej i całuj po całym ciele, a ja również odwzajemnię pieszczotę. Przez ciebie nie mogę trzeźwo myśleć. Och, MM...
Cholera, Luka! - Sięgnąłem ręką do rozporka, miałem już dużą erekcję. Oczy Luki, jego usta? Zamknąłem oczy wyobrażając sobie nas razem. To było takie namacalne, że aż czułem jego dotyk na swoim penisie. Nie sądziłem, że on może być taki śmiały w pisaniu do kogoś prawie obcego w internecie. A jednak... Już nie pamiętam, co mu odpisałem, co on mi odpisał. Równie dobrze mogliśmy przejść na rozmowę na czacie, gdzie byłoby prawie na żywo, ale jakoś żaden z nas tego nie zaproponował. Był czas między mailami żeby się rozpalić, żeby dojść - Ach! - I żeby ochłonąć. W końcu tego wieczora masturbowałem się trzy razy, chociaż nie sądziłem, że jestem do tego zdolny; najpierw podczas naszej rozmowy, potem podczas prysznica, kiedy mimowolnie zacząłem myśleć o naszej rozmowie i dotykać się, a potem jeszcze w łóżku, kiedy przypomniałem sobie naszą rozmowę, w której kłamałem, a raczej naginałem fakty, że jestem nagi i przeglądałem jeszcze raz nasze maile. Wtedy dopiero, grubo po dwunastej, wreszcie zasnąłem, ale najpierw napisałem ostatniego maila do PG.
Od: metallica.master000@gmail.com
Do: dust_to_dust@gmail.com
Dobranoc. Kocham Cię PG :*
Następnego dnia w szkole ciężko było mi spojrzeć mu w twarz, ale on wydawał się rozanielony, co wywoływało mój uśmiech, który próbowałem ukryć w jego obecności. Mrowiło mnie lekko w brzuchu i próbowałem nie dopuszczać do siebie myśli, jakim kłamliwym sukinsynem jestem żeby nie popsuć sobie reszty dnia. Jak również nie próbowałem sobie wyobrażać, jak Luka wygląda pod tą bluzą i koszulką, bez tych spodni... Cholera, Marco, wyluzuj! - ganiłem siebie i poprawiałem się na krześle, kiedy znowu robiło mi się ciasno w spodniach.
Pod koniec tygodnia, w czwartek, był ostatni dzień przed Świętami i z naszymi prezentami udaliśmy się do mieszkania Zuzki. W domu był również Piotrek, który poczęstował nas ajerkoniakiem, którego sobie nie odmówiliśmy. Pokój ZZ udekorowany był choinkowymi lampkami w różnych kolorach porozwieszanych pod sufitem, na półkach i zasłonkach. Zapaliła jeszcze do tego świeczki i to były jedyne źródła światła w pokoju. Zrobiło się nastrojowo i można było wdychać zapach świeżej sosny, której gałązki poutykała w pokoju.
- Nie ustaliliśmy jeszcze, co robimy w Sylwestra - zagaił Kowal, kiedy usadowiliśmy się na podłodze i zaczęliśmy wyjmować prezenty.
- Chyba nie mam ochoty iść na żadną imprezę - odparła Zuza.
- Ja w sumie bym potańczył - stwierdził Luka. - Ale zadecyduje większość. Jak zwykle - demokracja u nas. - Zaśmiał się.
- Marek? - ZZ zwróciła się do mnie oczekując mojej odpowiedzi w tej sprawie. Sam nie wiedziałem, co wolę. Chyba mógłbym się po prostu upić samotnie rozmyślając o swojej parszywej egzystencji.
- Moglibyśmy napić się u kogoś trochę a potem przejść się i podziwiać fajerwerki - powiedziałem.
- Czyli jednak samotny Sylwester - westchnął Luka.
- Jaki samotny? A my to co? - oburzył się Kowal.
- No samotni we czwórkę - zaśmiał się.
- To ja wolę samotnie z wami niż w ogóle bez was - powiedziała ZZ i lekko się zarumieniła zerkając na mnie. Szybko uciekłem wzrokiem domyślając się, o czym może myśleć.
W końcu wyjęliśmy nasze prezenty. Luka jak zwykle opakował wszystko w gazety. Lubił taki styl. Zacząłem się zastanawiać, czy prezent dla MM też tak zapakuje. Oczywiście żadne z nas miało nie wiedzieć, od kogo jest dany prezent, ale zwykle można się było domyśleć, po sposobie pakowania lub po prostu dany prezent był oczywistością, od kogo jest. Dawid dostał trzy breloczki, do kolekcji, lubił dostawać breloczki. Zawieszał je sobie na półce nad swoim niewielkim biurkiem na wbitych gwoździach. Ja mu kupiłem Minionka, a oprócz tego dostał popielniczkę z palącym się papierosem oraz piszczącego kurczaka, dużo większego niż standardowy breloczek. Mieliśmy śmiecha na jakieś pół godziny z tym piszczącym kurakiem, aż w końcu Zuza się przyznała, że to ona go znalazła. Luka dostał zestaw żółtych kaczek-mydełek oraz wielkie okulary w kształcie kufli piwa. Na koniec rozpakował prezent ode mnie. Obserwowałem go wtedy uważnie, a kiedy otworzył pudełko, oczy mu się zaświeciły i krzyknął głośno z zachwytu. To mile połechtało moje ego, ale nie przyznałem się, że to ode mnie, a on nie pytał. Teraz była moja kolej na rozpakowywanie prezentów, ale właściwie nie obchodziło mnie, co dostanę, bo najważniejszy prezent już dostałem, od PG. Fartuszek z napisem "Kiss the cook", dziecięcy zegarek z króliczkiem oraz niewielką zieloną poduszkę z naszytą choinką i prawdziwymi małymi dzwoneczkami doszytymi do niej. Zuza natomiast dostała świeczki zapachowe w tonacji drzewa kakaowego. Okazało się, że to od Kowala, który zaczął się chichrać jak tylko ZZ odczytała nazwę.
- Kakaowe, czaicie? Kakao... No wiecie, w tyłek i tak dalej. - Jego to bawiło bardzo, mnie i Łukasza mniej, szczególnie, że wiadomo jak geje uprawiają seks, a Zuza stwierdziła, że to obleśne, ale w sumie kakao ładnie pachnie, na co Dawid ponownie ryknął śmiechem, a my straciliśmy nadzieję, że zaraz się uspokoi. Od Luki dostała dziecięcy zegarek z kotkiem, czyli już było wiadomo, od kogo ten zegarek dla mnie.
- No co? - zapytał z niewinną miną Luka. - Były takie słodkie, że nie mogłem nie kupić dwóch.
Ode mnie natomiast, dostała figurkę aniołka, nawet ładny, taki smukły, sądziłem, że jej się spodoba, mimo że prezenty miały być kiczowate to nie potrafiłem jej takiego w tym roku sprezentować. W końcu i Luce przecież kupiłem coś bardziej wyszukanego niż śmiesznego. Uśmiechnęła się, gdy go odpakowała i chyba lekko zarumieniła, przez co zrobiło mi się jednak głupio i pożałowałem tego prezentu. Bo co, jeśli ona uznała to za mój krok w jej stronę? Mimo tego, że Luka jej powiedział, że ja nic do niej nie czuję.
Siedzieliśmy u ZZ do późna, słuchając Metallici, a w międzyczasie Piotrek przyniósł nam trochę więcej ajerkoniaku, także zrobiło się nam ciepło i błogo i nawet poczuliśmy jakąś magię świąt. Nie chciało mi się wracać do domu, więc ociągaliśmy się z wyjściem. W końcu jednak trzeba było uciekać i wstaliśmy niechętnie z podłogi żeby w przedpokoju zakładać ciężkie zimowe buty i grube kurtki. Kiedy już miałem założyć buty, Zuza pociągnęła mnie za rękę z powrotem do pokoju, z dala od oczu chłopaków. Nie wiedziałem, o co jej chodzi, gdy stanęła przede mną nie patrząc mi w twarz.
- Ten aniołek jest od ciebie, prawda? Bardzo mi się podoba, dziękuję. - Jej czerwone policzki wyraźnie odznaczały się od jasnej twarzy i blond włosów. Wyglądała uroczo i niewinnie.
- Cieszę się, że ci się podoba - odpowiedziałem z uśmiechem, a ona nagle złapała za kaptur mojej bluzy ściągając mnie w dół, sama jednocześnie wspinając się na czubki palców i pocałowała mnie delikatnie w usta. Kompletnie odjęło mi mowę.
- Zuza, ja... - Chciałem się wytłumaczyć, ją wytłumaczyć. Powiedzieć cokolwiek, oprócz prawdy...
- W porządku - powiedziała pospiesznie z nutką smutku w głosie. - Luka mi mówił, że jestem dla ciebie jak siostra.
- Bo to prawda. Prędzej skoczyłbym za tobą w ogień, niż, no wiesz... Nie żeby coś z tobą było nie tak.
- Dzięki. - Zmieszała się trochę, ale nadal uśmiechała.
- Idziesz kochasiu? - zawołał z korytarza Dawid przeciągając ostatnie słowo, po czym obydwaj się zaśmiali. Cały czas staliśmy z dala od nich i raczej szeptaliśmy żeby nas nie usłyszeli. Zuza nie chciała, aby nas usłyszeli.
- Przepraszam i dziękuję. Naprawdę mi się podobało - powiedziała ZZ ponownie, tylko nie wiedziałem czy chodzi jej jeszcze o figurkę czy już o całusa. W końcu nic nie odpowiedziałem, bo nie wiedziałem, co mógłbym jeszcze dodać i nie patrząc na chłopaków ubrałem się i wyszliśmy.
- O czym tak gruchaliście, gołąbeczki? - zapytał złośliwie Kowal, gdy jechaliśmy windą.
- Podziękowała mi tylko za figurkę - odparłem.
- Czy między wami jest coś, o czym nie wiemy? - dopytywał dalej.
- Nic ciekawego - rzuciłem, a potem rzuciliśmy się biegiem do nadjeżdżającego autobusu i zziajani wygodnie usiedliśmy na poczwórnych siedzeniach rozpinając kurtki, bo w autobusie było bardzo ciepło.
- Czy to ma jakiś związek z tym, co mnie kiedyś pytałeś, czy byłem kiedykolwiek zakochany? - wypalił nagle Dawid, gdy już myślałem, że ta rozmowa jest zamknięta. Do tego kompletnie zapomniałem, że rozmawiałem o czymś takim z Kowalem, aż do teraz. Zakrztusiłem się z wrażenia.
- O czym ty mówisz? - zapytałem głupio.
- Mówiłem mu niedawno, że zachowuje się, jakby był zakochany - wtrącił nagle Luka, na co zamarło mi serce.
- I co, tu chodzi o Zuzę? - Dawid zrobił wielkie oczy.
- Co wy bredzicie? Luka, nie nakręcaj go, przecież wiesz, że między mną a ZZ nic nie jest! - Wściekłem się. Co on sobie wyobrażał, gadając takie głupoty. - A poza tym, to ty masz internetową znajomość. - Nim zdążyłem pomyśleć, powiedziałem to na głos próbując bronić się na siłę.
- Co? Masz kogoś w internecie? - podchwycił Kowal. - Zakochałeś się w jakiejś lasce z netu? Przecież wiesz, że to nigdy nie jest ta osoba, za którą ktoś się podaje!
Patrzyłem to na Kowala, to na Lukę i nie mogłem uwierzyć, że to powiedziałem, że zdradziłem sekret Łukasza. Dawid śmiał się głośno komentując już nie mój ewentualny związek z ZZ, a ewentualny związek Luki z jakąś dziewczyną z internetu. A Luka patrzył na mnie. Im bardziej ja panikowałem, tym bardziej on świdrował mnie wzrokiem.
Autobus zwolnił, zatrzymał się na jakimś przystanku i w tym samym momencie Luka zerwał się z siedzenia i wybiegł przez drzwi na przystanek, a ja za nim wołając jego imię.
- Hej, chłopaki! - Usłyszałem jeszcze Dawida, ale chyba nie ruszył się z miejsca, bo autobus zamknął za nami drzwi i odjechał. Na przystanku nikogo nie było, a ja patrzyłem na plecy Łukasza. Wiatr powiewał jego włosami i kurtką, ja się od razu zapiąłem i nasunąłem kaptur na głowę. Podszedłem do niego z przodu i zmusiłem żeby na mnie spojrzał. Zobaczyłem kilka łez na jego policzkach i się przestraszyłem, że może mnie znienawidzić.
- Luka, no co ty. - Chciałem, aby to wyszło zabawnie, ale głos mi zadrżał. - Ubierz się, bo się przeziębisz. - Wyjąłem z jego dłoni czapkę i założyłem mu ją niezdarnie na głowę. Próbowałem też zapiąć suwak jego kurtki, ale wyrwał mi go z rąk.
- Sam sobie poradzę - mruknął, a łzy przestały już lecieć. - Po cholerę kłapiesz dziobem? - krzyknął do mnie, a ja mogłem spojrzeć w jego zaczerwienione od płaczu oczy. - Ktoś coś mówi o tobie, a ty od razu zdradzasz tajemnice przyjaciela żeby zmienić uwagę?
- Ale przecież Dawid to też jest twój przyjaciel - próbowałem się bronić.
- Przecież wiesz, jaki on czasami potrafi być. Dużo rzeczy obraca w żart. Nie jest takim przyjacielem, jak ty. Chyba, bo teraz już nie wiem.
- Czy znowu się pokłócimy i nie będziemy rozmawiać? - Wiedziałem, że zrobiłem źle. Jak tylko słowa opuściły moje usta, już wiedziałem, że będę ich żałować. Luka powiedział mi to w tajemnicy, niejako przez to, że wymusiłem to na nim. Kowal nie był osobą, której chciał mówić o internetowej znajomości. Nie był osobą, której by wprost powiedział, że jest gejem. Wtedy, na urodzinach on zawiódł mnie, teraz ja zawiodłem jego. Czego ja tak się bałem? Prawdy, bałem się prawdy. To ona zżerała mnie od środka jak robak jabłko. Drążyła tunele w moim ciele i w końcu nic ze mnie nie zostanie, tylko ten robak. A wtedy wszystko się wyda, ale jeszcze nie teraz.
Patrzyłem na jego czerwone od mrozu policzki i nos. Nie mogłem uwierzyć, że dopiero co uprawiałem z nim seks przez internet, a teraz się kłócimy. Chciałem go objąć i przytulić i ucałować. Chciałem przeprosić i wyznać wszystkie swoje grzechy, ale głos uwiązł mi w gardle. A wtedy zdarzyła się magiczna rzecz. Zaczął padać śnieg. Dużo śniegu. Zadarliśmy głowy do góry, chociaż wiedzieliśmy, że nie wypatrzymy żadnych chmur w tych ciemnościach. Na twarz Luki wypłynął uśmiech.
- Dziękuję - powiedział po chwili.
- Za co? - zdziwiłem się.
- Za śnieżną kulę. - Czyli się domyślił. Żeby tylko nie powiązał faktów. - Pamiętałeś, że uwielbiam śnieg. Tylko dziwne, że tak się postarałeś z tym prezentem. Zwykle to były jakieś głupoty.
- Jakoś tak wyszło. - Naciągnąłem kaptur mocniej na głowę, bo policzki zaczęły mnie piec i zrobiło mi się cieplej. - Przepraszam - wymruczałem w końcu.
- Co? - Chyba nie dosłyszał.
- Przepraszam, że wygadałem. Zadzwonię do Kowala i z nim pogadam, okej?
- W porządku. - Odetchnął głęboko, jakby mając to już gdzieś, chociaż na pewno się przejmował.
W końcu ruszyliśmy przed siebie, w ciemność, bo wcale już nie byliśmy tak daleko od domu, a droga na skróty, przez park była teraz milszą opcją nic czekanie na autobus. Chyba zaczynałem rozumieć tą całą magię śniegu, o której zawsze gadał Łukasz.