Rock penetrowany pędzlem 16
Dodane przez Aquarius dnia Wrzenia 19 2017 20:30:44


Historia jednej sukienki, czyli o tożsamości płciowej słów kilka

KAIEN

- Cześć, Naoki.
- No hej.
Szczerzył się, dupek, pewnie wszystko słyszał. Ciekawe, kiedy wrócił i czy bzyknął tę laskę? My ruchaliśmy się całą noc, najpierw ty mnie, potem ja ciebie. Wszystko mnie już bolało, a przecież miałem się jeszcze wybrać na siłownię.
- Wybierzesz się jutro. Dzisiaj mieliśmy iść pozwiedzać.
- Wiem - westchnąłem, wpieprzając śniadanie.
Wciąż czułem się pijany i chyba miałem lekkiego kaca. Piwo z szampanem to nie był najlepszy pomysł, do tego jeszcze te drinki na plaży. Chyba śniły mi się silikony. Ale cycki to cycki, nie? Jak ktoś chce sobie zrobić sztuczne, to droga wolna.
Siedzieliśmy w restauracji na dole, a Naoki bez przerwy się szczerzył. Na bank zaliczył tę laskę. Albo ona jego.
- Kiedy wróciłeś? - spytałem, popijając kawę.
- O szóstej.
- Yhy. Słyszałeś coś?
- Niby co? - zdziwił się, a ty zakrztusiłeś się jedzeniem.
- Nic. Nieważne.
Dzięki bogu.
W sumie nie mógł słyszeć. Chyba.

Po śniadaniu przygotowałem ciepłą kąpiel z olejkami, bo chciałem wymasować ci plecki. Nie było jednak seksu, ponieważ bolały mnie wszystkie mięśnie.
Oczywiście nie było też mowy o siłowni. Wylegiwaliśmy się w wannie i po prostu macaliśmy. Trochę mi obciągałeś, a mój mięciutki penis zaczynał się powoli powiększać.
- Więc marzy ci się dziki seks w jaskini? - spytałem, gdy całowałeś mnie po szyi.
- Tak.
- I w wodzie?
- Tak.
- I na basenie?
- Tak. Wkurzyła mnie wczoraj ta laska.
- Jesteś zazdrosny - wyszczerzyłem się, ale pokręciłeś głową.
- Nie.
- Ty flirtowałeś z barmanką.
- Nieprawda.
- Widziałem.
- Nieprawda - zaśmiałeś się, a ja zmarszczyłem nos. - Byłeś zbyt zajęty prężeniem bicepsów.
- Mam, to prężę.
- Ja mogę podrywać na boczki. Moglibyśmy w sumie...
- Co moglibyśmy? - zamruczałem, masując twoje sutki.
- Nie wiem, myślałem, że...
- Tak?
- Może... oczywiście, jeśli chcesz... moglibyśmy kogoś... Aua!
- Chcesz kogoś bzyknąć? Niegrzeczny chłopiec. - Zaśmiałem się, wciąż zaciskając palce na twoich sutkach.
- Przestań, to boli.
- Nie wiedziałem, że jesteś taki zboczony.
- Nie jeste... Aua!

Biedne, naiwne ptaszątko. Tak naprawdę to już od dawna o tym myślałem. Kiedyś zorganizowałem ci nawet gangbang, choć wtedy byłem jeszcze dupkiem. Teraz też miałem nadzieję na jakąś fajną przygodę. Musimy przecież jakoś uczcić twoje urodziny.
Na pewno kogoś poderwiemy. Któż nie chciałby być zerżnięty przez Kaiena i Senju?
To niewątpliwie musiał być jakiś fajny facet. Może kobieta, ale lepiej facet. Ty chyba wolałbyś faceta. Kot to ma dobrze, zawsze znajdzie kogoś do ruchania. Ma Emila i Yukiego, ma tego przystojniaka, którego imienia nie pamiętam, miał nawet tego dzieciaka, Marcela. To nie tak, że ja bzykałem wszystko, co się rusza, ale skoro ty też chciałeś... Czemu nie? Z Yukim nie uprawialiśmy seksu, dla niego bondage było sztuką i pięknem. Ja byłem prostym facetem i lubiłem to piękno ze szczęśliwym zakończeniem.

Na szczęście długa, relaksująca kąpiel świetnie wpłynęła na obolałe mięśnie. Trochę trzepaliśmy, trochę się całowaliśmy, a przed południem nareszcie ruszyliśmy dupy i poszliśmy zwiedzać piękno tego świata. Pierwsza na liście była Błękitna Grota. Na zdjęciach i nagraniach wyglądała ciekawie, ale dopiero na żywo mogłem się naprawdę pozachwycać. Była zniewalająco piękna. Zwykle najmocniej czułem muzykę, ale musiałem przyznać, że te widoki zapierały dech w piersi. Zwłaszcza gdy słońce wpadało do środka i podbijało błękit wody. Niebo było jasne i czyste, słońce piekło niemiłosiernie, ale to był istny raj. Normalnie cudo. Nie myślałem już nawet o bzykaniu ani o silikonach.
No dobra, trochę myślałem, ale zadowalałem się niewinnymi pocałunkami czy trzymaniem się za rączki. Na nic więcej nie mogliśmy sobie pozwolić, bo wszędzie było pełno ludzi. Wszyscy chcieli zwiedzać piękno tego świata. Powietrze było ciepłe i świeże, a woda niebieska jak oczy rusałki.
- Skąd wiesz, jakie oczy mają rusałki? Chodzi ci o syrenki?
- Tak. Na pewno mają niebieskie.
- Ale woda jest błękitna. Nawet trochę lazurowa. O, zobacz, tam jest wręcz granatowa.
Zaczyna się.
- Okej - mruknąłem, gdy ty zachwycałeś się "chropowatą powierzchnią skał".
Ty artysto.
To był naprawdę cudowny widok. Można było nawet dostrzec, w którym miejscu promienie słoneczne przecinają wodę. Kurwa, to było takie bajkowe. Odrealnione. Takie... zachwycające. Baśniowe.
Niezwykłe.
Po prostu wykurwiście piękne.
Czułem jakiś dziwny spokój i jednocześnie byłem podekscytowany. Ciekawa mieszanka uczuć. Gdy wypłynęliśmy na zewnątrz, zamknąłem oczy i zadarłem głowę. Czułem na skórze promienie słońca i marszczyłem nos. Tak przyjemnie szczypały, łaskotały i grzały twarz, że ja pierdzielę. Kochałem słońce, kochałem lato.
Jak można nie lubić lata?
Na szczęście nie spiekłeś się na raka, ale i tak wklepywałem ci potem balsam po opalaniu. Penis na razie milczał, więc nie próbowałem żadnych sztuczek.
Szkoda, mógłbym wklepywać ci inny balsamik, he he.
Po prostu wymasowałem cię całego, a potem zamówiliśmy obiad. Porządny, dobry, obfity obiadek.
Jebać dietę.
Jebać siłkę.
Potem. Po powrocie.

* * * * *
Po południu poszliśmy pozwiedzać pobliskie wioski. Znaczy, nie poszliśmy, ale pojechaliśmy. Naoki też pojechał z nami. Co ciekawe, nikt nas nie zaczepiał, nie prosił o autograf. Czułem się jak normalny Kaien sprzed kilku lat. Nawet gdy trzymaliśmy się za ręce, nikogo to nie ruszało. Prawdę mówiąc, byłem trochę zszokowany. Dużo chodziliśmy i często zaśmiewaliśmy się do łez, a Naokiemu chyba podskoczyło ciśnienie, bo był cały czerwony.
Biedactwo. Może źle znosił upały?
Niestety nie wszyscy byli tak tolerancyjni, bo jakaś starsza kobieta splunęła na nasz widok.
Cóż, lepsze to niż wpierdol w ciemnym zaułku.
- A podobno chcą zalegalizować związki jednopłciowe - powiedział Naoki, a ja trochę się spiąłem.
- No, mógłbym mu się oświadczyć - dodałeś, a ja spiąłem się jeszcze bardziej.
- Ale by były jaja.
- Dlaczego jaja? - zdziwiłeś się, a Naoki trochę się zmieszał.
Otarł pot z czoła i napił się wody.
- Nieważne. Te drewniane domki były ładne.
Brawo, chłopie, zmiana tematu.
- No - burknąłem i mocniej ścisnąłem twoją dłoń. - A tobie to serio nie przeszkadza, jak się tak macamy?
- Myślisz, że gdyby mi przeszkadzało, byłbym twoim ochroniarzem? - Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a ja poczułem, jak koszulka klei mi się do pleców.
- Racja. Może jesteś gejem?
- Nie - zaśmiał się i głośno westchnął. - Gorąco.
- Ja też nie jestem. - Zapaliłem papierosa, a ty parsknąłeś śmiechem.
- Wczoraj mówiłeś, że jesteś.
- Kiedy? - zdziwiłem się.
Klepnąłeś mnie w pośladek i też wziąłeś szluga.
- No jak flirtowałeś z tamtą dziewczyną. Powiedziała, że jesteś gejem, a ty nie zaprzeczyłeś.
- Oj, po prostu nie miałem ochoty się z nią użerać.
- Ależ była zawiedziona.
- Była, widziałem - wtrącił Naoki, a ja westchnąłem.
- Kobiety zwykle są zawiedzione, jak się dowiadują. Naoki, jak podryw?
- Co?
- Owocna nocka?
- Trochę - zmieszał się i też zapalił.
Nie wiedziałem, że palił.
- Nic z tego, nie palę. Jest za gorąco - jęknąłeś i zgasiłeś papierosa.
- Zuch Kaczuszka.
- Pierdol się, jesteś niemożliwy.
- Dobra, przepraszam. Już się nie gniewaj. Fajnie dziś pozwiedzaliśmy, nie?
- No. Będziecie już wracać do hotelu? - spytał Naoki, gdy ja zastanawiałem się, czemu nie podoba ci się ta ksywka.
- Tak, a co? Kochanka czeka?
- Nie - zmieszał się.
Więc zgadłem.
- Używasz gumek, prawda?
- To co, wracamy? - powtórzył pytanie, a ja zacząłem rechotać.
- Wracamy.
- Serio, jest za gorąco, jak możecie palić? - wtrąciłeś i napiłeś się wody.
- Nałóg. Chyba jestem głodny.
- Ja też. Wracamy?
- Tak.
Jebać dietę.

* * * * *

Wieczorem znowu poszliśmy na plażę. Znowu było pełno ludzi: roześmianych, napalonych, szczęśliwych. No mówię wam, raj nie życie. Sam byłem roześmiany, napalony i szczęśliwy. Ty flirtowałeś z barmanką, a ja podziwiałem zachód słońca. Nie tylko to. Podziwiałem też młode, jędrne ciała.
No co? Wszyscy tak robią. Poza tym lubiłem sobie popatrzeć. Młode, stare, smukłe, jędrne, miękkie, opalone, blade - każde ciało było plażowe. Już marzyłem o wściekłym ruchanku w wodzie. Szkoda, że się nie da.
Taka strata.
Może w nocy? Eee, nie, pewnie nie tylko ja miałem takie fantazje.
Ciągle mnie ktoś podrywał, rozdałem kilka autografów, a potem zauważyłem, że Naoki flirtował z jakąś kobietą. Zuch chłopak, nie tracił czasu. Ja też lubiłem być podrywany. Kto nie lubił?
Obserwowałem ludzi i wymyślałem różne dziwne scenariusze.
Rozgrzane, napalone, tańczące ciała.
Prawie nagie, opalone i chętne.
Kobiece i męskie.
Różne.
Każde.
Orgia.
Kurde.
Śliniłem się i powoli upijałem. Całowałem cię i chciałem tańczyć, ale mówiłeś, że nie umiesz. Już miałem zaciągnąć cię siłą, ale mój wzrok zatrzymał się na jakimś młodym hot blondynie. Jego twarz wydała mi się dziwnie znajoma. No na bank gdzieś go widziałem, tylko gdzie? Był ładny, wysoki i zgrabny. Niestety, chyba zajęty, bo uprawiał czułości z jakąś chudą laską.
Taka strata.
A może nie? Przecież nie byłem gejem. Sam już nie wiedziałem, czym byłem. To tak się w ogóle da? Heterycy to mają dobrze, choć pewnie nawet oni czasem miewają odchyły i chwile zwątpienia.

Dziewczyna była płaska jak deska, prawdopodobnie gdyby nie blondyn, nie zwróciłbym na nią uwagi. No ale nie tylko cycki się liczą, przecież kochałem twoją płaską klatę. Teraz też kochałem, zwłaszcza w tej fajnej koszulce. To były nasze koszulki: "I'm his" i "He's mine". Chciałem prowokować, ale nikogo to nie ruszało. Nie wiem, czy były tu jeszcze jakieś pary niehetero, bo całą uwagę skupiałem teraz na blondynie.
Ale pewnie były. Musiały być.
Przyglądałem się chłopakowi i heheszkowałem w duchu. Moglibyśmy... HE HE.
- Widzisz tę parę? - spytałem i objąłem cię ramieniem.
Jakaś laska próbowała mnie podrywać, ale teraz chciałem tylko blondyna.
- Tak, i co? Chcesz ich zaprosić na orgię? - rzuciłeś sarkastycznie, a mnie zatkało.
- Kaczu, jesteś pijany. - Wyszczerzyłem się, a ty rąbnąłeś mnie w żebro.
- Nieprawda.
- Jesteś, jesteś.
- Możemy wziąć barmankę, wiesz? Zgodzi się, bo mnie uwielbia.
- Znaczysz teren?
- Spierdalaj. Nie chcesz, to nie.
- Chcę blondyna.
- To jestem do usług.
- Ty sprytna bestio.
- Masz przecież mnie. Jestem blondynem.
- Pijanym blondynem. A raczej blondynką.
- Oj, spadaj na drzewo banany prostować.
- Banana to ja mam prostego.
- Zboczeniec - wyszczerzyłeś się, a ja puściłem oczko barmance. - Kaienciu, ale ty mówisz serio?
- Co serio?
- No o tej orgii.
- No. Nie chcesz zaruchać?
- Ale ty jesteś wulgarny, fuj. - Zmarszczyłeś nos, a ja poczułem przyjemne ciepło w okolicy krocza.
- No.
- No, no, no. Pytam serio.
- A ja odpowiadam serio.
- Ale tak serio serio? Naprawdę?
- Naprawdę.
- Dobra, który to?
- Tamten blondyn.
- Ładny. Chyba go gdzieś widziałem. Może jest jakimś aktorem?
- Nie mam pojęcia. Może.
- Sam go poderwę - powiedziałeś i ruszyłeś do boju, ale złapałem cię za ramię. - No co?
- Poczekaj.
- Dlaczego?
- Nie tak ostro.
- Ale dlaczego? Myślisz, że nie dam rady? - Spojrzałeś mi zadziornie w oczy, a ja ryknąłem śmiechem.
Boże, ale z ciebie pocieszna Kaczka.
- On ma dziewczynę - wyjaśniłem, a ty znowu zmarszczyłeś nos.
- Kaien?
- Tak?
- Jesteś pewien, że to dziewczyna?
- Co? - zaśmiałem się, ale pokręciłeś głową.
- Nico.
- No płaska jest i co z tego? Ma ładne bikini.
- Ja też mam ładne - powiedziałeś, sącząc drinka.
- Gdzie?
- W twoich fantazjach.
- Założyłbyś bikini? - Uśmiechnąłem się zadziornie, a ty fuknąłeś i zagryzłeś słomkę.
- Dla ciebie założyłbym wszystko.
- Wszystko?
- Powiedzmy. A ty dla mnie?
- Sukienkę?
- No na przykład, bo masz ładne cycki - powiedziałeś i pomasowałeś mi sutek.
- I kto tu jest wulgarny, ty napalony zboku? - szepnąłem ci do ucha, a ty zaniosłeś się śmiechem.
- Nie jestem wulgarny, jestem pijany. - Westchnąłeś, a ja cmoknąłem cię w ucho.
- Mówiłeś, że nie jesteś.
- Oj, spadaj, bo ci to udowodnię.
- Co takiego chcesz mi udowodnić?
- Przestań się ze mną droczyć. - Zaśmiałeś się, a ja zamówiłem kolejnego drinka.
Chyba nie tylko ty byłeś pijany.
- To jak? Chcesz spróbować? - spytałem, gładząc cię po udzie.
- Chcę, ale nie obiecuję, że będę grzeczny.
- Co? - Znowu parsknąłem śmiechem, a ty spojrzałeś na mnie tak, że dostałem dreszczy.
- Moja chuć nie daje mi spokoju.
- Jak tam dupa?
- A spierdalaj - prychnąłeś, a ja wyszczerzyłem się i zacząłem prężyć bicki.
Jakiś koleś się na nas gapił, ale miałem to w dupie, choć pewnie powinienem być ostrożniejszy.
Może homofob, a może fan.
Ale od pilnowania porządku mieliśmy Naokiego, który właśnie podrywał jakąś kobietę. Ciekawe, czy to ta wczorajsza, czy może nowa? No no, zadziwiał mnie. Chyba też chciał się rozerwać.
- Cholera, Kaien.
- Tak?
- Oż cholera.
- Co takiego?
- Idą tu.
- Co? Kto idzie? - Chyba nie załapałem.
- No ten blondyn i ten drugi. Idą tu.
- Nie tu, tylko na drinka. I to jest dziewczyna.
- Nie.
- No przecież ma na sobie kieckę.
- Ty też obiecałeś, że założysz kieckę. Jesteś dziewczyną? - Spojrzałeś na mnie z głupim uśmieszkiem, a ja wywróciłem oczami.
- Dobra, cofam to. Ale to jest...
- Chłopak. Serio tu idą!
- To chyba dobrze? Dziewczynę zostawiam tobie.
- To jest chłopak.
- No dobra, przekonałeś mnie.
- Kretyn.
- Kaczusia.
- Taki jesteś mądry? To masz celibat do niedzieli.
- Jaki celibat? Przecież ty nie wytrzymasz do wieczora.
- Kaien!
- Tak, słońce?
- To jest...

Nieważne.
Blondyn był naprawdę hot. Był świetny. Te rysy twarzy, włosy, ciało. Może model?
Ale ciacho.
Musiałem go mieć. Podzielę się z tobą, a tę dziewczynę jakoś...
Dziewczynę? To na pewno była dziewczyna? A może nie była? Sukienka nie jest wyznacznikiem kobiecości, nie?
- Cześć - powiedziałeś, gdy usiadł(a) przy barze, a jej hot blondyn zamawiał drinki.
- Cześć.
Cholera, facet.
Znaczy, nie cholera, tylko szok. Miał całkiem ładny głos. Pewnie te jego długie włosy i bikini mnie zmyliły. Jaki facet zakłada bikini? Może był transem? Musiałem jednak przyznać, że nawet mu pasowało.
Rozbierałbym. Macałbym suty i...
Stop.
Boże, ja ci tu obiecałem, że włożę kieckę, a podniecam się jakimś bikini na facecie? I to był chłopak, z mnóstwem kolczyków w twarzy i tatuażem na ramieniu. W sukience. Chyba właśnie wypierdoliło mi skalę tolerancji. Mamusiu, on był... uroczy. Kurwa mać, był fajny. Oczywiście blondyn był przystojny, ale ta kiecka...
Jeżu, chyba serio kupię ci jakąś sukienkę.
CO ZE MNĄ?
- Jestem Senju. - Uśmiechnąłeś się promiennie, a ja szturchnąłem cię ramieniem.
- Kasjan - powiedział chłopak w sukience, a blondyn spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Kaien - wtrąciłem i uśmiechnąłem się BOSKO.
- Konrad.
- Miło was poznać - zaszczebiotałeś, pożerając wzrokiem blondyna.
Ja wciąż byłem zszokowany Kasjanem. Aż miałem ochotę sprawdzić, co ma w majtkach. Boże, ta sukienka naprawdę mnie rozpraszała. W ogóle ten chłopak budził we mnie jakieś dziwne, ciemne uczucia. Miałem ochotę go...
Nie.
Ty byłeś odważną, wygadaną i roześmianą Kaczką. Muzyka dudniła mi w głowie, alkohol w żyłach, a ogień w kroczu. Wszystko płynęło i drgało, było ciepło i przyjemnie. Obym tylko potem nie miał kaca.
- Mogę wam pokazać swoją gitarę - powiedziałem, a Konrad spojrzał na mnie i zmrużył oczy.
Flirtował? Podobałem mu się? Nie mogłem się nie podobać.
- On nie ma żadnej gitary - zamruczałeś i objąłeś mnie ramieniem. - Kłamie.
- Domyśliłem się.
- To mogę pokazać co innego. Jeśli chcecie.
- Grasz w zespole, prawda? - Konrad oblizał słomkę, a ja przełknąłem ślinę, bo aż zaschło mi w gardle.
- Prawda.

Czyli wiedzieli.
Nie miałem pojęcia, co w ciebie wstąpiło, ale zmieszałeś się i zacząłeś szukać czegoś w komórce. Ja dalej próbowałem rozgryźć Kasjana, a Konrad chyba bił się z myślami. Widziałem, że chciał coś powiedzieć, ale się wahał. Kurczę, na bank był jakimś aktorem albo modelem. Już go gdzieś widziałem, tylko nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie.
- Coś nie tak? - spytałem, a on założył pasmo włosów za ucho i spojrzał mi uważnie w oczy.
Nie miałem pojęcia, czy to był taki wyrafinowany podryw na chłodnego drania, czy po prostu był zmieszany, więc udawał, że nie był. Albo to przez te symetryczne, idealne, nieco surowe rysy twarzy. Miał cholernie ładną twarz.
- Kaien - szepnąłeś mi do ucha, a ja zacząłem rechotać, bo oddech łaskotał skórę. - To jest Konrad.
- Wiem, a ty jesteś Senju.
- Ty debilu. On jest modelem i bratem tego baletniczka, Marcela.
- Co? - Zakrztusiłem się drinkiem, a Kasjan usiadł obok mnie.
- No tego, z którym bzykał się Kot - powiedziałeś ściszonym głosem, a ja zerknąłem na Konrada.
- Kot?
- Tak.
- Tak, Kot - wtrącił hot Konrad, a ja drgnąłem.
- O kurwa, faktycznie. Ty jesteś bratem Marcela, tak?
- Tak.
Ale jaja.
- Zdaje się, że jeden z członków waszego zespołu się z nim przespał - powiedział z lekkim sarkazmem w głosie, ale ja dalej miałem ubaw.
- Faktycznie, cóż za zbieg okoliczności. - Wyszczerzyłem się, a Kasjan zaczął sączyć drinka. - Jesteś zły na Kota, bo bzyknął twojego młodszego braciszka?
- Nie jestem zły, ale zachowali się nieodpowiedzialnie, bo zdjęcia wypłynęły do internetu.
- Bo byli nieostrożni. Dostał potem zasłużoną karę?
- Co ty sugerujesz?
- Absolutnie nic. Też czasem coś odwalam.
- To nie to samo, wy jesteście parą.
- A ty chyba jesteś dobrym braciszkiem? - wtrąciłeś, a Konrad mimowolnie się uśmiechnął.

Sam nie wiem, czemu byłem taki rozbawiony. Wszystko układało się teraz w jedną całość. Ty zacząłeś podrywać Konrada, a ja postawiłem Kasjanowi drinka. Nie miałem pojęcia, o czym tak namiętnie dyskutowaliście, bo siedziałem i gapiłem się na płaską klatę Kasjana. Raczej nie był zbyt rozmowny, ale na pewno nie można mu było odmówić pewnej dawki tajemniczości. Może dlatego tak mnie niepokoił. Pociągał. Zapomniałem na chwilę o hot Konradzie i skupiłem się na rozmowie z Kasjanem. Szybko się przekonałem, że pozory mylą. Był inteligentny, po prostu trochę pijany. Ja pewnie nie byłem lepszy. Widziałem, jak zerkał na moje bicki.
To był długi, zmysłowy, ciekawy flirt. Prawie gra wstępna. Wiedziałem, że się zgodzą. Może Konrad był wkurzony na Futrzaka, ale przecież to nie była moja wina.
Ale i tak mnie to rozwaliło. Tak samo jak sukienka Kasjana.
- To co z tą gitarą? - spytał braciszek Marcela, a ja uśmiechnąłem się szeroko i dopiłem drinka.
- Mam nadzieję, że ty jesteś ostrożniejszy - powiedziałem, patrząc mu prosto w oczy.
- Co masz na myśli?
Skurwiel. Kuszący, seksowny hot skurwiel. Ależ on miał ładną twarz.
- Ty nie dasz się przyłapać w dwuznacznej sytuacji, prawda? - Teraz to ja oblizałem słomkę, a Konrad drgnął.
- Dalej nie rozumiem.
- Rozumiesz.
Rozumiał. Patrzył na mnie tak, że miałem ciary na plecach.
- Kaien próbuje ci powiedzieć, że ma na ciebie ochotę - dodałeś, a Konrad uśmiechnął się subtelnie i znów poprawił włosy.
- Wiem.
- To może... - Aż się zapowietrzyłem, bo nagle poczułem na kroczu czyjąś dłoń.
Całe szczęście, że w porę powstrzymałem odruch obronny. Nikt tego nie widział, ale to była dłoń Kasjana. Tej małej, zboczonej kurwy w sukience. Od razu poczułem mrowienie w skroniach. Zrobiło mi się gorąco i rozejrzałem się dokoła.
Nic. Nikt na nas nie patrzył.
Kasjan nic nie robił, po prostu trzymał dłoń na moim kroczu, a ja nie mogłem jej odepchnąć. Boże, co za kurwa. Normalnie jak Futrzak.
Od razu mi stanął. Czułem, jak pręży się i powiększa. Kasjan też musiał to czuć, uśmiechał się delikatnie i popijał drinka, jakby nigdy nic.
- Ale z ciebie bezwstydna szmata - powiedziałem mu do ucha, a on chyba zadrżał. - Doigrasz się, skarbie.
- Kaien, chcę już wracać - powiedziałeś, a Kasjan zabrał rękę.
Taka strata.
- Chcecie już wracać? - spytałem i spojrzałem Konradowi w oczy.
- Mamy świetne apartamenty. Jacuzzi, basen i tak dalej - trajkotałeś, a Konrad chyba mnie kokietował.
- To bardzo kusząca propozycja.
- Oj, Konrad, nie łam się. - Uśmiechnąłem się zadziornie, a on dopił drinka.
- Nie łamię się.
- To dobrze. Kasjan chce, prawda?
- Tak - powiedział Kasjan tym swoim ładnym głosem, a ja znów dostałem ciarek.
- Mamy dużo szampana. I wina. I ogólnie mamy wszystko - nawijałeś dalej, a Konrad coraz bardziej się rozluźniał.
Mądry chłopiec.
- Obiecuję, że nie będzie żadnych zdjęć na balkonie - powiedziałem, gdy Kasjan wstał i poprawił kieckę.
- No, nie mamy balkonu - dodałeś, a on parsknął śmiechem.
- W porządku.
- Mamy za to gumki - mruknąłeś, obejmując mnie ramieniem.
- Mam nadzieję, że nie leżały zbyt długo na słońcu?
- Nie, są nowiutkie. Z wypustkami.
- Serio? - zdziwiłem się, a ty rąbnąłeś mnie w żebro.
- Tak.
- Możemy też coś zjeść, napić się czegoś, potem wziąć długą, przyjemną kąpiel i tak dalej - powiedziałem i poczułem, jak Kasjan smyra mnie po udzie.
A to napalona dziwka. Już go lubiłem.
- Brzmi dobrze.
- Muszę tylko...
- Co? - Konrad spojrzał na mnie tak, że prawie jęknąłem.
- Nic. Już tu jest - powiedziałem, mając na myśli Naokiego.
- Wszystko gra? - spytał mój ochroniarz-uwodziciel, a ja kiwnąłem głową.
- No, wracamy. Ty zostajesz?
- Dlaczego- Idę z wami.
- To Naoki, jest moim ochroniarzem - wyjaśniłem, bo zarówno Konrad, jak i Kasjan dziwnie się na mnie patrzyli.
Pewnie myśleli, że też będzie uczestniczyć w orgii.
- No przecież widziałem, jak podrywałeś jakąś babkę. - Wyszczerzyłem się, a on zmieszał się jak słodkie zwierzątko.
- Nieprawda, tylko z nią rozmawiałem.
- Oczywiście.
- Serio.
- Z tą wczoraj też?
- Nie odzywa się. Wykorzystała mnie i rzuciła. - Westchnął i zrobił pocieszną minę, a ja poklepałem go po ramieniu. - To co, wracamy?
- Tak. Będziemy mieli gości - powiedziałem, bo mierzył wzrokiem Kasjana.
Pewnie kiecka niezbyt przypadła mu do gustu.
- Spoko. Kaien? - spytał i trochę się skrzywił.
- No?
- Będę dziś potrzebował więcej alkoholu.
- Da się zrobić.
Biedny Naoki.

* * * * *

Trochę szampana.
Jeszcze trochę.
Trochę więcej. Jeszcze.
Więcej.
To było takie proste. Żadnego wstydu, gierek czy udawania. Lizałeś się z Konradem, a Kasjan śmiał się i poił mnie szampanem. Siedział mi na kolanach i obejmował za szyję, a ja go macałem. Najpierw zsunąłem mu kieckę z ramion, a potem pocałowałem w obojczyk. Przechylił głowę i westchnął, więc działałem dalej. Czułem się cholernie dziwnie, bo chyba akurat przekraczałem własne granice. No bez jaj, gdybym to ja miał założyć kieckę i pomalować usta szminką, czułbym się jak debil. Kasjan wyglądał w tym uroczo, może dlatego, że miał dość delikatną urodę. Przywarł do mnie mocniej, a ja zsunąłem mu sukienkę i przeczesałem włosy. Odchylił głowę i prawie jęknął, więc pocałowałem go w szyję - delikatnie i trochę drażniąco. Konrad parsknął śmiechem, a ja zacząłem macać sutki Kasjana. Miał je oba przekłute, więc bawiłem się kolczykami, masowałem je i lekko ściskałem.
Nie zdjąłem mu bikini, bo chyba mnie jarało.
Dziwny jest ten świat.
Ty już uprawiałeś z Konradem robótki ręczne, a ja drażniłem Kasjana. Masowałem jego cycki i wsuwałem palce pod materiał kostiumu, a on ocierał się o mnie i wzdychał. Gdy zacisnąłem palce mocniej, przymknął oczy i odrzucił głowę.
Czyżby masochista?
Gdy mnie pocałował, zadrżałem i objąłem go mocniej. Czułem, jak nasze twarde fiuty ocierają się o siebie, i prawie wyłem. Lizałem jego kolczyki, zasysałem koniuszek języka i całowałem po szyi, a on stękał i wił się, poruszając biodrami. Masowałem jego członek, a potem wyjąłem go na wierzch i zacząłem trzepać.
Ładny fiucik.
Kasjan jęknął i wygiął się w plecach, a ja pocałowałem go w usta. Gdy usłyszałem śmiech Konrada, otworzyłem oczy. Całował Kasjana w kark i coś mruczał, a ty obejmowałeś go o tyłu.
Jeżu, ale chciałem się rżnąć. To nic, że mięśnie jeszcze trochę bolały. Pobolą i przestaną.
Kasjan przechylił głowę i pocałował swojego hot blondyna, a potem ciebie. Zepchnąłem go z kolan i przysunąłem się do Konrada. Matko, to jego spojrzenie doprowadzało mnie do szaleństwa. Całował świetnie. Miał zgrabne, szczupłe i twarde ciało, na pewno coś ćwiczył. No tak, przecież był modelem. Kasjan szybko dobrał się do mojego fiuta i od razu wziął go do ust, a ja macałem Konrada. Gładziłem sutki, ugniatałem pośladki, a potem znowu wsuwałem mu palce we włosy i całowałem zaciekle w szyję.
- Tylko nie zrób mi malinki. - Westchnął i przechylił głowę.
- Dlaczego?
- Nie mogę mieć żadnych śladów.
- Niegrzeczny chłopiec - powiedziałem i szarpnąłem go za włosy.
Syknął i zacisnął powieki, a Kasjan zassał mocniej. Też syknąłem i pchnąłem biodra. Wbiłem się aż po gardło, a Kasjan zaczął kaszleć.
- Wybacz. - Pogładziłem go po policzku, a ty zacząłeś się lizać z Konradem.
Boże, co za Sodoma i Gomora.
Czyli jak zwykle.
Kurwa no, to tylko seks. Seks jest dla ludzi. I zwierząt, HE HE. Czułem się teraz właśnie jak wygłodniałe zwierzę, co było trochę dziwne, zważywszy, że w nocy ruchaliśmy się jak wściekłe kaczki. To pewnie ta sukienka. Szminka, bikini i buźka Kasjana. Ale z niego księżniczka, no bez jaj.
MATKO, co za kosmos.
Czemu ja się w ogóle dziwiłem? Futrzak na przykład zakładał stanik. Sam widziałem.

Gdy zacząłeś penetrować Konrada palcami, wyszczerzyłem się i zamknąłem oczy. Kasjan ssał cudownie. Na pewno był dobrym ssaczem, musiał mieć sporo lekcji praktycznych. Nie wiem, jak tego dokonałeś, ale Konrad pochylił się i też zaczął mi obciągać. Robili to teraz na zmianę z Kasjanem, a ja sapałem i poruszałem biodrami. Gładziłem ich po włosach, a oni ssali na przemian, w międzyczasie oczywiście liżąc się jak napaleńcy. Dwie namiętne, rozochocone buzie do ruchania.
I namiętna, rozochocona Kaczka, która już wbijała się w dupę Konrada.
Konrad. Kasjan. Kaien. Kaczuszka.
- Ale czad, mamy cztery imiona zaczynające się na "K" - powiedziałem, gdy chłopaki zrobili sobie krótką przerwę.
Macali się teraz, a ja fapałem i gładziłem sutki Kasjana. Wciąż był w bikini, bo strasznie mnie to jarało. Może na początku byłem zmieszany, zwłaszcza w barze, ale teraz miałem to w dupie. Szminka mu się zupełnie rozmazała, spojrzenie miał sucze i podniecone. Zaczął trzepać Konradowi, a ten spojrzał mi w oczy i jęknął.
- Dlaczego cztery? - spytał, a ja pogładziłem go po policzku.
- Spytaj Kaczuszkę.
- Kaczuszkę?
- Kaien, zamknij się - wysapałeś, dalej wbijając się w Konrada.
- Ale jaką Kaczu... aaah! - jęknął, bo chyba trafiłeś w prostatę.
Zuch Kaczka.
Kasjan chciał zdjąć bikini, ale mu nie pozwoliłem. Przyciągnąłem go do siebie i znowu zacząłem macać jego sutki. Zaciskałem na nich palce, masowałem, poszczypywałem i bawiłem się kolczykami, a on stękał i gapił się, jak ruchasz jego chłopaka.
Dobrze ruchałeś. Zuch Kaczka.
Znowu zacząłem mu trzepać, a potem potarłem członkiem o jego pośladki. Zastękał i pocałował Konrada w usta, który był już czerwony jak dziewica. Ty też trochę byłeś, głównie na policzkach.

Prawie nie rozmawialiśmy. Po co gadać, skoro można ruchać? Zsunąłem Kasjanowi figi, ale tylko trochę, żeby materiał wbijał mu się w dupę. Potem rozsunąłem mu pośladki i pomasowałem dziurę. Sam się wypiął i poruszył biodrami, a mnie znów zrobiło się gorąco.
Ale sucz. Pewnie chciałby być zerżnięty na dwa baty. W sumie czemu nie?
Szybko założyłem gumkę i prawie od razu się w niego wbiłem. Do samego końca, a jak. Jęknął i zaczął się poruszać.
Ale sucz.
Konrad pochylił się i zaczął mu obciągać, a ty nieco zwolniłeś i pogładziłeś jego biodra. Obaj byli dość ulegli, a Kasjan chyba miał zadatki na masochistę. Musiałem to sprawdzić, tylko jak? No dobra, byłem Dominem przez duże D, ale nie byłem sado. Znowu pociągnąłem za kolczyk w sutku i poczułem, jak Kasjan zaciska dupę.
- Lubisz, jak boli, co? - szepnąłem mu w szyję, a on zadrżał.
Konrad przestał obciągać i przylgnął do ciebie plecami, a ty objąłeś go w pasie i pocałowałeś w usta.
- Chcesz się zamienić? - spytałem, a Konrad jęknął i spojrzał mi prosto w oczy.
Cudowny.
Kiwnąłeś głową, a Kasjan w tym czasie dalej skakał na moim fiucie. Chyba nieźle się rozochocił. Myślę, że dogadałby się z Renem albo z Yukim. Oni potrafiliby się nim porządnie zająć. Ja miałem do zaoferowania tylko kilka niewinnych gadżetów i superfiuta.
O właśnie, gadżetów.
Trochę wytrzeźwiałem, choć dalej byłem pijany chcicą. Romantyzm pełną parą, kurwa jego mać. Póki ty ruchałeś Konrada, a Kasjan mu obciągał, ja szukałem wibratora i klamerek. Skoro lubił ból, nie mogłem go zawieść.
A może nie lubił?
- To klamerki dla sofcików, ale udawajmy, że nie - powiedziałem, wracając do łóżka.
- Kaien, bo cię walnę.
- Senju, to nie dla ciebie.
- To nie są żadne klamerki dla sofcików.
- Zaraz się przekonamy - powiedziałem, a Kasjan przestał obciągać i przysunął się do mnie.
Ciekawe, czy te kolczyki potęgowały doznania seksualne? Ostrożnie założyłem mu klamerki, a on tylko zagryzł wargi i dalej gapił się na mnie tym napalonym wzrokiem.
- I jak?
- Może być - szepnął, a ja objąłem go w pasie.
Miał bardzo ciepłą skórę.
- Włożysz mi to? - spytał, zerkając na wibrator.
- To?
- Tak, to.
- Włożę ci nie tylko to.
- Tak? - Przymknął powieki, a ja objąłem go mocniej.
- Tak. Wepchnę ci kutasa i będę cię rozdzierać.
- Ja mogę wepchnąć mu kutasa - wtrąciłeś, a Konrad głośno jęknął.
- Kasjan, co ty na to?
- Dobrze - szepnął i znowu mnie pocałował.
Grzeczna księżniczka.

Tak, jak myślałem, był masochistą, pewnie też stroną uległą i lubił jakieś ostrzejsze zabawy. Póki my rżnęliśmy go na dwa baty, on ssał Konradowi. No mówię wam, grzeczna, uległa, perwersyjna sucz. Wyginał się, stękał i kręcił dupą, a Konrad gwałcił jego gardło. Lubiłem taki bezwstydny, namiętny i swobodny seks. Żadnego skrępowania, tylko napalone ciała, przyjemność i rozpasanie. Wyuzdane pozycje, pot, oddechy i jęki.
KURWA MAĆ, ale fajnie.
Potem ja bzykałem Konrada. Całowałem go w usta, szarpałem za włosy i dawałem klapsy, a on wzdychał i zaciskał powieki. Nie tylko powieki, he he.
Później ty go ruchałeś.
Potem ja rżnąłem ciebie, a Konrad Kasjana. Rżnęliśmy się wszyscy. Długo, namiętnie i bez wstydu. Perfidnie i gorsząco rozpychałem młode dupy i gardła.
Macałem sutki i sprawiałem ból.
Masowałem pośladki i uda, całowałem, lizałem i kąsałem. Włączałem wibrator, a Konrad wił się i błagał o litość.
Kochałem, gdy błagali o litość.
Potem Kasjan robił mi głębokie gardło. Potem obciągałem wam na zmianę. Leżeliśmy spoceni, pijani i zmęczeni i bzykaliśmy się jak leniwe koty. Ktoś lizał mi dupę, a ktoś fiucika. Gdy Konrad zaczął mnie ujeżdżać, trysnąłem. Zamknąłem oczy i złapałem go za biodra, ale nie chciał przestać. Stękał i nabijał się jak szalony, a potem też doszedł. Sperma poleciała mi na brzuch i klatkę piersiową, a ktoś zaczął ją zlizywać.
Kasjan.
Ja byłem wyczerpany. Padnięty, zaspokojony i rozleniwiony. Kątem oka obserwowałem, jak całujesz się z Kasjanem, a potem tryskasz mu na twarz. Szczerzyłem się i gładziłem Konrada po plecach.
Miał ładne plecy. Wszystko miał ładne.
Gdybym nie był taki zjebany, pewnie pozachwycałbym się jeszcze Kasjanem, bo lubiłem go macać. Też miał boczki, a ja uwielbiałem boczki, wiadomo.
Doszedł, plamiąc majtki, bo nawet mu ich nie zdjąłeś. Tak dokładniej to były figi damskie, choć o męskich jeszcze nie słyszałem.
Ja zamknąłem oczy, a ktoś posmyrał mnie po udzie. Pewnie Konrad. Marzyłem teraz tylko o dobrym, głębokim, długim śnie.

Po wszystkim wrócili do siebie, a my paliliśmy na tarasie i gapiliśmy się na plażę. Był środek nocy, ale ludzie dalej imprezowali.
- Zmęczony? - spytałeś i objąłeś mnie od tyłu.
- No. Naruchałem się na zapas, a ty?
- Ja trochę też. Kaien? - zamruczałeś i potarłeś nosem o moje ramię.
- Tak?
- Co sądzisz o facetach w sukienkach?
- Co sądzę o facetach w sukienkach?
- Mmh.
- Jak chcesz, to kupię ci kieckę.
- Debil - prychnąłeś i objąłeś mnie mocniej. - Tak tylko pytam.
- Nic nie sądzę. Czujesz potrzebę noszenia sukienek?
- Nie. Pytam z ciekawości.
- Nie przeszkadza mi to. Kot zakładał stanik.
- Ty zakładałeś pończochy.
- A ty gorset.
- Ale to była gra.
- Oczywiście.
- Kaien, nie.
- Co "nie"?
- Nie zaczynaj.
- Nie zaczynam.
- Może Kasjan tak lubi? - spytałeś cicho i przytuliłeś się do mnie całym ciałem.
- Może.
To chyba nic złego, że ktoś lubi zakładać sukienki?

* * * * *

Naruchałem się na zapas, to fakt. W ciągu trzech kolejnych dni NIE UPRAWIALIŚMY SEKSU. Zwiedzaliśmy różne miejsca, oswajaliśmy Naokiego i chodziliśmy na plażę, ale nie było seksu. Wyszło nam to na dobre. Tak naprawdę to coś przed tobą ukrywałem, ale to miała być niespodzianka. Prawie wszystko już załatwiłem, więc mogłem oddawać się błogiemu lenistwu.
Ale miło wspominałem Konrada i Kasjana. Byli nietypową parą, choć nie mnie to oceniać. No i ciekawe, co Futrzak na to. Pisał do mnie prawie codziennie, a ja obiecałem mu, że jak wrócę, to powspominamy stare, dobre czasy.

Gdy wieczorem znów poszliśmy na plażę, wydarzyło się coś... porąbanego. W sumie z mojej winy. Taki jestem wspaniały, wiem.