Zmieniłeś moje życie 7
Dodane przez Aquarius dnia Pa¼dziernika 16 2016 19:53:00


Dni robiÅ‚y siÄ™ coraz dÅ‚uższe i cieplejsze, wokoÅ‚o rozkwitaÅ‚y kwiaty. ZaczÄ…Å‚ siÄ™ maj, czas komunii i matur. Ukochany przez Polaków, dÅ‚ugi weekend majowy minÄ…Å‚ pod znakiem chÅ‚odnego powietrza i burz, także nie byÅ‚ to zbyt miÅ‚y czas. Krzysiek i tak musiaÅ‚ siedzieć w pracy w dzieÅ„ miÄ™dzy Å›wiÄ™tami, mimo że Daniel próbowaÅ‚ go wyciÄ…gnąć na imprezowanie w jakimÅ› domku nad jeziorem kilka godzin drogi od miasta. Podobno miaÅ‚ nowego chÅ‚opaka – Leszka, ale jakoÅ› nie przedstawiÅ‚ go nikomu, jak również niewiele o nim wspominaÅ‚, może oprócz tego, że ma Å›wietny tyÅ‚ek i jest dobry w łóżku, ale nie bardzo go to interesowaÅ‚o.
Teraz, tydzieÅ„ po majówce, Krzysiek staÅ‚ przy oknie mrużąc oczy od sÅ‚oÅ„ca, które lada chwila miaÅ‚o schować siÄ™ za chmurami nadciÄ…gajÄ…cymi z zachodu. Niebiesko-szare niebo przykrywaÅ‚o siÄ™ ciemnym caÅ‚unem zwiastujÄ…cym deszcz, który podobno miaÅ‚ utrzymać siÄ™ przez caÅ‚y weekend. SÅ‚oÅ„ce zniknęło z pola widzenia i zastÄ…piÅ‚y go ciemne chmury. Na szybie pojawiÅ‚y siÄ™ maÅ‚e krople deszczu równomiernie uderzajÄ…ce o taflÄ™ szkÅ‚a. Krzysiek co chwila zerkaÅ‚ na komórkÄ™, sprawdzajÄ…c godzinÄ™ o której ma wyjść na siÅ‚owniÄ™. ChciaÅ‚ spÄ™dzić sobotÄ™ z AnkÄ…, ale ta wolaÅ‚a wyjść na prawie caÅ‚odzienne babskie spotkanie zostawiajÄ…c KrzyÅ›ka samemu sobie. Także wolaÅ‚ spożytkować ten czas konstruktywnie, bo inaczej zaczynaÅ‚ myÅ›leć o Adamie. Od powrotu z Grecji i pocaÅ‚unku minęło kilkanaÅ›cie dni, w ciÄ…gu których nie widzieli siÄ™ ani razu, nawet przez moment nie wpadajÄ…c na siebie na klatce. Jakby specjalnie unikali siÄ™ i wyczekiwali aż jeden wyjdzie z mieszkania żeby drugi mógÅ‚ spokojnie wyjść na klatkÄ™. Czy on sam tak robiÅ‚? Nie, on miaÅ‚ nadziejÄ™, że jednak wpadnÄ… na siebie i wtedy… WÅ‚aÅ›nie, co wtedy by zrobiÅ‚? Sam nie wiedziaÅ‚. SÄ…dziÅ‚ natomiast, że Adam owszem, unika go jak ognia. Krzysiek zaprzepaÅ›ciÅ‚ ich przyjaźń tym gÅ‚upim pocaÅ‚unkiem, Sokolik siÄ™ przestraszyÅ‚ i zraziÅ‚ do niego i już nie bÄ™dzie chciaÅ‚ go znać.
Od tamtego czasu cały czas chodził smutny i markotny. Nawet w pracy szef i koledzy dziwili mu się, że wrócił z urlopu, miał być szczęśliwy i wypoczęty, a chodzi cały czas z nadąsaną miną. Jego przełożony nawet śmiał się, że więcej go na urlop nie puści, skoro to działa na niego przeciwnie do zamierzonego celu. Anka nie mogła go wyciągnąć na żadną imprezę do klubu, a od czasu urlopu nie uprawiał z nią seksu ani razu. Fakt, że pokłócili się na wakacjach. Poszło o jakąś pierdołę, która zamieniła się w wypominanie starszych rzeczy, tak jakby Anka zawsze miała o coś do niego pretensję. Przez to miał taki zły humor gdy wracał do domu, a który poprawił się gdy zobaczył Adama. Jednak z Anią nadal byli razem, nie wracali do kłótni jakby temat nie istniał, tylko zwyczajnie żadne z nich nie namawiało drugiej osoby do seksu. To było jakieś normalne, że potrzebują chwili czasu żeby ochłonąć, mimo iż spotykali się na obiadach i wieczorami przy kolacji, wyjściu do kina, czy nawet jak raz Anka nocowała u Krzyśka. Sam nie wiedział czy chciał w ogóle uprawiać z nią seks. Jakoś straciło to dla niego na znaczeniu. Nadal wydawała mu się atrakcyjna, ale w jakiś inny, odległy sposób.
Po dłuższej chwili zerknął na komórkę i w końcu zebrał się do wyjścia. Na siłowni zakolegował się z jednym chłopakiem, z którym widywał się tylko tam, tak że obaj mieli towarzystwo podczas ćwiczeń i umawiali się na różne dni. Napisał do niego z rana czy dzisiaj tam wpadnie i dostał pozytywną odpowiedź, także z chęcią się tam wybierał wiedząc, że nie będzie sam. Założył buty i kurtkę z kapturem, na ramię zarzucił torbę i wyszedł z mieszkania. Zamykając zamki spoglądał w kierunku mieszkania Adama. Stał chwilkę i się zastanawiał czy by nie zadzwonić, ale potrząsnął głową, bo przecież co miałby mu powiedzieć w tej chwili? Przywołał windę i zjechał na dół.

* * *


SygnaÅ‚ wiadomoÅ›ci sms nie odciÄ…gnÄ…Å‚ go od gry. ZabijaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie kilku zbirów sterujÄ…c Batmanem i nie miaÅ‚ ochoty odrywać siÄ™ od powierzonej misji. ZresztÄ… domyÅ›laÅ‚ siÄ™, że sms jest od Marcela. Od spotkania w kawiarni nie odezwaÅ‚ siÄ™ do niego, wiÄ™c barman wysyÅ‚aÅ‚ mu ciÄ…gle wiadomoÅ›ci z pytaniem „co siÄ™ staÅ‚o?” gdyż minęło już sporo czasu. OczywiÅ›cie, mógÅ‚ siÄ™ martwić, że Adamowi coÅ› jest, ale równie dobrze mógÅ‚by sobie darować skoro nie dostaje odpowiedzi. A może powinien mu odpisać żeby siÄ™ chÅ‚opak nie zadrÄ™czaÅ‚? Adam zapauzowaÅ‚ grÄ™ i odÅ‚ożyÅ‚ kontroler. Tak jak myÅ›laÅ‚, wiadomość wysÅ‚aÅ‚ Marcel.

„Pliz odezwij siÄ™. Rozumiem, że może nie chcesz siÄ™ ze mnÄ… jednak spotykać, ale chociaż daj oznakÄ™ życia, bo zaczynam siÄ™ martwić.”

Westchnął ciężko, ale w końcu mu odpisał:

„Przepraszam, miaÅ‚em zepsuty telefon. U mnie wszystko ok, ale faktycznie lepiej bÄ™dzie jak siÄ™ już wiÄ™cej nie spotkamy.”

Dosłownie sekundę później otrzymał odpowiedź:

„ Ok, rozumiem, dziÄ™ki.”

Odłożył komórkę i położył się na kanapie. Zerknął na okno, za którym padał deszcz. Cieszył się, że nie musi dzisiaj nigdzie wychodzić.

* * *


— Cześć Krzychu. Mam chandrÄ™ jak stÄ…d na księżyc. Leszek okazaÅ‚ siÄ™ totalnym dupkiem, wiÄ™c go zostawiÅ‚em. Musze siÄ™ upić.
Krzysiek odebrał telefon ledwie wróciwszy z siłowni
— To wpadaj do mnie, siedzÄ™ dzisiaj w domu — odpowiedziaÅ‚ Danielowi.
— Nie, nie, wychodzimy do klubu.
— Totalnie nie mam ochoty na klub.
— Musimy pójść do Mirage, bo inaczej zwariujÄ™, wyrwaÅ‚bym jakÄ…Å› dupÄ™.
— Ale to jest gejowski klub — stwierdziÅ‚ Krzysiek lekko siÄ™ spinajÄ…c.
— I co z tego? JesteÅ› sÅ‚odki, ale przecież ciÄ™ nie zjedzÄ…. — Daniel zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ i kontynuowaÅ‚ namawianie KrzyÅ›ka na pójÅ›cie tam. Brzezicki w koÅ„cu siÄ™ zgodziÅ‚ pod warunkiem, że Daniel bÄ™dzie pÅ‚aciÅ‚ za wszystkie jego drinki i taksówkÄ™.
Wziął prysznic i przebrał się, a gdy tylko Majewski puścił mu sygnał, zszedł na dół do taksówki, którą podjechał przyjaciel.
Było po dwudziestej pierwszej, gdy zajechali na miejsce, a już był tłum ludzi. Odstali kilka minut w kolejce do wejścia. W klubie Krzyśka od razu uderzyła głośna muzyka, która przelewała się przez jego ciało. Wnętrzności chodziły w rytm dudniącego basu, wszędzie dookoła migały różnokolorowe światła w ciemności sali, a bar jarzył się na czerwono. Przeszli koło parkietu, na którym w rytm elektronicznej muzyki wił się tłum ludzi wyglądających jak robaki wśród stroboskopowych świateł. Klub wyglądał jak każdy inny, za wyjątkiem tego, że byli w nim sami mężczyźni. Chłopcy znaleźli dwa miejsca przy barze i zamówili po piwie. Krzysiek chciał zapytać o co chodzi z tym Leszkiem, z którym Daniel się spotykał, ale ten machnął tylko ręką i dalej pił swoje piwo. Oznaczało to, że chłopak nie ma ochoty o nim rozmawiać i to już przeszłość, teraz wyszedł na łowy zdobyć nową ofiarę.
Od początku znajomości z Danielem wiedział, że on jest gejem, nie krył się z tym, szczególnie że poznali się przez to, że chciał on poderwać Krzyśka. Był w tym bardzo bezpośredni, toteż Brzezicki nie był mu dłużny i od razu przystopował go tłumacząc, że nie jest zainteresowany mężczyznami i nigdy nie będzie. Tylko, że w tej materii coś się zmieniło, ale nie zamierzał mówić tego Danielowi, ten pewnie by się tylko zdenerwował czując się odrzuconym przez Krzyśka. Mimo tego wszystkiego przyjaźnili się od studiów, chociaż Krzysiek zaczynał zauważać, że jak na swój wiek, Majewski cały czas zachowuje się jak w tamtych studenckich czasach, trochę niedojrzale. Do tego ciągle zmieniał chłopaków i imprezował.
— Chyba widzÄ™ kogoÅ› ciekawego — powiedziaÅ‚ nagle Daniel. — Poczekaj na mnie, muszÄ™ kogoÅ› poznać. — UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ drapieżnie i zostawiÅ‚ swoje piwo na barze.
Krzysiek zobaczył, że podszedł do samotnie stojącego chłopaka, młodszego od nich, wyglądającego na lekko zagubionego. Zaczęli rozmawiać i Daniel wyciągnął go na parkiet już błądząc rękami po jego plecach i klatce piersiowej. Brzezicki westchnął. Rozejrzał się dookoła i zastanawiał, co on tutaj, do cholery, robił? Widział, że prawie każdy przechodzący obok niego facet gapił się na niego z uśmiechem. Domyślał się, że jest raczej przystojny, ale takie ostentacyjne gapienie się na niego wprowadzało go w zakłopotanie. Odwrócił się do baru i popijał piwo próbując nie zwracać na innych uwagi.
Im dłużej o tym myślał, tym bardziej zachowanie Daniela zaczynało go drażnić. Dzwonił do Krzyśka żeby potowarzyszył mu w klubie, ale sekundy po przekroczeniu progu znajdował sobie kogoś i nie było go przez długi czas. Krzysiek nie raz chciał powiedzieć Danielowi o Adamie, ale nie mógł się przemóc. Przede wszystkim jego przyjaciel byłby zazdrosny, a po drugie mógłby wypaplać coś Ance, mimo że ta nigdy nie była jego faworytką.
Wypił piwo i zamówił sobie mocnego drinka. Przez ten kiepski humor chciał szybko poczuć się pijany. Majewski wrócił dopiero, gdy ten dopijał owego drinka i wyglądał na bardzo zadowolonego. Nie przestawał się głupio uśmiechać.
— ZamówiÅ‚eÅ› mi coÅ›? — zapytaÅ‚.
— Nie wiedziaÅ‚em co byÅ› chciaÅ‚. I kiedy zamierzaÅ‚eÅ› tutaj wrócić — odparÅ‚ sarkastycznie Krzysiek.
Daniel zamówił im obu po kieliszku Martini. Stwierdził, że wyrwał fajnego chłopaczka, ale jednak był dla niego za młody, chociaż miał mięciutki tyłek. Krzysiek skrzywił się na tą wzmiankę.
— Ta informacja byÅ‚a mi zbÄ™dna.
Ledwo się słyszeli w hałasie muzyki i ciągle próbowali ją przekrzyczeć.
— Nie uwierzysz — krzyknÄ…Å‚ mu do ucha Daniel.
— Co takiego?
— Już kilku goÅ›ci pytaÅ‚o mnie o ciebie.
Krzysiek spojrzał się na przyjaciela pytająco.
— Nie mogÅ‚em im mówić, że jesteÅ› ze mnÄ…, bo sam nie mógÅ‚bym nikogo poderwać. Także możliwe, że sÄ™py zaraz siÄ™ zlecÄ….
Daniel wydawał się rozbawiony sytuacją w przeciwieństwie do Krzyśka. I faktycznie, chwilę później kilku mężczyzn proponowało mu taniec, albo prosili o numer telefonu. Krzysiek zawsze odmawiał, wystarczyło mu, że źle się czuł, kiedy tyle par oczu obserwuje go, nie miał ochoty na ocierających się o niego na parkiecie napalonych facetów, a tym bardziej nie da żadnemu swojego numeru telefonu.
Wypił jeszcze dwa drinki, nikt do niego więcej nie podchodził i poczuł się wyluzowany. Siedział teraz skierowany w stronę parkietu opierając się łokciami o blat baru, obserwował ze śmiechem swojego przyjaciela, jak ten klei się podczas tańca do jakiegoś nowego chłopaka. Złapał się na tym, że wystukuje stopą rytm muzyki o podstawę krzesła. Po takiej ilości alkoholu zaczynało mu się tutaj podobać. Jego wzrok przykuła para gejów stojących po przeciwnej stronie, pod ścianą, blisko przytulona, rozmawiali o czymś z uśmiechami na ustach. Jeden z nich przypominał mu Adama. Dobre samopoczucie gdzieś uleciało, wkradły się smutek i rozgoryczenie. Siedział w klubie dla pedałów i tęsknił za chłopakiem, który skradł mu serce, a chwilę wcześniej zastanawiał się, co tutaj robi i że powinien być ze swoją dziewczyną i uprawiać z nią seks. Co za hipokryzja.
Wstał w końcu ze swojego stołka i zakręciło mu się w głowie. Szedł jak zamroczony w kierunku toalet, wpadł na jakiegoś mężczyznę i przeprosił go, ale ten się tylko uśmiechnął. Zerknął na parkiet, który zlewał się w jeden kłębek kolorowych świateł, a zwiększający się tłum wydawał się masą częściowo roznegliżowanych ciał. Muzyka dudniła mu w uszach i wnętrznościach, zrobiło mu się trochę słabo. Czuł się zamroczony. Na szczęście w klubie były dwie łazienki po przeciwnych stronach, więc niezbyt zatłoczone. Krzysiek dopadł wolnej umywalki i przemył twarz zimną wodą oblewając sobie trochę granatową koszulkę. Podparł się o brzeg blatu i oddychał ciężko próbując zapanować nad żołądkiem żeby nie wybuchnął. Spojrzał w lustro i dostrzegł w odbiciu kilka par oczu wpatrzonych w niego, niektóre z pogardą, niektóre zmartwione jego stanem. Dojrzał kątem oka jedną parę całującą się w kącie koło pisuarów i skrzywił się na ten widok. Przeszedł między ludźmi i wszedł do jednej z wolnych kabin. Odlał się przytrzymując się jedną ręką ściany. Gdy skończył, usiadł na zamkniętej ubikacji wcześniej upewniając się, że jest czysta, i oparł się plecami o ścianę za sobą odchyliwszy głowę do tyłu. Znowu zastanawiał się co tu robił, ale tym razem naprawdę intrygowało go dlaczego przyszedł do klubu z Danielem. Już wcześniej się zdarzało, że Majewski próbował go wyciągnąć na takie wyjście, ale nigdy się nie zgadzał, nie chciał znajdować się w miejscu pełnym homoseksualistów, szczególnie że po przygodzie z Mateo nie wiedział co ma myśleć o sobie. Wolał to wyprzeć. Tym razem przyszedł, ale przecież po to żeby wesprzeć Daniela, prawda? A może sam chciał zapomnieć o Adamie znajdując zastępstwo? Naprawdę byłby do tego zdolny? Skoro z Anką mu się zaczynało nie układać, o Adamie mógł zapomnieć, to mógłby chcieć znaleźć ukojenie w ramionach innego mężczyzny? Sam nie wiedział, miał mętlik w głowie. Już nie wiedział, czego chciał, kim był. Miał dwadzieścia sześć lat, a dopiero teraz docierało do niego, że nie zna samego siebie. Alkohol i emocje powodowały, że chce mu się płakać, ale spróbował się powstrzymać, nabrał tylko dużo powietrza, odsapnął kilka razy i w końcu wstał. Otworzył drzwi kabiny i już chciał wyjść, gdy przed nim ktoś stanął. Mężczyzna miał śniadą skórę i czarne kręcone włosy. Krzyśkowi serce podeszło do gardła, bo przez kilka sekund wydawało mu się, że stoi przed nim Mateo, ale zamrugał i oprzytomniał, zdał sobie sprawę, że to nie on. Owszem, ten mężczyzna również wydawał się przystojny i patrzył na Krzyśka przenikliwie brązowymi oczami, ale to na sto procent nie był on.
— Cześć — zagaiÅ‚ obcy.
— Cześć — odpowiedziaÅ‚ Krzysiek zdziwiony tym, że ktoÅ› go zagaduje w toalecie. W normalnych klubach to mu siÄ™ nie zdarzaÅ‚o.
— WidziaÅ‚em ciÄ™ przy barze i zaciekawiÅ‚eÅ› mnie.
— To fajnie, ale trzeba byÅ‚o podejść i pogadać wtedy a nie tutaj. — WskazaÅ‚ rÄ™kÄ… na kabinÄ™.
Jednak mężczyzna wydawał się nie zważać na miejsce, w którym się znajdowali, oparł się łokciem o framugę drzwi.
— Szczerze, to martwiÅ‚em siÄ™ o ciebie, nie wyglÄ…daÅ‚eÅ› zbyt dobrze idÄ…c tutaj.
Krzysiek dziwnie się poczuł po okazanej trosce od kogoś obcego.
— DziÄ™ki, ale jest w porzÄ…dku.
— To dobrze. W sumie to wyglÄ…dasz już lepiej. Wiesz — ciÄ…gnÄ…Å‚ po chwili pauzy — zastanawiam siÄ™ co w ogóle tutaj robisz. — Krzysiek spojrzaÅ‚ na niego zdziwiony. — To znaczy, nie tutaj, w kiblu — mężczyzna zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ wesoÅ‚o. — Tu, w tym klubie. OdrzuciÅ‚eÅ› kilka zaproszeÅ„ do taÅ„ca, na pewno nie jesteÅ› z chÅ‚opakiem, z którym tu przeszedÅ‚eÅ›, nawaliÅ‚eÅ› siÄ™ nieźle, a do tego nie zwracasz uwagi na facetów wokoÅ‚o. Jak dla mnie to ty jesteÅ› hetero.
Krzysiek przyglądał mu się z zaciekawieniem. Chłopak trafił w sedno, ale też to co powiedział zdradziło go, że obserwował Krzyśka odkąd ten tutaj przyszedł. Brzezicki tylko nie wiedział czy brać to za komplement, czy się martwić. Stali dłuższą chwilę i znowu zakręciło mu się w głowie a nogi się pod nim ugięły. Zrobił krok do tyłu i usiadł ponownie na muszli nie mogąc dłużej ustać. Nudności również wróciły. Ukrył twarz w dłoni i poczuł na ramieniu czyjąś rękę.
— W porzÄ…dku? — usÅ‚yszaÅ‚ zatroskany mÄ™ski gÅ‚os, a gdy podniósÅ‚ wzrok, ujrzaÅ‚ tego samego mężczyznÄ™, który teraz staÅ‚ z nim w kabinie przymknÄ…wszy za sobÄ… drzwi.
Nieznajomy ukucnął przed nim spoglądając mu w twarz. Zmarszczył brwi jakby się nad czymś zastanawiał, jakby mu naprawdę zależało na zdrowiu Krzyśka.
— Może jakoÅ› ci pomóc? — zapytaÅ‚.
— Dlaczego tu jesteÅ›? — wymamrotaÅ‚ Krzysiek ledwo sam siebie sÅ‚yszÄ…c.
— Sam nie wiem. — RozpromieniÅ‚ siÄ™ lekko i uÅ›miechnÄ…Å‚. — Chyba dlatego, że podobasz mi siÄ™ i naprawdÄ™ mnie intrygowaÅ‚o dlaczego przyszedÅ‚eÅ› tutaj i siedzisz sam przy barze pozwalajÄ…c aby twój kumpel ciÄ™ olewaÅ‚. Bo nie jesteÅ› gejem, prawda?
— Sam już nie wiem. Może tak, może nie.
— NaprawdÄ™? Jejku, mam nadziejÄ™, że to tylko alkohol tak przez ciebie przemawia.
— Nie, nie wiem jak jest. To skomplikowane. — Krzysiek byÅ‚ zmÄ™czony i skoÅ‚atany. ByÅ‚o mu niedobrze i siedziaÅ‚ w kiblu z obcym gejem, który go doglÄ…daÅ‚, a kumpel, na którym powinien polegać, bawiÅ‚ siÄ™ w najlepsze. Im dÅ‚użej przypatrywaÅ‚ siÄ™ nieznajomemu, tym bardziej nie mógÅ‚ okreÅ›lić czy on mu siÄ™ podoba, czy nie. Z poczÄ…tku myÅ›laÅ‚, że to Mateo i na tÄ… myÅ›l serce zabiÅ‚o mu mocniej, ale potem gdy zdaÅ‚ sobie, że to nie on, to uczucie minęło, ale przy okazji zalaÅ‚a go fala mdÅ‚oÅ›ci. Teraz, kiedy patrzyÅ‚ na niego w spokoju, dostrzegaÅ‚ w jego twarzy drobne szczegóły, które mu siÄ™ podobaÅ‚y. Przenikliwe ciemne oczy, miÄ™siste usta, doÅ‚eczki w policzkach, kiedy siÄ™ uÅ›miechaÅ‚. CzuÅ‚, że powoli zalewa go fala gorÄ…ca, bynajmniej nie z powodu alkoholu czy mdÅ‚oÅ›ci. Nagle myÅ›li przerwaÅ‚ jego gÅ‚os.
— Dlaczego to skomplikowane? Albo podobajÄ… ci faceci, albo nie. — Nieznajomy caÅ‚y czas siÄ™ uÅ›miechaÅ‚, pokazujÄ…c rzÄ…d biaÅ‚ych, ale trochÄ™ krzywych zÄ™bów.
— PodobajÄ… mi siÄ™… ty mi siÄ™ podobasz — powiedziaÅ‚ nagle sam siÄ™ sobie dziwiÄ…c.
Może to tylko przez alkohol ten mężczyzna mu się podobał? Może gdyby wytrzeźwiał to nic nigdy by się nie wydarzyło? Na pewno, na trzeźwo by tego nie powiedział. Nieznajomy nie uśmiechnąłby się, a ich wargi by się nie spotkały.
Krzysiek czuł gorąc w klatce piersiowej, a na policzku i szyi jego ciepłe dłonie. Gdzieś w oddali słyszał muzykę i szelest rozmów w toalecie. Ale nikt nie dobijał się do ich kabiny, a chłopak o śniadej cerze kucał przed nim i całował go namiętnie. Nie puszczając warg Krzyśka wyprostował się i usiadł na nim okrakiem, na co Brzezicki nie zaprotestował, tylko stęknął cicho pod jego ciężarem i objął go wkładając dłoń pod koszulkę. Zignorował wibrującą w kieszeni komórkę. Nawet nie myślał o tym, kto mógłby teraz dzwonić. W ustach czuł alkohol pomieszany z papierosami, ale nie przeszkadzało mu to, był zbyt upojony tą chwilą. Poczuł twardą męskość nieznajomego, czuł, że jego również budzi się ze snu ale nie przeszkadzało mu to, dopóki mężczyzna nie zaczął trzeć ręką o jego wybrzuszone spodnie.
— Nie, przestaÅ„ — wymamrotaÅ‚ i odepchnÄ…Å‚ go lekko.
— Ale tobie siÄ™ to podoba, przecież to widać. — Nieznajomy powiedziaÅ‚ to bez pretensji w gÅ‚osie.
— Może, ale ja… Ja sam nie wiem, to wszystko nie tak powinno być.
Krzyśka zaczęła ogarniać panika. Najpierw podobał mu się tylko Mateo, potem tylko Adam ale teraz? Czy zaczną mu się podobać wszyscy faceci? Czy naprawdę jest gejem?
Chłopak zszedł z jego kolan i nachylił się nad nim.
— To chyba naprawdÄ™ skomplikowane kolego. A szkoda, byÅ‚by z ciebie przystojny gej. Chodź, pomogÄ™ ci. Poszukamy twojego kolegi, powinieneÅ› jechać do domu.
Krzysiek spojrzał na niego zdziwiony. Nadal zastanawiał się jak to możliwe, że ten koleś się tak nim zajmuje.
— DziÄ™ki. — Nic innego nie przychodziÅ‚o mu teraz do gÅ‚owy.
Krzysiek z pomocą wstał z toalety i znowu miał lekkie zawroty głowy, ale tym razem zmusił się do wyjścia stąd. Chciał jak najszybciej znaleźć się w domu. Gdy otworzyły się drzwi od kabiny, Krzysiek bał się, że wszyscy się będą na nich gapić, myśleć sobie, że nie wiadomo co tam robili. Ale tak się nie stało. Owszem, kilka osób spojrzało na nich, ale większość znajdujących się w pomieszczeniu nie zwracało na nich uwagi. Ale gdy tylko wyszli, przed nimi wyrósł Daniel z dziwnym uśmiechem na ustach.
— Krzysiek, tu jesteÅ›! WszÄ™dzie ciÄ™ szukaÅ‚em, a ty siÄ™ bzykasz w toaletach — krzyknÄ…Å‚ rozbawiony.
— ZgÅ‚upiaÅ‚eÅ› do reszty? — Brzezicki wycedziÅ‚ przez zÄ™by, ale jednoczeÅ›nie zarumieniÅ‚ siÄ™.
— Twój kolega chyba źle siÄ™ czuje — wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ Å›niady mężczyzna. — Prawie zemdlaÅ‚, powinieneÅ› go odwieźć do domu.
Krzysiek dla całego obrazu naprawdę się zachwiał i zrobił krok w kierunku Daniela opierając się na jego ramieniu. Znowu było mu niedobrze i słabo.
— No dobrze, dobrze, i tak nic nie udaÅ‚o mi siÄ™ wyrwać dzisiaj. Chyba, że twój nowy kolega chciaÅ‚by pojechać z nami?
— Nie, dziÄ™kujÄ™. — ZÅ‚apaÅ‚ jeszcze KrzyÅ›ka za rÄ™kÄ™. — Do widzenia, Krzysiu. — UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ na pożegnanie, a Krzysiek uniósÅ‚ lekko kÄ…ciki ust, ale zaraz znowu siÄ™ skrzywiÅ‚ z powodu nudnoÅ›ci.
Zostawili za sobą klub i wezwali taksówkę. Czekając na nią Krzysiek siedział na krawężniku i próbował zapanować nad swoim żołądkiem. Gdy wsiedli do samochodu, Daniel stwierdził, że zostanie na noc u Krzyśka, aby go dopilnować. Całą drogę milczeli. Po ich twarzach przemykały światła nocnego miasta. Na ulicach był spokój, po chodnikach w centrum kręciły się nieliczne grupki ludzi. Dochodziła druga w nocy i przy bloku Krzyśka nie było żywej duszy.
— Nie musisz u mnie nocować — szepnÄ…Å‚ sÅ‚abo.
— Ale chcÄ™. KtoÅ› musi ciÄ™ niaÅ„czyć, bo nie liczyÅ‚eÅ› drinków.
— DziÄ™ki.
— Spoko, olewaÅ‚em ciÄ™ caÅ‚y czas w klubie, ale to nie znaczy, że olejÄ™ ciÄ™ teraz.
Krzysiek spojrzał na przyjaciela trochę pogodniej. Jednak nie był całkowitym dupkiem.
Gdy wjechali na górę, Brzezicki już prawie wisiał na podtrzymującym go Danielu. Pod drzwiami Majewski posadził go na podłodze i sam zabrał się za otwieranie mieszkania, gdy Krzysiek bełkotał coś pod nosem. Niespodziewanie drzwi od mieszkania obok otworzyły się i stanął w nich Adam trzymając w ręku worek ze śmieciami. Stanął jak wryty gdy zobaczył tą dwójkę i nie wiedział co ma zrobić.
— O, cześć — zagadnÄ…Å‚ pogodnie Daniel.
Krzysiek spojrzał zamglonym wzrokiem w tamtą stronę i od razu chciał się poderwać na równe nogi, ale zaraz zachwiał się i oparł o ścianę.
— Adam! Hej, może pogadamy? — wykrzyczaÅ‚ trochÄ™ niezrozumiale w jego kierunku.
Daniel przytrzymał go i prawie siłą zaczął zaciągać do mieszkania.
— Nie przejmuj siÄ™ nim, za dużo wypiÅ‚.
— WidzÄ™ — odpowiedziaÅ‚ w koÅ„cu Adam zdziwiony tÄ… scenÄ…. Pierwszy raz widzi KrzyÅ›ka od dawna, a ten jest kompletnie pijany.
— ChÅ‚opie, co ty w ogóle robisz o takiej godzinie?
— GraÅ‚em do późna — wymamrotaÅ‚ speszony.
Już chciał cofnąć się do mieszkania, ale głupio by to wyglądało. Zebrał się w sobie, zamknął drzwi i ruszył do schodów próbując nie patrzeć na Krzyśka.
— Dobranoc — powiedziaÅ‚ jeszcze stanowczo, wyminÄ…Å‚ ich i szybko zbiegÅ‚ po schodach.
Daniel siłą wrzucił Krzyśka do mieszkania, a ten nagle jakby się ożywił. Zaczął chodzić po pokoju i mamrotać. Daniel rozebrał się i w końcu wszedł za nim do salonu.
— Co ty tam gadasz do siebie? Zdejmuj buty i kurtkÄ™ i kÅ‚adź siÄ™ spać.
— To byÅ‚ Adam — wydusiÅ‚ z siebie Krzysiek.
— Tak, i co z tego? — Daniel wzruszyÅ‚ ramionami i usiadÅ‚ na kanapie, a Brzezicki obok niego.
— Å»ebyÅ› tylko wiedziaÅ‚…
— Ale co?
Krzysiek przypomniał sobie pocałunki w toalecie z nieznajomym, pocałunek z Adamem, wydawało mu się, że zaraz oszaleje, a do tego był otumaniony alkoholem, który nagle rozplątał mu język.
— Ja nie wiem w ogóle jak to siÄ™ dzieje. Jestem sobie z AnkÄ…, jest super, seks i te sprawy, myÅ›laÅ‚em, że urlop bÄ™dzie fajny, ale dużo siÄ™ popsuÅ‚o, nie bzykamy siÄ™ od tamtego czasu, wiesz, to już ponad dwa tygodnie bÄ™dÄ…, a teraz nagle caÅ‚ujÄ™ siÄ™ z tym kolesiem w kiblu, w ogóle go nie znajÄ…c, bo ty sobie gdzieÅ› tam taÅ„czysz z jakimiÅ› facetami, a ja próbujÄ™ odreagować, zapomnieć, ale to trudne w klubie z samymi kolesiami. I wiesz, caÅ‚ujÄ™ go, bo pocaÅ‚owaÅ‚em wtedy Adama i wiem, że on mi siÄ™ podoba, ale kompletnie nie wiem jakim cudem to wszystko siÄ™ dzieje, jak to możliwe. A do tego on teraz nie chce mnie znać, bo on nie jest homo. A mi siÄ™ podoba, pocaÅ‚owaÅ‚em go, ale przecież gejem nie jestem, chociaż pieprzyÅ‚em Mateo w Hiszpanii i to wszystko tak wraca jak bumerang, wiesz, a ja już nie wiem co robić. O, tobie to Å‚atwo, jesteÅ› gejem i koniec, od zawsze podobali ci siÄ™ mężczyźni, a ja? Ja to już kompletne nie mam pojÄ™cia.
Przez cały ten czas Krzysiek siedział niespokojnie na kanapie wiercąc się ciągle, gestykulując, a Daniel patrzył i słuchał tego potoku słó, a jego oczy robiły się coraz większe. Zupełnie nie wiedział co ma powiedzieć, za to wiedział co czuł, był zły. Bardzo zły. A raczej wkurzony jak nigdy wcześniej na Krzyśka.
— Wiesz, że jesteÅ› pijany i gadasz od rzeczy? — zapytaÅ‚, gdy tamten tylko skoÅ„czyÅ‚ mówić.
— Ale nieee, to prawda, szczeraaa.
Krzysiek rozłożył ramiona i rzucił się na Daniela tuląc go.
— Ale ciebie też lubiÄ™, nie przejmuj siÄ™.
Krzysiek uśmiechnął się i właściwie prawie zasnął na Danielu.
— Krzychu?
W odpowiedzi usłyszał tylko mruknięcie.
— Krzychu? — zapytaÅ‚ jeszcze raz, ale tym razem usÅ‚yszaÅ‚ jedynie pomrukiwanie. NaprawdÄ™ zasnÄ…Å‚.
Odkleił go od siebie i położył na kanapie. Zdjął mu buty i kurtkę a z sypialni przyniósł koc, którym go nakrył. Sam poszedł pod prysznic i rozmyślał o wszystkim, co powiedział Krzysiek i wzbierała w nim złość. Miał ochotę już teraz wykrzyczeć conieco przyjacielowi, ale to nie miało sensu, gdy tamten był pijany. Nic by do niego nie dotarło. Położył się w łóżku Krzyśka i postanowił już nie rozmyślać, dzięki temu szybko zasnął, zmęczony.