Finish Line 6
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 11 2015 19:46:39


Kiedy na dole Olga dyskutowała z Tomasem, a Pola biegała po domu zbierając swoje rzeczy, Aleks zamknął się w łazience na piętrze. W kamienicy teraz działo się tyle, że potrzebował chwili ciszy. Z resztą wszyscy tak czuli. Jakby zapomnieli ile zamieszania wprowadza to diabelskie rodzeństwo. Jego kontemplację przerwało pukanie do drzwi.
- Zajęte – Rzucił, nie odrywając czoła od zimnej umywalki. Siedział na krawędzi wanny, opierając się o chłodną porcelanę.
- Wpuść mnie – To był Krystian. Aleks wahał się chwilę, ale przekręcił zamek. Młodszy wsunął się do środka i cichutko usiadł obok wanny.
- Przyszedłeś sobie pomilczeć? – Pilot pokiwał głową. Zastanawiał się czy dobrze zrobił, posyłając matkę w diabły razem ze swoimi zmartwieniami – No to pomilczmy.
- Będzie łatwiej jak się zamkniesz.
Aleks tylko westchnął i przesunął się tak, żeby w rozkroku usiąść nad nim i oprzeć się o jego głowę.
- Jesteś pewien, że dobrze zrobiłeś? – Jakby odczytał jego myśli.
- Milczenie nie jest twoją dobrą stroną, nie? – Uśmiechnął się, oplatają się jego ramionami – Nie wiem czy dobrze, ty mi powiedz.
- Nie wiem, czy jestem najlepszym życiowym doradcą. Wiesz co, może faktycznie pomilczmy – Krystian wstał. Starszy myślał, że znowu powiedział coś, czym przypadkiem go uraził. Ten jednak tylko obrócił się do niego przodem i usiadł mu na kolanach. Zaczęli się całować. Najpierw delikatnie, tak jak poprzedniego dnia, ale Aleks dal się porwać emocjom i językiem torował sobie drogę przez jego wargi. Coraz bardziej zatracali się przyjemności. Robili to pierwszy raz od prawie roku. Rozochocony Krystian jęknął prosto w jego usta, aż Aleksowi przeszły ciarki. Przeniósł ręce z jego barków niżej, schodząc po bokach, aż wyciągnął mu ze spodni koszulę. Nie przerywając pocałunku, zaczął dotykać brzucha i pleców chłopaka, coraz mocniej uciskając go opuszkami. Młodszy nie pozostał mu dłużny, przeniósł usta niżej, na krawędź żuchwy, potem szyję i obojczyki.
- Poczekaj – Wychrypiał Aleks. Krystian tylko sapnął niezadowolony – Poczekajmy, aż sobie pójdą – Spojrzał mu głęboko w oczy, szukając zrozumienia, ale jego wzrok tylko go nakręcił – Jak tylko znikną to przelecę cię na każdym meblu, w każdym pokoju – Ostatkami silnej woli bronił się, żeby nie zrobić tego już teraz – Nie będziesz wiedział jak się nazywasz. Krystian miał najwyraźniej słabszą wolę, bo wpił się w jego usta z taką siłą, że wlecieli do wanny, na krawędzi której ciągle balansowali.
- Widzisz – Jęknął Aleks, rozmasowując uderzone ramię – Musisz być cierpliwy.
- Ale ja już jestem twardy! – Pożalił się.
- Czuję – Aleks roześmiał się w głos, ściągając na nich tym samym ciekawość Poli.
- Co wy tu robicie? – Drzwi odskoczyły, ukazując ich w ekwilibrystycznej pozie – O boże, nie możecie się powstrzymać, aż wyjdziemy? – Była wyraźnie zdegustowana.
- Właśnie to tłumaczę twojemu bratu.
- W wannie? Jesteście chodzącą definicją testosteronu – Zawyrokowała, zamykając za sobą.
- Co się tam dzieje? – Usłyszeli Tomasa
- Bzykają się – Odpowiedziała oburzona.
- Dobrze, że przynajmniej dzieci z tego nie będzie. Nikt by tego nie zniósł – Znowu Tomas.
- Halo, my to słyszymy i wcale się nie bzykamy – Urażony Aleks próbował włączyć się w rozmowę, ale leżący na nim chłopak, skutecznie go podduszał – A ty złaź ze mnie, bo mnie boli! – Szturchnął go w bok.
- Jezu bez szczegółów – Pola jęknęła z boleścią.
- To nie podsłuchuj! – Teraz roześmiał się jej brat, gramoląc się na nogi. Spojrzał na Aleksa i gwałtownie przestał.
- Co? – Starszy zauważył tę zaniepokojoną minę.
- To tak już?
- Już co?
- Już jest fajnie? – Spytał z niedowierzaniem. Ambiwalencja jego uczuć, była doprawdy straszna – Nikt się nie czepia, ty jesteś miły i bzykamy się jak zawsze?
- No może ty zrobisz to jak zawsze, ale ja nie – Udał obrażonego.
- Nie ironizuj, wiesz o co mi chodzi!
- Oj, nie przejmuj się. W przyrodzie musi być równowaga. Zaraz się coś pochrzani jak zwykle. Znajdę sobie kochanka, jak ci za nudno – Zaproponował usłużnie.
- Nudno? W tym czeskim filmie? To ostatnie co można o nas powiedzieć.
- Wyłaźcie, idziemy sobie - Krzyknęła znowu dziewczyna. Wiedzieli, że to nie koniec tej rozmowy, ale woleli przełożyć ją na później. Pozbierali się i zeszli na dół, pożegnać Olgę i Polę. Jutro z rana miały wyjechać do Polski, chociaż po matce było widać, że najchętniej obezwładniłaby Krystiana i zapakowała do jednej z walizek córki.
- Na pewno nie zanocujecie tutaj? – Upewnił się Aleks.
- Nie – Odpowiedzieli jednocześnie Krystian, Pola i Tomas.
- Czy ja o czymś nie wiem? – Olga zmarszczyła brwi, ale zaraz odmalowało się na niej zrozumienie i rumieniec – Wyśpimy się u Tomasa.
Kiedy tylko wystarczająco się wyściskali i nasłuchali ostrzeżeń i gróźb Olgi, zamknęły się za nimi drzwi.
- Wspominałeś coś o pieprzeniu mnie do nieprzytomności? – Krystian wycofał się do salonu.
- Chyba nie tak to ująłem, ale masz ruję, więc wybaczę ci nieuwagę – Aleks podążył za nim. Znalazł go na oparciu kanapy. Tak jak za pierwszym razem. Znowu zaschło mu w ustach.
- Tam się ogląda telewizję, kochanie – Drażnił się z nim, rozbierając po drodze. Nie chciał tracić czasu.
- Ja zamierzam oddać się innej rozrywce – Wzorem Aleksa sięgnął do guzików koszuli.
- Zostaw – Powstrzymał go i podszedł jeszcze szybciej – Ja.
Krystian posłusznie cofnął rękę i wstał. Sasza pożerał go wzrokiem, ale nie dotykał więcej niż było konieczne. Zdjął z niego koszulę i rozpiął guziki dżinsów jednym szarpnięciem. Krystian jęknął, kiedy w spodniach zrobiło się więcej miejsca.
- Aleks szybciej – Niemal warknął na niego, kiedy powoli ściągał z niego resztę garderoby – Och, szlag – W końcu się zirytował i opędził się od jego dłoni. Sam, w kilka sekund, skopał z nóg spodnie, bieliznę i skarpetki. Rzucił się na rozbawionego kochanka, pchając go całym ciałem na dywan.
- Naprawdę jesteś napalony.
- Zamknij jadaczkę i mnie zerżnij - Oderwał się od niego i w dwóch krokach znalazł się przy regale, z którego miał nadzieję, nie usunięto prezerwatyw. Kiedy je znalazł, cisnął nimi w Aleksa i dopadł go na nowi. Kierowca chichotał.
- Co cię tak kurde bawi?
- Bo nasz pierwszy raz wyglądał identycznie. Nawet nie pozwoliłeś mi się przygotować.
- To jest seks, a nie uruchamianie Wielkiego Zderzacza Hadronów – Sarknął młodszy.
- Wielki zderzacz hadronów, proszę, proszę – Odpakowując gumki, śmiał się i kręcił głową.
- Jeśli się nie pospieszysz, to ja to zrobię, zanim zdążyć to powtórzyć – Już unosił się z ziemi.
- Już, już – Pchnął go z powrotem na plecy.

xxx

Obiecał matce, że skoro nie chce wrócić, to chociaż zadzwoni do Marczyka, żeby go poinformować. Miała pewnie nadzieję, że jego medyczny autorytet przekona go, że robi głupio i wróci. Gorzej nie mogła wybrać. Wiedział, że ona go sprawdzi, więc kiedy Aleks się kąpał, zaszył się w gabinecie i spełnił jej prośbę.
- Marczyk słucham - Odezwał się lekarz.
- Dzień dobry, Krystian Piskorski z tej strony.
- O, witam. Coś się stało?
- Chciałem odwołać umówioną wizytę – Krępował się rozmawiając z nim nawet przez telefon. Zaczął dreptać po pokoju i skubać włosy.
- Nie ma problemu, ale czemu nie zadzwoniłeś do rejestracji?
- Bo chcę odwołać wszystkie wizyty.
- Znalazłeś innego lekarza? – Mężczyzna był zaskoczony i lekko urażony.
- Nie. Po prostu mam zajęte następne kilka miesięcy.
- Mogę spytać co jest ważniejsze od rozwiązywania twoich problemów?
- Nic, właśnie je rozwiązuje.
- Tak?
- Wróciłem do rajdów i Aleksa – Już nawet nie liczył, ile razy musiał w ciągu weekendu powtarzać to zdanie. Lekarz zamilkł.
- Krystian, skoro nie zajmuję się już twoim przypadkiem, pozwolę sobie na prywatną opinię. Nie jesteś gotowy, a ten związek tylko to pogorszy.
- Nie prosiłem o opinię.
- Rób co chcesz, nie zmuszę cię, ani nie przekonam. Ale jeśli mogę coś zasugerować, to znajdź psychiatrę w Oslo. Mogę wysłać mu twoją kartę.
- Jasne – Prychnął.
- Mówię poważnie.
- Ja też. Do widzenia – Rozłączył się, nie czekając na pożegnanie.
Oczywiście, wyrwał się spod kurateli żeby dobrowolnie pchnąć się w łapy następnego. Niedoczekanie…

xxx

Kiedy wychodził z sali sądowej od razu dopadło go stado reporterów. Nie odzywał się, a oni zachodzili mu drogę i zasypywali pytaniami. Przepychał się między nimi, starając z całych sił ignorować. Co ich do cholery tak interesowało? Najgorsze, że mogli napisać niemal wszystko i pewnie to zrobią. Zatrzymał się przed schodami i obrócił.
- Trzy pytania. Po kolei – Warkał na nich, posyłając groźne spojrzenia. Znowu zaczęli krzyczeć. Palcem wskazał dziennikarza z serwisu sportowego – Czy to prawda, że będziesz znowu pilotem Saszy?
- Nigdy nie przestałem – Aleks nie miał po nim innego.
Pokazał następnego.
- Jesteście znowu razem?
Spodziewał się tego, ale nie zamierzał się podkładać.
- Ja i Aleks jesteśmy parą sportowców i to powinno was interesować, a nie nasze życie prywatne. Ty w zielonym – Machnął palcem na dziewczynę z przodu.
- Jak rozprawa, pozbierałeś się po katastrofie?
- Jak widać mam się dobrze. Sprawą zajmuje się mój pełnomocnik. To wszystko – Odpędził się od nich i wyszedł na dwór, a oni za nim. Prawie biegiem dotarł do samochodu, w którym czekał Aleks. Zatrzasnął drzwi, a flesze wciąż błyskały. Kierowca nie wytrzymał i przez zamknięte okno pokazał im środkowy palec.
- Nie musiałeś tego robić. Będą mieli używanie.
- Guzik mnie to obchodzi – Chciał ruszyć, ale jakiś palant stał przed maską. Opuścił szybę i krzyknął na niego.
- Jak się nie ruszysz, to cię przejadę – Na dowód własnych słów, auto warknęło i podskoczyło do przodu. Paparazzo uderzył ręką w karoserię, ze wściekłą miną i popukał się w czoło. Na szczęście odsunął się też i mogli odjechać.
- Nie przypuszczałem, że jesteśmy takim gorącym tematem.
- Mają sezon ogórkowy. Przejdzie im – W końcu przechylił się w jego stronę i pocałował – Jak było?
Krystian wzruszył ramionami.
- Normalnie. Szczerze mówiąc nie wiem po co wszystkich wzywali.
Aleks nie chciał drążyć tematu, chociaż mu się dziwił. Przyspieszył, wymijając kilka aut.
- Co chcesz robić?
- Może przejedziemy się zobaczyć nasz samochód? Stęskniłem się za takim, bez klamotów w środku – Pacnął ręką w deskę rozdzielczą.
- Jak chcesz. Andrzej się ucieszy jak cię zobaczy.
Zawrócił i jechali już do warsztatów. Jak zawsze na ogromnym placu stało kilka maszyn rajdowych i treningowych. Jeden z nich właśnie śmigał.
- Kto to? – Chłopak wskazał palcem, chociaż mógł się domyślić.
- Pewnie Matti. Teraz jest pierwszym kierowcą zespołu.
- Już niedługo – Sięgnął do kierownicy i kilka razy nadusił klakson. Auto nie zwolniło, ale po chwili zamiast wchodząc w wiraż, zatrzymało się przed nimi. Drobny Hirvonen wyskoczył z niego, ściągając kask.
- Nie wierzę – Podszedł do pilota- Słyszałem, że wróciłeś, ale myślałem, że to plotki.
- Najwyraźniej ta była prawdziwa – Poklepał kolegę po plecach.
- To prawda, że znowu mam konkurencję?- Tym razem zabrzmiał jakby mniej przyjaźnie. Kiedy był pierwszym kierowcą, musiał pokonać tylko Loeba. Teraz na dodatek musiał walczyć o utrzymanie stołka. A raczej fotela.
- Prawda – Skinął Aleks – Miałbyś coś przeciwko, gdybyśmy – Wskazał na samochód.
- Nie, jasne – Przepuścił ich. Starali się opanować, ale prawie biegli. Zapięli się w pasy i Sasza zapuścił silnik. Chwilę później wjeżdżali na sztuczne wzniesienie. Krystian wrzasnął ze szczęścia, kiedy wzbili się w powietrze, żeby sekundę dalej opaść na ziemię. Kątem oka zauważył, że obok Mattiego stali już inni.
- Mamy kibiców.
- Widzę – Odpowiedział Aleks driftując.
Zatrzymał się i wcisnęło ich w siedzenia.
- Jeszcze raz – Młodszy był jak dziecko na karuzeli.
- Później – Chodź do nich – Pasy kliknęły i Aleks gramolił się na dwór. Nie pozostało mu nic innego jak się przyłączyć. Zebrani na placu wiwatowali i klaskali. Andrzej stał na przodzie, zagrzewając innych.
- Cześć – Uściskali się w końcu serdecznie.
- Nie wierzyłem, jak Tomas do mnie zadzwonił – Trząsł Krystianem za ramiona – Dorota mnie zabije, że jej nie powiedziałem!
- Uszkodzisz mnie – Roześmiał się.
- Przepraszam, ale strasznie się cieszę. Sebastian chyba dostanie wylewu, jak się dowie.
- Już wie – Matti się wtrącił – Rozmawiałem z Eleną. Sam nie był zachwycony, ale podobno on wpadł w furię.
- I dobrze – Zaczął Aleks – Nie ma nas szanować, tylko się bać.
- Wracamy na szczyt! – Mechanik znowu trząś Krystianem – Bez urazy Matti – Spojrzał na niego, ale ten tylko uniósł ramiona w geście poddania.
- Na razie wciąż jestem pierwszym kierowcą – Sasza rzucił okiem na pilota. On miał rację. Obaj z góry założyli, że odzyskają swoją pozycję, ale w teamie się pozmieniało.
- Może się spróbujecie? – Zaproponował niespodziewanie Krystian.
- Teraz? – Obaj kierowcy byli zaskoczeni.
- A co za problem?
- Żaden – Sasza wzruszył ramionami – Zgadzasz się? – Spytał Hirvonena, który już pakował się do auta. Chwilę później stał na starcie, grzejąc silnik.

xxx

- Mogłeś się bardziej postarać – Wyrzucił mu Krystian, najłagodniej jak potrafił – Wiem, że dawno po tym torze nie jeździłeś, ale naprawdę…
- Krystian, znam ten tor na pamięć. Mógłbym po nim przejechać z zamkniętymi oczami.
- Tym bardziej nie rozumiem co się stało.
- Nic. Dałem mu wygrać.
- Dlaczego?!
- Nie zauważyłeś, że to nasza konkurencja? Po co się chwalić? Niech on i Loeb myślą, że wypadliśmy z formy. Łatwiej wygramy.
- Nie chcę łatwiej!
- Na pojedynki przyjedzie czas. Teraz po prostu ich zaskoczmy, co?
Zgodził, się, ale nie był tym zachwycony. Nie chciał forów.
- Nie krzyw się. Aleks poklepał go po udzie – Jesteśmy najlepsi.