Cz臋艣膰 14.
- To tu? - spyta艂 Miko艂aj z niedowierzaniem.
- No - odpar艂 Red wypuszczaj膮c k艂膮b dymu z ust. Zaci膮gn膮艂 si臋 papierosem.
Stali nad schodami prowadz膮cymi do jakiej艣 piwnicy. Zza drzwi na dole dochodzi艂y d藕wi臋ki g艂o艣nej muzyki.
- Idziemy? - Red zerkn膮艂 na towarzysza. Miko艂aj po raz kolejny zastanowi艂 si臋, po co mu to wszystko? Mo偶e lepiej nie zawraca膰 sobie tym g艂owy? Wr贸ci膰 do domu, do Radka i nie przejmowa膰 si臋 Karolem i jego wybrykami.
Red zerka艂 na przyjaciela. O nie, teraz nie da mu si臋 wycofa膰. Liczy艂 na to, 偶e b臋dzie tak jak dawniej. Wtedy kiedy nie potrzebowali nikogo pr贸cz siebie. Tylko on i Mika.
Klepn膮艂 przyjaciela po plecach i lekko pchn膮艂 do przodu.
- Komu w drog臋, temu buty - powiedzia艂 weso艂o.
Miko艂aj u艣miechn膮艂 si臋 i kiwn膮艂 g艂ow膮. Tak, musia艂 to sko艅czy膰 raz na zawsze, inaczej dostanie sza艂u. Poza tym, cieszy艂 si臋, 偶e mo偶e znowu sp臋dzi膰 troch臋 czasu z Redem. Jak dawniej. Musia艂 tylko uwa偶a膰, 偶eby nie sko艅czy艂o si臋 tak samo jak wtedy.
Red za艂omota艂 do drzwi. 艢liczny, m艂ody ch艂opiec, kt贸ry im otworzy艂 wygl膮da艂 najwy偶ej na gimnazjum. Ubrany by艂 w wyzywaj膮cy, obcis艂y top i takie偶 same obcis艂e rurki, a na g艂owie dumnie prezentowa艂a si臋 wielokolorowa fryzura. Zmierzy艂 go艣ci uwa偶nym spojrzeniem.
- Gliny? - spyta艂 podejrzliwie. Red u艣miechn膮艂 si臋, pochyli艂 si臋 do jego ucha i powiedzia艂 co艣, od czego usta ch艂opaka rozszerzy艂y si臋 w u艣miechu. Dzieciak skin膮艂 g艂ow膮 i wpu艣ci艂 ich.
- Co mu powiedzia艂e艣? - Zainteresowa艂 si臋 Miko艂aj.
- 呕e postawi臋 mu drinka w jednym z pokoi na ty艂ach - odpar艂 Red wzruszaj膮c ramionami.
- A co jest w pokojach na ty艂ach? - spyta艂 brunet, cho膰 domy艣la艂 si臋 ju偶 odpowiedzi. Red u艣miechn膮艂 si臋 z politowaniem.
- Ile ty masz lat, Mika?
To wystarczy艂o za ca艂膮 odpowied藕. Miko艂aj pokr臋ci艂 g艂ow膮 ze 艣miechem. Nie wierzy艂 w to, 偶e Red naprawd臋 zba艂amuci jakiego艣 dzieciaka w takim miejscu jak to. Chocia偶, min臋艂o tyle czasu odk膮d widzia艂 przyjaciela, kto wie co mu teraz 艂azi po g艂owie?
Po klubie kr臋ci艂 si臋 kolorowy t艂um. Miko艂aj od razu rozpozna艂 z jakiego rodzaju miejscem maj膮 do czynienia. Tu i 贸wdzie widzia艂 chowaj膮ce si臋, w wiadomym celu, po k膮tach mieszane parki, a nawet homo-hetero tr贸jk膮ciki. Boksy zapchane by艂y na膰panymi lub pijanymi klubowiczami, wielkie g艂o艣niki podskakiwa艂y w rytm g艂o艣nej i nieco agresywnej muzyki, a kolorowy t艂um buja艂 si臋 na parkiecie. Tak wygl膮da艂 jeden z nielegalnych klub贸w, gdzie skupia艂o si臋 nocne 偶ycie miasta. Tu, wszelkiego rodzaju dewianci i 膰puni, mieli sw贸j port macierzysty. Miejsce gdzie mogli oddawa膰 si臋 swoim deprawuj膮cym przyjemno艣ciom i nikt ich za to nie kara艂, ani wini艂.
Miko艂aj zna艂 takie miejsca jeszcze z przesz艂o艣ci. Zw艂aszcza z tej, do kt贸rej wola艂 nie wraca膰.
- Co ja tu robi臋? - spyta艂 sam siebie.
- Zdaje si臋, 偶e kogo艣 szukasz - podsun膮艂 mu Red, przekrzykuj膮c ryk z g艂o艣nik贸w. - Czasami zastanawiam si臋, dlaczego ludzie s艂uchaj膮 takiego ch艂amu - westchn膮艂.
- Dla ciebie ch艂am, dla nich sztuka - odpar艂 Miko艂aj. - Lepiej znajd藕my Karola i spadajmy st膮d.
- Co jest, Mika? Nie podoba ci si臋 tu? - U艣miech Reda zmieni艂 si臋 w demoniczny grymas, a oczy zal艣ni艂y. O tak, m臋偶czyzna by艂 w swoim 偶ywiole. To by艂y jego klimaty. Alkohol lej膮cy si臋 strumieniami, narkotyki sprzedawane pok膮tnie przez m艂odocianych diler贸w, darmowy seks na zapleczu. To by艂a jedna z definicji dobrej zabawy wed艂ug Reda. Jedyne co go mierzi艂o, to fakt, 偶e nielegalny klub odbiera艂 mu klient贸w. Ludzie t艂umnie si臋 tu schodzili, bo w tym miejscu nie by艂o 偶adnych zasad. Mo偶na by艂o robi膰 co si臋 chce i z kim chce, bez problem贸w.
- Jest inaczej ni偶 za naszych czas贸w - stwierdzi艂 Miko艂aj w ko艅cu.
- To tylko pokazuje jak bardzo si臋 zestarzeli艣my.
- I kto to m贸wi?
Red roze艣mia艂 si臋. Nawet w tym brudnym, obra偶aj膮cym wszelkie ludzkie godno艣ci miejscu, jego u艣miech by艂 pi臋kny. Nagle Miko艂aj zat臋skni艂 za dawnymi czasami, kiedy razem z Redem i kilkoma innymi ch艂opakami ze szko艂y, sp臋dzali ca艂e noce w miejscach takich jak to, wyg艂upiaj膮c si臋 i nie my艣l膮c o konsekwencjach.
- Masz ochot臋 si臋 zabawi膰? - spyta艂 Red.
- Zabawi膰?
- No!
- Lepiej nie.
- Nie b贸j si臋, ju偶 komu艣 obieca艂em szybki seks na zapleczu, wi臋c jeste艣 bezpieczny.
- I co ja, biedny, poczn臋? - zapyta艂 Miko艂aj z przek膮sem.
- Znajd藕 sobie co艣 艂adnego - odpar艂 Red podobnym tonem.
- Gdzie ten cz艂owiek, kt贸ry mia艂 na nas czeka膰? - Miko艂aj zmieni艂 temat.
- Obawiam si臋, 偶e jego te偶 b臋dziemy musieli poszuka膰.
- Cudnie - skrzywi艂 si臋 brunet. Red obj膮艂 go w talii.
- Chod藕, nie wybijajmy si臋 z t艂umu, bo nas wyrzuc膮 - u艣miechn膮艂 si臋, przybli偶aj膮c twarz do twarzy Miko艂aja tak, 偶e ich nosy niemal si臋 styka艂y. Brunet przerzuci艂 r臋k臋 przez jego rami臋.
- Nie widz臋 przeciwwskaza艅.
Red zmru偶y艂 oczy i u艣miechn膮艂 si臋 z satysfakcj膮. Dok艂adnie tak! 呕adnych przeciwwskaza艅, 偶adnych ogranicze艅, zero 偶alu. Zadowolony z siebie poci膮gn膮艂 przyjaciela w kierunku boks贸w. Rozsiedli si臋 w jednym z nich. Miko艂aj rozgl膮da艂 si臋 za Karolem, ale w tym t艂umie ci臋偶ko mu by艂o cokolwiek wypatrzy膰. Zastanawia艂 si臋 czy m臋偶czyzna w og贸le tu by艂? Nagle poczu艂 d艂o艅 Reda na swoim udzie. Odwr贸ci艂 si臋 do towarzysza. W po艣wiacie b艂yskaj膮cych 艣wiate艂 zauwa偶y艂 z艂o艣liwy u艣mieszek przyjaciela.
- Co ty... - Nie doko艅czy艂, bo Red z艂apa艂 go za w艂osy i przyci膮gn膮艂 jego twarz do siebie. Fala gor膮ca zala艂a Miko艂aja, kiedy towarzysz bezceremonialnie wsun膮艂 mu j臋zyk do ust. Ca艂owa艂 go zach艂annie i natarczywie, a Miko艂aj 偶arliwie oddawa艂 poca艂unki, dziwi膮c si臋 sam sobie, 偶e w og贸le to robi. Zach臋cony brakiem jakiegokolwiek oporu, Red wsun膮艂 d艂o艅 pod kurtk臋 przyjaciela, masuj膮c tors przez materia艂 bluzy. Zdarza艂o mu si臋 ju偶 wcze艣niej ca艂owa膰 m臋偶czyzn, zwykle kiedy chcia艂 na nich co艣 wymusi膰, tym razem jednak, poca艂unek sprawia艂 mu wielk膮 przyjemno艣膰. Przede wszystkim dlatego, 偶e nie ca艂owa艂 byle kogo, a swojego wieloletniego przyjaciela, poza tym czu艂, 偶e robi co艣 z艂ego i niew艂a艣ciwego, i wci膮ga w to Miko艂aja, co tylko podsyca艂o jego podniecenie. Wiedzia艂, 偶e Miko艂aj jest zaj臋ty, a jego nowy facet wydawa艂 si臋 by膰 wr臋cz stworzony dla niego. Nie chcia艂 tego psu膰, ale jak m贸wi przys艂owie: okazja czyni z艂odzieja. Przecie偶 nic si臋 nie stanie, je艣li z艂amie kilka zasad? Poza tym, gdyby Miko艂aj tego nie chcia艂, ju偶 dawno by go odepchn膮艂.
Miko艂aj sam nie wiedzia艂 co robi, cho膰 to co robi艂 w tej konkretnej chwili by艂o ca艂kiem przyjemne. Jak d艂ugo o tym marzy艂? O jednym jedynym poca艂unku Reda, kt贸rego wspomnienie b臋dzie m贸g艂 zachowa膰 sobie na pami膮tk臋, nawet je艣li nie zdob臋dzie ca艂ego Reda. A teraz kiedy ju偶 dosta艂 to, czego zawsze chcia艂, czu艂 si臋 jakby pope艂nia艂 jak膮艣 zbrodni臋. Co wi臋cej, coraz odwa偶niejsze dzia艂ania Reda, nie robi艂y na nim wi臋kszego wra偶enia. Owszem oddawa艂 poca艂unki, ale robi艂 to raczej automatycznie, pomimo pocz膮tkowego zapa艂u, wi臋c kiedy d艂o艅 Reda zjecha艂a poni偶ej klamry paska od spodni, Miko艂aj z艂apa艂 j膮 i zatrzyma艂 w miejscu.
- Dosy膰 - szepn膮艂 w usta Reda. M臋偶czyzna u艣miechn膮艂 si臋 ukrywaj膮c niezadowolenie. Spojrza艂 w powa偶n膮 twarz Miko艂aja i ju偶 wiedzia艂, 偶e to koniec. Przyjaciel by艂 na prawd臋 powa偶ny, co w sumie nawet ucieszy艂o Reda. Widocznie Miko艂aj znalaz艂 w ko艅cu kogo艣, dla kogo chcia艂 zarezerwowa膰 nie tylko swoje cia艂o, ale i wszystkie uczucia. Poca艂owa艂 go raz jeszcze, tym razem zupe艂nie niewinnie.
- Zgoda - powiedzia艂 zabieraj膮c r臋ce.
- Nie, 偶eby艣 mi si臋 nie podoba艂 - usprawiedliwi艂 si臋 Miko艂aj.
- Wiesz, mo偶e kilka lat temu by mnie to zdziwi艂o, ale teraz kiedy wiem o Radku, wcale ci si臋 nie dziwi臋 - odpar艂 Red. - Uznajmy, 偶e to by艂o po偶egnanie kawalera. Co prawda, panem m艂odym pewnie nigdy nie b臋dziesz, ale co tam!
Miko艂aj u艣miechn膮艂 si臋 i kiwn膮艂 g艂ow膮. W porz膮dku, spr贸bowali, nie spodoba艂o im si臋, b臋d膮 wi臋c mogli pozosta膰 przy przyja藕ni.
- Wi臋c, gdzie ten tw贸j cz艂owiek? - spyta艂 Miko艂aj.
- Zaraz go znajd臋 - odpar艂 Red wyci膮gaj膮c kom贸rk臋.
Kilka boks贸w dalej, m艂ody zielonooki m臋偶czyzna u艣miechn膮艂 si臋 z艂o艣liwie, chowaj膮c telefon kom贸rkowy do kieszeni.
- Zaraz wracam. Nie odchod藕 nigdzie. I z nikim - Red mrugn膮艂 do towarzysza.
- Je艣li si臋 nie pospieszysz, to potem nie marud藕, 偶e wyszed艂em bez ciebie - odpowiedzia艂 Miko艂aj.
Red znikn膮艂 w t艂umie. Miko艂aj mia艂 nadziej臋, 偶e m臋偶czyzna nie wpl膮cze si臋, i jego przy okazji, w jakie艣 k艂opoty. Cz艂owiek, z kt贸rym mia艂 si臋 spotka膰, od pewnego czasu kr臋ci艂 si臋 wok贸艂 klubu, zbieraj膮c informacje. Z tego co wiedzia艂, Red chcia艂 dowiedzie膰 si臋 jak najwi臋cej o w艂a艣cicielu owego przybytku. Co zrobi z tymi informacjami, tego Miko艂aj nie wiedzia艂, m贸g艂 si臋 tylko domy艣la膰, 偶e pos艂u偶膮 one do szanta偶u, wy艂udzenia, lub czego艣 r贸wnie pod艂ego i nielegalnego. Nie obchodzi艂o go to, jednak, dop贸ki nie zostanie w to wci膮gni臋ty.
Min臋艂o prawie p贸艂 godziny, a Red nie wraca艂. Miko艂aj mia艂 ju偶 machn膮膰 na niego r臋k膮 i wyj艣膰, kiedy do stolika podszed艂 m艂ody ch艂opak, ten sam kt贸ry jaki艣 czas temu wpu艣ci艂 ich do klubu.
- Tw贸j przyjaciel kaza艂 ci to przekaza膰 - powiedzia艂, mierz膮c Miko艂aja po偶膮dliwym spojrzeniem. Co wi臋cej, nawet si臋 z nim nie kry艂. Miko艂aj odebra艂 od niego kawa艂ek papieru. Parskn膮艂 艣miechem kiedy przeczyta艂 "wiadomo艣膰" od Reda. "Id藕 z nim", g艂osi艂a kr贸tka notka. Miko艂aj zerkn膮艂 na ch艂opaka. Dzieciak u艣miechn膮艂 si臋 i skin膮艂 mu g艂ow膮.
- Gdzie? - spyta艂 na wszelki wypadek.
Ch艂opak bez s艂owa odsun膮艂 si臋 od stolika, wyci膮gaj膮c r臋k臋 do Miko艂aja. M臋偶czyzna nie po raz pierwszy przekl膮艂 si臋 w my艣lach, za to, 偶e w og贸le tu przyszed艂, ale chwyci艂 d艂o艅 ch艂opaka i pozwoli艂 mu zaci膮gn膮膰 si臋 na zaplecze. Mia艂 tylko nadziej臋, 偶e Red nie sprzeda艂 go podst臋pnie.
Na ty艂ach klubu mie艣ci艂o si臋 kilka pokoik贸w, kt贸rych przeznaczenia nie trzeba si臋 by艂o nawet domy艣la膰. Zza nielicznych drzwi dochodzi艂y odg艂osy 艣wiadcz膮ce o dobrej zabawie. Miko艂aj wszed艂 tam z najgorszymi przeczuciami. Ch艂opak zaci膮gn膮艂 go na sam koniec korytarza, gdzie przed ostatnimi drzwiami sta艂o kilka os贸b. Wydawali si臋 poch艂oni臋ci spektaklem rozgrywaj膮cym si臋 w pomieszczeniu. Miko艂aj nie by艂 nawet ciekaw, co si臋 tam dzieje, niestety jego towarzysz w艂a艣nie tam go zaci膮gn膮艂. Kiedy dotarli do drzwi, odwr贸ci艂 si臋 do niego i wcisn膮艂 mu w d艂o艅 jak膮艣 kartk臋.
- Przeka偶esz to swojemu przyjacielowi? - zapyta艂 z nadziej膮 w g艂osie. Miko艂aj zerkn膮艂 na kawa艂ek papieru, na kt贸rym nabazgrolony by艂 numer telefonu i imi臋.
- O to nie musisz si臋 martwi膰- u艣miechn膮艂 si臋 wrednie.
- Go艣膰, kt贸rego szukasz jest w 艣rodku. - Ch艂opak skin膮艂 g艂ow膮 w kierunku szeroko otwartych drzwi. - Jest nasz膮 gwiazdk膮. - U艣miechn膮艂 si臋, wspi膮艂 na palce i cmokn膮艂 Miko艂aja w policzek, po czym odszed艂 jakby nigdy nic.
Gwiazdk膮? Jak膮 gwiazdk膮, do ci臋偶kiej cholery? Ta informacja zaciekawi艂a Miko艂aja. Podszed艂 bli偶ej 偶eby zajrze膰 do 艣rodka. Widok nie tylko go zaskoczy艂, ale i ca艂kowicie odebra艂 mu mow臋. Miko艂aj sta艂 w progu z na wp贸艂 otwartymi z wra偶enia ustami. Nie by艂 zreszt膮 jedyny. Wok贸艂 szerokiego 艂贸偶ka, na krzese艂kach siedzia艂a napalona widownia, kilka os贸b sta艂o z ty艂u i jaka艣 parka wraz z Miko艂ajem w progu. Na wielkim 艂o偶u le偶a艂 nagi m臋偶czyzna, na nim m艂ody ch艂opak podskakiwa艂 jak pi艂eczka, g艂o艣no j臋cz膮c. Za jego placami kl臋cza艂 drugi m臋偶czyzna, pieszcz膮c d艂o艅mi szczup艂e cia艂o. Widzowie byli zadowoleni. Tu i 贸wdzie da艂o si臋 s艂ysze膰 g艂osy uznania, jaka艣 kobieta piszcza艂a z zachwytu, w k膮cie zabawia艂a si臋 jaka艣 parka. Miko艂aj chyba po raz pierwszy w 偶yciu widzia艂 co艣 takiego na 偶ywo i 艣rednio mu si臋 to podoba艂o. S艂ysza艂, co prawda, o ludziach, kt贸rzy czerpi膮 przyjemno艣膰 z uprawiania seksu w miejscu publicznym i podnieca ich kiedy kto艣 obserwuje ich poczynania, ale nigdy nie by艂 tego 艣wiadkiem. Zastanawia艂 si臋 tylko, po co dzieciak go tu przyprowadzi艂 i gdzie jest Karol, kt贸ry przecie偶 mia艂 tu by膰?
Odpowied藕 dosta艂 zdumiewaj膮co szybko. Ch艂opak w pewnym momencie odwr贸ci艂 g艂ow臋 w jego kierunku i rozejrza艂 si臋 z u艣miechem po widowni. Zielone oczy zatrzyma艂y si臋 na postaci stoj膮cej w progu, a u艣miech powoli spe艂z艂 z jego ust. Miko艂aj nie m贸g艂 wytrzyma膰 i wybuchn膮艂 艣miechem, wzbudzaj膮c tym samym ma艂e zamieszanie. Akcja na 艂贸偶ku urwa艂a si臋 nagle i oczy wszystkich zwr贸ci艂y si臋 w stron臋 drzwi.
- Przepraszam! Kontynuujcie! - Miko艂aj z trudem opanowa艂 dziki 艣miech. Zerkn膮艂 raz jeszcze na przera偶onego Karola, odwr贸ci艂 si臋 i odszed艂. Zrobi艂 zaledwie kilka krok贸w w stron臋 wyj艣cia, kiedy us艂ysza艂 g艂o艣ne, cho膰 ju偶 teraz mniej pewne j臋ki Karola.
Red czeka艂 na niego w boksie, pal膮c papierosa.
- A ty, co si臋 tak cieszysz? - spyta艂 podejrzliwie widz膮c szeroki u艣miech przyjaciela. - Znalaz艂e艣 go, co?
- Wiedzia艂e艣 o tym?
- Dopiero si臋 dowiedzia艂em. Pomy艣la艂em, 偶e nie uwierzysz mi na s艂owo, wi臋c uzna艂em, 偶e sam musisz to zobaczy膰.
- 艢wietny pomys艂 - pochwali艂 Miko艂aj.
- Jak si臋 z tym czujesz?
- Wiesz, jest mi nawet l偶ej - wyzna艂 Miko艂aj. - Ca艂y czas si臋 martwi艂em o tego sukinsyna, wida膰 niepotrzebnie.
- Ju偶 dawno ci m贸wi艂em, 偶e nie warto dla niego traci膰 g艂owy - przypomnia艂 Red.
- M贸wi艂e艣 tak o wszystkich moich facetach.
- Racja - przyzna艂 m臋偶czyzna.
- Ale to ju偶 zamkni臋ty rozdzia艂. Wola艂bym do niego nie wraca膰.
- W takim razie napijmy si臋, 偶eby to uczci膰! - Zdecydowa艂 Red.
- Nie, musz臋 wraca膰. Obieca艂em.
- Nie, no nie b膮d藕 ju偶 takim pantoflarzem! Pijemy i koniec!
- Dobra - skapitulowa艂 Miko艂aj, bo tak na prawd臋 musia艂 si臋 napi膰. - Ale idziemy do ciebie, bo mam dosy膰 tego miejsca.
- Nie martw si臋 - Red poklepa艂 przyjaciela po ramieniu, kiedy wstali. - Ju偶 nied艂ugo to miejsce b臋dzie ju偶 tylko histori膮.
Wyszli z klubu zanosz膮c si臋 艣miechem. Uszli kawa艂ek, kiedy us艂yszeli za sob膮 tupot st贸p.
- Miko艂aj! - Krzykn膮艂 kto艣 z ty艂u.
M臋偶czy藕ni odwr贸cili si臋. Karol, w niedopi臋tej koszuli, dogoni艂 ich. Tak jak Miko艂aj m贸g艂 przypuszcza膰, ze 艂zami w oczach rzuci艂 si臋 w obj臋cia by艂ego kochanka. Red parskn膮艂 艣miechem i odszed艂 kawa艂ek, 偶eby nie przeszkadza膰 Miko艂ajowi w rozmowie.
- Miko艂aj, to co tam widzia艂e艣... - zacz膮艂 Karol, ale kiedy podni贸s艂 wzrok na twarz m臋偶czyzny, g艂os uwi膮z艂 mu w gardle. Nagle Miko艂aj wyda艂 mu si臋 jaki艣 inny, obcy i przera偶aj膮cy. I jeszcze ten paskudny u艣mieszek.
- Miko艂aj?
- Chcesz co艣 jeszcze powiedzie膰, czy mog臋 ju偶 i艣膰? - warkn膮艂 zapytany.
- To nie tak, jak my艣lisz - zdo艂a艂 tylko wyduka膰 m臋偶czyzna.
- O? A mnie si臋 wydaje, 偶e to dok艂adnie tak. A nawet je艣li si臋 myl臋, to ju偶 mnie to nie obchodzi, Karol. Zdaje si臋, 偶e to koniec, nie s膮dzisz? - spyta艂 ch艂odno. Ch艂opak pokr臋ci艂 energicznie g艂ow膮. - A ja my艣l臋, 偶e tak! B膮d藕 tak dobry i wi臋cej do mnie nie przy艂a藕. Rozumiesz?
Karol kiwn膮艂 g艂ow膮, zalewaj膮c si臋 艂zami. Miko艂aj strz膮sn膮艂 z siebie jego r臋ce, nie zwracaj膮c uwagi na chlipanie i szlochanie.
- Powiniene艣 wraca膰. Zdaje si臋, 偶e jeszcze nie sko艅czyli艣cie. - U艣miechn膮艂 si臋 zimno, a偶 Karol drgn膮艂 niespokojnie.
- Po偶a艂ujesz tego - j臋kn膮艂 wycieraj膮c 艂zy.
- Twoje gro藕by nie robi膮 ju偶 na mnie wra偶enia. Aha, zapomnia艂bym. Zostaw Radka w spokoju, bo przestan臋 by膰 taki mi艂y. - Nie by艂a to gro藕ba, a raczej upomnienie.
Miko艂aj odszed艂 zostawiaj膮c Karola na 艣rodku chodnika i wraz z Redem ruszyli w kierunku Red Clubu. Karol otar艂 艂zy, odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i wr贸ci艂 do klubu. Koniec? Zgoda, ale nie bez ma艂ej zemsty. U艣miechn膮艂 si臋 z satysfakcj膮, wyci膮gaj膮c telefon. Wcisn膮艂 kilka przycisk贸w i film nagrany zupe艂nie przypadkiem, zosta艂 wys艂any pod w艂a艣ciwy numer.
Miko艂aj wszed艂 do ciemnego mieszkania. Nie k艂opota艂 si臋 nawet z w艂膮czaniem 艣wiat艂a. Kurtk臋 rzuci艂 na pod艂og臋, buty zgubi艂 gdzie艣 po drodze do sypialni. Wszed艂 po chichu do pomieszczenia. U艣miechn膮艂 si臋 na widok wtulonego w poduszk臋, 艣pi膮cego Radka. Wspi膮艂 si臋 na 艂贸偶ko, odci膮gn膮艂 na bok ko艂dr臋 i wsun膮艂 pod ni膮 d艂o艅, dotykaj膮c ciep艂ego cia艂a kochanka. Radek zamrucza艂 przez sen, czuj膮c jak czyja艣 d艂o艅 pie艣ci go w najbardziej czu艂ym miejscu. Miko艂aj mocniej zacisn膮艂 d艂o艅 na cz艂onku kochanka, przesuwaj膮c ja w d贸艂 i w g贸r臋, raz szybciej, raz wolniej, z satysfakcj膮 obserwuj膮c jak palce partnera zaciskaj膮 si臋 kurczowo na poduszce, a z rozchylonych ust wydobywaj膮 si臋 wielce zadowalaj膮ce d藕wi臋ki. Miko艂aj przyspieszy艂 ruchy d艂oni.
Radek otworzy艂 oczy, zdaj膮c sobie nagle spraw臋 z tego, 偶e nie 艣ni, za to kto艣 ostro si臋 do niego dobiera. Obr贸ci艂 lekko g艂ow臋 i z ulg膮 stwierdzi艂, 偶e za jego placami le偶y Miko艂aj. Chcia艂 co艣 powiedzie膰, ale nie m贸g艂 wydoby膰 z siebie s艂owa, a jedynymi d藕wi臋kami jakie z siebie wydawa艂, by艂y j臋ki rozkoszy, zmieszanej z b贸lem.
- Podoba ci si臋? - szepn膮艂 mu Miko艂aj wprost do ucha. Radek dr偶a艂 na ca艂ym ciele. Nie podoba艂o mu si臋. Co prawda, czu艂 przyjemno艣膰 z pieszczony, ale dzia艂ania Miko艂aja zdecydowanie r贸偶ni艂y si臋 od tych, do kt贸rych blondyn by艂 przyzwyczajony. By艂y o wiele brutalniejsze, a nawet bolesne. Radek mia艂 ju偶 dosy膰. Wbi艂 paznokcie w d艂o艅 partnera, ale Miko艂aj nie przesta艂. Podoba艂 mu si臋 widok zaczerwienionej twarzy kochanka, a nawet grymas b贸lu, kt贸ry przemkn膮艂 po niej. Radek j臋cza艂 coraz g艂o艣niej, a j臋k przyjemno艣ci zmieni艂 si臋 okrzyk b贸lu, kiedy doszed艂 w d艂oni przyjaciela. Zacisn膮艂 z臋by na poduszce z b贸lu i zaskoczenia. Co si臋, do diab艂a, dzia艂o? Dlaczego Miko艂aj zrobi艂 mu co艣 takiego?
Miko艂aj przygryz艂 sk贸r臋 na ramieniu kochanka, obsypa艂 poca艂unkami ca艂y bark, przejecha艂 j臋zykiem po szyi. Poczu艂, 偶e Radek mu si臋 opiera, co tylko wzmog艂o jego po偶膮danie. Zrzuci艂 ko艂dr臋 na pod艂og臋 i niemal si艂膮 zmusi艂 kochanka do obr贸cenia si臋 na plecy. Wpi艂 si臋 w jego usta, mia偶d偶膮c wargi w brutalnym poca艂unku. Zacz臋艂a mu si臋 podoba膰 nowa zabawa. Jedn膮 d艂oni膮 zjecha艂 na udo Radka, wbijaj膮c paznokcie w sk贸r臋, drug膮 wdar艂 si臋 pod koszulk臋.
- Miko艂aj! - wykrzykn膮艂 blondyn, rozpaczliwie pr贸buj膮c uwolni膰 si臋 od bolesnego u艣cisku. Partner by艂 jednak o wiele silniejszy, na domiar z艂ego przygwo藕dzi艂 go do 艂贸偶ka, przykrywaj膮c w艂asnym cia艂em, co uniemo偶liwia艂o Radkowi jakikolwiek ruch. Drapa艂 sk贸r臋 na 偶ebrach blondyna, ws艂uchuj膮c si臋 w odg艂osy, kt贸re, zamroczony po偶膮daniem i wypitym w du偶ych ilo艣ciach alkoholem, mylnie wzi膮艂 za j臋ki rozkoszy.
- Kurwa, przesta艅! - Kiedy pro艣by, gro藕by i b艂agania nie odnios艂y skutku, Radek postanowi艂 si臋gn膮膰 po rozwi膮zania si艂owe. - Powiedzia艂em: DO艢膯! - Wrzasn膮艂 ile si艂 w p艂ucach i zdzieli艂 partnera pi臋艣ci膮 po g艂owie. Miko艂aj otrze藕wia艂 troch臋.
- Co, do diab艂a? - J臋kn膮艂 rozcieraj膮c obola艂e miejsce. Uni贸s艂 si臋 nieco, tak, 偶e teraz wisia艂 nad Radkiem.
- Jeszcze si臋, kurwa, pytasz co? Odbi艂o ci?! Co ty wyprawiasz? - Wybuchn膮艂 blondyn.
Diaboliczny u艣miech Miko艂aja przerazi艂 go. W tym momencie Radek nie by艂 pewny, czy patrzy na cz艂owieka, kt贸rego pokocha艂, czy na jego z艂ego brata bli藕niaka.
- Przecie偶 tak lubisz - zdziwi艂 si臋 brunet.
- Nie, nie lubi臋! Nie tak!
- A co w tym z艂ego?
- Wszystko! Od pocz膮tku do ko艅ca! Pr贸bujesz mnie zgwa艂ci膰, czy co? - spyta艂 Radek, maj膮c nadziej臋, 偶e jego s艂owa otrze藕wi膮 cho膰 troch臋 partnera. Nadzieja na to umar艂a, kiedy Miko艂aj zani贸s艂 si臋 dzikim 艣miechem.
- Nie b膮d藕 taki pruderyjny, skarbie. Zawsze lubi艂e艣 takie zabawy - stwierdzi艂 Miko艂aj.
- Z艂a藕! - Radek by艂 powa偶ny jak nigdy. Owszem, czasami lubi艂 pr贸bowa膰 nowych rzeczy w 艂贸偶ku, cz臋sto sam narzuca艂 szybsze tempo, ale zawsze z g贸ry ustala艂 granice zabawy, dbaj膮c 偶eby 偶adnemu z nich nie sta艂a si臋 jaka艣 krzywda.
- Powiedzia艂em zejd藕! - powt贸rzy艂, kiedy Miko艂aj nie wykona艂 polecenia.
- Nie. - Miko艂aj te偶 by艂 powa偶ny. Blondyn zadr偶a艂 pod jego twardym, nieprzyjemnym spojrzeniem. Czy on na prawd臋 chcia艂 to zrobi膰?
- Jeste艣 pijany. - Bardziej stwierdzi艂 ni偶 zapyta艂 Radek.
- Nie jestem.
- Jeste艣. Cuchniesz na odleg艂o艣膰 tani膮 w贸dk膮 i fajkami.
- Mo偶e troch臋 - zgodzi艂 si臋 niech臋tnie Miko艂aj.
Radek odetchn膮艂 g艂臋boko, zebra艂 w sobie wszystkie si艂y i pchn膮艂 Miko艂aja w ty艂, tak mocno, 偶e m臋偶czyzna polecia艂 na pod艂og臋, w efekcie czego bole艣nie obi艂 sobie 艂okie膰, na kt贸rym wyl膮dowa艂.
- Oj, po偶a艂ujesz tego - pogrozi艂 rozmasowuj膮c obola艂e miejsce.
- Lepiej uwa偶aj, co i do kogo m贸wisz! - warkn膮艂 Radek. Wkurzy艂 si臋 na powa偶nie. Co za du偶o, to niezdrowo. Nie pozwoli Miko艂ajowi zrobi膰 z siebie dziwki, kt贸ra na zawo艂anie b臋dzie rozk艂ada膰 nogi, bo ja艣nie panu zebra艂o si臋 na mi艂ostki. Zw艂aszcza, je艣li ja艣nie pan upija艂 si臋 p贸艂 nocy w jakiej艣 knajpie.
- Gdzie by艂e艣? - spyta艂, siadaj膮c na 艂贸偶ku. Doprowadzi艂 si臋 do wzgl臋dnego porz膮dku. - Obieca艂e艣 nie wraca膰 p贸藕no.
- Nie przypominam sobie - mrukn膮艂 Miko艂aj, nie racz膮c nawet podnie艣膰 si臋 z pod艂ogi.
- By艂e艣 z Kwiatkowskim, tak?
- Nawet je艣li, to nie twoja sprawa! - warkn膮艂 Miko艂aj i zaraz tego po偶a艂owa艂, widz膮c na twarzy partnera zaw贸d.
- Gdzie by艂e艣, Miko艂aj? - spyta艂 prawie szeptem blondyn.
- M贸wi艂em, 偶e musz臋 co艣 za艂atwi膰 - odpar艂 zapytany gramol膮c si臋 z pod艂ogi. Kiedy stan膮艂 na r贸wne nogi, stwierdzi艂, 偶e nie tylko 艂okie膰 obi艂 sobie przy upadku. Rozmasowa艂 po艣ladek, krzywi膮c si臋 nieprzyjemnie.
- Gdzie? W barze? - spyta艂 zaczepnie Radek.
- Tak, w barze! - Przedrze藕ni艂 go Miko艂aj.
- Co si臋 z tob膮 sta艂o? Sk膮d si臋 to wzi臋艂o?
- Niby co?
- TO! To wszystko! Ta ca艂a... postawa? Gdzie si臋 podzia艂 m贸j Miko艂aj?
- Tw贸j Miko艂aj? - M臋偶czyzna uni贸s艂 brew pytaj膮co.
- Tak M脫J! Ten cudowny cz艂owiek, w kt贸rym si臋 zakocha艂em, a nie brutal i k艂amca!
Brutal? K艂amca? Miko艂aj parskn膮艂 艣miechem. Ciekawe czy Radek nadal by go w ten spos贸b nazywa艂, gdyby wiedzia艂, co dzisiaj dla niego zrobi艂. Czy nadal by艂by brutalem i k艂amc膮?
- O? Nie podobam ci si臋, kochanie? - spyta艂 zaczepnie.
- Nie! Jeste艣 draniem. Oddaj mi mojego Miko艂aja.
- Obawiam si臋, 偶e przez jaki艣 czas b臋dzie niedost臋pny.
- Przesta艅 si臋 wyg艂upia膰 - poprosi艂 Radek. - I nie patrz na mnie w ten spos贸b.
- W jaki?
- Jakby艣 mn膮 gardzi艂. Nie jestem i nie b臋d臋 twoj膮 dziwk膮. Mia艂em nadziej臋, 偶e 偶yjemy na r贸wnych prawach, ale widz臋, 偶e si臋 pomyli艂em. A teraz si臋 wyno艣, bo chc臋 i艣膰 spa膰. - Radek m贸wi艂 spokojnie, cho膰 trz膮s艂 si臋 ca艂y z nerw贸w. Jak to mo偶liwe, 偶e Miko艂aj zmieni艂 si臋 tak bardzo w ci膮gu zaledwie dw贸ch dni? Z czu艂ego i spokojnego kochanka w potwora? I kt贸ry z nich by艂 k艂amstwem?
- Og艂uch艂e艣? Kaza艂em ci si臋 wynosi膰! - powt贸rzy艂 kiedy Miko艂aj nie reagowa艂. Mia艂 dziwne spojrzenie, zupe艂nie inne od tego, kt贸re prezentowa艂 na co dzie艅. Dzikie, z艂e i Radkowi nie podoba艂o si臋, 偶e patrzy艂 na niego z g贸ry.
W ko艅cu Miko艂aj ruszy艂 si臋 z miejsca, nie w kierunku drzwi, co sugerowa艂 nu kochanek, ale podszed艂 do siedz膮cego na 艂贸偶ku blondyna. Pochyli艂 si臋 nad nim i poca艂owa艂 w skro艅. Radek 艣ledzi艂 ka偶dy jego ruch, na wszelki wypadek, gdyby nagle wpad艂a mu do g艂owy kolejna g艂upota.
- Dobranoc - szepn膮艂 mu do ucha Miko艂aj i ruszy艂 do drzwi.
Radek zacisn膮艂 z臋by. Mia艂 nadziej臋, 偶e partner obejrzy si臋 i po艣le mu jeden z tych ciep艂ych u艣miech贸w, kt贸re zawsze mia艂 w zanadrzu. Mimo wszystko chcia艂 go zatrzyma膰, przytuli膰 i us艂ysze膰, 偶e to tylko z艂y sen.
Ale Miko艂aj wyszed艂, nie zaszczycaj膮c go nawet spojrzeniem. Zamkn膮艂 za sob膮 drzwi i w pokoju zapad艂a cisza.
- Niech ci臋 diabli porw膮 - powiedzia艂 do zamkni臋tych drzwi.
Wsta艂 i podni贸s艂 ko艂dr臋 z pod艂ogi. Kiedy na powr贸t uk艂ada艂 si臋 do snu, zauwa偶y艂, 偶e diodka przy jego kom贸rce mruga na czerwono. No tak, teraz sobie przypomina艂. Jakie艣 dwie godziny wcze艣niej dosta艂 wiadomo艣膰, kt贸rej jeszcze nie odczyta艂. Mia艂 ju偶 tego nie robi膰, ale pomy艣la艂, 偶e skoro ju偶 nie 艣pi, to co mu szkodzi. A nu偶, to ojciec albo Mateusz.
Wcisn膮艂 guziczek na klawiaturze. Do wiadomo艣ci do艂膮czony by艂 film. Radek przez chwil臋 przygl膮da艂 mu si臋 ze zmarszczonymi brwiami. Nie wiedzia艂 za bardzo do czego to przypi膮膰, w ko艅cu uzna艂, 偶e kto艣 pomyli艂 numery. Sprawdzi艂 numer.
- Karol? - Zdziwi艂 si臋 i raz jeszcze odtworzy艂 plik. Przyjrza艂 si臋 dok艂adniej postaciom na filmie. Oczy rozszerzy艂y mu si臋 w niedowierzaniu. R臋ka z telefonem zadr偶a艂a, kiedy po raz trzeci wciska艂 przycisk odtwarzania. Nagle zacz臋艂o mu brakowa膰 tchu, nie m贸g艂 z艂apa膰 oddechu.
Nie, to nie mog艂o by膰 mo偶liwe! To jaki艣 g艂upi 偶art! Radek zacisn膮艂 z臋by tak mocno, 偶e rozbola艂a go szcz臋ka i po raz kolejny odtworzy艂 plik.