G贸wniarz 7
Dodane przez Aquarius dnia Pa糳ziernika 21 2011 21:21:56
***
Jasiek siedzia艂 w salonie i przeskakiwa艂 pilotem z kana艂u na kana艂. By艂 sfrustrowany. Ju偶 od tygodnia nie widzia艂 si臋 z Gabrielem, a jego cia艂o domaga艂o si臋 uwagi. Niestety masturbacja nie wystarcza艂a. Ale nie m贸g艂 nic na to poradzi膰. Gabriel upar艂 si臋, 偶e musi si臋 skupi膰 na nauce i ani gro藕by ani pro艣by nie by艂y w stanie zmieni膰 jego zdania. Powiedzia艂, 偶e si臋 odezwie, wi臋c Jasiek cierpliwie czeka艂, przez pierwsze dwa dni. Potem ogarnia艂a go irytacja. Ju偶 od dawna nie by艂 zmuszony do samoobs艂ugi i odzwyczai艂 si臋 od tego. To nie to, 偶e wyszed艂 z wprawy i nie by艂 w stanie si臋 zaspokoi膰, o nie. Po prostu masturbuj膮c si臋 czu艂, 偶e czego艣 mu brakuje, czu艂, 偶e osi膮gane spe艂nienie nie jest pe艂ne i zawsze czu艂 jaki艣 niedosyt.
Nagle drzwi wej艣ciowe otworzy艂y si臋 i us艂ysza艂:
- Jasiek! Hej, Jasiek!
Wyszed艂 z salonu i zobaczy艂 stoj膮cego w drzwiach Micha艂a u艣miechni臋tego od ucha do ucha. To go zirytowa艂o jeszcze bardziej.
- No i czego si臋 tak szczerzysz, g贸wniarzu? – warkn膮艂.
- A tak, bez powodu. Przyprowadzi艂em ci go艣cia.
- Nie mam ochoty – mrukn膮艂 Jasiek i ruszy艂 w stron臋 schod贸w, jednak zatrzyma艂 si臋 gdy us艂ysza艂 pytanie:
- Jeste艣 pewien?
Odwr贸ci艂 si臋 i zobaczy艂 stoj膮cego za Micha艂em Gabriela. U艣miechn膮艂 si臋 i szybko do niego podbieg艂. Nie zwa偶aj膮c ani na stoj膮cego w pobli偶u brata ani na otwarte drzwi wej艣ciowe obj膮艂 swojego ch艂opaka i wpi艂 si臋 w jego usta.
- St臋skni艂em si臋 za tob膮 – wyszepta艂 mi臋dzy jednym a drugim poca艂unkiem.
- Ej, no mo偶e by艣cie przestali, co? – odezwa艂 si臋 z pretensj膮 w g艂osie Micha艂. – demoralizujecie mnie. Wy wiecie jakiego ja b臋d臋 mia艂 p贸藕niej stresa? Spa膰 przez was nie b臋d臋 m贸g艂, koszmary mi si臋 b臋d膮 艣ni艂y, a to podobno niezdrowe dla m艂odego, kszta艂tuj膮cego si臋 umys艂u, 偶e ju偶 nie wspomn臋 o mojej psychice. Jeszcze wyl膮duj臋 w psychiatryku i starzy b臋d膮 musieli wyda膰 kup臋 forsy 偶eby mnie wyleczy膰.
- Zamknij si臋, g贸wniarzu. Ty i bez tego nadajesz si臋 do psychiatryka – mrukn膮艂 Jasiek patrz膮c przez ca艂y czas w oczy swojego kochanka. – Chod藕my – i poci膮gn膮艂 go na g贸r臋, ignoruj膮c zupe艂nie m艂odszego brata.
Micha艂 sta艂 przez chwil臋 jeszcze w drzwiach z u艣miechem na twarzy obserwuj膮c odchodz膮cych kochank贸w, a kiedy znikn臋li na pi臋trze przeszed艂 do kuchni. Zajrza艂 do zamra偶alnika i przerazi艂 si臋. By艂 pusty! Cholera! Zupe艂nie o tym zapomnia艂! Po raz pierwszy w 偶yciu zapomnia艂 uzupe艂ni膰 zapas lod贸w! P臋dem wpad艂 do swojego pokoju i z艂apa艂 portfel. Wybieg艂 z domu. Na szcz臋艣cie niedaleko by艂 czynny ca艂膮 dob臋 monopolowy. Drog臋 do sklepu przeby艂 biegiem, wyhamowa艂 dopiero tu偶 przed wej艣ciem, gdzie sta艂o kilku wyj膮tkowo g艂o艣nych m臋偶czyzn poci膮gaj膮cych z gwinta jakie艣 alkohole. Wszed艂 do 艣rodka.
- Dzie艅 dobry…
- A ty tu czego chcesz dzieciaku? – warkn膮艂 sprzedawca. – Czyta膰 nie umiesz? – i wskaza艂 tabliczk臋 m贸wi膮c膮, 偶e nieletnim nie sprzedaj膮 alkoholu.
Micha艂 zdziwiony popatrzy艂 na sprzedawc臋. Dopiero po chwili dotar艂o do niego, 偶e po powrocie do domu nie przebra艂 si臋 i w dalszym ci膮gu wygl膮da jak g贸wniarz. U艣miechn膮艂 si臋 w duchu.
- Ale prosz臋 pana – zrobi艂 nieszcz臋艣liwa min臋 – ja nie chc臋 alkoholu.
- Wi臋c czego?
- Loda! Ma pan, prawda? – patrzy艂 na sprzedawc臋 wyczekuj膮co.
- Co艣 tam chyba mam – mrukn膮艂 niepewnie m臋偶czyzna. – Musia艂by艣 zajrze膰 do lod贸wki – machn膮艂 r臋k膮 w stron臋 stoj膮cej pod 艣cian膮 lod贸wki z przesuwanymi drzwiami pe艂nej r贸偶nego rodzaju piwa.
Micha艂 podskoczy艂 do niej i odsun膮艂 drzwi. Przez chwil臋 wodzi艂 oczami po p贸艂kach, a偶 w ko艅cu u艣miechn膮艂 si臋 z zadowoleniem i si臋gn膮艂 na sam koniec jednej z p贸艂ek. Wyci膮gn膮艂 pi臋膰 lod贸w na patyku, zmaltretowanych jakby bra艂y udzia艂 w jakiej艣 bitwie.
- Znalaz艂em! – pokaza艂 znalezisko sprzedawcy. – Bior臋 wszystkie! – i nie czekaj膮c a偶 m臋偶czyzna skasuje nale偶no艣膰 otworzy艂 jednego z nich i prawie w ca艂o艣ci wpakowa艂 do ust. Sta艂 przez chwil臋 z zamkni臋tymi oczami, delektuj膮c si臋 smakiem, a偶 w ko艅cu otworzy艂 oczy, zap艂aci艂 za lody i wyszed艂. Zanim wr贸ci艂 do domu, po lodach nie by艂o ju偶 艣ladu.
- No i znowu lody - us艂ysza艂 jak tylko wszed艂 do domu. – Zaraz b臋dzie kolacja.
-Ale mnie to wcale nie przeszkadza, mamo – u艣miechn膮艂 si臋 od ucha do ucha.
Matka tylko westchn臋艂a.
- Id藕 zawo艂aj wszystkich.
Micha艂 pobieg艂 na g贸r臋, szybko przebra艂 si臋 w normalne ciuchy i wyszed艂 z pokoju. Stan膮艂 na korytarzu, tu偶 przy schodach i wrzasn膮艂 najg艂o艣niej jak tylko potrafi艂:
- Koniec bzykania! Kolacja na stole! – i nie czekaj膮c na efekty zszed艂 na d贸艂.
- M贸wi艂am, 偶e masz ich zawo艂a膰, a nie straszy膰 s膮siad贸w – powiedzia艂a rodzicielka karmi膮c jednocze艣nie najm艂odsze dziecko.
- Przesadzasz mamo – stwierdzi艂 Micha艂 siadaj膮c przy stole. – to wcale nie by艂o g艂o艣no. Poza tym, jak bym normalnie zapuka艂 to by pewnie nie us艂yszeli zaj臋ci seksieniem si臋.
- Czym? – zapyta艂a matka z rozbawieniem.
- Seksieniem – odpar艂 Micha艂. – Rany, nie wiem jak to si臋 odmienia.
W tym momencie do kuchni zacz臋li si臋 schodzi膰 pozostali cz艂onkowie rodziny.
- O, Wojtek! – krzykn膮艂 Micha艂. – Dzisiaj te偶 b臋dziesz nocowa艂 u Ka艣ki? - Zapytany tylko zaczerwieni艂 si臋 i nic nie powiedzia艂. – A tak przy okazji mo偶esz mi powiedzie膰 jak by艂o ostatnim razem? Bo wiesz – nachyli艂 si臋 do niego jakby chcia艂 powiedzie膰 co艣 na ucho – jakby ci nie chcia艂 stan膮膰, to mog臋 ci po偶yczy膰 swoj膮 kolekcj臋 pornolni. M贸wi臋 ci, jakie tam s膮 niez艂e laski…
- Micha艂! – wrzasn臋艂a Ka艣ka i waln臋艂a brata w g艂ow臋, a Wojtek robi艂 si臋 coraz bardziej czerwony.
- Mama! – wrzasn膮艂 Micha艂 – ona mnie biiiiije! – i ju偶 rycza艂.
- Ja jej si臋 nie dziwi臋 – mrukn膮艂 Jasiek. – Ty nie zwracaj uwagi na to co ten g贸wniarz gada – zwr贸ci艂 si臋 do ch艂opaka siostry. – On zazwyczaj ma nier贸wno pod sufitem.
- Biedactwo – odezwa艂a si臋 obca dziewczyna stoj膮ca obok Jolki i przycisn臋艂a do piersi p艂acz膮cego.
Micha艂 momentalnie ucich艂.
- Jakie mi臋ciutkie i cieplutkie – mrukn膮艂 pocieraj膮c twarz膮 o piersi dziewczyny. Obj膮艂 j膮 w pasie i przytuli艂 si臋 jeszcze bardziej, przez ca艂y czas mrucz膮c jak zadowolony kot.
W ko艅cu oderwa艂 twarz od biustu i podni贸s艂 wzrok.
- A ty kto jeste艣? Dziewczyna Jolki?
- Zgadza si臋. Karolina jestem – dziewczyna u艣miechn臋艂a si臋.
- 艁a艂! Ale艣 ty fajna! Ju偶 ci臋 lubi臋! – Obj膮艂 dziewczyn臋 za szyj臋. – Mog臋 dzisiaj z tob膮 spa膰? Bo wiesz, ty jeste艣 taka mi臋ciutka i cieplutka, 偶e a偶 chce si臋 do ciebie przytula膰 i przytula膰 i przytula膰.
Dziewczyna roze艣mia艂a si臋 i przycisn臋艂a Micha艂a jeszcze raz do piersi.
- Jola, nie m贸wi艂a艣, 偶e masz takiego s艂odkiego brata.
- On? S艂odki? – zdumia艂a si臋 bli藕niaczka. – Karola, ciebie chyba pogrza艂o.
Micha艂 przekr臋ci艂 twarz, pokaza艂 siostrze j臋zyk i wr贸ci艂 do pocierania nosem o biust dziewczyny.
- Dobra, koniec tych czu艂o艣ci – mrukn膮艂 Jasiek odci膮gaj膮c Micha艂a za ko艂nierz. – Kolacja stygnie.
- Ale ja chc臋 do Karolinyyyy! – Micha艂 wyrywa艂 si臋, ale mocny u艣cisk brata uniemo偶liwia艂 mu zrobienie jakiegokolwiek ruchu.
- Monika… - mrukn膮艂 Jasiek.
W tym momencie przed nosem Micha艂a pojawi艂 si臋 l贸d na patyku. Ch艂opak momentalnie przesta艂 si臋 rzuca膰 i wyci膮gn膮艂 r臋k臋 po loda. Niestety ten uciek艂, niesiony przez Monik臋 w stron臋 sto艂u. Widz膮c, 偶e ch艂opaka ca艂kowicie poch艂on臋艂a przyn臋ta, Jasiek pu艣ci艂 jego koszul臋 i zaj膮艂 si臋 ojcem, kt贸ry znowu przyni贸s艂 ze sob膮 jak膮艣 ksi膮偶k臋 i pr贸bowa艂 j膮 ukradkiem czyta膰. Tymczasem Micha艂 nie odrywaj膮c oczu od loda usiad艂 przy stole. Dopiero wtedy Monika odda艂a mu loda. Poch艂on膮艂 go momentalnie i zabra艂 si臋 za kolacj臋. I znowu gwar. Gabriel ju偶 si臋 do niego przyzwyczai艂. By艂 ciekawy jak go艣cie znios膮 t膮 atmosfer臋. Jak na razie Karolina radzi艂a sobie ca艂kiem dobrze, w przeciwie艅stwie do Wojtka, kt贸ry siedzia艂 ca艂y czerwony i wyra藕nie zdenerwowany. Biedak nie wytrzyma d艂ugo. U艣miechn膮艂 si臋 pod nosem.
- Z czego si臋 tak 艣miejesz? – us艂ysza艂 g艂os Ja艣ka tu偶 przy uchu.
- Ten biedak nie wytrzyma d艂ugo – wskaza艂 g艂owa na Wojtka.
- Te偶 tak my艣l臋 – odpar艂 Jasiek. – 呕al mi go.
- Mo偶e mu pomo偶emy?
- Nie ma sensu. Jak Micha艂 z Monik膮 si臋 kogo艣 uczepi膮, to nie ma si艂y, 偶eby odpu艣cili.
- Biedak – westchn膮艂 Gabriel i zabra艂 si臋 za nale艣niki.
- Tylko nie jedz ich za du偶o, bo nie b臋dziesz mia艂 p贸藕niej si艂y – mrukn膮艂 Jasiek skubi膮c ucho Gabriela. – A ja nie zamierzam stosowa膰 taryfy ulgowej.
- Przesta艅, bo mi zaraz stanie – j臋kn膮艂 Gabriel odpychaj膮c kochanka.
Jasiek za艣mia艂 si臋, ale pos艂usznie odsun膮艂 si臋 i zabra艂 za kolacj臋.
Po sko艅czonym posi艂ku wszyscy rozeszli si臋 do swoich pokoi. No, prawie wszyscy. Micha艂 skr臋ci艂 do pokoju Jolki.
- Czego chcesz, g贸wniarzu? – warkn臋艂a siostra.
- Od ciebie niczego – mrukn膮艂 i spojrza艂 na Karolin臋. – Mog臋 troch臋 pomaca膰?
- Micha艂! – oburzy艂a si臋 Jolka wal膮c go jednocze艣nie po g艂owie.
- No co?! Ty my艣lisz, 偶e kiedy ja znowu spotkam takie pi臋kne podw贸jne D? Takie mi臋ciutkie i cieplutkie?
- Wybacz, ale nie jestem zainteresowana facetami – powiedzia艂a ze 艣miechem Karolina.
- Szkoda – b膮kn膮艂 zawiedziony Micha艂. – Ale b臋d臋 m贸g艂 od czasu do czasu poprzytula膰 si臋? – zapyta艂 z nadziej膮 w g艂osie, robi膮c przy tym ma艣lane oczka.
- To raczej te偶 nie.
- No to ja ci臋 ju偶 nie lubi臋 – nad膮sa艂 si臋. – Skoro nie mog臋 to ju偶 sobie p贸jd臋 – i wyszed艂 z pokoju.
Nie pukaj膮c nawet wpad艂 do pokoju Ka艣ki.
- Hej, Wojtek, szybki jeste艣 – powiedzia艂 z uznaniem siadaj膮c na 艂贸偶ku obok przestraszonego ch艂opaka, kt贸ry szybko zsun膮艂 si臋 z na wp贸艂 go艂ej bli藕niaczki. – Ledwo wstali艣my od kolacji, a ty ju偶 zd膮偶y艂e艣 艣ci膮gn膮膰 z Ka艣ki bluzk臋. Jestem pod wra偶eniem. Jeszcze 偶aden z jej facet贸w nie by艂 taki szybki. A mo偶e ty jeste艣 tak napalony, 偶e nawet nie pami臋tasz jak to zrobi艂e艣?
- Ty cholerny g贸wniarzu! – wrzasn臋艂a w艣ciek艂a do granic mo偶liwo艣ci Ka艣ka i waln臋艂a brata w rami臋, 偶e a偶 ten zlecia艂 z 艂贸偶ka.
- Aj! Czemu mnie bijesz?! – Micha艂 rozrycza艂 si臋.
- Nale偶y ci si臋 za wtr膮canie w sprawy doros艂ych! A teraz wypad st膮d, bo zabij臋!
Micha艂 rozrycza艂 si臋 jeszcze bardziej i wypad艂 z pokoju. Chc膮c mie膰 pewno艣膰, 偶e nie wejdzie tu znowu, Ka艣ka przekr臋ci艂a klucz.
Kiedy Micha艂 znalaz艂 si臋 za drzwiami, p艂acz ucich艂 jak no偶em uci膮艂. Wytar艂 te kilka 艂ez, kt贸re zd膮偶y艂y mu pociec po policzkach i ruszy艂 dalej. Stan膮艂 przed drzwiami Ja艣ka. Wyci膮gn膮艂 r臋k臋, 偶eby z艂apa膰 za klamk臋, jednak w ostatniej chwili powstrzyma艂 si臋. Schowa艂 r臋k臋 do kieszeni, u艣miechn膮艂 si臋 ciep艂o i wszed艂 do w艂asnego pokoju.
***
Mija艂y kolejne dni. Jasiek z Gabrielem przygotowywali si臋 do sesji, Micha艂 zaj臋ty by艂 poprawianiem stopni na koniec roku, bli藕niaczki pracowa艂y jak zwykle, Monika podci膮ga艂a stopnie 偶eby mie膰 na koniec 艣wiadectwo z paskiem.
W ko艅cu sesja si臋 sko艅czy艂a i indeksy zosta艂y z艂o偶one w dziekanacie.
- Co masz zamiar robi膰 przez wakacje? – spyta艂 Gabriel kiedy wieczorem siedzieli w pokoju Ja艣ka.
- Jad臋 do dziadk贸w na mazury. Maj膮 tam ma艂e gospodarstwo, wynajmuj膮 pokoje turystom.
- A kiedy wr贸cisz?
- Na nowy rok.
- Dopiero? Nie b臋d臋 ci臋 widzia艂 przez ca艂e trzy miesi膮ce. Nie mo偶esz wr贸ci膰 wcze艣niej?
- Wybacz, ale musz臋 odpocz膮膰. Jako艣 wytrzymasz beze mnie. Zobaczysz, 偶e ten czas szybko zleci. Poza tym, ty nie jedziesz do domu?
- Nie. Postanowi艂em, 偶e znajd臋 sobie jak膮艣 prac臋 na wakacje. Zarobi臋 troch臋 na nast臋pny rok.
- Jak uwa偶asz.
- A kiedy wyje偶d偶asz?
- Za dwa dni. A czemu pytasz?
- Czyli przez te dwa dni mam ci臋 ca艂ego tylko dla siebie? – Spojrza艂 z wyczekiwaniem na Ja艣ka.
- Chyba wiem o co ci chodzi – mrukn膮艂 Jasiek ca艂uj膮c kochanka w szyj臋 i rozpinaj膮c bez po艣piechu jego pasek od spodni.
- Czekaj – Gabriel lekko odepchn膮艂 Ja艣ka.
- Co jest? – spojrza艂 zdziwiony.
- Zamkn膮艂e艣 drzwi? Nie chcia艂bym, 偶eby g贸wniarz znowu tu wpad艂 jak b臋dziemy…. No wiesz.
- Spoko. Zamkn膮艂em – Jasiek powr贸ci艂 do tego co mu przerwano.
- To dobrze – wyszepta艂 Gabriel ca艂uj膮c ukochanego. W nast臋pnej chwili zapomnia艂 nie tylko o g贸wniarzu, ale tak偶e o ca艂ym 艣wiecie.
***
Min膮艂 tydzie艅 odk膮d jasiek wyjecha艂 na wakacje. Gabriel siedzia艂 w akademiku i wertowa艂 gazet臋 z og艂oszeniami. Westchn膮艂 ci臋偶ko. Chyba jednak nic z tego nie b臋dzie i trzeba b臋dzie na wakacje wr贸ci膰 do domu. Nie sta膰 go 偶eby siedzie膰 przez ca艂e wakacje w akademiku. Kiedy studenci wyje偶d偶ali akademik zmienia艂 si臋 w hotel w kt贸rym m贸g艂 mieszka膰 ka偶dy. Oczywi艣cie studenci te偶 mogli zosta膰 na wakacje, jednak musieli wtedy p艂aci膰 stawki hotelowe, kt贸re by艂y wi臋ksze ni偶 te, kt贸re p艂acili w roku akademickim. Dzi臋ki temu akademik mia艂 fundusze na naprawy.
Od艂o偶y艂 gazet臋 na bok i schowa艂 twarz w d艂oniach. Siedzia艂 tak przez chwil臋 gdy nagle us艂ysza艂 pukanie.
- Prosz臋.
Do pokoju wszed艂 Marian Bajerski, kolega z roku, kt贸ry te偶 nie wraca艂 do domu.
- S艂uchaj, przed akademikiem stoi jaki艣 g贸wniarz i ci臋 wo艂a.
- Mnie? – zdumia艂 si臋.
- No chyba, 偶e jest tu jeszcze jaki艣 jeden Gabriel.
Zaciekawiony Gabriel przeszed艂 do kuchni. Jej okna wychodzi艂y na t膮 stron臋 z kt贸rej by艂o wej艣cie do akademika. Mimo zamkni臋tych okien s艂ysza艂 przyt艂umiony g艂os wo艂aj膮cy jego imi臋. Otworzy艂 okno i wyjrza艂. Jego najgorsze przeczucia sprawdzi艂y si臋. Przed akademikiem sta艂 ten g贸wniarz, brat Ja艣ka i wydziera艂 si臋 jak op臋tany. Wsadzi艂 dwa palce w usta i gwizdn膮艂. Ch艂opak spojrza艂 w jego stron臋.
- Czego si臋 drzesz, g贸wniarzu jeden! – krzykn膮艂.
- Hej, Gabriel! – Michal zacz膮艂 si臋 drze膰 jeszcze bardziej, a na dodatek wymachiwa艂 r臋kami.
Gabriel j臋kn膮艂 i wybieg艂 z kuchni. Pi臋膰 minut p贸藕niej by艂 ju偶 przed wej艣ciem.
- Gabriel! – Micha艂 tak si臋 ucieszy艂 na jego widok, 偶e a偶 wskoczy艂 na niego obejmuj膮c go wszystkimi czterema ko艅czynami.
- Czego chcesz, g贸wniarzu? – sykn膮艂 Gabriel uwalniaj膮c si臋.
- Zobaczy膰 ciebie! – u艣miechn膮艂 si臋 od ucha do ucha.
- I narobi膰 mi obciachu – kolejne, w艣ciek艂e, sykni臋cie.
- No co ty – Micha艂 naburmuszy艂 si臋. - To ja za tob膮 t臋skni臋, a ty tak mnie witasz?
- Nie denerwuj mnie, dobra? Gadaj czego chcesz?
- 呕eby艣 zabra艂 mnie na lody.
- Zapomnij – warkn膮艂 i odwr贸ci艂 si臋, 偶eby wej艣膰 do akademika.
- Obiecuj臋, 偶e b臋d臋 grzeczny. Prosz臋 – zrobi艂 nieszcz臋艣liwa min臋. – Ja naprawd臋 chc臋 zje艣膰 z tob膮 lody. Bo one lepiej smakuj膮 jak je jem z tob膮.
- Akurat… - mrukn膮艂 ju偶 bez z艂o艣ci.
- Naprawd臋, nie k艂ami臋.
- No dobra, to mo偶e postawi臋 ci.
- Super! – Micha艂 z u艣miechem od ucha do ucha obj膮艂 Gabriela.
- Ale tylko jedne. Nie mam kasy. I masz zachowywa膰 si臋 normalnie. Zrozumia艂e艣?
- Obiecuj臋, 偶e b臋d臋 si臋 zachowywa艂 normalnie. – Micha艂 podni贸s艂 do g贸ry dwa palce. - S艂owo skauta.
Gabriel widz膮c powa偶n膮 min臋 ch艂opaka nie wytrzyma艂 i parskn膮艂 艣miechem.
- Wiesz co, ty ju偶 lepiej nie r贸b takich powa偶nych min. Zaczekaj, p贸jd臋 tylko po pieni膮dze.
- Powiedz mi Gabriel, sk膮d wiedzia艂e艣, 偶e jeste艣 homo? – spyta艂 Micha艂 kiedy ju偶 siedzieli w kawiarni nad lodami. – Wiedzia艂e艣 to od samego pocz膮tku, czy mo偶e najpierw umawia艂e艣 si臋 z dziewczynami? Ile lat wtedy mia艂e艣?
- A o艣 ty nagle taki ciekawski? Czy偶by艣 ksi膮偶k臋 o mnie pisa艂?
- Ale偶 sk膮d, ja tylko tak og贸lnie. Bo jestem ciekawy, a ty jeste艣 jedynym gejem jakiego znam. W艂a艣ciwie to jest jeszcze Jasiek, ale z nim nie mo偶na normalnie porozmawia膰, no a poza tym go nie ma. Wi臋c jak to by艂o z tob膮? – podni贸s艂 g艂ow臋 znad pucharka i spojrza艂 na Gabriela wyczekuj膮co.
- Jak to by艂o? – zamy艣li艂 si臋. – Szczerze m贸wi膮c sam ju偶 nie pami臋tam. Wiesz, na pocz膮tku po prostu wola艂em si臋 bawi膰 z ch艂opakami, a dziewczyn unika艂em jak zarazy. Zreszt膮 to jest naturalne na pewnym etapie rozwoju. Potem przysz艂o pierwsze zauroczenie. Wtedy jeszcze by艂em zbyt m艂ody 偶eby zdawa膰 sobie spraw臋 z tego, 偶e to co艣 wi臋cej. Po prostu my艣la艂em, 偶e to normalne. On by艂 ode mnie kilka lat starszy, m膮dry, silny i 艣wietnie gra艂 w nog臋. Mia艂em wtedy fio艂a na punkcie pi艂ki, wi臋c to co do niego czu艂em traktowa艂em bardziej jako podziw dla starszego i bardziej do艣wiadczonego kolegi, ni偶 mi艂o艣膰. Dopiero po jakim艣 czasie, kiedy wszyscy wchodzili w okres umawiania si臋 z laskami, dotar艂o do mnie, 偶e co艣 jest nie tak. Niby rozmawia艂em z ch艂opakami o dziewczynach, ogl膮da艂em porno, nawet umawia艂em si臋 z dziewczynami, ale mia艂em wra偶enie, 偶e czego艣 mi brakuje. Zrozumia艂em, dopiero w og贸lniaku. Przyszed艂 wtedy do nas nowy, kt贸ry nie kry艂 si臋 ze swoj膮 orientacj膮 seksualn膮. By艂 przez to szykanowany przez innych, traktowany jak parias. Sam nie wiem dlaczego, ale kiedy pierwszy raz kto艣 podni贸s艂 na niego r臋k臋, stan膮艂em w jego obronie. P贸藕niej jeszcze raz i jeszcze raz, a偶 w ko艅cu zacz臋to nas wy艣miewa膰, 偶e jeste艣my par膮. Szczerze m贸wi膮c zwisa艂o mi to. Ja nigdy nie by艂em zbyt towarzyski, nie zale偶a艂o mi na tym, 偶eby si臋 z nimi kumplowa膰. Wi臋c gdy odsuni臋to si臋 ode mnie jeszcze bardziej, mnie nie sprawi艂o to wi臋kszej r贸偶nicy. Bardziej zale偶a艂o mi na przyja藕ni z Markiem. W jaki艣 spos贸b fascynowa艂 mnie. Nie mog艂em tego zrozumie膰. On w og贸le nie umia艂 si臋 bi膰, wygl膮da艂 jak przestraszona mysz, a mimo to co艣 mnie do niego ci膮gn臋艂o. Na koniec drugiej klasy okaza艂o si臋, 偶e od przysz艂ego roku ju偶 nie b臋dzie chodzi艂 do naszej szko艂y. Jego ojciec dosta艂 prac臋 innym mie艣cie. Wtedy te偶 powiedzia艂 mi, 偶e si臋 we mnie zakocha艂 i chcia艂by sp臋dzi膰 ze mn膮 chocia偶 jedn膮 noc, jak kochankowie. N pocz膮tku by艂em tym zszokowany, ale stwierdzi艂em, 偶e nie zaszkodzi spr贸bowa膰. Przecie偶 i tak wyje偶d偶a艂 zaraz po zako艅czeniu roku, wiec nikt ze szko艂y by si臋 o tym nie dowiedzia艂. Zgodzi艂em si臋 wi臋c. On by艂 szcz臋艣liwy, a ja… Ja w ko艅cu wszystko zrozumia艂em. A co ty tak nagle si臋 o to pytasz? Czy偶by艣 te偶 nie by艂 pewny swojej orientacji?
- A nie – Micha艂 machn膮艂 r臋k膮 – Tego to ja ju偶 jestem pewny, tylko po prostu si臋 zastanawiam. Co to w艂a艣ciwie jest ta „mi艂o艣膰”? Sk膮d wiesz, 偶e to jest co艣 wi臋cej ni偶 tylko zwyk艂e po偶膮danie? Jakby nie patrze膰, ka偶dy gatunek na ziemi, nawet cz艂owiek, ma zapisane w genach dzia艂ania maj膮ce na celu przed艂u偶enie gatunku. No bo czym偶e innym jest posiadanie potomstwa? Wi臋c je偶eli ja mam ochot臋 pog艂臋bi膰 z kim艣 relacje na bardziej intymne, to czy to jest tylko ch臋膰 przed艂u偶enia gatunku, czy mo偶e co艣 wi臋cej? A swoj膮 drog膮 szkoda, 偶e faceci nie mog膮 mie膰 dzieci. No bo wyobra藕 sobie jakby to by艂o fajnie gdybym wraca艂 z pracy a w domu by czeka艂 na mnie z obiadem m贸j m膮偶 i nasz synek? A w sobot臋 by艣my razem szli na plac zabaw, albo ja bym w domu czeka艂 z obiadem, a偶 wr贸cicie u艣miechni臋ci i szcz臋艣liwi. Albo czeka艂bym razem z naszym dzieckiem a偶 wr贸cisz z pracy, 偶eby poda膰 ci ciep艂y posi艂ek i powiedzie膰, jak bardzo za tob膮 t臋skni艂em, mimo i偶 widzieli艣my si臋 rano, kiedy robi艂em ci kanapki do pracy. Nie uwa偶asz, 偶e to by艂oby naprawd臋 wspania艂e? – zapyta艂 na koniec, a gdy nie otrzyma艂 odpowiedzi podni贸s艂 twarz i zobaczy艂 zdumiony wzrok Gabriela. – Hej, wszystko porz膮dku?
- Powiedzia艂e艣 „my” – wyszepta艂 Gabriel.
- Co?
- Powiedzia艂e艣, 偶e czeka艂by艣 na mnie a偶 wr贸c臋 z pracy, 偶e ja szed艂bym na plac zabaw z naszym synkiem…
- Naprawd臋 tak powiedzia艂em? Wybacz! To jako艣 tak samo mi si臋 wymskn臋艂o! Ja wcale nie my艣la艂em o tobie! Przecie偶 ty jeste艣 ch艂opakiem Ja艣ka! Ja naprawd臋 nie chcia艂em!
Gabriel u艣miechn膮艂 si臋 i potarga艂 Micha艂a po g艂owie.
- W porz膮dku. Wiem, 偶e nie my艣la艂e艣 o mnie. Mimo to mi艂o by艂o us艂ysze膰 co艣 takiego – umilk艂 i zapatrzy艂 si臋 w bli偶ej nieokre艣lony punkt.
- Gabriel… - odezwa艂 si臋 niepewnie Micha艂 po chwili.
- Tak?
- Pewnie t臋sknisz za Ja艣kiem?
- Tak – westchn膮艂. – 艢mieszne, co nie? – za艣mia艂 si臋 sztucznie.
- Wcale nie – Micha艂 pokr臋ci艂 przecz膮co g艂ow膮. – Uwa偶am, 偶e to dobrze. To znaczy, 偶e go kochasz. Wiesz co, mam pomys艂! – u艣miechn膮艂 si臋 od ucha do ucha. – Zr贸bmy Ja艣kowi niespodziank臋!
- Niby jak? – zdumia艂 si臋 Gabriel.
- Zwyczajnie – wzruszy艂 ramionami. – Pojedziemy na wakacje do moich dziadk贸w!
- No, ale moja praca…
- O – u艣miech Micha艂a zgas艂 momentalnie – to ty pracujesz?
- Jeszcze nie, w艂a艣nie szukam pracy. Chcia艂bym troch臋 zarobi膰, 偶eby mie膰 jak zap艂aci膰 za akademik przez te trzy miesi膮ce wakacji, no i mo偶e zosta艂oby mi troch臋 na przysz艂y rok.
- A jak nie znajdziesz pracy, to co wtedy? B臋dziesz musia艂 si臋 wyprowadzi膰? – Gabriel twierdz膮co pokiwa艂 g艂ow膮. – No to wyprowad藕 si臋 ju偶 teraz! Zaoszcz臋dzisz pieni膮dze i sobie wypoczniesz ca艂y trzy miesi膮ce na mazurach! Czy to nie cudowne?! – Entuzjazm Micha艂a wr贸ci艂 momentalnie.
- Ale to nie wypada – b膮kn膮艂 niewyra藕nie Gabriel, chocia偶 perspektywa sp臋dzenia z Ja艣kiem ca艂ych trzech miesi臋cy by艂a bardzo kusz膮ca.
- Dlaczego? – zdziwi艂 si臋 Micha艂.
- No, ca艂e trzy miesi膮ce siedzie膰 wam na karku i ob偶era膰 was… to nie wypada.
- A, o to ci chodzi. Spoko – machn膮艂 lekcewa偶膮co r臋k膮. – Pomo偶esz troch臋 w gospodarstwie i b臋dzie w porz膮dku.
- Jeste艣 pewien?
- No pewnie. Pogadam z dziadkami, na pewno si臋 zgodz膮. Babcia i tak musi gotowa膰 dla turyst贸w, wi臋c jeden talerz wi臋cej nie powinien jej zrobi膰 r贸偶nicy. A dziadek ucieszy si臋 jak mu pomo偶esz przy zwierzakach. W ten spos贸b wilk b臋dzie syty, owa ca艂a i kapusta bezpieczna.
Gabriel roze艣mia艂 si臋 s艂ysz膮c tak przekr臋cone popularne powiedzenie.
- W takim razie zgoda.
- No to idziemy si臋 pakowa膰 – Micha艂 wsta艂 od stolika.
- Teraz? – zdziwi艂 si臋.
- A dlaczego nie? Pora dobra jak ka偶da inna. Poza tym chyba nie masz nic innego do roboty, nie?
- Niby racja…
- No to idziemy!
***
Kiedy dojechali na miejsce by艂a ju偶 dwudziesta druga. Drog臋 od stacji do domu dziadk贸w przebyli na pieszo.
Kiedy tylko weszli na podw贸rko, nagle w ich stron臋 polecia艂 ogromny pies i powali艂 Micha艂a na plecy. Gabriel ju偶 rozgl膮da艂 si臋 za jak膮艣 ga艂臋zi膮, kt贸ra mog艂aby mu pos艂u偶y膰 do obrony, gdy us艂ysza艂 weso艂y g艂os Micha艂a.
- Misiek! Jednak mnie jeszcze pami臋tasz! Ej, nie li偶 mnie tak. Fuj, ca艂y mokry zaraz b臋d臋. Ja te偶 cie kocham, ale ju偶 starczy.
W ko艅cu ch艂opakowi uda艂o si臋 wsta膰 i op臋dzaj膮c si臋 od biegaj膮cego w ko艂o psa ruszyli w stron臋 domu. W tym momencie drzwi sie otworzy艂y i stan膮艂 w nich jaki艣 m臋偶czyzna.
- A kogo to licho niesie o tak p贸藕nej porze?
- To ja, dziadku! – zawo艂a艂 rado艣nie Micha艂 i podbieg艂 do m臋偶czyzny.
- Nie do wiary! Matka! – krzykn膮艂 w g艂膮b domu! – Zobacz kto do nas przyjecha艂! – i u艣ciska艂 mocno wnuka.
- A ko to niby? – W drzwiach ukaza艂 si臋 korpulentna kobieta wycieraj膮c r臋ce w fartuch. – Micha艣! – zawo艂a艂a rado艣nie widz膮c przybysza. – Ty huncwocie jeden, czemu nie uprzedzi艂e艣, 偶e przyje偶d偶asz? Wyszliby艣my na stacj臋.
- A bo ja sam nawet nie wiedzia艂em, 偶e przyjad臋. Po prostu spakowa艂em si臋 i oto jestem.
- Ca艂y Micha艣 – kobieta poczochra艂a ch艂opaka po g艂owie. – A to kto? – dopiero teraz zobaczy艂a, 偶e wnuczek nie jest sam.
- A to jest kolega Ja艣ka. Siedzia艂 smutny, to pomy艣la艂em, 偶e go zabior臋 ze sob膮. Mam nadziej臋, 偶e nie macie nic przeciwko?
- Ale偶 sk膮d. Skoro to kolega Jasiulka to jest prawie jak rodzina. Witaj ch艂opcze.
- Dobry wiecz贸r, jestem Gabriel – wyst臋ka艂 Gabriel przyci艣ni臋ty do szerokiej piersi kobiety.
- Babciu, bo go udusisz – j臋kn膮艂 Micha艂, a gdy kobieta w ko艅cu pu艣ci艂a go艣cia powiedzia艂 do Gabriela: - widzisz, m贸wi艂em ci, 偶e babcia sie ucieszy.
- No dobra, koniec tych czu艂o艣ci. Wchod藕cie do 艣rodka – odezwa艂 si臋 dziadek.
Zostawili baga偶e w sieni i weszli do obszernej kuchni.
- Napijecie si臋 herbatki? – spyta艂a babcia stawiaj膮c czajnik na gazie.
- Bardzo ch臋tnie – powiedzia艂 Gabriel.
- A gdzie Jasiek? – Zainteresowa艂 si臋 Micha艂.
- Poszed艂 pow艂贸czy膰 si臋 z turystami. Pewnie znowu wr贸ci nad ranem – odpar艂a kobieta.
W tym momencie do ich uszu dobieg艂 odg艂os otwieranych drzwi i g艂os m贸wi膮cy:
- Babciu, chcia艂bym ci przedstawi膰 Anet臋.
Gabrielowi serce zabi艂o mocniej. To Jasiek. Ju偶 podnosi艂 si臋 z u艣miechem na ustach, by pobiec go przywita膰, gdy zobaczy艂 jak Jasiek wchodzi do kuchni obejmuj膮c w pasie i ca艂uj膮c jak膮艣 dziewczyn臋. Serce mu stan臋艂o.
W tym momencie Jasiek oderwa艂 si臋 od dziewczyny.
- Gabriel? Co ty tu robisz? - spyta艂 zdumiony.
CDN