Porzucony 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 04 2011 14:37:17
Pozdrawiamy wszystkich i
mamy nadzieję, że chce się wam to jeszcze czytać.




Przyjechał po mnie tak jak obiecał. Najpierw pojechaliśmy (oczywiście motorem) po moje rzeczy. Gdy dotarliśmy pod blok, w którym mieszkał, spojrzałem na niego wzrokiem pobitego kociaka i pokazałem palcem na wielkie schody prowadzące do jego mieszkania (było ono na trzecim piętrze i nie było windy), a on wziął mnie na ręce i zaniósł. Otworzył drzwi nogą i posadził mnie na blacie w kuchni i powiedział:
- Teraz zrób mi - o Boże on chce... - śniadanie w końcu cię klocku wniosłem, a ja pójdę na dół po twoją torbą.
Zamykając drzwi krzyknął:
- Ale tak naprawdę chciałem cię przelecieć, malutki!!!
Sąsiadka, która właśnie przechodziła obok, spojrzała na niego jak na wariata, a ja oczywiście spaliłem buraka.
Kiedy Grzesiek wszedł do mieszkania czekało na niego już śniadanie, a ja siedziałem na kanapie.
- Grzesiek - krzyknąłem, kiedy wchodził - herbata ci wystygnie. Pospiesz się!
- Już idę. A tak w ogóle skoro już razem mieszkamy to może byś mi powiedział, dlaczego?
- Co...?
- Nie wal ściemy. Wiesz, o co chodzi - dostałem nagle szturchańca w bark
- Nie ma, o czym mówić - w odpowiedzi spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem - no niech ci będzie.
Zacząłem swoja historię. Twarz Grześka nie wyrażała żadnych emocji. Nie wiedziałem czy mam ciągnąć dalej czy przerwać. Gdy dobrnąłem, powiedział tylko:
- Twój ojciec i Kamil to cholerni dranie.
Naszą "fascynującą rozmowę" przerwał dzwonek do drzwi. Grzegorz z połową kanapki w buzi otworzył drzwi. I nagle ujrzał drobnego rudzielca, który rzucił się na jego szyję z okrzykiem:
- Przepraszam, że cię wtedy zostawiłem, ale gdy z tobą byłem jeszcze nie zerwałem kontaktów z moją rodziną, która nie tolerowała homoseksualizmu, ale teraz jestem cały twój.
- Cześć, Michaś - odrzekł Grześ - mógłbyś mnie puścić, bo zaraz zwrócę całe śniadanie.
- Czyżbyś nauczył się gotować, podziel się trochę - i odgryzł mu kawałek kanapki, którą właśnie Grześ miał w ustach.
- Michał, przestań - marudził Grześ, gdy Michał zaczął rozpinać mu koszulę i prowadzić do pokoju na kanapę.
Gdy ich zobaczyłem szybko wstałem i głośno przełknąłem ślinę, ale Michał był zbyt zajęty rozpinaniem spodni Grzesia, żeby mnie zauważyć. Ku mojemu zaskoczeniu Grześ się nie opierał i pomyślałem, że nie będę im przeszkadzać. Gdy wychodziłem podłoga zaskrzypiała, a Michał w końcu mnie zauważył. Wstał prawie nagi i powiedział:
- Mogłeś powiedzieć mi, że ktoś tu jest. Tylko się obnażyłem przed jakimś dzieciakiem.
- Nie przejmuj się nim. Skończ to, co zacząłeś.
Niewiele myśląc poszedłem do kuchni. Słyszałem, a tak właściwie to nic, bo zamknęli drzwi. A ja wyobrażałem sobie ich w przeszłości zanim Michał opuścił Grzesia. Jak wzajemnie spędzali noce i całe dnie na ukrywaniu się przed rodzicami Michała, aż w końcu nie wytrzymałem i rzuciłem talerzem o ścianę. Z pokoju dobiegł mnie pełen ekstazy głos Grześka:
- Nie tłucz mi porcelany! - po czym nastąpił jęk rozkoszy.
Po nie całej godzinie z pokoju wyszedł Michał i krokiem zakochanego poszedł do toalety wylać się, ale coś mu nie pasowało i zawołał mnie:
- Gdzie jest papier? - musiał być naprawdę ślepy albo jeszcze nie wyszedł z orgazmu, bo papier stał przed nim
- Przed tobą - odparłem
- No to ja już będę leciał - powiedział to zapinając spodnie, a wychodząc pocałował mnie w policzek.
W szedłem do pokoju żeby posprzątać po śniadaniu, które bezczelnie śmiał przezwać Michał. Byłem bardzo zaskoczony. Grześ leżał tam całkiem nagi, miał tylko maleńką poduszkę, która i tak całkowicie go nie zakrywała:
- Mogę posprzątać? - spytałem Grzesia
- Czy coś cię trapi? Może wizyta Michała?
- A dziwisz się? Mogłeś to zrobić pod moją nieobecność.
- Nie - powiedział z ironicznym uśmiechem - chciałem ci udowodnić, co straciłeś mnie odpychając.
Czułem ból w sercu. Przecież to mogłem być ja. Uspokój się Sesűt. Znasz go tylko zaledwie niecały tydzień. Pójdź do kuchni i pozmywaj. To ci dobrze zrobi.
Kiedy zmywałem ostatni talerz, do kuchni wszedł Grześ owinięty tylko w prześcieradło.
- Ubierz się - odrzekłem, ale w oczach Grzesia widać było żądze namiętności spowodowane przez Michała.
Grześ zaczął się ze mną droczyć, ale ja chlapnąłem go wodą. W odpowiedzi wziął mnie na ręce i zaniósł do wanny, tam polał mnie prysznicem. Chcąc mnie przytopić pośliznął się na mydle i wpadł tyłkiem do sedesu, pozostawiając prześcieradło na podłodze. Widząc to zacząłem się rechotać, a Grześ krzyczał, bo przez przypadek nacisnął spłuczkę i lodowata woda poleciała mu po tyłku. Uspokoiwszy się, starałem się go wyciągnąć. Po kilkunastu próbach udało mi się to.
Wieczór nastał szybko i zaczęliśmy być senni. Wtedy to coś mi się przypomniało.
- Grzesiek...
- Czego dusza jęczy?
- Gdzie mam spać?
- Jak to gdzie?! Oczywiście ze mną! - jego ton był zbyt ochoczy.
- Jaja sobie ze mnie robisz?!
Podszedł do mnie i mnie objął. Po czym polizał mnie po uchu i powiedział:
- Nie bój się. Nic ci przecież nie zrobię - ta jasne! Nie ze mną te numery!
- Może jednak znajdzie się coś innego?
- No cóż - powiedział puszczając mnie - tylko kanapa w salonie.
- To mi wystarczy!
Tak oto zasnąłem ze świadomością, że śpię na kanapie, gdzie Grzesiek dostał orgazmu.
Rankiem obudziłem się całkiem nagi, a obok mnie Grzesiek z podbitym okiem. Mocno się tym zdziwiłem i postanowiłem obudzić Grześka.
- Wstawaj głąbie! Co ty robiłeś za mną?!
- Lepiej spytaj, co ty robiłeś.
- A co robiłem?
- Chyba, lunatykowałeś, bo wziąłeś szczotę z łazienki, zacząłeś wokół niej tańczyć i rozbierać się, a gdy chciałem cię powstrzymać dostałem szczotą w oko.
- Aha... No to przepraszam.
- Nie powiem, że nie ma, za co, bo jest, za co. Jak ja teraz wyglądam? Ale tak w ogóle to było warto, ponieważ zobaczyłem cię w stroju Adama i to w dodatku, gdy seksownie ruszałeś tyłeczkiem... Miodzio... Ful, wypas i orzeszki.
- Nie przeginaj!
- My tu gadu gadu, a śniadanie czeka.
- Naprawdę?! Zrobiłeś śniadanie?!
- Czeka, aby je zrobić. Do roboty Sesűt!
- Głodomór...


Chcecie więcej? To piszcie! My tu nie wiemy czy mamy się rozpędza czy przystopować, bo już planujecie nas wysterylizować za ten chłam. Oczywiście wszystkie wasze sugestie na s1987@o2.pl