Nowa Atlantyda 40
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 22:36:12
Niedługo dojdziemy do 50!!!



NOWA ATLANTYDA
PART 40




Przez kolejne dni przygotowania do ceremonii zaczęły nabierać tempa. Ku zdumieniu wszystkich Hoshi posłusznie brał w tym udział. Nie buntował się jak dawniej, nie ubliżał innym, nie był opryskliwy, ale też zaszły w nim zmiany, które niektórych niepokoiły. Yumę najbardziej niepokoiło, że Hoshi przestał się uśmiechać. Gdzieś zniknęła ta jego beztroska. Białowłosy podejrzewał, że na przemianę Hoshiego miał też wpływ Sardor. Yuma przekonał się o tym na własnej skórze kilka dni później.
Białowłosy wracał właśnie ze świątyni, kiedy natknął się w ogrodzie na Sardora. Były król spacerował zatopiony we własnych myślach. Yuma niepewnie podszedł do niego i przywitał się.
- Sardor-Ni...
Srebrnooki popatrzył na niego.
- Witam Yuma...- powiedział spoglądając na białowłosego.- Mogę ci jakoś pomóc?
Yuma zawahał się przez chwilę.
- Właściwie to chciałbym porozmawiać, jeśli Wasza Wysokość ma chwilę czasu...
Sardor podszedł do niego i spojrzał mu w oczy.
- Chyba nawet wiem o czym. - powiedział.- Ale słucham. Co masz mi do powiedzenia?
- Nie podoba mi się zachowanie Hoshiego.- powiedział wprost niebieskooki.
Sardor popatrzył na niego uważnie i pokręcił głową.
- Ciężko cię zadowolić...- powiedział szczerze.-Wcześniej też ci się nie podobało.
- Bo jemu nie wolno się we mnie zakochać.
- Za późno.- powiedział szczerze Sardor posyłając Yumie przenikliwe spojrzenie.- On cię bardzo kocha. Wie, że nie powinien i udaje przed wszystkimi, że wszystko jest dobrze, ale...-wziął głęboki oddech i mówił dalej.- Ale on coraz bardziej brnie w to uczucie. A ja nie mogę na to pozwolić.
- Ale ja mu nigdy nie powiedziałem... Nigdy mu nic nie obiecywałem...- zaczął Yuma, ale Sardor mu przerwał:
- Ale dałeś mu niepotrzebną nadzieję... On był wychowany inaczej niż my... Dla niego pocałunek... To dowód uczucia. On to tak rozumie. Dla nas pocałunek może też oznaczać, że ktoś jest nam bliski jak przyjaciel. Jak bardzo bliski przyjaciel albo... Po to żeby dostać się do czyichś myśli... Ty to robiłeś po to, bo on zamyka swoje myśli.
- Skąd...?
- Skąd wiem? - spytał Sardor. - Bo go uczyłem telepatii. Wyszło, że zamyka swój umysł. Robił to nieświadomie. Wiem, że próbowałeś go tego uczyć, ale nie szło mu to za dobrze. Mówił mi, że w grupie ćwiczebnej nie idzie mu za dobrze, więc...- wzruszył ramionami.-Zacząłem go uczyć.
- Ale co to ma wspólnego z jego zachowaniem?! - wybuchnął nagle Yuma.
- Całkiem sporo... Chcieliście żeby zachowywał się jak książę, więc dzieje się to czego tak pragnęliście.
- Ale on nie jest sobą!
- Nie tym tonem Yuma!
-Przepraszam...
- A wracając do sprawy... Jeśli nie będę miał wyjścia zrobię to co będę musiał, ale zrobię to z ciężkim sercem.
- Co takiego?
- Zablokuję mu pamięć o tobie. Zanim coś powiesz...- powiedział stanowczo Sardor widząc, że Yuma otwiera usta żeby coś powiedzieć.- On wie o takiej możliwości. Powiedziałem mu. Jest tego świadomy. I tylko ze względu na zachowanie tych dobrych wspomnień o sobie stara się wyrzucić ciebie ze swojego serca. Ale to serce zaczyna pękać Yuma...- powiedział cicho.- Przemyśl sobie to co powiedziałem...
Białowłosy stał i patrzył jak Sardor odchodzi kierując się do świątyni. Nagle jednak srebrnooki zatrzymał się i spytał Yumę przesyłając mu swoje myśli:
"Chcesz żeby o tobie zapomniał?"
"Nie..."- odpowiedział Yuma.
"A jeśli będzie musiał?"
"Wtedy będę chciał żeby poznał mnie na nowo."
Sardor nie zadał mu już więcej pytań i odszedł do świątyni pozostawiając Yumę samego ze swoimi myślami.
- Co ja mam robić? - spytał cicho sam siebie.

*********************************

Hoshi z ochotą wszedł do wanny z ciepłą wodą. Oparł głowę o jej brzeg i zamknął oczy rozkoszując się kąpielą. Nie miał ostatnio zbyt wiele okazji żeby spokojnie pomyśleć. Czas wypełniały mu przygotowania do ceremonii i lekcje z Sardorem. Nawet go to teraz cieszyło, bo nie miał wtedy zbyt wiele czasu żeby myśleć o Yumie.
Yuma...
Na samo wspomnienie o białowłosym serce zalewała mu mieszanka ciepła i bólu. Wiele razy rozważał to co powiedział mu Sardor.
Zablokować pamięć... Zapomnieć, że kiedykolwiek się znali... Zapomnieć wszystkie złe, ale też te cudowne chwile pełne czułości...
Czy chciał tego? Sam nie wiedział...
W głowie miał chaos.
Zatopiony we własnych myślach nie wyczuł nawet, że ktoś wszedł do jego pokoju. Dopiero, kiedy drzwi do łazienki się uchyliły i usłyszał tak znajome określenie oprzytomniał.
- Gwiazdeczko...- w drzwiach stał Yuma.
Na dźwięk jego głosu Hoshi odwrócił się gwałtownie.
- Co ty tu robisz? - spytał onieśmielony.-Wyjdź stąd! - powiedział stanowczo.
- Chciałbym z tobą porozmawiać. -Yuma nie ruszył się z miejsca patrząc na chłopca, który oblał się szkarłatnym rumieńcem.
-Yuma wyjdź! Natychmiast!
- Pod warunkiem, że ze mną porozmawiasz.
- Nie mamy o czym rozmawiać!
- Mamy.- nie ustępował Yuma.
Hoshi popatrzył na niego.
- Zaczekaj w pokoju. Muszę się ubrać...
- Czekam...- powiedział białowłosy zamykając za sobą drzwi. Usiadł w fotelu i w ciszy czekał na chłopca. Po kilku minutach drzwi od łazienki otworzyły się. Hoshi wyszedł ubrany jedynie w krótki do pół uda błękitny szlafroczek. Bose stopy zatonęły w puchatym dywanie. Ciało chłopcy zdobiły jeszcze gdzieniegdzie kropelki wody, które kusząco spływały w dół i znikały natrafiwszy na materiał czy dywan. Hoshi usiadł na łóżku i patrzył wyczekująco na Yumę.
- Słucham więc...- powiedział cicho nie patrząc na niego.- O czym chcesz rozmawiać?
- O nas.- powiedział Yuma.
Hoshi popatrzył na niego zaskoczony.
- Yuma...- powiedział.- Nie ma "nas". Nie ma... Sam mi to powiedziałeś...
- Wiem...- powiedział.
- Więc czemu? - spytał Hoshi. - Czemu mnie dalej dręczysz? Nie rozumiem cię...-powiedział cicho.
- Gwiazdeczko...
- Prosiłem żebyś tak do mnie nie mówił.- powiedział Hoshi wstając i podchodząc do okna. Skupił wzrok na tym co było za nim.
- Jak chcesz...- powiedział Yuma. Hoshi czuł się jakby miał się zaraz rozpłakać. Usłyszał jak Yuma wstaje z fotela i podchodzi do niego.
Nie odwrócił się.
Nie drgnął nawet wtedy, gdy białowłosy położył mu dłonie na ramionach i zsunął z nich szlafroczek.
- Co robisz...?-spytał cichutko.
- Chcesz tego...-powiedział całując gładką skórę. Hoshi zamknął oczy. Płacz dławił go w gardle.
- Przecież mnie nie chcesz...
- Nigdy tego nie mówiłem.- Usta dotknęły szyi.- Mówiłem tylko, że nie możemy...
- Przecież mnie nie kochasz... Kochasz...
- Anette... Wiem...- usta sunęły coraz wyżej.- Ale... Jeśli miałbyś o mnie zapomnieć...-Yuma pocałował go w ucho.- To chcę zapamiętać cię jak najlepiej... Całego ciebie... Bo potem... Nigdy się już nie zobaczymy.- Białowłosy skubnął lekko jego ucho.- Nie jesteś mi obojętny... Po prostu ciebie kocham inaczej...
- A gdybym nie był księciem...? - spytał ciężko Hoshi.
- Wtedy nie miałbym takiego dylematu...- szepnął szczerze Yuma. Jego usta pieściły skórę chłopca. Dłonie dotykały skóry, zsuwały szlafroczek z ciała chłopca. Nie protestował. Jeśli miałby potem zapomnieć...
Odwrócił się gwałtownie do Yumy i wpił się mocno w jego usta. Pozwolił żeby mężczyzna go rozebrał. Pierwszy raz świadomie stał przed nim nago.
- Nie rozumiem cię...- powiedział kiedy ich usta się rozłączyły.- Ale nie chcę teraz cię rozumieć...
- Ja sam siebie nie rozumiem...- powiedział Yuma pochylając się na nim. Jego usta przylgnęły do warg chłopca. Ręce zachłannie dotykały ciała, zwinne palce pieściły skórę.
- Pragnę cię...- jęknął Hoshi i w tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi...





part 40
the end