Nowa Atlantyda 32
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 22:10:32
Niech się pierzaczki cieszą^^ Mam dobry humor^^



NOWA ATLANTYDA
PART 32



Hoshi szybko powiedział o co mu chodzi i patrzył wyczekująco na Yorimoto, który zdawał się być nieco zaskoczony jego prośbą.
- Hmmm... Teoretycznie to jest możliwe...- zaczął.- Ale ja takich decyzji nie mogę podejmować sam. Muszę pogadać z innymi na ten temat. Starszyzna musi się w tej sprawie wypowiedzieć.
- Rozumiem, ale masz coś przeciwko temu? - spytał Hoshi.
- Osobiście nie, ale inni mogą mieć wątpliwości. Wiesz przecież, kto tu mieszka. My przecież też różnimy się nieco od ludzi. Ale Aliani to już nie są w stanie ukryć, że nie są ludźmi. Nie wiem jak twoi przyjaciele na to mogą zareagować.
- A gdybym ich uprzedził delikatnie?
- Na razie nie mogę ci nic obiecać. Póki inni się nie wypowiedzą ja nie mam nic do powiedzenia w tej chwili.
- Uhm...
- Spróbuję z innymi pomówić dziś po kolacji. Ale myślę, że wstępnie się powinni zgodzić, chociaż ryzyko może być spore...- dokończył cicho.
- Dziękuję.- powiedział Hoshi z nadzieją w sercu.
- Jeszcze nie dziękuj.- powiedział Yorimoto. - Podziękujesz jak się zgodzą. A teraz wybacz, ale mamy masę pracy.
Hoshi skinął głową. Pożegnał się grzecznie.
- Odprowadzę cię.- powiedział Aries. - I tak muszę wracać do świątyni. - wyjaśnił i obaj odeszli.
- Dobrze, że czuje się lepiej.- powiedział Yorimoto.
- To prawda.- potwierdził mężczyzna o fioletowych włosach i oczach.- Może już nie będziemy mieli powodu żeby tak się o niego martwić?
- Uważasz Capricorn, że nie będzie już miał takich "napadów"? - spytał Yorimoto.
Kapłan wzruszył ramionami.
- Tego nie możemy być pewni. Ale wiem jedno. Spotkanie z przyjaciółmi może mu bardzo pomóc. Moim zdaniem to jest najważniejszy argument żeby zgodzić się na ich pobyt tutaj podczas ceremonii. Poza tym toby poświadczyło, czy są w stosunku do niego lojalni bez względu na to kim się okaże.
-To prawda. Ale z tego co mi mówił Yuma, jego najlepszy przyjaciół z grubsza się orientuje o co chodzi i nie miał większych problemów żeby to zaakceptować.
Capricorn zachichotał.
- A jak się dowiedział? - spytał.
- Och...- zaśmiał się Yorimoto. - Odwiedził go, kiedy jego włosy zmieniły kolor na srebrny. Musiał mieć niezłą minę.
- Wyobrażam sobie...- kapłan roześmiał się znowu.-Wracajmy do pracy. Jeszcze nam dużo zostało...

*********************************

Hoshi pożegnał się z kapłanem na schodach świątyni i postanowił trochę pospacerować. Skoro już wyszedł z pokoju niech to będzie z korzyścią dla niego.
"Ale omijam miejsca, gdzie mógłbym spotkać Yumę!" - postanowił.
Spacerował ścieżkami pomiędzy posadzonymi kwiatami i przyglądał się jak Vrilowie pracują przy roślinach.
"Hmmm..."- pomyślał. -"Może mógłbym poprosić Raven'a żeby mi pokazał jak się pomaga roślinkom rosnąć..."
Szybko podniósł się i poszedł ścieżką, na której przedtem widział młodego Vrila. Nagle stanął gwałtownie. Na ścieżce poza Vrilem stał... Ram! I w najlepsze obejmował i całował młodego Vrila. W pierwszym odruchu Hoshi poczuł zazdrość, ale już w następnym dała o sobie znać jego rzadko ujawniająca się złośliwość. Podszedł więc cichutko do zajmującej się sobą w najlepsze pary i przykucnął obok nich w wrednym uśmieszkiem...

********************************

- Ale mnie przestraszyłeś...- powiedział z wyrzutem Raven.
- Och, naprawdę? - spytał śmiejąc się Lemur.
- A pewnie. Nikt dziś nie ma dla mnie litości...- powiedział z wyrzutem.
- To jest ktoś taki poza mną?
- A owszem!
- Ciekawe kto? - zainteresował się czarnooki.
- Ileo...
- A cóż on ci zrobił? - spytał zaskoczony Lemur.
- Tak mu się śpieszyło, że nie zauważył, że mnie popchnął. Zaryłem nosem w błoto. Szkoda, że mnie przed chwilą nie widziałeś...
- Widziałem tylko, że z nim rozmawiałeś. Dokąd poszedł?
- Do świątyni.
- Czyli jesteśmy sami...- mruknął Ram rozglądając się dookoła, ale Raven był jedynym, który w tym momencie pracował na tej ścieżce. Objął młodego Vrila w pasie i pocałował.
- Ram...- mruknął Raven. - Ja pracuję...
- W takim razie masz przymusową przerwę.- powiedział dobitnie Ram całując go znowu.
- Ale tylko kilka minut...
- A może dłużej...?- spytał zadziornie Lemur.
- A ty nie masz pracy? - spytał Raven całując go.
- Poczeka... Ty jesteś ważniejszy...- powiedział do rumieniącego się chłopaka i zaczął całować go po twarzy. Po chwili zaczął rozpinać kołnierzyk od ubrania chłopaka i całować go po szyi.
-Ram...- jęknął chłopak.- Ktoś może przyjść... Nie powinniśmy...- delikatnie zaoponował Raven.
- A kto ci tu przyjdzie? - spytał Ram i dalej całował szyję chłopaka.
- Uhm...- mruknął Raven. Lekko otworzył oczy i...-- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!! - odskoczył od Rama nerwowo poprawiając ubranie i czerwieniąc się jak piwonia.
- Co jest...?- spytał zdezorientowany Ram i dopiero po chwili zobaczył, że kilka metrów od nich na ścieżce przykucnął Hoshi i przyglądał im się ze złośliwą miną.
- Nie przeszkadzajcie sobie. Właśnie zaczynało się robić ciekawie...- powiedział z wrednym uśmiechem.
- Tyyyyyy...- syknął Ram.
Hoshi nagle wstał i podszedł niego.
- Jesteśmy kwita. - powiedział.- To za to co mi przedtem nagadałeś.- powiedział i odszedł zostawiając dwóch zdezorientowanych mężczyzn na ścieżce.
- Coś ty mu powiedział? - spytał nagle Raven, ale nie doczekał się odpowiedzi. Pozostało to dla niego niewiadomą...



part 32
the end