Kiedy wszystko się zmienia 1
Dodane przez Aquarius dnia Czerwca 29 2011 18:35:40
Dom Zeke'a stał na niewielkim wzniesieniu nad brzegiem rozległego jeziora, otoczony wspaniałymi rozłożystymi drzewami. Drewniany budynek o wielu oknach przybierał w słońcu barwę złota, czerwieni i bursztynu. Miał kilkanaście sypialni, pięć łazienek, łaźnię i dużą widną jadalnie z widokiem na jezioro. Był tam salon połączony z pokojem muzycznym, biblioteka, były pokoje do pracy i kontemplacji. Mimo iż wielki, tchnął rodzinną, intymną i bardzo spokojną atmosferą.
Lucas widział już ten dom, mieszkał w nim przez krótki czas i cieszył się, że znowu się w nim znajdzie. Zatrzymał motor na żwirowym podjeździe, zdjął kask i z uśmiechem spojrzał na lśniące okna i wypolerowaną balustradę domu. Patrząc na niego trudno było sobie wyobrazić, jak prowadzi potężną maszynę, na której siedział. Był niezbyt wysoki, a jego gibkie obleczone czarną, lśniącą skórą i lateksem ciało sprawiało wrażenie wątłego, wręcz eterycznego. Były to jednak pozory. Lucas był delikatny, to prawda, ale jego kości oplatały mięśnie twarde jak postronki. Delikatną buzię o wyraźnych rysach okalały wspaniałe niesforne włosy, gęste i lśniące niczym ciemny bursztyn albo jesienne liście. Jego twarz zdawała się składać z pary przepaścistych ciepłych brązowych oczu, zmysłowych ust i bardzo zaciętego podbródka.
Zsiadł z motoru, wspiął się po schodach z torbą w ręku i zastukał w witrażowe szybki. Usłyszał szybkie kroki, drzwi otworzyły się gwałtownie i stanął w nich wysoki, muskularny mężczyzna o łagodnej, ogorzałej od słońca twarzy, ciemnych włosach sięgających ramion i dobrodusznych szarych oczach. Lucasowi zawsze kojarzył się z rybakami gdzieś w Irlandii.
- Heeeeejjjjjaaaaaaaaaa! - wrzasnął chłopak rzucając torbę i wskakując na Zeke'a.
- Lucas! - wykrzyknął Zeke, zamykając go w niedźwiedzim uścisku.
- Jestem pierwszy? - spytał chłopak zduszonym głosem - ghaaa.. powietrza!
- Pierwszy, pierwszy - przytaknął Zeke, puszczając stłamszonego chłopaka i wrzasnął w głąb domu. - Matt! Chodź! Lucas przyjechał!
Po chwili dało się słyszeć stłumione przekleństwo i po schodach zbiegł młody przystojny chłopak odziany w podarte dżinsy i rozciągniętą koszulkę, na której widniały malownicze kolorowe plamy farby. Twarz także ozdabiała mu plama na policzku.
- Jestem Matt - wyciągnął do Lucasa rękę. - Dużo o tobie słyszałem od Zeke'a - uśmiechnął się uroczo, ukazując dołeczki w policzkach. - Jestem Twoim fanem, strasznie podobają mi się prace... zwłaszcza to ostatnie "Demon Marzeń", po prostu świetne i bardzo pouczające - mrugnął, a potem złapał Lucasa w ramiona i wycisnął na jego ustach głośny pocałunek.
- Dziękuje. Rozumiem, że to Ty zawładnąłeś sercem Zeke'a - puścił do niego oko, rozmasowując żebra - to straszne, ja chyba tego nie przeżyję! Mój ukochany podrywacz i macador został usidlony! - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Matt przytulił się do mężczyzny i powiedział - On jest słodki. Dlaczego nie powiedziałeś, że jest taki słodki? Odwołajmy tamtych i zatrzymajmy go tylko dla siebie.
- To świetny pomysł Matt, ale Ci "inni" zaraz tu będą. Już za późno - Zeke pocałował chłopaka w czubek głowy.
- Straszne! - jęknął, Matt. - Ale mam nadzieje, że się czasem do nas przyłączysz... zrobimy zabawę w kanapkę. Ja będę w środku, a ty pode mną okey?
Lucas spalił buraka i popatrzył na Zeke'a szukając u niego potwierdzenia albo zaprzeczenia tego, co mówił mężczyzna.
- Daj spokój zboczeńcu - prychnął Zeke trzepiąc chłopaka po głowie. - Przepraszam za niego.
- Kurna, a myślałem, że to tylko ja jestem taki zboczony - roześmiał się Lucas, obejmując, Matta w pasie. - Obiecuję, że jeśli będę miał na to ochotę będziesz pierwszym, który się tego dowie.
- Super - Matt wyszczerzył zęby w jeszcze szerszym uśmiechu.
- Dobra, a teraz przestań się ślinić i zajmij swoim przystojnym chłopakiem. Idę się przebrać.
-, Ale bardzo ładnie ci w tej skórze - stwierdził Matt przyglądając się chłopakowi.
- Jasne - zachichotał Lucas i pobiegł po schodach na górę do swojego dawnego pokoju. Strasznie lubił ten pokój, duży, przytulny, z meblami, które pomagał wybierać. Wiedział, że zaszalał z tym wielgachnym łożem, ale miał nadzieje spędzać tu czas z ukochanym. To się jednak zmieniło. Rzucił torbę na łóżko i zaczął się rozbierać. Kurtka, buty i spodnie, w końcu został w samych slipkach.
- Łaaaaaaaaaa... Zeke mi mówił, że jesteś fajnie zbudowany, ale nie myślałem, że aż tak - do pokoju wstawił głowę Matt.
- Łaaaaaaaaaaaaaaaaa podglądają! Ratunku pomocy! Zboczeńcy! - wrzasnął Lucas i cisnął w chłopaka spodniami i schował się pod narzutę na łóżku.
- Ej no... Przecież ja tylko... No wyłaź. Zeke kazał cię zawołać na późne śniadanie - Matt podszedł do łóżka i zajrzał pod przykrycie.
- Nie podglądaj! - krzyknął Lucas, wyrywając mu prześcieradło z ręki.
- No przecież i tak cię zobaczę, jak pójdziemy popływać prawda? Albo... w łóżeczku. Wyłaź szybko bo... zobaczysz... - Matt włożył rękę pod prześcieradło w poszukiwaniu jakiegoś fragmentu Lucasa, za który mógłby chwycić, w końcu złapał za coś, co wydawało się być nadgarstkiem i pociągnął do siebie. Lucas wydał tylko zduszony okrzyk i po chwili leżał na podłodze trzymany przez Matta za nogę. - O, znalazłem cię, to teraz grzecznie cię ubierzemy i pójdziemy coś zjeść - postawił chłopaka na nogi, chwilkę pogrzebał w jego torbie i założył mu podkoszulek i spodenki do kolan. - A teraz idziemy... No już, nie zapieraj się. Idziemy - pociągnął Lucasa na dół do kuchni. W kuchni został usadzony na wysokim stołku.
- Długo jesteście razem? - odważył się zapytać.
- Od trzech miesięcy - odparł ciemnowłosy, przygarniając do siebie szatynka.
- To już trzy miechy się z tobą nie widziałem Zeke?! - był tak zdumiony, że mało nie spadł ze stołka. - Co ja robiłem przez ostatnie trzy miesiące?
- Siedziałeś w domu i rozpaczałeś? - podsunął mu przyjaciel.
- A tak prawda, rozpaczałem - odparł rozbrajająco.
- No, ale mam nadzieje, że już ci przeszło? - spytał Matt. - Co się właściwie stało?
- Nic... znudziłem się i zostałem odstawiony na boczny tor. Nawet nie wiem, dlaczego, ale to nieważne.
- Nadal go kochasz? - spytał Matt opierając ręce na blacie naprzeciwko Lucasa
- Naaaaaaaaaaaaadaaaaall - chłopak odchylił się do tyłu i wybuchnął płaczem.
- No już, przestań się mazać Lucky, no już... ładnie proszę. Dam Ci cukierka albo śmietankowego loda, chcesz?
- Chcę... - wyszeptał chłopak pochlipując.
- Cukierka czy loda?
- I to i to - powiedział Lucas zachłannie, opierając się policzkiem na blacie.
Zeke poszedł do lodówki, nałożył do miseczki porcję lodów i przyniósł ją Lucasowi. Na wierzchu położył cukierka. Rudzielec rzucił się na porcję lodów pochłaniając ją w zawrotnym tempie, zakrztusił się cukierkiem, ale opanował sytuacje i pochłonął resztę lodów. Mężczyźni patrzyli na niego zakłopotani.
- Ekhum... To ja zajmę się obiadem. Niedługo przyjadą chłopcy i trzeba ich poczęstować czymś zjadliwym.
- Tak jakbyś kiedyś zrobił coś niezjadliwego - zachichotał Lucas, od razu uchylając się przed nadlatującą papryką. Złapał butelkę z sokiem i wypadł na dwór, jakby go goniło stado diabłów. Spadł ze schodów, zerwał się na nogi i odwrócił oczekując pogoni. W końcu Zeke był bardzo uczulony na punkcie swojej kuchni - jak chyba każdy kucharz. Jednak pościg nie nadchodził. Zeke i Matt całowali się, zapominając najwyraźniej o całym świecie. Puścił się pędem przed siebie, aż dobiegł do pomostu, usiadł na nim i zapatrzył się w wodę, migoczącą tysiącami diamencików. Czuł bolesne ukłucie w sercu i nie było spowodowane biegiem, tylko zazdrością. Nie zazdrościł Mattowi Zeke'a czy na odwrót. Zazdrościł im uczucia, które aż iskrzyło w powietrzu. Kiedyś marzył o tym samym, kiedyś myślał, że to dostał od losu, ale się pomylił. Oparł brodę o kolanka i zaczął rysować palcem wzorki na deskach pomostu. Co się popsuło? Czy rzeczywiście był tylko jednorazową przygodą? Wydawało mu się, że Cameron coś do niego czuje, sam go przecież zaczął uwodzić, zabiegał o jego względy i kiedy Lucas mu w końcu uległ, ten następnego dnia po prostu zniknął z jego życia. Bez słowa, rozwiał się jak mgła nie zostawiając żadnej wiadomości, nie odbierając rozpaczliwych telefonów. Odezwał się dopiero po jakimś czasie i powiedział, że z dziwkami się nie zadaje. Rudzielec był całkowicie zaskoczony. Jakimi dziwkami? Przecież ani przed, ani po Cameronie nie miał facetów... przecież Cam był jego pierwszym i był jego miłością, odkąd pamiętał... Co się więc stało?
Dźwięk klaksonu wyrwał go z tych rozmyślań. Przyjechali goście...