Zmieniłeś moje życie 10
Dodane przez Aquarius dnia Listopada 14 2016 19:17:20


Zastanawiał się, dlaczego jest mu tak gorąco i po raz setny skopał kołdrę ze swoich nóg. Chciał przetrzeć zaspane oczy, ale trafił ręką na swoje okulary. Zdziwiony, usiadł w końcu i rozejrzał wokoło. Był w sypialni Krzyśka, na jego łóżku, a Brzezicki spał obok spokojnie oddychając. Już przypomniał sobie, co się zdarzyło. Miał tylko na chwilę przymknąć zmęczone oczy czekając aż Krzysiek zaśnie, ale późna pora zrobiła swoje i sam zasnął jak dziecko, w koszulce i spodniach dresowych, z okularami na nosie. Dobrze, że ich nie połamałem — pomyślał. Położył się z powrotem, nie mając ochoty na szybkie wstawanie. Widział również twarz Krzyśka, jego siniak pod okiem i strupek na wardze, ale był pogrążony w spokojnym śnie. Zrobiło mu się ciepło na sercu, cieszył się, że mógł tutaj być dla niego. Jego odkryta klatka piersiowa unosiła się miarowo i Adam nie mógł się oprzeć aby jej nie dotknąć. Przesunął palcami po piersi i brzuchu aż doszedł do linii spodenek. Uchylił trochę kołdrę i jego oczom ukazał się poranny wzwód w piżamie. Uciekł ręką, zawstydzony, a w tym samym momencie Krzysiek zamruczał i przekręcił się w jego stronę.
— Zimno, oddaj kołdrę — wymamrotał spoglądając na Adama.
Sokolik próbował się uspokoić i ponownie przykrył Krzyśka, który ochoczo przysunął się do niego, przytulając objął ręką w pasie. Adam poczuł na swojej nodze jego penisa i przypomniał sobie zdjęcia, które oglądał, teraz pewnie ukryte głęboko w szafie. Nie potrafił spojrzeć Brzezickiemu w oczy, tylko leżał na plecach ze wzrokiem wbitym w sufit.
Krzysiek w pierwszych sekundach po przebudzeniu nie do końca zdawał sobie sprawę, że to Adam leży koło niego, ale kiedy tylko go zobaczył, ucieszył się, że to on, a nie na przykład Anka. Czuł, że leży cały spięty, więc spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem, a kiedy zobaczył rumieniec na jego twarzy, zrozumiał, że powodem tego może być on sam.
— Oj, przepraszam, krępuje cię to? — Zaśmiał się łagodnie, odsunął się trochę i poprawił penisa w spodenkach. — Chociaż to chyba mnie to powinno krępować, ja nie jestem gejem.
— Wiesz, ja… — zaczął Adam, ale nie potrafił dokończyć, wiedząc, że w jego spodniach również coś się dzieje. Cieszył się, że przykrył się trochę kołdrą kiedy okrywał Krzyśka.
— Byłeś już z jakimś mężczyzną? — zapytał Brzezicki po chwili ciszy.
— Nie — odpowiedział krótko, skrępowany.
— Chcesz mi o tym opowiedzieć?
— Tak wyszło — zaczął i chciał tutaj przerwać, ale stwierdził, że jeśli chce być z Krzyśkiem, to powinien być już teraz z nim całkowicie szczery, a to, że nie uprawiał seksu, było raczej ważną częścią każdego związku. — Zawsze byłem nieśmiały, więc nie miałem żadnej dziewczyny, nawet jakoś bardzo się nie starałem. A potem, w liceum, dotarło do mnie, że wolę jednak chłopców, więc tym bardziej zrezygnowałem z dziewczyn i poznałem jednego geja, z którym się całowałem. Potem jeszcze miałem ze dwóch, nazwijmy to chłopaków — pomyślał również o Marcelu, ale nie na razie nie chciał się do niego przyznawać. — Ale nic nigdy nie zaszło dalej niż całowanie. To raczej była moja wina, nigdy nie potrafiłem jakoś się przemóc, zaangażować i to oni kończyli znajomość nie doczekawszy się dalszego ciągu.
— W takim razie jesteś prawiczkiem w każdym calu. — Uśmiechnął się, na co Adam trochę się obruszył, ale Krzysiek zaraz przytulił go mocno przytykając nos do jego szyi. — Ale mi to całkiem odpowiada. Jesteś tylko mój, cały.
Adam też uśmiechnął się na tą myśl. Nigdy wcześniej tak o tym nie myślał, że czekał na odpowiednią osobę, kogoś kogo mógłby pokochać i dopiero wtedy mu się oddać.
— Jesteś moim całkowitym przeciwieństwem — ciągnął Krzysiek trochę smutny — szczególnie po tym, co się zdarzyło w nocy. Teraz to ja totalnie nie jestem prawiczkiem, w żadnym calu.
Adam ścisnął mocno jego dłoń, która spoczywała na brzuchu Sokolika i odwrócił się do niego tak, że zetknęli się nosami. Adam chciał coś powiedzieć, pocieszyć go, ale nie musiał, Krzysiek wiedział, że może liczyć na jego współczucie i wsparcie. Mimo iż za oknem świeciło już słońce, to w sypialni panował jeszcze lekki półmrok z powodu zaciągniętych ciemnych zasłon. Niemniej Krzysiek dostrzegał rumieniec na twarzy Adama, jego rozczochrane włosy i ten pieprzyk na lewym policzku, który go tak urzekał. Pogładził go po policzku i zdjął okulary sięgając za jego głową żeby zostawić je na nocnej szafce. Przez tą sekundę, gdy jego ciało było blisko twarzy Adama, ten przymknął oczy, czując, że coraz bardziej się podnieca. Kiedy tylko Krzysiek znowu oparł się o łóżko, od razu pocałował Adama, delikatnie, powoli, ciesząc się każdym szczegółem tej chwili. Obejmował jego twarz, a Adam gładził go po plecach, przytulili się mocno czując swoje rosnące pożądania. Krzysiek sięgnął do jego spodni i złapał nabrzmiałego penisa, na co Adam jęknął z rozkoszy, a Krzysiek wykorzystując jego rozproszenie zaczął całować jego szyję i obojczyk coraz mocniej pieszcząc ręką członka. Adam nigdy wcześniej nie był dotykany przez kogoś i całe ciało reagowało na tą pieszczotę rozlewającą się falą gorąca. Brzezicki odkrył bardziej kołdrę i zsunął się niżej na łóżku, a koszulkę Adama podsunął do góry odsłaniając jego chudy brzuch i zaczął go po nim całować. Spojrzał na twarz Sokolika pytająco.
— Czy mogę? — Nie zastanawiał się nad tym czy wziąć do ust jego penisa, po prostu tego chciał. Gej czy nie gej, był po prostu sobą, zakochanym w innym mężczyźnie, który podniecał go w każdym swoim calu i jak najbardziej chciał go całować i pieścić wszędzie i dać mu rozkosz, jakiej wcześniej nie doznał. Ale wolał upewnić się i spytać, chociaż sądził, że i tak otrzyma pozytywną odpowiedź.
Adam rozkojarzył się na chwilę usłyszawszy pytanie. Był tak rozpalony, że w ogóle się go nie spodziewał, ale w tej chwili zdał sobie sprawę, że po tym, co zdarzyło się w nocy między Krzyśkiem a Danielem, Krzysiek nie pozwoli sobie na podobne zachowanie, co jego były przyjaciel i w tym momencie odmowa Adama na cokolwiek związanego z seksem, będzie dla niego świętością. Ale Adam pragnął tego, najbardziej na świecie, aby to właśnie Krzysiek pieścił go teraz i pragnął go czuć całym sobą.
— Tak — jęknął cicho, a gdy tylko Krzysiek wziął penisa do buzi i zaczął pieścić go językiem, wyrwało mu się głośniejsze: — Och, tak! — co rozochociło Krzyśka jeszcze bardziej.
Jedną ręką i ustami pobudzał jego penisa, a drugą zsunął niżej jego spodnie i bieliznę, aby było mu wygodniej. Pierwszy raz pieścił męskiego członka, ale podobało mu się to, mimo lekkiego słonego posmaku. A gdy zerkał w górę na twarz Adama, to podobało mu się nawet bardziej, kiedy ten z przymkniętymi powiekami marszczył brwi i oddychał ciężko przez rozchylone usta. Krzysiek sięgnął ręką żeby pogładzić go po policzku i dotknął również ust wkładając palec do buzi a Adam oblizał go i possał przez chwilę, na co penis Krzyśka jeszcze bardziej stwardniał. Wystarczyło jeszcze kilka ruchów głową i ręką żeby Adam jęknął głośno, po czym złapał Krzyśka za włosy i odciągnął od siebie by sekundę później wystrzelić białym płynem na swój brzuch. Spojrzał na Brzezickiego, który pochylał się nad nim i zsuwał swoje spodenki odsłaniając penisa w pełnym wzwodzie. Krzysiek złapał go chcąc również doprowadzić się do orgazmu, ale Adam widząc to, odsunął jego rękę i sam zaczął energicznie nią poruszać wydobywając z kochanka rozkoszne jęki. W tej chwili jego twarz wyglądała jak ta na zdjęciach i Adam był zadowolony, że teraz to przy nim Krzyśkowi jest tak dobrze. Brzezicki wpił się w jego usta całując ostro i namiętnie, po czym przerwał i oparł twarz o ramię Adama stękając głośno, gdy jego sperma rozlała się na brzuchu Sokolika.
Nogi i ręce zaczęły mu drżeć, więc nie zważając na poplamienie łóżka zwalił się ciężko na boku obok Adama, próbując uspokoić oddech. Kiedy otworzył oczy ujrzał uśmiechniętą twarz Adama i sam się również uśmiechnął.
— Pomożesz mi? — zapytał nieśmiało Sokolik.
Wpierw Brzezicki nie wiedział o co mu chodzi, ale jedno spojrzenie na jego ciało wystarczyło aby zaczął się śmiać. Szybko usiadł i podał mu chusteczki, samemu również próbując wytrzeć z jego ciała lepką substancję ich obu, która zaczynała niebezpiecznie spływać bokami na pościel.
Adam też się zaczął śmiać i obaj bez zbędnych słów zajęli się sprzątaniem tych śladów miłości, po czym położyli się jeszcze na chwilę żeby odsapnąć. Krzysiek bawił się końcówką włosów Adama leżących w nieładzie na poduszce.
— Nigdy nie sądziłem, że będę z rozkoszą lizał czyjegoś penisa — wypalił nagle Krzysiek, na co Adam bardzo się zarumienił i opuścił głowę żeby nie patrzeć mu w oczy.
— To co teraz zrobimy? — zapytał cicho Adam.
— Weźmiemy prysznic, zjemy pyszne śniadanie…
— Mam na myśli nas.
Sokolik spojrzał w górę, wprost w niebieskie oczy, na co Krzysiek pochylił się, ujął jego twarz w dłonie i pocałował.
— Jesteśmy tu, razem.
— A co z Anią?
— Oczywiście zerwę z nią. To znaczy, rozejdziemy się, tak raczej to będzie wyglądać. Już od dłuższego czasu nam się nie układało, ona też to raczej zauważyła. Mam nadzieję, że nie będzie robić scen.
— Ale powiesz jej o mnie? — Adam poczuł się lekko zazdrosny, ale tak naprawdę nie oczekiwał od Krzyśka powiedzenia Ani „Hej, zrywam z tobą, bo zakochałem się w sąsiedzie”. Ania nie musiała wiedzieć nic poza tym, że Krzysiek i tak by z nią zerwał prędzej czy później.
— Nie — zawahał się. — Nie wiem? To trochę skomplikowane. Mam jej powiedzieć? — Krzysiek czuł się trochę zakłopotany, nie chciał jej tego mówić, to by ją zraniło, bo tak naprawdę właśnie ją zdradził, a nigdy nie chciał być tego typu facetem. Ale też bał się reakcji Adama, bo to by było ukrywanie go.
— Nie musisz jej o mnie mówić. Nie teraz.
Adam się lekko uśmiechnął a Krzysiek odetchnął z ulgą, widząc, że ta odpowiedź nie była wymuszona.
Sobotę spędzili leniwie. Rano nie chcieli wyjść z łóżka, gdzie długo rozmawiali i dopiero głód wypędził ich z niego. Adam poszedł do siebie, aby się wykąpać i przebrać, Krzysiek niechętnie wypuścił go przeciągając pocałunek w przedpokoju, tak jakby mieli się jeszcze długo nie zobaczyć. Ale Adam wrócił i zjedli śniadanie u Brzezickiego a potem Adam ugotował im obiad u siebie i do późna oglądali filmy siedząc na kanapie przytuleni aż Krzysiek zasnął oparłszy głowę na ramieniu Adama. Ten zastanawiał się jak to możliwe, że tak to wszystko się potoczyło. Cały dzień rozmawiali o wszystkim i o niczym; było mu bardzo dobrze, czuł się szczęśliwy a mógł to wszystko zaprzepaścić odtrącając go od siebie. Jak mógł być taki głupi? Przez tyle lat nie przytrafiło mu się coś takiego, mimo iż bardzo tego pragnął, chyba sam nie wierzył, że to prawda i gotów był wszystko spieprzyć i schować się z powrotem w swojej norze samotności.
Spoglądał na spokojną twarz Krzyśka. Nie miał ochoty go budzić, nie miał ochoty kłaść się spać sam w zimnym łóżku, ale też nie wiedział jak spędzą jutrzejszy dzień, razem czy osobno, co będą robić, może na spokojnie przeczekają ten dzień i spędzą go osobno, żeby odsapnąć, przemyśleć. Spojrzał znowu na śpiącego Krzyśka i w końcu go obudził, chociaż niechętnie. Żaden z nich nie zaproponował żeby drugi u niego nocował, obaj pomyśleli, że to jeszcze za wcześnie. Krzysiek chciał trochę ochłonąć, chciał też jutro zadzwonić do Ani żeby się z nią umówić i zerwać, musiał przemyśleć sobie co jej powie. Wszedł do sypialni gdzie wszystko zostawił tak jak było z rana i spojrzał na tą poszewkę z nocy rzuconą w kąt. Zabrał ją w końcu i wstawił pranie, na kołdrę założył nową pościel. Poduszek nie zmienił; gdy położył się spać wtulił się w poduszkę, na której spał Adam i mógł wdychać jego zapach. Zasnął spokojnie z uśmiechem na ustach.

* * *


Zadzwonił do Anki następnego dnia, w niedzielę i umówił się z nią na spotkanie po pracy w poniedziałek, w kawiarni. Miał nadzieję na spotkanie już dzisiaj, ale ona coś marudziła o zakupach. Także resztę dnia przesiedział zdenerwowany, zastanawiał się czy pójść spędzić go z Adamem, ale umówili się na odsapnięcie; zajął się więc sprzątaniem w domu, dostał zastrzyk nowej energii i nawet się nie obejrzał jak niedziela minęła i zjawił się poniedziałek i musiał iść do pracy.
Cały dzień denerwował się spotkaniem z Anką. Niby wiedział co chce jej powiedzieć, ale dawno nie był w takiej sytuacji, a nigdy też nie był z kimś w tak długim związku i teraz miał z nią zerwać, praktycznie zaprzepaścić rok swojego życia.
W kawiarni zjawił się spóźniony, wolał tak przyjść niż czekać na nią całą wieczność. Siedziała przy stoliku popijając kawę; jak zwykle burza loków okalała jej twarz. Mimowolnie się uśmiechnął. Mimo, że już jej nie kochał, albo nigdy jej nie kochał, sam teraz nie wiedział, to podobała mu się. Cały czas uważał, że jest piękna. Mały zgrabny nosek, duże brązowe oczy podkreślone długimi rzęsami, oraz ładne ciało. Zaczął się denerwować. Czemu ona nadal mu się podobała? Czy to coś znaczyło? Czy to może popsuć jego rozkwitający powoli związek z Adamem? Zamknął oczy i pomyślał o Sokoliku. Przywołał jego twarz skąpaną w porannym słońcu kiedy leżeli w łóżku. Nie. Ona tego nie może popsuć. Pewnie jeszcze przez jakiś czas będzie mu się dobrze kojarzyć, pewnie będzie nadal oglądać się za ładnymi kobietami, a może i za przystojnymi mężczyznami, ale będzie się cieszył, że wraca do domu do tego jedynego, bo tylko on może dać mu szczęście.
Wziął kilka głębszych oddechów i podszedł do stolika.
— Krzysztof, jesteś wreszcie. — Zrobiła tą swoją kwaśną minę, gdy była trochę zła. — Myślałam, że zadzwonisz do mnie wcześniej, umówimy się na obiad czy coś.
— He,j Aniu. — Żadne z nich nawet nie dążyło do przywitania się pocałunkiem, na co zwrócił uwagę Krzysiek. Siebie rozumiał, ale trochę go zdziwiło, że nawet ona nic w tym temacie nie zrobiła. — Przepraszam, miałem kilka spraw na głowie. Jak ci minął weekend?
- Tak sobie, do Iwony przyjechał chłopak, więc spotkałam się z Martą i poszłyśmy do klubu w sobotę. Nocowałam u niej i plotkowałyśmy do późna. A jak u ciebie?
- Podsumowałby, że dziwnie. — Nastąpiła długa pauza. — Aniu, czy tobie też się wydaje, że między nami nie jest już tak jak kiedyś?
Patrzyła na niego uważnie jakby sondując, bał się, że jego wyraz twarzy powie jej, że ją zdradził. Ale ona tylko spuściła wzrok i wzięła głęboki oddech.
— Tak, coś jest inaczej. Czy ty… czy ja już ci się nie podobam?
— Akurat na to pytanie odpowiem przecząco, jesteś jak zwykle piękna, ale to nie wystarczy. Coś zaczęło się psuć. Szczerze, to chciałem to coś naprawić naszym wyjazdem do Grecji, ale tam było tak samo, ciągle się kłóciliśmy. Już chyba nie ma nas takimi, jakimi byliśmy przed rokiem. Coś się zmieniło, ulotniło gdzieś i sądzę, że już nie można tego złapać i nie można nas zmienić. Ja już cię nie kocham, nawet nie wiem czy to, co brałem za miłość była nią naprawdę. Przepraszam za to, ale nie miałem na to wpływu.
Czekał aż coś powie, a ona trawiła jego słowa, zastanawiała się, co odpowiedzieć a on już rozmyślał czy nie wstanie zaraz i nie strzeli go w twarz za to, co powiedział.
— Masz rację, my gdzieś się ulotniliśmy. Ja też to poczułam. — Spojrzała na niego szczerze a kącik jej ust powędrował wysoko. Ona czuła dokładnie to samo. — Myślałam, że coś się zmieni, wiesz, przecież byliśmy tak długo razem, szkoda mi było niszczyć to, co było między nami. Wiem, że nie starałam się jakoś bardzo, aby uratować ten związek, może powinnam była bardziej próbować, to by to przetrwało.
— Wątpię. — Krzysiek nabrał powietrza i zanim powiedział coś więcej, tysiąc myśli przeleciało mu przez głowę łącznie z wielkim NIE, NIE MÓW JEJ migającym na czerwono. — Ale poznałem kogoś, niedawno, i chyba coś czuję do tej osoby, coś, czego nie czuję już do ciebie, więc wątpię, aby nasz związek dałoby się uratować w tym lub we wcześniejszym momencie.
Uniosła brwi w zdziwieniu, nie spodziewała się takiego wyznania.
Policzek już go piekł spodziewając się uderzenia. Zerknął również na jej kawę i miał nadzieję, że nie jest już gorąca na wypadek gdyby chciała ją na niego wylać.
— Cóż, jeszcze z tydzień temu zdenerwowałabym się takim wyznaniem i zrobiłabym scenę, ale w sobotę w klubie całowałam się z jednym kolesiem, więc nie powinnam cię osądzać. — Spuściła wzrok i zarumieniła się lekko.
Tym razem to Krzysiek się zdziwił, ale zaśmiał się tylko ciesząc się, że nie tylko on był zdrajcą w tym związku.
— Czyli chyba nie mamy co robić sobie wyrzutów. Bardzo mi przykro, że tak to się kończy, bo naprawdę byłaś i jesteś wspaniałą dziewczyną.
— Dziękuję. A ty jestem fajnym facetem. Mam nadzieję, że tamta dziewczyna okaże się dla ciebie lepszym wyborem.
— Też mam taką nadzieję.
Porozmawiali jeszcze chwilkę w przyjacielskiej atmosferze i Ania dopiła swoją kawę. Gdy już wstali, Krzysiek dodał:
— Jakby kontaktował się z tobą Daniel, to olej go. Mieliśmy w piątek dość dużą kłótnię, bardzo mnie zawiódł jako przyjaciel i w skrócie mówiąc, nie chcę go już znać, nigdy. Także może na mój temat różne rzeczy wygadywać.
— Aż tak się pokłóciliście? — spytała zdziwiona. — To na pewno nie jest jakaś przejściowa sprzeczka?
— Wierz mi, nie ma mowy żebym mu wybaczył.
— Skoro tak twierdzisz. Nie chciałam ci tego za bardzo mówić, bo to twój przyjaciel, no, były już, ale nigdy za nim nie przepadałam. Zawsze wydawał mi się rozwydrzonym bachorem, który nie ma żadnych planów na życie.
— Haha, że też nie powiedziałaś mi tego wcześniej, może zastanowiłbym się nad tą znajomością.
Obydwoje zaczęli się śmiać, objęli przyjacielsko i pożegnali. Krzysiek jeszcze obejrzał się za siebie i spojrzał jak odchodzi chodnikiem w jasnozielonym cienkim płaszczyku a jej loki podskakują na wietrze. Coś się kończyło dla niego, pewna era, era hetero. Zaśmiał się na głos, a staruszka przechodząca obok spojrzała na niego surowo i wtedy on zaśmiał się jeszcze głośniej i poszedł na przystanek. Nie mógł się doczekać aż wróci do domu, pójdzie do Adama, pocałuje go mocno i zatopi się w jego ramionach.