Serca w ogniu 4
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 26 2016 09:28:56



ROZDZIAŁ 4


W środku nocy Craiga obudził hałas dochodzący z sypialni. Dopiero po chwili uzmysłowił sobie, że to brzmi raczej jak jęk pełen bólu, a potem zadowolenia. Jego ciało napięło się, gdy wyobraził sobie, co tam może robić Arion. Chętnie dołączyłby do niego i sam sprowokowałby te jęki z tych seksownych ust. Niestety, zdawał sobie sprawę, że może to tylko pozostawić w swojej wyobraźni, na którą jego penis żywo reagował. Jęknął i odwrócił się na drugi bok chcąc spróbować ponownie zasnąć. Jednak odgłosy znowu powtórzyły się – tym razem inne, bardziej przypominające krzyk. Zaniepokojony, zerwał się i podążył w stronę swojej sypialni. Zapukał, ale zamiast odpowiedzi usłyszał jakiś niewyraźny dźwięk. Z wahaniem otworzył drzwi. To, co ujrzał wywołało natychmiastową reakcję. Poczuł w swoim ciele ogień, którego żar skumulował się w jego członku i jądrach – gotowych, dla leżącego na łóżku w przyćmionym świetle lampki, mężczyzny. Musiał mocno przytrzymać się futryny, gdy fala pożądania uderzyła w niego jak grom. Obserwując podniecający spektakl próbował złapać oddech.
Arion leżał na łóżku, ale bynajmniej nie spał. Tarzał się po nim cały spocony, dygotał, a jego biodra raz po raz się poruszały, szukając tarcia i ulgi dla swojej udręki. Spocone ciało, oplecione przepoconym, niewiele ukrywającym prześcieradłem, wydzielało cudowny zapach afrodyzjaku – który nęcił, wabił i nakazywał Craigowi, żeby podszedł do mężczyzny i mu pomógł. Arion przekręcił się na brzuch i ponownie jęknął wbijając biodra w materac, ale po chwili znów przewrócił się na plecy, cały rozgorączkowany. Prześcieradło zsunęło się pomiędzy jego nogi, a on pocierał przez nie swojego penisa, którego soki przesiąkły już przez biały materiał. Craig patrzył jak mężczyzna pragnął wyplątać się z okrycia przesuwając stopami po łóżku, rozsuwając nogi i z powrotem je łącząc. Lekarz chciał podejść do niego, pomóc mu, kochać się z nim, oznaczyć go i wielbić do końca ich dni. Ze świstem wciągnął powietrze przez zęby, kiedy Arion pozbył się prześcieradła. Mógł patrzeć na jego wspaniałe, spragnione, wijące się ciało, na dłoń wsuwającą się między nogi i pieszczącą jądra, na drugą owijającą palce na męskości i pracującą mocno, ale nieprzynoszącą upragnionej ulgi.
– Cholera, on jest w rui – sapnął do siebie, zamierzając uciec. Jednak zamiast wyjść, zbliżył się do niego, sam będąc rozpalonym. Pochylił się nad nim i dotknął jego ramienia drżącą dłonią. – Arion? – Płonące spojrzenie wbiło się w jego oczy, a potem poczuł, że silna ręka chwyta go i pociąga na rozgrzane ciało. – Arion, nie…
– Craig, czuję ból – powiedział słabym, zachrypniętym głosem Ognisty Smok przytrzymując przy sobie Craiga. – Jestem w gorączce. Nie… Spodziewałem się – jęknął odrzucając głowę do tyłu i próbując się otrzeć o nogę partnera, ale ten lekko się odsunął nie chcąc go tam dotknąć. – Potrzebuję… Potrzebuję…
– Wiem czego potrzebujesz, ale nie mogę ci tego dać.
– Możesz. – Smok spojrzał na niego swoimi zamglonymi z pożądania oczami. Pierwszy raz gorączka zdarzyła się tak nieoczekiwanie, że nawet nie był w stanie jej przewidzieć. Zawsze wiedział, kiedy zbliża się ruja i wcześniej szukał dla siebie kochanka. Jednak nie trudno było się domyślić przyczyny. W końcu spotkał partnera więzi, a ten pocałunek w kuchni jeszcze pobudził pragnienia. Obudził się rozpalony i podniecony tak bardzo, że nawet dotyk pościeli sprawiał mu zarazem przyjemność jak i niemiłosierny ból. Sytuację pogarszał fakt, że sam nie był w stanie się zaspokoić – przekleństwo jego gatunku, gdy odnajdą partnera – a wystarczyłby jeden dotyk kochanka na jego penisie i mógłby szczytować.
– Wiesz czego chcę, a ty tego nie chcesz. – Zapach Ariona oszałamiał go. Jeszcze nigdy nie był tak podniecony, jak w tej chwili. Penis chciał mu zrobić dziurę w spodniach od piżamy, a jądra ścisnęły się mocno, podczas gdy biodra poruszały się niekontrolowanie w powietrzu robiąc pchnięcia. Jedyne czego pragnął, to, aby jego członek zagłębił się w Arionie dostarczając im obu rozkoszy. – Boję się, że nie zapanuję nad sobą, oznaczę cię, a rano mnie zabijesz.
– To, kurwa, pozwól mi się tak męczyć przez dwa dni! Chcę cię. O kurwa… Chcę. – Puścił Craiga i chwycił tuż pod główką swojego penisa, jednak wciąż nie zaznając ulgi.
Craig odgarnął mu z czoła mokre włosy będąc już na skraju wytrzymałości. Nie mógł patrzeć na wijącego się mężczyznę, szukającego spełnienia. Leżał prawie na nim – wystarczyłoby, tylko przesunąć się, żeby móc znaleźć się pomiędzy rozchylonymi udami Ariona, położyć się między nimi i znaleźć tarcie dla nich obu – ale wiedział, że to nie byłoby wystarczające dla mężczyzny. Mimo wszystko, na kilka chwil mógł mu przynieść ulgę, rozjaśnić umysł, aby Arion świadomie podjął decyzję. Przesunął dłoń wzdłuż ciała mężczyzny, wywołując tym samym języki parzącego ognia na jego ciele. Podążył pomiędzy jego uda zamykając dłoń na jądrach, co wywołało u Ariona kolejny spazmatyczny dreszcz. Głaskał mosznę wolnymi ruchami z czasem przenosząc pieszczotę na członek, którego objął palcami. W chwili gdy to zrobił, Arion zadrżał zanurzając w upragnionym orgazmie. Craig Zaskoczony tak szybką reakcją, tym bardziej, że lewie go dotknął, patrzył na szczytującego partnera. Sperma Ariona trysnęła na nich obu, a parę kropel wylądowało na twarzy spragnionego zmiennego Smoka. Crag pochylił się i zlizał je, po czym wpatrzył się w bardziej przytomne oczy swojego mężczyzny – bo tak go nazywał i nie ważne, że Arion bronił się przed tym.
– Mam nadzieję… że zdajesz sobie sprawę… że to tylko chwilowe i zaraz gorączka powróci.
– Wiem. Po części wiem… jestem lekarzem. Christian podobno inaczej reaguje.
– Bo nie jest Ognistym Smokiem. Wcześniej nie bywało tak intensywnie dopóki ciebie nie spotkałem – warknął. – Miałem gorączkę, ale mogłem ją zaspokoić. Teraz bez ciebie nie mogę. Sam widziałeś, że nie mogłem dojść choćbym trzepał swojego fiuta cały dzień. Ty mnie lekko dotknąłeś i już doszedłem. Nie uśmiechaj się tak. Niech cię szlag, Craig. Czekają mnie raz do roku dwa dni męki.
– Niekoniecznie. Wystarczy, że mnie przyjmiesz. – Rozsmarował spermę na jego brzuchu, czując jak bardzo gorący jest mężczyzna.
– Niech cię... – przerwał mu krzyk wydostający się z gardła, kiedy kolejna fala żaru przepłynęła przez jego ciało. – Znowu. Pieprz mnie, Craig – sapnął niemal z płaczem znów wijąc się na łóżku, a bliskość ciała partnera nie pomagała. Ma go tak blisko, jest na niego gotów, a ten wciąż zwleka.
Ciało Ariona wręcz parzyło Craiga, penis partnera wciąż pozostawał twardy jak kamień, a mężczyzna był gotowy do następnego spełnienia. Tym razem jednak Craig już nie potrafił się powstrzymać. Sam, cholernie podniecony, potrzebował orgazmu, a na ten zamierzał sobie pozwolić wbijając się aż po jądra w tyłek Ariona.
– Dostaniesz czego chcesz. – Odsunął się na tyle, żeby zdjąć spodnie od piżamy i wspiął się na mężczyznę. Z rozkoszą znalazł się pomiędzy jego nogami i jęknął, kiedy ich penisy otarły się o siebie.
Arion natychmiast skorzystał z okazji, oparł mocno stopy na materacu i unosząc biodra zaczął się ocierać o krocze Craiga. Podniecenie, które czuł przewyższało wszystko i nie dało się z niczym porównać, co doświadczył do tej pory. To co w tej chwili odczuwał, ludzie byliby zdolni odczuć jedynie w małym procencie, kiedy byli bardzo rozpaleni. On umierał z pragnienia swojego ciała. Przyjemność i ból łączyły się w jedno doprowadzając go do szaleństwa. Ponownie jego ciałem wstrząsnął dreszcz i doszedł zaciskając nogi na udach Craiga, a paznokcie wbijając mu w plecy. To jednak wciąż było za mało. Z powodu gwałtownego przypływu pożądania przestawał już myśleć. Tylko i wyłącznie pragnął. Dotyk partnera przynosił ulgę, ale zarazem potęgował cierpienie. Potrzebował więcej i właśnie tego doświadczał, to dostał. Rozsunął szerzej nogi dając do siebie Craigowi pełen dostęp, kiedy mężczyzna wsadził w niego palce i pieprzył go nimi. Znów wstrząsnął nim orgazm, ale gdzieś wewnątrz niego – nieujawniający się wytryskiem.
– Gotowy? – zapytał Craig wyjąwszy z niego palce. Nawilżył go jego własną spermą, a teraz zamierzał wsunąć swojego bolącego penisa w to chętne ciało.
– Nienawidzę cię za to pytanie! Tak jakbyś nie wiedział. – Ogniste oczy obrzuciły go wściekłym spojrzeniem, ale zaraz zmieniły się w ludzkie. – Pieprz mnie, do cholery, bo mnie tylko męczysz. Nawet nie wiesz jak to cholernie boli. O kurwa! – wrzasnął, kiedy poczuł w sobie inny ból, a coś twardego dostawało się w jego wnętrze, przebijając się przez mięśnie. Potem doznał ulgi. Nareszcie, czuł się pełny, gdy penis partnera rozpierał go, po czym zaczął się poruszać.
Craig pchnął ostro biodrami i zgodnie z życzeniem Ariona pieprzył go szybko, mocno i ostro, wbijając się w niego aż po nasadę członka i wysuwając prawie do końca, aby znów w niego wejść. Arion krzyczał z rozkoszy i wił się pod nim. Jego ciało parzyło coraz bardziej, a po chwili mężczyzna wrzasnął unosząc swego partnera i dochodząc pomiędzy ich ciałami. Craig nie powstrzymywał się, pozwalając prowadzić swojej żądzy i tuż po partnerze, sam szczytował. Niemniej, w żadnym wypadku nie zmiękł zaraz po orgazmie – wciąż był twardy i gotowy na kolejną rundę. Kolejna sytuacja, która go zaskoczyła, czym podzielił się z Arionem
– Jestem w gorączce, a ty reagujesz na mnie. Jesteś przygotowany na to, żeby dotrzymać mi kroku, tym bardziej, że nie mamy drugiego partnera, jak Chris.
– Coś czuję, że po tym wszystkim się nie ruszymy – powiedział zaczynając znów się w nim poruszać, z nową energią i siłą, co kochanek przyjął z aprobatą.

* * *


Dwa ciała kotłujące się w pościeli osiągnęły spełnienie, po raz kolejny w ciągu ostatnich dwóch dni. Wyczerpani, opadli na posłanie. Arion z ulgą uznał, że jego gorączka już się kończy, co bardzo ucieszyło Craiga. Jeszcze w życiu nie uprawiał tak długo seksu i nie był ciągle gotowy po to, aby służyć sobą Arionowi – i chociaż to powinno cieszyć każdego mężczyznę kochającego seks, to w tej chwili miał już dość. Przerywali tylko w tych chwilach, kiedy musieli coś zjeść, umyć się, czy chwilę pospać. Niemniej jednak te chwile trwały bardzo krótko. Chociaż wraz ze zbliżającą się końcówką rui, wydłużały się. Wczoraj ledwie znalazł czas, żeby odebrać telefon i zawiadomić Christiana co się dzieje, kiedy chłopak zadzwonił. Jedyne, co potem pamiętał, to, to, że pogrążył się w nieprzerwanej przyjemności. Najbardziej zadowolony był z tego, że po tym wszystkim pachniał Arionem. Jego ciało przesiąkło zapachem partnera. Domyślał się, że długo nie straci na sile. Zresztą Arion, też tak samo pachniał nim i to go jeszcze bardziej cieszyło. Raz niemalże wbiłby mu zęby w ciało. Nie wątpił, że tak byłoby najlepiej, ale w ten sposób postąpiłby wbrew woli kochanka, na zawsze zniechęcając go do siebie. Nie ważne jak bardzo pragnął na zawsze z nim pozostać, mieć go przy swoim boku i kochać, to wiedział, że nic na siłę nie osiągnie.
– O czym myślisz? – zapytał leżący na plecach Arion.
– Pachniesz mną, a ja tobą.
– Na szczęście zapach utrzyma się tylko tydzień.
– Ta. – Craig usiadł. Bolało go to, co mówił Arion. Mężczyzna nawet po tym, co przeżyli przez ostatnie czterdzieści osiem godzin, nadal go nie chciał. Poczuł się w tej chwili jak dziwka. Służył Arionowi jedynie do łóżka, bo był zbyt słaby, żeby wyjść i przede wszystkim nie chciał, żeby jego partner tak się męczył. Sam nie miał pojęcia co to gorączka rui, ale gdy widział, jak Arion go potrzebuje, nie mógł odmówić. Szkoda, że partner nie potrzebował go w swoim życiu.
Wstał. Założył spodnie od piżamy, które wciąż leżały na podłodze i poszedł otworzyć okno, by wygonić stąd zapach spermy i seksu.
– Umyję się i zrobię coś do jedzenia – powiedział głównie po to, aby przerwać ciszę. Nie obejrzał się na Ariona. Wolał tego nie robić, aby Ognisty Smok nie zobaczył malujących się uczuć w jego oczach. Nie potrafił ich przed nim ukryć. Nie, kiedy w sercu czuł pustkę. „Na szczęście zapach utrzyma się tylko tydzień.” Te słowa wbiły mu cierń w serce. Nie był miękki, nigdy nie płakał, lecz teraz coś dusiło go od środka, a świat zasnuł się mgłą.
Oparł się rękoma o szafkę w salonie i spuścił głowę. Czekał lata na tego jedynego, wybranego, a gdy go znalazł – marzenia roztrzaskały się. Co z tego, że odnalazł partnera, kiedy ten go nie chciał. Był zdeterminowany go zdobyć, ale w tej właśnie chwili nie miał na to żadnej ochoty. Co z tego, że będzie się starał, kiedy jego radość zostanie zmieszana z błotem, gdy ponownie usłyszy, że „Na szczęście zapach utrzyma się tylko tydzień.”
– Niech cię szlag, Arionie Sulivanie. – Zrezygnował z prysznica i jedzenia. Ubrał się i po kilku minutach wyszedł ze swojego mieszkania. Potrzebował chwili dla siebie. Wyładowania się. A to mogła mu dać jedynie przemiana na ukochanej polance, a potem bieganie bez celu, może polowanie – jeśli pozwoli zabawić się swojemu Tygrysowi. Chociaż wątpił czy i to mu pomoże…

* * *>


Craig wrócił zmęczony, ale rozluźniony z mocnym postanowieniem, że cokolwiek się zdarzy to wszystko wytrzyma. Nawet porzucenie przez Ariona. Nie związał się z nim, więc nie oszaleje z powodu jego utraty. Tylko Arion zdecydowanie musi mu powiedzieć, że go nie chce. Na pewno nie będzie łaził za nim, błagał go, aby z nim był. Jeśli Arion wykluczy go ze swojego życia, pozwoli mu odejść, mimo że na samą myśl serce mu się krajało. Do niczego go nie zmusi, bo czułby się z tym źle.
Zamknął drzwi. Odwrócił się i nagle poczuł ból szczęki, a jego ciało zatoczyło do tyłu.
– Ty pierdolony, sukinsynie! – wrzasnął zmienny Smok usiłując uderzyć go jeszcze raz. – Dlaczego to zrobiłeś?! – Jego szykująca się do ciosu pięść została zatrzymana, przez Craiga, który chwycił ją w swoją, większą i silniejszą rękę.
– Co zrobiłem? Dlaczego mnie bijesz?
– Jeszcze się pytasz? Zatwierdziłeś mnie! – Wyrwał mu się i gwałtowanie zdjął koszulkę. Odwrócił się ukazując ślad na łopatce po wbitych kłach i nieregularny znak po tym, jak w jego skórę wpuszczono esencję partnerstwa. Dla zmiennych Tygrysów nie miało znaczenia gdzie ugryzą i tak więź na to odpowie.
– Nie pamiętam tego – powiedział cicho Craig wyciągając rękę, ale Arion nie pozwolił mu się dotknąć. Mężczyzna szybko się ubrał i patrzył na niego piorunującym wzrokiem. – Naprawdę nie przypominam sobie chwili, kiedy cię ugryzłem. Byłem pewny, że to się nie stało. Musiało się to zdarzyć wczoraj, kiedy byliśmy na wszystko ślepi i kierowały nami pragnienia.
– Tak, pieprzyliśmy się jak króliki i wykorzystałeś to! – Wycelował w niego palec.
Craig zawarczał, a jego oczy zmieniły się na kocie. Jego partner oskarżał go o coś, co zrobił bezwiednie. Nie panował nad sobą, kiedy się kochali. Nie jego wina, że to zrobił. Jak przez mgłę pamiętał, że wczoraj nastąpił jeden z kulminacyjnych momentów i… być może w tamtej chwili to się stało.
– Wiesz, że nie chciałem...
– Pierdolisz, Craig! – Rozjuszony Arion zaczął chodzić w kółko sapiąc głośno. Z jego nosa poleciał kłębek dymu. – Niech to szlag! Muszę nad sobą zapanować, bo inaczej zmienię się tu w Smoka i spalę ci mieszkanie.
– Nasza więź jest niedokończona – poinformował lekarz.
– Gówno mnie to obchodzi. Nie dokończymy jej – odparł zimno.
– Będziesz cierpiał. Twój Smok, będzie dążył do oznaczenia mnie. Sprawi ci ból.
– Mój Smok mnie słucha. To ty nie potrafisz zapanować nad swoją bestią. – Odetchnął jeszcze kilka razy, a potem spojrzał na Craiga przechylając głowę w bok. – Nie chcę partnera. Nie Tygrysa.
– Chyba więź dusz zdecydowała inaczej, mój drogi.
– Nie mów tak – warknął i znów z jego nozdrzy buchnęła para. – Nie obchodzi mnie to. Chcę rano wyjechać. Najlepiej teraz.
– Teraz jest to niemożliwe. Poza tym jadę z wami. Nie pozwolę, żebyś cierpiał, bo będę daleko, a więź niedokończona będzie szaleć. Chcesz czy nie, jestem twoim partnerem i jeżeli ty nie potrafisz myśleć racjonalnie i pragniesz podzielić los siostry, to ja muszę zdecydować za nas obu – powiedział stanowczo lekarz. Nie pozwoli swojemu partnerowi na zniszczenie tego, co może być w przyszłości. Po tym, jak go nieopatrznie oznaczył już nie może pozwolić mu odejść. Nie przystanie na jego zachciankę.
– Nic nie rozumiesz.
– To mi powiedz. Nic nie mówisz i sądzisz, że ja się wszystkiego domyślę?
– Otwórz mój mózg i sprawdź – sapnął, kiedy został przyparty do ściany przez silne ciało.
– Jest pan cholernie wkurwiający, panie Sulivan – rzekł Raiford i pocałował go mocno, tak, że odebrało im obu dech. – Zatroszczę się o nas obu i sprawię, że na moim ciele pojawi się znak Ognistego Smoka. – Zdążył już sprawdzić w jaki sposób oznaczają Ogniste Smoki. Wystarczyło, żeby Arion dmuchnął gorącym powietrzem – właśnie tym, które leci z nosa – w miejsce, w którym ma pojawić się znak. Pewnie w takiej chwili poczuje jakby ktoś przyłożył mu rozżarzony pręt do skóry, ale chętnie się na to zgodzi.
– Marzenie ściętej głowy – powiedział Arion, aczkolwiek mimo wszystko kapitulując. Nie było mu to w smak, lecz nie mógł nic zrobić. Jego, pieprzony partner miał rację. Podzieli los siostry nawet, jeśli nie dopełnili parowania do końca. I zanim dotrą do niej, już będzie czuł efekty. Musi być w pełni zdrowy, żeby stawić czoła rodzicom zanim zabiją Craiga, jak dowiedzą się kim jest.
– Zadzwonię do Christiana i o świcie wyruszamy – postanowił Craig. – Polecimy samolotem.
Arion tylko syknął, a z nosa znów buchnęła para. Wszystko przez to, że jego Smok był gotowy do oznaczenia swojego partnera. Musi uważać, bo czym bardziej się denerwuje, tym mniej się kontroluje, a przecież, kiedy znajdzie się wśród ludzi, nie może zionąć ogniem.
– Dlaczego za mnie decydujesz? – Podążył za zmiennym, który tak łatwo podejmował za niego decyzje. Wpadł za nim do sypialni. W nozdrza uderzył go niewywietrzany jeszcze zapach seksu. Od razu się wycofał nie mając ochoty na powtórkę gorączki, co mogło się zdarzyć, zwłaszcza, kiedy więź nie była kompletna. – Wywietrz pokój.
– Wietrzy się – mówiąc to Craig otworzył drugie okno. Będzie musiał zmienić pościel, a tą wyprać. Odnalazł swój telefon i zadzwonił do Christiana w międzyczasie szukając w szafie poszwy na kołdrę. – Christian… Tak, skończyło się. Możemy rano wyruszyć… Tak, załatwię bilety… Ty to zrobisz? W porządku. Do zobaczenia. – Rozłączył się, potem zmienił pościel. Zebrał rzeczy do prania i zanosząc je do łazienki zajrzał do salonu, w którym siedział Arion wyglądający na zmartwionego. – Spakuj się, bo rano nie będzie na to czasu – zakomunikował zanim zniknął w łazience.