Blask księżyca 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 01 2011 11:36:32
Opaska, którą miałem na sobie poddała się gwałtownemu szarpnięciu jego ręki i została odrzucona gdzieś za łóżko. Niecierpliwe dłonie zaczęły błądzić w okolicach moich pośladków, gładząc powierzchnię skóry, jakby badając jej strukturę. Chwilę później poczułem jak palce Noma wnikają we mnie powodując uderzenie piekącego bólu
- Puść mnie! - krzyknąłem i rozpaczliwie spróbowałem wyrwać się spod przygniatającego mnie ciała. Mężczyzna przez chwilę mocował się ze mną przyciskając mój kark mocno do posłania, kiedy jednak mój opór nie zelżał uaktywnił obrożę. Eksplozja bólu wydarła z mojego gardła kolejny głośny krzyk. Przed oczami zawirowały mi kolorowe plamy, płuca rozpaczliwie próbowały zaczerpnąć powietrza, kiedy zacząłem tracić przytomność Nom zablokował impuls. Przewrócił mnie na plecy i oparł się na łokciu obserwując jak z trudem łapię oddech.
- Nie lubię ich używać, więc mnie do tego nie zmuszaj - stwierdził cicho
- . - niepewnie skinąłem głową, cokolwiek miał zamiar ze mną zrobić, nie mogło to być nic gorszego od działania obroży.
- Naprawdę nigdy wcześniej tego nie robiłeś?
- N.. nie - wykrztusiłem przez wciąż ściśnięte gardło
Nom westchnął cicho i uśmiechnął się lekko
- Tym gorzej dla ciebie, tym lepiej dla mnie. Tylko teraz spokojnie.
Przesunął się trochę i podniósł moje kolano opierając je o swoje biodro. Sięgnął ręką w dół i ponownie poczułem go w sobie
- Mięśnie luźno. - poinstruował krótko
Zrobiłem to, o co prosił i faktycznie, początkowy ból ustąpił, pozostawiając jedynie nieprzyjemne, nieokreślone uczucie. Poruszał dłonią przez chwilę w jednostajnym, posuwistym tempie, po czym wycofał palce z mojego wnętrza. Ponownie zmusił mnie do ułożenia się twarzą w dół i znów poczułem na sobie jego ciężar. Między moje pośladki wsunęło się coś, co było o wiele grubsze i twardsze niż jego palce. Zagryzłem wargi do krwi i wcisnąłem twarz w jedwabne poduszki, kiedy przeszyła mnie fala bólu
- Nie tak. Tak cię będzie bolało - usłyszałem głos mężczyzny tuż przy uchu - Rozluźnij się.
Po raz kolejny rozluźniłem napięte do granic wytrzymałości mięśnie i czynności wykonywane przez Noma stały się nie tyle bolesne, ile nieprzyjemne. On też starał się nie sprawiać mi bólu poruszając się rytmicznie i niezbyt gwałtownie. Dopiero kiedy jego oddech przyspieszył, a jego biodra zamiast płynnego jednostajnego ruchu, zaczęły wykonywać ostre, urywane pchnięcia znów musiałem zagryzać zęby. Tym razem nie miałem odwagi protestować. W końcu z gardła Noma wydarł się stłumiony jęk. Poczułem jak wypełnia mnie coś gorącego, po czym mężczyzna zmęczony opadł na moje plecy. Krzyknąłem cicho, kiedy wycofał się szybko i położył obok mnie. Leżał patrząc na swoje odbicie w lustrach pokrywających sufit. Kiedy jego oddech wrócił do normy podniósł się z łóżka, podszedł do jednej z ścian i naparł na nią lekko sprawiając, że ustąpiła bezszelestnie, ukazując niewielkie pomieszczenie łaźni. Nie miałem ani siły ani ochoty ruszyć się z miejsca choćby troszeczkę. Wsłuchiwałem się w odgłos wody, chlupoczącej w drewnianej balii, kiedy Nom spłukiwał z siebie ślady rozkoszy. Wrócił do pokoju i rzucił krótko
- Idź się umyć.
Wstałem i krzywiąc się z bólu przy każdym kroku poszedłem do łaźni. Podrażnione miejsce przy kontakcie z gorącą wodą zapiekło przeraźliwie, wyduszając mi łzy z oczu. Umyłem się ostrożnie i wróciłem do sypialni. Gdy wszedłem, leżał na łóżku przykryty do pasa prześcieradłem. Znacząco poklepał miejsce obok siebie, więc również wsunąłem się pod przykrycie.
- Chyba nie było tak źle, jak na pierwszy raz ?
- Nie. Nie było. - odpowiedziałem wbrew sobie
- No widzisz. Jeszcze parę razy i samemu ci się spodoba.
- Nie sądzę.
- Tylko tak mówisz. Tak ci się wydaje, bo robisz to za pieniądze. Zupełnie inaczej odbierałbyś to gdybyśmy byli przyjaciółmi.
- Miałem przyjaciół i żaden z nich nigdy nie próbował się ze mną przespać. - rzuciłem z pogardą
- Bo jesteś jeszcze bardzo młody. - uśmiechnął się jakby nie zauważając mojego tonu - Niejeden widziałby w tobie jeszcze dziecko, ale ty powoli stajesz się mężczyzną. Niedługo sam zaczniesz rozglądać się za odpowiednim partnerem do łóżka. Tak już niestety bywa. Po prostu w pewnym momencie zaczyna nas ciągnąć do seksu i to jest silniejsze od nas.
- Dlaczego?
- Co dlaczego?
- Powiedziałeś "niestety". To aż takie straszne ?
- Nie.
- Dziwny jesteś.
Nom roześmiał się. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Potem odwrócił się na bok, przodem do mnie i zasnął. Po kilku minutach uczyniłem to samo. Nomowi jeszcze raz zachciało się seksu tej nocy, jednak tym razem zrobił to tak delikatnie, że obudziłem się dopiero, gdy już kończył. Odwróciłem się twarzą do niego, gdy zdyszany opadł na poduszki. Jego długie kruczo czarne włosy były wilgotne od potu i przyklejały się do twarzy. Dopiero teraz zwróciłem uwagę na jego wygląd. Pierwszym, co przykuwało uwagę były oczy. Oczy zimne, błękitne jak u wszystkich Nomów. Były ogromne - zajmowały prawie pół twarzy. Podkreślone linią smolisto czarnych długich rzęs i delikatnymi łukami brwi. Nieco zadarty nos nadawał Nomowi wygląd ironicznej zadziorności, który potwierdzały otwarte w lekkim uśmiechu usta, ukazujące śnieżnobiałe zęby.
- Taki przystojny facet jak ty nie powinien mieć problemów ze znalezieniem kompanii do snu - zagadnąłem - Dlaczego wydajesz pieniądze na coś, co możesz mieć za darmo?
- Pytasz dlaczego chodzę do burdelu? Bo widzisz, nie jestem typem człowieka, który zawiera znajomości na jedną noc. Niektórym to odpowiada, ale nie mi. Nie mam w zwyczaju mieć kurwy za darmo, a stać mnie na to, żeby zapłacić komuś, kto zajmuje się tym... powiedzmy zawodowo.
- Kurwa...?
- Przepraszam nie chciałem cię urazić.
- Urazić ? Mnie ? Przecież jestem Keitą. Nie mam prawa się na ciebie obrażać. A wracając do kurwy to. . . w sumie masz rację. Lubię ludzi, którzy nazywają rzeczy po imieniu.
- Podobasz mi się wiesz?
- Już to mówiłeś - poczułem, że na policzki wystąpił mi rumieniec - Pamiętasz? Zanim. . .
- Pamiętam. Ale nie o takie coś mi chodziło. Podoba mi się twoja elokwencja. Sprawiasz wrażenie osoby oczytanej chociaż, jestem się w stanie założyć, że w życiu nie miałeś książki w ręce. Mam rację ?
- Tak. Ale potrafię czytać i pisać. - usprawiedliwiłem się szybko
- Nie wątpię. Jesteś bystry. Nawet bardzo.
- Zawsze tak rozmawiasz z hmm. . . kurwami ?
- Nie. Ty jesteś pierwszy.
- Dlaczego?
- Już ci mówiłem. Jesteś elokwentny
- Jaki? -uniosłem lekko brwi
- No. Tu się przejechałeś - uśmiechnął się - Nie znasz tego słowa?
- Nie.
- Powiedzmy, że swobodnie wypowiadasz się na większość tematów.
- To chyba normalne?
- Zdziwiłbyś się, ale nie. Niejednego Noma a nawet Aszytę przegadałbyś milion razy.
- Żartujesz sobie ze mnie.
- Wcale nie. - Przysunął się do mnie i pocałował mnie w usta. Potem położył się na wznak i zamknął oczy. Rozmowa dobiegła końca. Patrzyłem chwilę na niego, po czym oparłem głowę na jego ramieniu i zasnąłem. Obudził mnie odgłos gongu. Noma nie było już w łóżku, ale słyszałem, że kręci się po pokoju. Nie pokazałem po sobie, że już nie śpię. Spod pół przymkniętych powiek obserwowałem jak zakłada krótką, sięgającą bioder tunikę na nią grubszą, płócienną, ciemno zieloną koszulę. Zapiął pas ze specjalną obręczą do przyczepienia pochwy miecza. Widocznie do domu publicznego nie wolno było przynosić broni. Schylił się po płaszcz, który spiął okrągłą, czarną broszą. Podszedł do łóżka, więc zacisnąłem powieki. Pochylił się i pocałował mnie w usta.
- To dla ciebie Neel. - położył coś na poduszce obok - Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - odwrócił się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Podniosłem głowę i spojrzałem na pieniądze. Było 500 secrów w dwóch srebrnych monetach. Według słów Zelcha wyjaśniającego mi zasady wszystko, co klient zostawił należało do mnie. Niezły zarobek - pomyślałem uśmiechając się gorzko. - Całkiem niezły jak na jedną noc.