Tango 12
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 09 2011 22:41:41
Koniec


***


Shinya otworzył oczy i został powitany promieniami słońca. Sapnął próbując wstać, ale zamrugał niewinnie gdy coś ciężkiego przygniotło go. Zamrugał kilka razy oczami. Westchnął z ulgą gdy zobaczył, że to coś to Die.

"Die... obudź się" był cały zdrętwiały. Jak długo ten wielki facet leżał na nim? Die nie ruszył się w ogóle. Shinya próbował zepchnąć go cała swoja siłą, lecz w końcu przestał ciężko oddychając.

"Die! Obudź się!" krzyknął blisko jego ucha, ale nie było reakcji. Myślałem, że tylko Kyo i Toshiya maja twardy sen! Nie wiedział, że ktoś jeszcze ma ten sam problem.


*


"Mmm..." Toshiya jęknął otwierając oczy. Ziewną cicho widząc jasne niebo przez cienką zasłonkę. Potem zarzucił ręce na szyję Kaoru, który spał spokojnie. Toshiya uśmiechnął się patrząc na tą słodką twarz. Westchnął (oszołomiony) w końcu ten świetnie wyglądający facet należał do niego.

Zmarnowali tyle czasu.. Toshiya flirtował z Kaoru podczas gdy gitarzysta próbował nauczyć go wartości miłości. Toshiya uśmiechnął się szczęśliwie. Cóż, to była przeszłość... teraz jestem z nim! Świat jest taki piękny... nic dziwnego, że nie mógł spać dobrze ostatniej nocy. Był tak zdenerwowany i kilka razy w nocy ostrożnie otwierał oczy upewniając się, że Kaoru jest naprawdę obok niego. Mógłby spędzić cały dzień patrząc się na Kaoru, ale zdecydował, że będzie mądrze spojrzeć na zegarek.

Otworzył szeroko oczy szybko siadając.

09:45

"Kaoru! Obudź się!" Toshiya krzyknął potrząsając ciałem starszego chłopaka. Kaoru wymamrotał coś, a potem wrócił do spania. Toshiya zirytowany zakrył twarz. Wstał z łóżka ciągnąc nogi Kaoru. Kaoru jęknął w sposób, w jaki, jak myślał Toshiya, ten staruszek nigdy nie był by w stanie. Basista westchnął.

"Kaoru! Pamiętasz o dzisiejszym spotkaniu z Yoshikim? Jest o trzynastej! krzyczał.

Kaoru otworzył oczy. "Och... nie idę..." powiedział spokojnie po czym znowu zamknął oczy. Ale szybko je otworzył gdy Toshiya krzyknął przy jego uchu wyciągając go z łóżka.

"Co masz na myśli? Jesteś jedynym, który to zasugerował!!!" Toshiya pobiegł do łazienki wyszczotkować zęby. Nie było czasu na prysznic. Wrzasnął: Kyo! Rzucił się do sypialni szukając wokalisty. Trzasnął otwartymi drzwiami tylko po to, żeby zobaczyć puste łóżko. Zamrugał niewinnie oczami. Może Kyo poszedł do studio! To było zbyt piękne żeby było prawdziwe! Toshiya nawet sprawdził łazienkę. Wrócił do salonu i znalazł Kaoru śpiącego na kanapie.

Toshiya uśmiechnął się. Słodko... ale udało mu się wrócić do rzeczywistości i wyciągnąć Kaoru z apartamentu.


*


"Witaj, piękny..." Die wyszeptał Shinyi do ucha. Perkusista spojrzał na niego. "Die... złaź!!! krzyknął nagle. Die zaśmiał się złowrogo i przekręcił się na drugą stronę. Shinya skrzywił się gdy poruszył ciałem.

"Jesteś taki wredny! Czuję się obolały!" Shinya wydął wargi. Die nachylił się bliżej niego dotykając jego nóg.

"Naprawdę? Znaczy, że tu też?" Shinya zaczerwienił się gdy palce Die omiotły wewnętrzna stronę jego uda. Perkusista wziął poduszkę i uderzył Die. " zboczeniec!" krzyknął.

"Hej... przestań!" udało się powiedzieć Die poprzez śmiech. Nagle przestał spojrzawszy na zegarek. Shinya przestał także widząc wyraz twarzy Die. Gitarzysta wskazał na zegarek. "Nie mamy dzisiaj spotkania?" zapytał powoli. Shinya skinął głową "Tak... o trzynastej" odparł i spojrzał na zegarek.


10:07

Shinya spojrzał na Die, a gitarzysta spojrzał na niego


*


Kaoru wbiegł do pokoju spotkań tylko po to żeby znaleźć Kyo uśmiechającego się do niego. Toshiya zmarszczył brwi patrząc podejrzliwie na wokalistę. Podszedł w kierunku mniejszego chłopaka." Gdzie jest Yoshiki?"

"Spotkanie zostało odwołane" powiedział powoli Kyo. Bawił się swoją agrafką.

Toshiya uniósł brew. Kaoru westchnął z ulgą. Kyo spał.

Nagle Kaoru uderzył się w głowę. "Ach! Shinya! Wszystko z nim w porządku?" gitarzysta rozejrzał się wkoło, ale nie mógł znaleźć perkusisty. Kaoru potrząsnął Kyo. "Hej! Shinya... gdzie on jest?" Kyo wymamrotał coś a potem wrócił do spania. Toshiya wydął wargi "Dlaczego go szukasz?"

"Boję się, że Die coś mu zrobił...". Kaoru spojrzał na zegarek.

Toshiya przygryzł wargę. On też był już przestraszony. Die był Die, a Shinya był Shinya. Toshiya widział jak Die planuje coś przeciwko Shinyi ostatniej nocy. To było do Shinyi niepodobne, spóźniać się. Może Die zrobił coś...

"Och... a co, jeśli Die go zabił?" szepnął cienkim głosem. Kaoru spocił się.


*


"Nie! Stój!"

"Co? Jesteśmy spóźnieni!" Die próbował ukryć uśmiech.

"Branie prysznica razem oznacza branie prysznica razem... ponieważ jesteśmy spóźnieni! Ale to nie znaczy, że możesz to zrobić! Shinya zaczerwienił się.

"Ach... chcę się pobawić..."

"Zboczeniec!" Shinya krzyknął znowu gdy zaczął ocierać się o jego pierś.

"Naprawdę?"

Shinya jęknął.


*


"Martwię się. Może..." Toshiya trzymał ramię Kaoru. Kaoru westchnął patrząc się na swój telefon. Dzwonił do Shinyi, ale nikt nie odbierał. Nagle drzwi otworzyły się i wpadł Shinya z kolorowymi policzkami. Die szedł za perkusistą. Kaoru wstał szybko i złapał Die za koszulę. Ze wszystkich sił rzucił Die na kanapę. Kyo podskoczył gdy Die krzyknął. Toshiya zamrugał oczami widząc tą nagłą akcję.

"Boli! Co, do cholery, Kaoru!" Die podniósł się. Kaoru odwrócił się do Shinyi. "Wszystko w porządku?" obejrzał Shinyę od głowy do stóp. Nie był nigdzie ranny. Shinya spojrzał na niego zszokowany. Nieoczekiwanie Shinya odepchnął ramię Kaoru. Potem rzucił się w stronę Die.

"Die... wszystko w porządku?" zapytał słabo.

Die wydął wargi i spojrzał się na Kaoru. Czerwonowłosy uśmiechał się chytrze w kierunku drugiego gitarzysty.

"Auć! Boli tutaj!" krzyknął Die trzymając się za ramię. Toshiya przewrócił oczami widząc fałszywą akcję Die. Kyo zamrugał oczami kilka razy zanim uśmiechnął się złośliwie. Kaoru sapał.

"Shinya, dlaczego jesteś taki miły dla niego? On cię krzywdzi!" przysunął się bliżej do Die. "Chodź tutaj Die! Dlaczego mnie okłamałeś?" trzymał rękę gotową do uderzenia gdy nagle Shinya stanął przed nim oboma ramionami broniąc czerwonowłosego.

Shinya sapnął i zarumienił się. Kaoru zmarszczył brwi.

"Nie bij go... albo nigdy ci nie wybaczę, Kaoru..." wyszeptał Shinya. Kaoru spojrzał na niego zszokowany. Potem spojrzał głęboko na Die. "Coś ty mu zrobił?"

Shinya zarumienił się jeszcze bardziej gdy Die po prostu odpowiedział: "Pokazałem mu co zrobiłem tamtej nocy"

Toshiya uśmiechnął się z ulgą. "Och... naprawdę?" szybko pociągnął Shinyę. "Powiedz mi co się stało" zachichotał cicho. Kaoru znowu oblał się potem. Nagle Kyo stanął przed Shinyą.

"Ja wiem co się stało!". Następnie Kyo odchrząknął i naśladował głęboki głos brzmiący jak Die.

"Och... Shin-chan..."

Die rozszerzył oczy.

"Proszę, nie przestawaj..." Kyo kontynuował marudnym głosem przed zmianą z powrotem w głęboki głos.

"Powiedz moje imię... wtedy będę kontynuował"

Shinya spojrzał na Kyo podczas gdy Die zakrył swoją zarumienioną twarz.

"Och... Die... Die"

"Przestań!!!" Shinya krzyknął w gniewie i zakłopotaniu. Kyo spojrzał na Toshiyę z dziwnym uśmiechem na twarzy "Mogę powiedzieć więcej! Chcesz?" Toshiya pokiwał gwałtownie głową podczas gdy Shinya odepchnął Kyo.

"Co... skąd... skąd to wiesz?" Shinya jąknął.

Kyo uśmiechnął się.

"Byłem za drzwiami obok kiedy to się stało."