Gangsta 1
Dodane przez Aquarius dnia Czerwca 30 2011 19:10:13
Rozdział I



- Już jestem

Odpowiedziała mu cisza, jak zwykle zresztą. Ściągnął buty, ustawiając jej równiutko koło drzwi. Wszedł do pustego mieszkania zapalając światło. Było to bardzo małe mieszkanie i niezwykle puste. W dużym pokoju nie było fotografii rozwieszonych na ścianach ani półek wyładowanych książkami. Z sufitu zwieszała się jedna lampa, oświetlając łóżko i mały stołek, na którym stał telewizor. Do wystroju można zaliczyć starą, podziurawioną kanapę i wyświechtany dywan. Mężczyzna omiótł mieszkanie wzrokiem zatrzymując wzrok na zegarku. Jęknął głośno. Nie sądził, że pierwszy dzień służby skończy się tak późno. Wszystkie formalności, poznanie budynku i wszystkich ludzi. Każdy coś od niego chciał, w czymś mu pomóc lub wytłumaczyć. To był męczący i długi dzień...

Poczłapał do lodówki. Ze zdziwieniem zauważył, że jest kompletnie pusta. Może dlatego, że nigdy tu nie zaglądał, kiedy był głodny? Eee, tam. Jeszcze jakieś tam jedzonko zostało. Nachylił się ze stęknięciem i wyciągnął dwie butelki piwa. Skierował się na łóżko, zabierając po drodze pilot i wyłączając światło. Położył się na skrzypiącym materacu, włączając telewizor. Chyba chodziło mu po prostu o dźwięk. Jakikolwiek głos, który zmąciłby cholerną ciszę. Zamknął oczy wsłuchując się z piękny głos prezenterki nocnych wiadomości. Jej słowa gdzieś płynęły, omijając go. Słodko kołysały do snu.

- Dziś policja wypuściła Paula Wooda - mimowolnie otworzył oczy i zerknął na ekran przystawiając butelkę do ust - Zatrzymany został dziś po południu w sprawie szantażu jednego z polityków. Podejrzany jest o zlecenie szeregu morderstw, handel narkotykami i prostytucję.

Cris zachłysnął się, widząc mężczyznę koło trzydziestki wychodzącego z komisariatu. Przecież tego samego dziś przesłuchiwali! Obserwował ich, zaciekawiony pracą prawdziwego policjanta. Pamiętał, że był pod wrażeniem spokoju świadka. Przypominał sobie też, że przesłuchujący go byli niezwykle agresywni i pewni siebie. Wtedy pomyślał, że nie mógłby zachowywać się tak samo. Wszystko przez szare oczy mężczyzny. Ciarki przeszły mu po plecach gdy w nie spojrzał. On lubił rządzić innymi. Była w nich moc i chęć dominacji. Teraz gdy znów patrzył na tę twarz, nawiedziła go fala złości. Usiadł szybko, odkładając na bok piwo i zwiększając głośność

- Nie ma niezbitych dowodów, że Wood jest zamieszany w jakąkolwiek zbrodnię. Policja wystawia się na pośmiewisko. Wood jest znanym biznesmenem i szanowanym obywatelem. Po raz kolejny widzimy, jak policja zamiast chronić obywateli, nęka ich. Ostatnio słyszy się...

Niewinny? To jakiś żart. Widział dowody przedstawione na przesłuchaniu. To nie były poszlaki. Niestety wszystkie materiały podważył adwokat, bardzo drogi adwokat.
Wściekły Cris cisnął pilotem o ziemię z głośnym trzaskiem. Jak policja mogła być bezradna! Ta szumowina chodzi po ulicach i nic nie można zrobić?! Jego wściekły wzrok znów zatrzymał się na odbiorniku. Patrzył na nagranie, w którym szef policji udzielał właśnie wywiadu dziennikarzom. To oni mają być obrońcami porządku?! To jakiś cyrk!
Sam się do tego zabierze. Będzie śledził Wooda, zbierze dowody. Musi tylko go namierzyć, potem to tylko kwestia czasu. Spojrzał przez okno, za którym malowała się ciemność. Ale jutro. Położył się, szybko zasypiając.






Rozdział II




Cris wpadł do komisariatu bladym świtem. Nie zdążył rano się ogolić, a z dodatkiem niedopiętej koszuli i buntowniczym wzrokiem, wyglądał co najmniej groźnie. Ale nikt się nim nie przejmował. W biurach siedzieli tylko posterunkowi kończący nocne zmiany lub zasypiający przed komputerami starsi wyjadacze. Mężczyzna przeszedł przez główny korytarz i skierował się do biura swojego partnera. Szedł szybko, stukając obcasami o marmurową posadzkę. Gdzieś w oddali z okien słychać było odgłosy budzącego się życia ulicy. Przyśpieszył kroku widząc znajome, czerwone drzwi. Utkwił w nich wzrok zwalniając kroku. Mocno nacisnął klamkę i pchnął silnie drzwi.

W pomieszczeniu było duszno i ciemno. Wszędzie unosił się zapach papierosów i chińskiego żarcia. Cris odsłonił żaluzje i otworzył na oścież okna. Przynajmniej te, które nie wyglądały, jakby zaraz miały się rozpaść. Schodząc z parapetu spojrzał na kanapę. Leżała na niej wielka postać, przykryta malutkim kocykiem, który był w stanie zakryć jedynie ramiona. Chłopak wziął z biurka jeden z ołówków i ukłuł wielkie cielsko.

- Co do...

Po kilku stęknięciach pojawiła się zaspana twarz a po chwili cała postać. Mężczyzna wstał, drapiąc się po głowie, jeszcze bardziej czochrając resztki włosów. Długo nic nie mówił, patrząc się tępo na swojego gościa. Nagle potężnie ziewnął i odwrócił się do niego tyłem, i zaczął przeszukiwać swój płaszcz..

- Czego chcesz młody?

- Daj mi namiary na Wooda

Oczka znów skierowały się na niego, tym razem przytomniejsze. Migotało w nich też coś na wzór tłumionego smutku.

- Czego od niego chcesz?

- Będę go śledził. Znajdę coś! - odpowiedział szybko, pełnym entuzjazmu głosie.

- Naprawdę sądzisz, że nikt nie siedzi mu na ogonie?

Chłopak zamilkł zbity z tropu, patrząc jak starszy policjant wyciąga z kieszeni płaszcza pudełko papierosów. Potrząsnął nim i westchnął ciężko, widząc, że jest puste. Powoli przeszedł koło chłopaka, stając przy biurku. Otworzył pierwszą szufladę.

- No, czego jeszcze chcesz?

- Podaj mi adres, gdzie mogę go znaleźć.

- Odpuść sobie młody. Zajmują się tym lepsi i starsi od ciebie. Sądzisz, że ktoś posłałby cię do takiego zadania w drugi dzień służby? Tacy jak ty nadają się tylko do roboty papierkowej - tu wskazał drugie biurko na, którym pojawił się już mały stosik.

Zajrzał do drugiej i zaczął głośno w niej grzebać.

- Skoro będą tam inni, to co mi grozi? Jeśli w ciągu tygodnia nic nie znajdę, to odpuszczę.

Mężczyzna popatrzył na młodego posterunkowego i uśmiechnął się pod nosem. Ach, ci młodzi. Tylko o zwojowaniu świata myślą. Sądzą, że świat jest czarno-biały. Nagle posępniał. Niedługo czeka go bolesne zderzenie z rzeczywistością.
Cris sięgnął do kieszeni spodni, wyciągając nowiusieńkie pudełko papierosów. Uśmiechnął się złośliwie.

- To jak?

Mężczyzna długo mierzył go jeszcze smutnym wzrokiem, po czym wziął pudełko.

- "Ósemka". To jeden z wielu lokali Wooda, jednak ten jest jego ulubiony. Często zostaje też na noc żeby się zabawić. - powiedział podając mu czerwoną kartę z narysowaną cyfrą. - Pokoje są tylko dla członków klubu. Za trzy dni mamy akcje, więc masz mi oddać to cacko, rozumiesz?
Chłopak kiwną szybko głową, ale zanim wyszedł stał jeszcze moment, nie spuszczając swoich zielonych oczu z twarzy mężczyzny. Jakby upewniając się, czy to wszystko było prawdą.

Klub znajdował się w samym centrum miasta. Na początku Cris chciał schować się na jednym z dachów lub przesiedzieć w samochodzie i obserwować wchodzących ludzi, lecz potem ten pomysł wydał mu się głupi. Nie miał odpowiedniego sprzętu a cała okolica "Ósemki" była wyposażona w najnowsze kamery. Było to trochę podejrzane, ale potem zauważył, że rzadko bywa w takich miejscach, więc pewnie to normalne.
Do tego karta członka klubu. Musiał ją wykorzystać.

To była najbardziej ekskluzywne miejsce w jakim był. Lekko przyciemnione światła, własne stoliki, oddzielone kotarami a do każdego własny kelner. W powietrzu unosiła się woń drogich perfum, zmieszana z alkoholem i dymem papierosowym, ale nie było duszno. Na środku znajdował się też mały parkiet. Wszystko sprawiało niesamowite wrażenie.

Ochroniarz nie ukrywał niezadowolenia, gdy zobaczył kartę. Długo patrzył na chłopaka podejrzliwym wzrokiem, raz co raz sprawdzając autentyczność karty.

Kiedy w końcu się dostał do środka usiadł przy barze zamawiając wódkę i wpatrując się w drzwi lokalu.

Minęło kilka godzin. Bardzo długich godzin. Zaczął nawet czuć się już trochę głupio, odmawiając kolejnym, zabójczym babkom tańca i nie reagując na flirty. Nawet kelner zaczął mu się przypatrywać i czasem próbując zagadać. Chyba naprawdę wyglądał żałośnie.

Około drugiej podskoczył mu poziom adrenaliny na widok nowego gościa. Tak, to był on! Paul Wood! Odwrócił się przerażony i pochylił nisko nad szklaną. Co się z nim działo! Przecież sam tego chciał. Zacisnął mocno palce na szkle, starając powstrzymać drżenie dłoni. Wszytko wydawało mu się takie proste, miał go po prostu obserwować. Zgrywać detektywa, ze starych kryminałów. Popijać drinka, złapać zbrodniarza a na koniec zabawić się z jakąś laską. Ale on tak naprawdę nie spotkał prawdziwego przestępcę, nawet drobnego. A teraz, kilka metrów od niego, stał zimny gangster, morderca.

Zerknął przez ramię na wejście. Wood ruszył przez siebie z wysoko uniesiona głową. Gdy zatrzymał się, szepcąc coś do stojącego obok niego mężczyzny, Cris znów opuścił wzrok na blat. Jednym haustem wypił resztę drinka, czując miły płomień w gardle. Odkaszlnął. Czuł jak alkohol przywraca mu odwagę, a raczej odbiera resztki rozsądku. Odwrócił się patrząc prosto na swój cel.
Długo czekał.. Mężczyzna witał się z każdym ważniejszym gościem, zamieniając kilka słów.

Wreszcie zniknął za czarnymi drzwiami, odbierając od swojego ochroniarza szarą kopertę.
Chłopak westchnął z ulgą, zsuwając się niżej na krześle. Poczuł ogromną ciekawość, widząc jak dyskretnie została przekazana koperta. Ciekawe czy były tam jakieś nazwiska, kwoty albo daty. Zapłacił za drinki, nie patrząc nawet w kierunku barmana. Wziął kilka głębszych wdechów i szybko wstał, idąc w kierunku drzwi, za którymi zniknął Wood.

Trafił do części, gdzie znajdowały się pokoje. Mimo, że chciał dalej śledzić mężczyznę, to jeden z pracowników wprost zaciągnął go do kompletnie innej części budynku, pokazując jego pokój.


Wściekły odebrał klucze i zatrzasnął głośno za sobą drzwi. Gdy jednak ujrzał wnętrze pokoju, cała złość upuściła go. Bordowe ściany napełniały pokój tajemniczością i nutką erotyzmu. Z sufitu zwieszał się zdobiony żyrandol a okna przysłonięte były czarnymi zasłonami. Gdy chłopak je dotknął, poczuł niezwykła lekkość i gładkość materiału. Podobna również była pościel. Gdy Cris się o nią otarł, to od razu rzucił się na nie mrucząc z zadowolenia. W głowie mu szumiało przez alkohol i zmęczenie. Śledztwo przestało go obchodzić., uciekło daleko z jego umysłu. Teraz chciał jak najszybciej zasnąć w tym cudownym łóżko. Podniósł się, ściągając marynarkę i spodnie i aż podskoczył widząc postać patrząca wprost na niego. Dopiero po chwili spostrzegł, że to ogromne lustro wisiało na ścianie. Odetchnął głęboko. Popatrzył raz jeszcze i widząc swój okropny wygląd, pomyślał że, przydałby się szybki prysznic.

Łazienka, zresztą jak wszystko była cudowne. Miał nawet własne jacuzzi! Był jednak zbyt zmęczony, by się tym rozkoszować, więc szybko się umył. Przebrał w jedną w piżam, które były przygotowane na wieszakach.
Skierował się z uśmiechem w kierunku krainy snów, gdy ktoś zapukał. Zignorował to i położył się na łóżku. Po chwili dźwięk się powtórzył, ale bardziej stanowczo.

Zły i śpiący, co było mieszanką wybuchową, wstał i otworzył drzwi. Na zewnątrz stało trzech rosłych mężczyzn w czarnych garniturach. Chłopak stał mrużąc oczy przed światłem korytarza i zastanawiając się dlaczego go budzą. Nagle jeden z nich szybko go chwycił i zanim zdążył cokolwiek zrobić, poczuł na twarzy chusteczkę. Odruchowo wciągnął powietrze przesycone dziwnym zapachem. Gdy zrozumiał co się stało, było za późno.