Waiting for new life 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 14:17:58
Nad Central City wstawał kolejny dzień . Ulice metropolii były nadzwyczaj ciche, tylko nieopodal Sztabu Wojska niósł się leniwie dźwięk kroków dwóch postaci zmierzających zmęczonym krokiem w jego stronę ....
- My to mamy szczęście ... Jechaliśmy ponad 4 godziny dłużej, bo na tory musiało zwalić się drzewo . - klęła pod nosem nieco wyższa z dwóch postaci .
- Nie przesadzaj; nie było tak źle . Przynajmniej można było się trochę przespać . Gdybyśmy dotarli do sztabu wcześniej od razu znaleźliby nam jakieś zajęcie. Chyba nie musze ci przypominać, że jest koniec miesiąca i wszyscy lecą na złamanie karku, byleby zdążyć z papierami . - odpowiedziała delikatnym, kobiecym głosem niższa osoba.
- Może i masz rację, ale to nie zmienia faktu, że musieliśmy tłuc się pociągiem w takim tłoku . - skwitował Ed , rozmasowując sobie kark . - Wszystko mnie boli .
- Było nie brać sobie walizki zamiast poduszki . - zauważyła Eva z lekko rozbawioną miną .
- To wcale nie jest śmieszne . - zwrócił się do niej chłopak ze zrezygnowaną miną, na co ona wybuchnęła serdecznym śmiechem . - Ej ... - zaczął , ale również się uśmiechnął .
- Lepiej już chodźmy, bo musimy jeszcze napisać raport, a jak cię znam, to zajmie nam to sporo czasu . Nie chce mi się potem słuchać pospieszeń Mustanga . - rzuciła w stronę Eda, przyspieszając nieco kroku, gdy znaleźli się na dziedzińcu sztabu ...
***********************
- Ed, możesz iść do Mustanga z tym raportem ? Mam coś do załatwienia na mieście . - Eva dogoniła go w korytarzu i wręczyła mu plik papierów . Widząc jego wzrok dodała - Nie martw się, oprawiłam go tak, że nie powinien mieć żadnych wątów . - pomachała mu i zeszła po schodach na niższe piętro budynku, kierując się w stronę wyjścia .
- Mustang ! Mam dla ciebie raport ! - Ed wparadował do biura jak zwykle nie siląc się, aby zapukać do drzwi . Zastał przełożonego wpatrującego się w jakąś stertę papierów z filiżanką kawy w dłoni. - Nie udawaj, że pracujesz . Wszyscy wiedzą, że o tej godzinie albo pijesz czwartą kawę, albo zapisujesz coś w tym swoim słynnym terminarzu randkowym . - roześmiał się serdecznie Edward i położył przyjacielowi plik papierów na blacie biurka .
- Tak się składa, że niestety, ale randki dzisiaj nie mam . A co z kolei stało się tobie, że oddajesz mi raport PRZED TERMINEM ? Czyżbym tak dobrze przydzielił ci partnera do pracy ? - spytał z żartobliwym samo zachwytem w głosie .
- Można tak powiedzieć . - zaśmiał się Edward . - A właśnie, skoro jej nie ma to odpowiedz mi na pytanie - co ona właściwie zrobiła na egzaminie na licencję i jak w ogóle dopuszczono ją do zdawania w tak młodym wieku ? - Edward oparł się o biurko Roya i wpatrywał się w twarz mężczyzny, gdy ten sączył powoli swoja kawę .
- To było jeszcze zanim awansowali mnie na podgenerała, więc nie miałem jeszcze zbyt wiele do gadania na ten temat, ale próbowałem przekonać Radę, gdy dowiedziałem się co ona potrafi . Jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem, aby ktoś z taką łatwością potrafił manipulować własnym DNA za pomocą alchemii, więc chciałem zobaczyć ją w akcji . Na dodatek, jak już sam pewnie zauważyłeś, tak jak i ty potrafi dokonać transmutacji bez użycia kręgu, więc mogłaby być dla nas cennym nabytkiem; a skoro rzekomo straciła pamięć, to nie jest do końca świadoma tych okropności, jakie ciągnie za sobą ludzka transmutacja ... Chociaż ... skoro potrafi takie rzeczy, to już kiedyś musiała mieć z tym do czynienia, bo nie ma na to innego racjonalnego wytłumaczenia . Akurat tak się złożyło, że w mieście grasował dość brutalny morderca, który zakopywał ludzi żywcem na tutejszych cmentarzach . Jak na ironię wybrał ją sobie na następną ofiarę, ale tak go urządziła, że chyba nawet z własnej woli poszedłby za kraty, gdyby wiedział, że została w mieście . - na to stwierdzenie Mustanga Ed wybuchł salwą śmiechu . Właśnie czegoś takiego się po niej spodziewał .
- Biedny facet . - wydyszał Ed między salwami śmiechu i mało brakowało a zacząłby się turlać po podłodze .
- Fakt faktem, że niepozorna, ale bardzo skuteczna . - uśmiechnął się Roy i oparł brodę na splecionych dłoniach . - Zaoszczędziłeś mi sporo roboty , oddając ten raport tak wcześnie . Może wybierzemy się do jakiegoś baru trochę się rozerwać ? - spytał i utkwił wzrok w blondynie stojącym przed jego biurkiem .
- Hmmm... czemu nie - odparł po chwili zastanowienia .
- Aaaa... i byłbym zapomniał . Mam rozkaz wydania ci munduru i pouczenia cię do noszenia go, przynajmniej w obrębie jednostki . - dodał odrobinę znudzonym tonem i obserwując reakcję blondyna, który najzwyczajniej się skrzywił .
- To konieczne ? - spytał z nadzieją w głosie .
- Niestety tak . To samo się tyczy Evy; przekaż jej to . .... I nie martw się; myślę, że nie będzie dla ciebie o tyle za wielki co kiedyś . - uśmiechnął się lekko generał i pożegnał Eda .
*******************************
- Dokąd chcesz iść ? - spytał Roy, gdy razem z Edem szedł wzdłuż jednej z większych ulic miasta . Był już wieczór, więc mrok rozświetlały tylko latarnie ustawione rządkiem wzdłuż krawężnika .
- Wiesz, że nie znam się zbytnio na knajpach. Nie bywam w takich miejscach, więc nie mam pojęcia gdzie moglibyśmy pójść . - odpowiedział mu szczerze blondyn . Nie był zbytnio typem faceta, który wychodził z domu wczesnym wieczorem i wracał dopiero nad ranem . - ty wybierz jakieś miejsce. Ja się kompletnie nie orientuję . - powtórzył Ed i zdał się na wybór przyjaciela .
- Hmmm... no to może chodźmy do knajpki w pobliżu Głównej Ulicy . Nie jest droga a jest dość interesująca i nie ma w niej zbytnich tłumów .
- Zgoda . - chłopak podążył za wyższym mężczyzną, aż w końcu doszli do niewielkiego lokalu o nazwie "Marilyon" . Weszli do środka a oczom Eda ukazał się niewielki, dość ciekawie wyglądający barek i 3 rzędy niewielkich, drewnianych stolików, ustawionych wzdłuż kremowych ścian, na których gdzieniegdzie wisiały fotografie przedstawiające przeróżne rzeczy . Zarówno kwiaty, jak i zwierzęta czy widoki i panoramy . Całość mogłaby z pozoru wydawać się odrobinę kiczowata, ale budziła w gościu dość przychylne wrażenie i niosła perspektywę miłego spędzenia czasu ... Roy rozglądał się chwilę, po czym podszedł w stronę baru i usiadł na jednym z jego końców i wskazał Edowi miejsce obok siebie .
- Co zamawiasz ? - spytał blondyn, przeglądając propozycje, wypisane na tablicy na ścianie . - osobiście chciałbym wyjść stąd przytomny . - uśmiechnął się krzywo Ed i spojrzał na towarzysza .
- Hmmm... - zamyślił się chwilę Roy . - Barman ! Dwa razy "błękitną lagunę" proszę .
- Co to takiego ? - spytał zaciekawiony chłopak .
- Zobaczysz, ale myślę, że powinno ci przypaść do gustu . - odpowiedział z uśmiechem mężczyzna . - I nie jest zbyt wysokoprocentowe, więc nie powinno być za mocne .
- Cóż, skoro tak mówisz . - Elric rozejrzał się po knajpie . Było w niej kilkoro ludzi, ale nie dało się w tym momencie mówić o tłoku. Właściwie to nawet lepiej; knajpka sprawiała dość przytulne wrażenie . Podobało mu się to miejsce . - Roy jednak ma niezły gust.
- Hej, Edward . Obudź się . - Roy rozbawionym tonem sprowadził go na ziemię .
- A .. - Ed zauważył, że przed nim wylądowała szklanka z drinkiem . W oczy rzucał się jej dość silny, acz subtelny kolor . Nazwa była jak najbardziej trafna, gdyż płyn faktycznie był błękitny. Elirc spróbował napoju . Smak wyrażał mniej więcej to samo co jego barwa . W smaku był dość mocny, ale subtelny i z nutką słodyczy .
- Jak ci idzie współpraca z Evą ? - spytał Mustang, aby jakoś zagaić rozmowę .
- Powiedziałbym, że podobnie jak twoja z Rizą . - Roy spojrzał na blondyna, bo nie do końca wiedział o co mu do dokładnie chodzi .
- Miła dziewczyna i myśli dosłownie o wszystkim, na co ja nigdy nie mam czasu i jest naprawdę wspaniała, jeżeli chodzi o zrozumienie drugiego człowieka . - brunet obdarzył Eda dziwnym spojrzeniem. Chłopak nie do końca wiedział, co ono może wyrażać, ale kontynuował . - Chociaż jest młodsza to czasem czuję się, jakbym rozmawiał ze swoją matką. Jest dla mnie takim oparciem, jakby była moją rodziną . Kimś w rodzaju siostry, której nigdy nie miałem . - Na ostatnie zdanie Roy odwrócił się z powrotem do swojej szklanki i uśmiechnął się pod nosem .
- A więc to taki rodzaj relacji ... - zaczął bawić się w dłoniach szklanką i przyglądać się jak kostki lodu jeździły sobie po jej dnie . - Każdemu czasem jest potrzebny ktoś taki . - stwierdził spokojnym tonem starszy z mężczyzn .
- Czasem myślę, że chciałbym wreszcie się jakoś ustatkować, znaleźć sobie jakieś stałe miejsce, czy coś w tym stylu, ale jakoś nie potrafię tego zrobić . Nie mogę sobie wyobrazić siebie w innej sytuacji, niż przy pracy w wojsku . Bo co niby miałbym robić ? Zamieszkać w Rizenbul i do końca życia oglądać w kółko te same pola i ewentualnie wychowywać dzieci, czy żyć jakoś podobnie . To nie dla mnie . Sam już nie wiem, co chciałbym zrobić ze swoim życiem . Jeżeli tak spojrzeć na to wszystko, to jeszcze trochę i zostanę całkiem sam . Al wyjeżdża wybudować sobie dom i jak go znam to prawdopodobnie zamieszka z Winry ... A co ja mam za sobą zrobić ? - westchnął blondyn, gdy opróżnił szklankę . Roy momentalnie zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze zrobił zabierając Eda do baru . Wprawdzie był pełnoletni i nie mógł mu tego zabronić, ale nie wiedział nawet, jak chłopak reaguje na alkohol. - Tylko nie pomyśl sobie przypadkiem, że jestem pijany . - dodał, gdy napotkał wzrok Mustanga . - Sam nie wiem, czemu mówię to akurat tobie . - spojrzał w dół i zaczął przyglądać się pustemu naczyniu .
- Nie przejmuj się . Ja słucham . - odparł z lekkim uśmiechem . Edward sam nie wiedział czemu, ale zrobiło mu się odrobinę lżej po usłyszeniu tak prostej i krótkiej odpowiedzi . Poczuł się w jakiś sposób wdzięczny za jego słowa.
- Dzięki, Roy . - chłopak odwzajemnił uśmiech a jego towarzysza dosłownie wcięło . Pierwszy raz w życiu usłyszał, jak Elric zwraca się do niego po imieniu . Niby tak niewielka rzecz, ale zrobiła na mężczyźnie spore wrażenie .
- Słuchaj , zbliżają się święta .. - mężczyzna zastanowił się chwilę i kontynuował . - ... masz jakieś plany z kim je spędzisz ?
- Szczerze mówiąc to nie, a czemu pytasz . - blondyn spojrzał na rozmówcę .
- Glacier zaprosiła nas do siebie na święta . Znaczy się mnie i resztę ekipy; spytała, czy nie chciałbyś wybrać się z nami .
- Wiesz ... myślę, że chętnie skorzystam z tej propozycji . - uśmiechnął się chłopak, przymykając oczy a jego twarz rozjaśnił lekki uśmiech . - z nieba mi spadasz z tą propozycją. To na pewno sto razy lepsza perspektywa niż spędzić ten wieczór samotnie w koszarach, zwłaszcza, że prawdopodobnie nikogo poza mną by tam nie było... no i może Evy, bo ona nie ma żadnej rodziny . - Roy spojrzał na chłopaka zaskoczonym wzrokiem .
- Nie wiedziałem o tym . - odparł, bawiąc się słomką, która bezczynnie sterczała z pustej szklanki . - W takim razie może spytaj ją, czy nie chciałaby się dołączyć. Myślę, że Glacier nie będzie miała nic przeciwko .
- Hmmm... niezły pomysł . Myślę, że dogadałaby się z Elysią . - zamyślił się Elric .
- Ciekawe, czy w ogóle jeszcze cię rozpozna . Dla takiego małego dziecka nawet te kilka lat to szmat czasu . - zauważył słusznie brunet .
- No tak ... to w końcu ponad dwa lata .... - zamyślił się chwilę i w końcu wstał od baru .
- Gdzie idziesz ? - spytał zaskoczony Mustang .
- Zbierajmy się już lepiej . Robi się późno a jutro jeszcze mamy sporo roboty . - po krótkiej chwili otępienia mężczyzna stwierdził, że Ed ma rację i podążył w jego ślady .
- Faktycznie. - obaj pokierowali się w stronę wyjścia .
************************************
- W którą stronę idziesz ? - spytał Edward, gdy szli główna ulicą .
- O co ci chodzi ? - spytał Roy, gdyż nie do końca zrozumiał intencję chłopaka.
- Pytam się w którą stronę idziesz do domu, ciole - zaśmiał się cicho.
- Na końcu miasta; samochodem to jakieś 10-15 minut stąd, ale nie mam już siły po niego wracać do sztabu . Pójdę piechotą .
- Czyli mam rozumieć, że nie idziesz w stronę koszar ?
- A co, odprowadzić cię ? - spytał i zwrócił swój wzrok na twarz rozmówcy .
- Nie przesadzaj, sam trafię . - uśmiechnął się lekko .
- W takim razie tu się żegnamy, bo zaraz będzie skręt do koszar . - zauważył Roy, gdy zaczęli zbliżać się do skrzyżowania .
- No to do jutra .... Albo raczej do rana . - odparł Ed z typową dla siebie radosną miną i skręcił w stronę wielkiego budynku Sztabu Głównego .
- Tak ... do zobaczenia . - Mustang jeszcze chwilę odprowadzał blondyna wzrokiem, zanim oddalił się we własnym kierunku ...