Porzucony 3
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 04 2011 14:37:50
Ten rozdział dedykujemy Schensi.
Wybacz, że to tak długo trwało,
ale nie miałyśmy jakoś weny.
Wybacz nam!!!
Po przygotowaniu mu upragnionego śniadania dzień przeleciał na jak z bicz strzelił na oglądaniu telewizji. Jednak koło 23.55 stacje telewizyjne przestały nadawać sygnał. Zostały jeszcze programy porno, ale ja przecież nie jestem taki!!! Z braku zajęcia (przecież nie będę spać o tej porze, bo wyje na jakiegoś małoletniego bachora) zacząłem zmywać gary, co bardzo wkurzało mojego współlokatora. Twierdzi, że walenie metalu o metal o tej porze jest profanacją (gdzie my się nauczyłyśmy takich trudnych słów? - dop. autorek) świętego spokoju. Nie wiem, o co mu biega, bo ja przecież zachowywałem się naprawdę cicho. Jednak wydaje się, że ma racje, gdyż sąsiedzi zaczynają walić w rury. Cóż, muszę zaprzestać moich wysiłków zamierzających do zaprowadzenia porządku w tym domu.
- To, co ja mam robić?!?! - wyprułem się na Bogu winnego Grzesia.
- A co to ja jestem? Niby coś, co wymyśla wszystko?
- Dlaczego nie?
- No nie wiem. Już taki się urodziłem.
Po przyjrzeniu się półce z kasetami wideo nagle mnie olśniło.
- A może obejrzymy jakąś kasetę? - zapytałem grzecznie Grzesia.
- Nie mam magnetowidu. (to, po co mu kasety wideo? - dop. autorek) - Musisz pójść do sąsiada lub wyłożyć palce do kontaktu, kasetę w pupę, a wtedy obraz będzie leciał w twoich ślicznych oczkach.
- Yyyy... To ja może pójdę do sąsiada...
Po piętnastu minutach walenia w drzwi sąsiada takowy mi otworzył. Zaraz potem mnie owarczał, ale słodkie oczka zadziałały i uchachany wróciłem do mieszkania Grzesia z potrzebnym sprzętem. Co prawda zarobiłem guza wałkiem, ale to mała cena za magnetowid. Teraz pozostawała kwestia, co obejrzeć. Po przejrzeniu tytułów zdecydowałem się na jakiś zagraniczny film. Jego tytuł brzmi: "Ai no Kusabi". Nie znam go, ale zawsze pragnę pogłębiać wiedzę o innych kulturach. Niżej był dopisek, że to jest przeróbka piracka i że muzykę podkłada Big Cyc, a postacie są podmienione z "Dragon Balla". Tak oto postać Iazona jest grana przez Vegetę, a Riki'ego przez Son-goku. Dodam również, że postać Guy'a jest grana przez Komórczaka. Może ktoś kojarzy tych aktorów? Bo ja nie koniecznie.
Kiedy podałem wybraną kasetę Grzesiowi ten uśmiechną się szyderczo i z ochotą włożył ją do magnetowidu.
Okazało się, że jest to jakaś japońska bajeczka. Do tego porno-bajeczka. Chciałem odejść sprzed ekranu telewizora, ale Grześ złapał mnie za raciczkę, tj. stopę i pacnąłem prosto w jego objęcia. Wiem, że to niezupełnie zgodne z prawami fizyki, ale nie czepiajmy się. Zacząłem się wyrywać, jednakże zdało się to na nic i byłem zmuszony obejrzeć tego mangowego pornucha do końca.
"To było straszne!!! Jak ja mogłem coś takiego obejrzeć?!?!?!" - to były pierwsze myśli, jakie zaszczyciły moją główkę po obejrzeniu tego czegoś. Czułem, że zamiast mózgu mam dziesiątą wodę po kisielu. Była na to tylko jedna rada. Popijawa.
Dokonałem tego aktu następnego dnia po szkole. Razem z kumplem poszliśmy do sklepu po 20 browarów (i kto powiedział, że alkoholu nieletnim nie sprzedajemy?). (Nie mamy pojęcia... Na pewno nie my!!! - dop. autorek). Schlaliśmy się pod mostem. Moja pamięć sięga piątego browara.
Obudziłem się i zobaczyłem znajomy sufit. Dlaczego ja znowu jestem w szpitalu? I dlaczego mnie tak pupa boli? Te pytania nurtowały mnie, aż do chwili, kiedy na salę wpadł Grześ.
- Już się obudziłeś?! - zawył od progu.
- Cóż za odkrycie - zakpiłem - ale co ja tu robię?
- Jak to ci delikatnie powiedzieć...? No...
- Wal, nie mam całego dnia.
- Zostałeś niechcący zgwałcony przez tego swojego kumpla.
- ŻE CO?!
- No, upiliście się. Temu kolesiowi palma odbiła i zaczął się do ciebie dobierać, ty się opierałeś. Świadczą o tym siniaki po ciosach, jakie mu zadałeś w samoobronie. Także tam między nogami. Nawiasem mówiąc jest teraz bezpłodny i w gipsie od pasa w dół, ale sam sobie jest winien. Wiesz wtedy chyba się wkurzył no i cię zgwałcił. Wpadłem na moment, kiedy ci to robił. Zadzwoniłem po gliny i karetkę. Tak oto tu się znalazłeś.
- Yyyy...
To było za dużo dla mojego żołądka (ma w tym pewnie też w tym swój udział wczorajsza popijawa). Wybiegłem z sali nie zważając na swój strój ( a powinienem, bo mam na sobie strój Adama).
Wpadłem do toalety i rzuciłem się na sedes. Po opróżnieniu zawartości żołądka przyłożyłem ucho do muszli i usłyszałem szum morza. Chyba naprawdę źle się czuje!
Przez ten niefortunny wypadek moja psychika znacznie ucierpiała. Nie pokaże się w szkole przez miesiąc! Musze coś robić, bo zwariuje!
- Grzesiek, co mam robić! Musze coś robić, bo oszaleje!
- Wiesz... Jak nie jesteś już prawiczkiem to możemy...
- Ratunku, zboczeniec!!!
Z tym okrzykiem na ustach wybiegłem z mieszkania.
Zacząłem się szwędać po tej uroczej dzielnicy, bo jest ponoć najbardziej interesującą częścią miasta (4 burdele, 10 sklepów monopolowych, 8 barów z samymi żulami, 2 poprawczaki i więzienie).
Z braku lepszego zajęcia zacząłem wylegiwać się na słoneczku z bezdomnymi. Nie mogę powiedzieć, aby to było nieciekawe zajęcie, ale muszę przyznać, że coś cuchnęło (może nie zmieniłem skarpetek?).
Po jakiś dwóch godzinach postanowiłem się zbierać się do domu. Pożegnałem się z nowo poznanymi znajomymi i ruszyłem dziarskim krokiem.
Gdy tylko otworzyłem drzwi, Grześ otoczył mnie swoimi ramionami i wyszeptał:
- Tak się o ciebie martwiłem... - i pocałował moje włosy.
Coś we mnie pękło. Oddałem uścisk. Grześ był zaskoczony, ale...
No właśnie. Co Grześ zrobił? Jak myślicie? Chyba wszystkim wiadomo. Dziękujemy za dotrwanie do tego momentu. To już niestety (albo na szczęście) koniec.