Nowa Atlantyda 42
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 22:37:02
Zbliżamy się nieuchronnie do części 50...



NOWA ATLANTYDA
PART 42




Hoshi budził się. Nie wiedział dlaczego czuł się tak dziwnie? Co się stało poprzedniego dnia? Nie mógł zebrać myśli. Kiedy tylko próbował sobie przypomnieć cokolwiek zaczynała boleć go głowa. Leżał więc przez chwilę nie bardzo wiedząc co zrobić. Miał wrażenie, że powinien pamiętać o czymś. O czymś bardzo ważnym.
Ale o czym...?


*******************************

Yuma nie czuł się źle.
Czuł się koszmarnie. Nie mógł sobie darować tego, co się stało. Jakby jeszcze było mało zaraz potem Sardor przyszedł do jego pokoju rozmówić się z nim.
- Ostrzegałem cię Yuma...- powiedział srebrnooki.
Minęła dłuższa chwila zanim Yuma był w stanie odpowiedzieć:
- Wiem...- powiedział cicho.
- Wiedziałeś bardzo dobrze, że Ileo jest księciem, a mimo to dawałeś mu nadzieję... Po co? Przecież bardzo dobrze wiedziałeś, że taki związek nie miałby przyszłości?!
- WIEM! - krzyknął Yuma załamującym się głosem.- Ale co mogłem zrobić? Mówiłem mu, że mogę kochać go jak brata, ale nic poza tym...
Sardor podszedł do białowłosego.
- Atlantyd kocha raz na całe życie...- powiedział cicho. - Mogłeś mu wcześniej zablokować pamięć. Nie całkiem, ale tylko tą część odpowiedzialną za uczucie do ciebie. Teraz zabrnął w to tak daleko, że musiałem mu całkowicie zablokować pamięć o tobie... A ty jeszcze dolewasz oliwy do ognia. Po co do niego poszedłeś?
- Chciałem z nim porozmawiać... Tylko tyle...
- Ale rozmowa miała, zdaje się nieco inny finisz...- stwierdził Sardor lodowato.
- Sam nie wiem jak to się stało...- przyznał Yuma.
Srebrnooki milczał chwilę.
- Jest kuszący, to prawda, ale to książę i obowiązuje go pewne prawo. Musi wybrać sobie w przyszłości żonę i mieć następcę.
- A czy Wasza Wysokość nie mógłby zapoczątkować nowej linii rodu...? - spytał Yuma, ale Sardor popatrzył na niego taki wzrokiem, że zamilkł natychmiast.
- Powiem ci coś... Ale jeśli powtórzysz to komuś... Zabiję... Rozumiemy się? - syknął.
Yuma skinął głową. Pierwszy raz w życiu bał się czyjegoś wzroku.
- Srebrnoocy są płodni tylko do 30 roku życia. Wiesz o tym? - spytał cicho. Złowieszczo.
- Ale... Jak to...?
- Nigdy się nie zastanawiałeś, czemu wszystkie pary królewskie pobierały się tak szybko? I czemu tak wcześnie miały dziecko w porównaniu z innymi mieszkańcami kraju?
- Nie zastanawiałem się nigdy nad tym...- przyznał szczerze Yuma.
- To właśnie znaczy być srebrnookim...- powiedział Sardor.- Mamy władzę, moc... Ale co za tym idzie coś nam odebrano... Z dniem 31 urodzin tracimy możliwość na posiadanie większej liczby potomstwa. A poza tym... Przekazujemy naszą moc potomkom. Dlatego zazwyczaj mamy tylko jedno dziecko. Ono przejmuje wszystko. Dwoje zdarza się tylko, gdy rodzą się bliźnięta... Ale nawet wtedy tylko jedno ma srebrne oczy...
Sardor popatrzył na niego.
- Teraz rozumiesz mój niepokój?
Yuma skinął głową oszołomiony. Czegoś takiego się nie spodziewał.
- Dobrze. Zachowaj to dla siebie, a poza tym... Trzymaj się od Ileo z daleka...-syknął i wyszedł zostawiając Yumę samego.

*******************************

Nie mógł sobie znaleźć miejsca. Po rozmowie z Sardorem nie mógł się w ogóle uspokoić. Jedyne co mu przyszło na myśl to pospacerować po ogrodzie. Zawsze wtedy było mu łatwiej zebrać myśli.
Chodził już od godziny, ale w dalszym ciągu nie wiedział co mógłby zrobić? Usiadł na ławce na tyłach świątyni i z zadumy wyrwał go dopiero czyjś głos.
- Yuma...
Białowłosy odwrócił się i zobaczył koło ławki Raven'a. Młodziutki Vril trzymał w rękach sadzonkę.
- A to ty...
- No ja.- oburzył się Vril. - Widzę, że humorek masz kiepski...- stwierdził siadając obok.
- Dziwi cię to? - prychnął Yuma.
- Dziwi mnie, że siedzisz na tyłku zamiast coś zrobić.- powiedział stanowczo zielonooki.-Nie w twoim stylu jest siedzieć i nic nie robić. Gdzie się podział ten Yuma, którego znałem do tej pory, co?
Yuma patrzył przez chwilę na niego.
- Masz rację.- powiedział Yuma uśmiechając się niemrawo. - Dzięki.- powiedział całując szybko Vrila w policzek na co ten zaczerwienił się niemiłosiernie.- Potrzebny był mi taki kopniak.
- Gdybym nie wiedział, jak wy Atlantydzi traktujecie pocałunki to bym sobie coś pomyślał...- mruknął Raven wstając z ławki z czerwonym pyszczkiem.- A teraz jak ci się nudzi to nam pomóż.-powiedział stanowczo.



part 42
the end