Nowa Atlantyda 29
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 22:08:29
Dla takiego jednego despoty^^
NOWA ATLANTYDA
PART 29
Po powrocie do pałacyku Hoshi zamknął się w swoim pokoju i nie wychodził z niego nawet na posiłki. Takuto siłą musiał go wyciągać z pokoju, żeby chociaż posiedział na świeżym powietrzu.
-Uparta bestia...-jęknął wieczorem do Yumy.
-Nic ci nie będzie.-powiedział dobitnie Yuma.
-To może sam go wyciągniesz z pokoju mądralo? -warknął chłopak siadając na fotelu.
Białowłosy pokręcił głową.
-On nawet nie chce ze mną rozmawiać...
-Dziwisz się? -spytał ktoś nagle.
Yuma odwrócił głowę. Do pokoju wszedł właśnie Ram.
-Ma do ciebie żal i nie może się pozbierać...-powiedział cicho lemur.
Takuto westchnął.
-Żeby mu tylko serce nie pękło...-powiedział cicho.
-Nawet nie wygaduj takich rzeczy!!!!! -krzyknął Yuma.
-Dobra...-jęknął Takuto. -Idę spróbować go wyciągnąć na zajęcia... Chociaż wątpię czy się da... Ile razy wchodzę do jego pokoju, tyle razy siedzi na parapecie i patrzy w okno. Ale takim nieobecnym wzrokiem...
Yuma popatrzył na niego pytającym wzrokiem, ale Takuto zdążył wyjść z pokoju.
Siedzieli chwilę w ciszy. W końcu odezwał się Ram:
-Czemu mu nie powiedziałeś wcześniej? -spytał cicho.
Yuma westchnął.
-Sam nie wiem...-powiedział cicho.-Jakoś nie przyszło mi do głowy, że to konieczne...
-No to teraz mamy kaszanę... Jest zakochany i cierpi... Jego serce naprawdę może w końcu tego nie wytrzymać... Wiesz co się wtedy stanie...?
-Wiem... Nie będzie nawet cienia szansy, żebyśmy mogli wrócić do domu...
-Musimy go pilnować... Jest nam potrzebny...
-Wiem...-westchnął.-Gdyby nie był taki ważny to bym się z nim tak nie cackał.
-Ale to książę i nic na to nie poradzisz...
-Czyli po to wam jestem potrzebny tak...?-spytał ktoś nagle cicho.
Obaj odwrócili się jak na komendę z przerażonym wzrokiem...
W drzwiach stał Hoshi...
****************************************
-No chodź...-jęknął Takuto bezsilnie.-Nie możesz cały dzień siedzieć zamknięty...
-Mogę...-burknął chłopak.
-No chodź! -marudził Takuto. -Zagramy w coś z chłopakami.
-Nie chcę...
-Idziesz! -postawił sprawę twardo brązowowłosy.-Czy tego chcesz czy nie...-złapał chłopaka za rękę i siłą wyciągnął z pokoju.
-Ej! Czekaj no! -zaprotestował chłopak twardo.-Ja nie chcę!
-A co mnie to, że nie chcesz? Idziesz!
-Ale...-zaczął Hoshi, ale zamilkł, kiedy usłyszał strzępek zdania:
-...Wiesz co się wtedy stanie...?
-Wiem... Nie będzie nawet cienia szansy, żebyśmy mogli wrócić do domu...
-Musimy go pilnować... Jest nam potrzebny...
-Wiem...-westchnął.-Gdyby nie był taki ważny to bym się z nim tak nie cackał.
-Ale to książę i nic na to nie poradzisz...
Hoshi poczuł jak coś ścisnęło go w gardle. Pchnął drzwi i wszedł do pokoju pytając:
-Czyli po to wam jestem potrzebny tak...?-spytał smutno. Czuł jak w oczach pieką go łzy.
-Hoshi...-powiedział cicho Takuto, patrząc jednocześnie wilkiem na Rama i Yumę, którzy wyglądali na przerażonych i zszokowanych jednocześnie.
Po policzkach chłopaka zaczęły płynąć łzy.
-Takie to fajne kpić sobie z czyichś uczuć? -spytał łamiącym się głosem.-Zawsze tak traktujcie innych? Zupełnie przedmiotowo... W ogóle nie przejmujecie się tym co czuję... Może ja nie chcę być księciem? Wzięliście to pod uwagę? -spytał.
Ram wstał i podszedł do niego.
-Urodziłeś się księciem i nic na to nie poradzisz.-powiedział stanowczo.
-Gdybyście się nie władowali w moje życie to nic bym o tym nie wiedział i żyłbym sobie spokojnie! -krzyknął nagle chłopak. Czuł, że jego cierpliwość się skończyła i, że puszczają mu nerwy.
-Jak możesz...?-spytał Yuma.
-ZAMKNIJ SIĘ NA CHWILĘ!!!!! -wrzasnął chłopak z oczami pełnymi łez.-Postaw się w mojej sytuacji! Co byś zrobił na moim miejscu?! Nie jestem tu z własnej woli!!! Nigdy nie byłem! Skoro mnie uważasz za takiego upierdliwego gówniarza to może faktycznie nie powinieneś się ze mną cackać, tylko od razu przekreślić?!!!
-Ty chyba nie mówisz poważnie? -spytał Yuma przerażony.
-Jak najbardziej poważnie...-powiedział chłopak wściekle.-Już wolałbym zginąć niż żyć życiem, które ustawia za mnie ktoś inny! Ja też mam marzenia i pragnienia, i nie pozwolę żeby przez wasze widzimisię wszystko wzięło mi w łeb! -powiedział, odwrócił się na pięcie i wyszedł. W drzwiach zatrzymał się i powiedział:
-Jeśli ktoś wejdzie do mojego pokoju to zabiję...
part 29
the end