Nowa Atlantyda 19
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 22:00:54
by Ryoko Kotoyo
2006
Przedmowy nie będzie... Do pracy musze iść...
Z dnia na dzień Hoshi odzyskiwał siły. Po tygodniu już wszędzie było go pełno. Właściwie to mieszkańcy pałacyku byli zgodni co do jednego...
Hoshi nie zachowywał się jak książę!!!
Był wygadany, bezczelny, uparty jak osioł, notorycznie targował się o coś i jadł za dwóch.
Mimo tych mankamentów lubili go i darzyli szacunkiem. W końcu był następcą tronu. Szybko zauważyli, że jest bardzo inteligentny. Za namową Yumy dołączył do grupy ćwiczebnej Takuto.
-Czy te wdzianka są konieczne...?-jęczał kiedy razem z Takuto szli alejką ubrani w krótkie tuniki i pelerynki.
-A co? Nieładne? -spytał niebieskooki.
Hoshi skrzywił się.
-Nie, że nie nieładne tylko takie... Przewiewne... Czuję się jakbym nic nie miał pod spodem! -zakończył rykiem rozpaczy.
-A tydzień temu byłeś umierający...
Po kilku minutach obaj dotarli na małą polankę za świątynią. Piękne miejsce ukryte wśród drzew z małą sadzawką pośrodku. Hoshi zauważył, że na wodzie unosiły się piękne lilie w różowanym kolorze.
-Śliczne...-powiedział cicho patrząc na kwiaty.
-Jedne z lilii królewskich.-wyjaśnił Takuto z uśmiechem.
Na twarzy chłopca ponownie wykwitł grymas zniesmaczenia. Nienawidził gadania o tej swojej królewskości.
Obaj usiedli po chwili wśród niewielkiej grupki. Hoshi rozejrzał się. Nie znał tu nikogo. Kilka osób widział kiedyś przelotnie, ale nie kojarzył z imienia nikogo.
-Dzień dobry książę.-powiedziała nagle jakaś dziewczyna.
Hoshi odwrócił się w jej kierunku. Już miał coś warknąć, ale tym razem ugryzł się w język.
-Cześcik...-odpowiedział niemrawo.
-Oj... Jeszcze nie wydobrzałeś do końca prawda? -pytała dalej.
-Wydobrzał na tyle, że je za dwóch.-skwitował Takuto ze śmiechem.
-Śmiej się pajacu...-mruknął Hoshi pod nosem.
-Co powiecie na małą prezentację? -spytała nagle dziewczyna. Grupa od razu się zgodziła.-No to zaczniemy ode mnie.-powiedziała z uśmiechem.-Jestem Bianka z rodu Nradów.
Hoshi przyglądnął się jej uważnie. Miała białe długie włosy, błękitne oczy i błękitne znaczki na twarzy, na czole i na policzkach. Chłopiec przytaknął i popatrzył na kolejną osobę, która właśnie zabrała głos.
-Ja jestem Berend z rodu Vrilów. -powiedział chłopak o brązowych włosach, zielonych oczach i lekko spiczastych uszach. Na czole połyskiwał zielono-złoty znaczek.-A to jest Sassa.-przestawił długowłosą dziewczynę z tego samego rodu.
Srebrnooki popatrzył na nią.
-Podobna jesteś do Raven'a...-powiedział z wahaniem.
-Pewnie dlatego, że Raven to mój starszy brat.-odpowiedziała ze śmiechem.-Nic nie robi tylko romansuje z Ram'em...
Hoshi zarumienił się leciutko. Ta dziewczyna nie miała zdaje się nic przeciwko temu.
-Ja jestem Beda z rodu Lemurów.-powiedziała dziewczyna o całkiem czarnych włosach i oczach. Obok niej siedział chłopak z jej rodu, który zaraz się przedstawił:
-A ja jestem Aloe.
-Ja mam na imię Heike i jestem z rodu Nradów tak jak Bianka.-powiedział białowłosy chłopak.
Zostało jeszcze troje.
-Klaudia z rodu Alianów. -przedstawiła się dziewczyna o morskich oczach i włosach. Jej skóra mieniła się lekko zielonkawym kolorem.
-Jarek.-powiedział chłopak siedzący koło niej.-Też z rodu Alianów.
-A ja jestem twoją najbliższą kuzynką.-powiedziała nagle dziewczyna o niesamowicie rudych włosach i błękitnych oczach.-Mam na imię Ingrid.
Hoshi zerknął na śmiejącą się dziewczynę i odwrócił do Takuto żeby zapytać go czy to prawda, ale ku swojemu zdziwieniu zobaczył, że Takuto ile razy zerka na jego kuzynkę, tyle razy się rumieni.
"A to takie buty" -pomyślał ze śmiechem.
Nie zdążył jednak podokuczać Takuto, bo w tym momencie zjawił się jeden z kapłanów. Miał fioletowe sięgające za ramiona włosy i fioletowe oczy. Ubrany był w lekką szatę o fiołkowym odcieniu.
-Capricorn...-Hoshi usłyszał nagle szept Takuto.
Jak do tej pory Hoshi miał okazję poznać jedynie Scorpio.
-Dziś będziemy ćwiczyć coś nowego.-powiedział kapłan.-Podejdźcie wszyscy do brzegu sadzawki.
Grupa posłusznie podeszła. Capricorn bez słowa uniósł dłoń nad wodą. Hoshi zauważył, że jego dłoń oplata prawie niewidoczna błękitna aura. Zaraz potem woda zaczęła się w spiralach okręcać koło jego dłoni.
-Jeśli opanujecie umiejętność kontroli wody do tego stopnia będziecie w stanie zmieniać jej kształt wedle własnego uznania. A tym samym nawet w taki sposób.-powiedział i uczył dłonią nieznaczny ruch w powietrzu. Woda zmieniła się w szybko wirujące okręgi, których krawędzie mogły przeciąż właściwie wszystko.
-Wow...-mruknął Heike.
-Dość gadania.-powiedział Capricorn. -Każdy niech sobie znajdzie kawałek miejsca i spróbuje owinąć wodę wokół dłoni.
Hoshi nie miał problemów ze skupieniem energii, ale przelać ją na wodę to już była wyższa szkoła jazdy. Nie mógł wyczuć ile mu jej potrzeba. Często dawał jej za dużo i wtedy kończyło się to przymusowym prysznicem.
Dopiero pod koniec zajęć zaczął łapać o co chodzi, ale i tak czuł się koszmarnie. Wszyscy jakoś sobie radzili, a on... Szkoda gadać...
Nie w smak mu też było, że po zajęciach Capricorn chciał z nim pomówić w cztery oczy.
-Nie wymagaj od siebie tyle od razu, książę...-powiedział miękko.
-Jestem beznadziejny, przecież wiem...-burknął chłopak.
-Nieprawda...-powiedział kapłan.-Byłeś chory. To normalne, że twoja energia wariuje i masz z nią problemy. Jak wszystko się unormuje będzie ci łatwiej.-zakończył z uśmiechem, ale Hoshi nie czuł się do końca przekonany.
Ukłonił się szybko i pobiegł w stronę pałacyku. Zaczynało mu być zimno w tym przemoczonym ubraniu.
Fioletowo-włosy kapłan patrzył w ślad za nim.
-Biedne dziecko...-powiedział cicho.-Tyle przeszedł, a czeka go jeszcze więcej. Do rozpoczęcia ceremonii musi tu zostać...
part 19
the end