Nowa Atlantyda 16
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 21:59:11
by Ryoko Kotoyo
2005

Dwa obozy i sesja... Musicie mi wybaczyć tak karkołomne opóźnienie, ale studia to studia, a ja nie mam laptopa żeby pisać na bieżąco...




Hoshi klął tak, że Yuma zastanawiał się czy go przypadkiem nie związać i nie zakneblować. Dwa dni temu minęła pełnia, a włosy chłopca nadal były srebrne.
-Ja chcę wyjść z domu!!!! -wył co kilka minut.
-No to wyjdź i daj mi żyć...-powiedział spokojnie Yuma.
-Kiedy ja wyglądam jak biedny głupi bez opieki...-powiedział chłopiec ze łzami w srebrnych oczach. Po chwili jednak podszedł do Yumy i wtulił się w niego.
-Co ci...?-spytał Yuma.
-Smutno mi... Nikt mnie nie odwiedza... Nawet Ryo o mnie zapomniał...
-To ten twój kumpel, co był wtedy z tobą jak się pierwszy raz spotkaliśmy? Taki z czarnymi włosami?
-No...
Białowłosy popatrzył na chłopca, który w tej chwili terroryzował go spojrzeniem porzuconego psiaka.
-A pomyślałeś może młotku, że istnieje coś takiego jak telefon...?
Srebrne oczy popatrzyły na niego.
-Yeeeeeeeeee!!!!!!! -ucieszył się. -Ty to jednak czasem powiesz coś mądrego. Kocham cię!!!!
-Zaraz... co...?-Yuma nie skończył zdania, bo Hoshi szybciutko cmoknął go w usta i pognał do telefonu. Yuma mógł teraz spokojnie kończyć swoją pracę. Kiedy wyszedł z kuchni z kubkiem herbaty w ręce pierwsze co zobaczył to uwieszonego na telefonie chłopaka o srebrnych włosach, który trajkotał sobie w najlepsze.
-...No i ja się rano budzę, a włosy mam kompletnie srebrne... Zresztą do teraz takie są... Ryo!!!! Ja nic nie piłem!!! Jestem trzeźwy jak niemowlę... Czy ja cię kiedyś okłamałem...? No dobra... Ale wtedy to było, co innego! Jak nie wierzysz to wpadnij. Zobaczysz na własne oczy... Adres? A moment...-Hoshi szybko zakrył dłonią mikrofon w słuchawce. -Yuma... Jaki tu jest adres? -spytał cicho.
Białowłosy szybko podyktował mu adres, który chłopiec przekazał koledze.
-No to czekam. Pogadamy sobie w końcu w najlepsze. To do zobaczenia stary! -powiedział ze śmiechem i odłożył słuchawkę.
-Powinienem ci wyznaczyć limit czasowy...-powiedział Yuma patrząc na niego.
-Taaaa... Jasne... Ryo wpadnie to będziesz miał spokój przez kilka godzin.
-Długo się znacie? -spytał nagle białowłosy.
-Od przedszkola... Czyli będzie jakieś 13 lat...-powiedział z uśmiechem chłopiec.

**************************************

W mieszkaniu dało się słyszeć dzwonek. Hoshi szybko podszedł do drzwi i otworzył je.
-RYO!!!!! -krzyknął szczęśliwy wieszając się przyjacielowi na szyi.-Stęskniłem się!!!!!
-No ja myślę...-powiedział czarnowłosy chłopiec.-Szkołę sobie kompletnie olałeś. Twoi rodzice mi dopiero powiedzieli, co się stało. Sam nie raczyłeś mnie powiadomić, że...-popatrzył nagle w dół i zaniemówił.-Stary...?
-Co...?
-Co ci się stało w nogi...? Są całe w bandażach...
Hoshi popatrzył w dół na swoje gojące się nogi.
-Eeeee... Wiesz... Mały wypadek...
-To znaczy, co? -spytał Ryo z groźną miną.-I nie kłam. Znam cię jak nikt inny...
-Spadłem z urwiska.-powiedział chłopiec z miną psa, który próbuje ukryć fakt, że właśnie zwinął kiełbasę.
Ryo nic nie powiedział tylko wszedł do środka. Grzecznie przywitał się z Yumą i bez pardonu zapytał:
-Bardzo uprzykrza panu życie...?
Hoshi wyglądał jakby w niego piorun trafił.
-Ryo...-syknął przez zęby.
-Zależy kiedy... -powiedział Yuma. -Masz na myśli coś konkretnego? -zainteresował się niebieskooki.
-Oczyszczanie lodówki...
-RYO!!!!!
Yuma zaśmiał się.
-A to tak.-przyznał i razem z Ryo zaczęli się śmiać podczas gdy Hoshi przybrał postawę skarconego psiaka.
Po chwili obaj chłopcy poszli do pokoju chłopaka. Ryo usiadł na fotelu i spojrzał na przyjaciela.
-Faktycznie włosy zmieniły ci kolor... Ale oczy też...-powiedział cicho.
-Żebyś ty widział jaki ja szok przeżyłem jak rano spojrzałem w lustro. Wydarłem się tak, że mnie chyba pół dzielnicy usłyszało...
-Oczy mnie nie dziwią... Już wcześniej miałeś srebrne plamki...
-Więc to było wcześniej widać? -spytał zaskoczony Hoshi.
-Rzadko, ale tak.
-Nie wiedziałem...-powiedział cicho chłopiec.
Ryo spojrzał na swojego przyjaciela.
-Hoshi...-zaczął.-Zawsze byłeś i będziesz moim najlepszym przyjacielem i pamiętaj, że znam cię jak nikt inny... Więc mów!
-Hmmm...?-srebrnooki spojrzał na niego zaskoczony.-Co mam mówić...?
-Nie oszukasz mnie. Ja potrafię rozpoznać, kiedy masz jakiś problem, z którym nie umiesz sobie poradzić. Masz wtedy zupełnie inny wyraz oczu. Więc mów, co się stało...?-Ku jego zaskoczeniu Hoshi zaczerwienił się, a w jego oczach pojawiły się łzy.
-Hoshi...?-Ryo usiadł koło niego na łóżku i objął go mocno.-Co się dzieje...?
-Ja...-zaczął niepewnie.-Bo ja...
-Ech... Ośle jeden...-powiedział czarnowłosy patrząc mu w oczy.-Nie miałeś się w kim zakochać?
-Skąd...?
-Wiem...?-spytał Ryo z uśmiechem.-Pamiętaj, że znam cię jak nikt inny. A poza tym... Z tego, co wiem cały czas spędzasz z nim.-wskazał wymownie palcem na dół.
-Nie jesteś zdegustowany...?
-Czy ja wiem...? Serce nie sługa nie? Coś o tym wiem...
-A tak w ogóle to co z Rumiko...?-spytał nagle Hoshi.
Ryo popatrzył na niego niepewnie i zaczerwienił się.
-Ryo... Spowiadaj się, ale już...
-Znaczy się... Powiedziałem jej, co czuję, ale... Powiedziała, że musi to sobie przemyśleć...
-Ty przynajmniej masz nadzieję. Moja sytuacja jest beznadziejna... Ile razy bym mu nie mówił, że go kocham, to mnie zaraz odpycha. Jak mu to powiedziałem to pierwszy raz to oberwałem w twarz...
-CO TAKIEGO?!!!!! -wrzasnął Ryo. -Chyba żartujesz?
Srebrnooki pokręcił głową.
-Nie... To wtedy wybiegłem z domu i spadłem z urwiska...
-Czyli to było parę tygodni temu... Ech... Głupolu... Co ja mam ci powiedzieć? Jeśli tak bardzo ci na nim zależy to walcz o niego.
-Ryo...-Hoshi zaczął płakać i wtulił się w przyjaciela.
-Przestań ryczeć wariacie tylko bierz się do roboty. Samo się nie zrobi.
Nagle Hoshi przestał płakać i popatrzył na niego.
-Przypomnij mi ile razy ja ci to mówiłem jak histeryzowałeś w sprawie Rumiko...?-spytał.
-Osz ty franco jedna!!!!! -krzyknął Ryo i złapawszy poduszkę zdzielił nią Hoshiego w głowę.
Kiedy 15 minut później Yuma przyniósł im herbatę cały pokój tonął w piórach...

part 16
the end