Nowa Atlantyda 12
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 21:56:57
by Ryoko Kotoyo
2005

Dziś nie będzie przedmowy, bo i tak mam wątpliwości czy ktoś je w ogóle czyta^^''



-Yuma...?-zaczął Hoshi .-Nie uważasz, że należą mi się pewne wyjaśnienia...?
Białowłosy popatrzył na niego uważnie.
Siedzieli na murku wielkiej fontanny w ogrodzie. Hoshi z lubością wdychał zapach kwiatów, które rosły obok.
-Cóż...-powiedział Yuma niepewnie.-Wyjaśnić ci, co nieco powinienem na pewno... Tylko nie wiem jak mam ci to powiedzieć...?
-Może tak żebym zrozumiał? -spytał chłopak.
-Nie kpij sobie ze mnie...-warknął Yuma.
Hoshi popatrzył na niego urażony.
-Więc? -spytał.-Co to za numery, że niby jestem księciem...?
-Bo jesteś.-powiedział dobitnie Yuma .-Twój ojciec był królem naszego królestwa.
-A, co się stało, że nie jesteśmy w tym królestwie?
-Zostało zniszczone...-powiedział cicho Yuma.
Srebrnooki popatrzył na niego wyczekująco. Yuma zaczął mówić dalej.
-To było jakieś dwa tygodnie po twoim urodzeniu... Napadnięto na nas...
-Kto...?
-Chyba się domyślasz...?
Chłopiec skinął głową.
-Te stwory, tak...?
-Tak... Ale nie tylko one... Kiedyś żyliśmy z nimi na stopie neutralnej. Żadna ze stron nie mieszała się do spraw drugiej. Miały swoje ziemie. Trzymały się bardzo wysoko w górach. W dolinach i między skałami miały swoje domostwa. To prawda, że z natury są niebezpieczne, ale atakowały tylko, jeśli się prowokowało, a tego unikaliśmy. Ich rasa nosi nazwę Sviliów. Jednak 16 lat temu wydarzyło się coś, co zmieniło ich nastawienie do nas...-Yuma umilkł na chwilę.
Hoshi starał się poukładać sobie w głowie nowe informacje.
-Tego dnia napadli na nas bez wyraźnego powodu. Jak się potem okazało ktoś sprawował nad nimi kontrolę. Widzieliśmy ją z daleka. Prawdziwa wiedźma... Stała ramię w ramię z królem Sviliów i triumfowała. Dziwię się, że dali się omamić... Mimo wszystko byli dumnym narodem... Ci, którzy mieszkają tutaj to ci, którzy wtedy ocaleli... Urządzili tam prawdziwą masakrę...
Hoshi widział, jak białowłosy zaciska palce z wściekłości.
-Najbardziej baliśmy się o ciebie... Jesteś jedynym, który może zostać królem. Twoje srebrne oczy to dziedzictwo świadczące, że pochodzisz z rodziny królewskiej. To dziedziczne, ale tylko jedno dziecko rodzi się z takimi oczami...
Popatrzył na niego.
-To, dlatego nie chcę żebyś się zakochiwał ot tak sobie...-powiedział cicho.-Liczymy na to, że zapewnisz rodowi sukcesję.
-Dalekie plany...-prychnął Hoshi. -Ale mam jeszcze jedno pytanie...
-Tak?
-Te stwory powiedziały wtedy, że gdybym nie był dziewicą to nie musiałyby tego robić...
Yuma westchnął.
-Widzisz... W tobie zapieczętowana jest jedna z trzech części pewnego "klucza", który może wyzwolić naszą krainę... Do czasu ceremonii złamania pieczęci musisz pozostać "czysty". Obowiązuje to również Takuto i jeszcze jednego chłopaka o imieniu Tell.
-Rozumiem, że oni też noszą w sobie pieczęcie...?
-Tak, ale nie przypadkowo to jest wasza trójka.
-Jak to? -spytał zaskoczony chłopiec...?
Niebieskie oczy wpatrywały się w srebrne. Hoshi usłyszał jak Yuma przesyła mu swoje myśli:
"Poczęty i urodzony w Starym Świecie... Poczęty w Starym Świecie, a urodzony w Nowym... Poczęty i urodzony w Nowym Świecie... Trzy części... Trzy pieczęcie prowadzące do szansy na wyzwolenie..."
-Co... Co to...?-zaczął zszokowany chłopiec.
-To ostatnie, co usłyszeliśmy od króla... Obietnica... Teraz rozumiesz...?
-Trochę... Muszę to sobie przemyśleć... Ale...
-Ale...?
Hoshi zarumienił się.
-Ale nie licz, że zgaszę w sobie to uczucie do ciebie... Na to jest za późno... Nie zrezygnuję tak łatwo.-powiedział cicho, ale dobitnie.
Yuma wstał.
-Nie pozostaje mi jednak nic innego jak mieć nadzieję, że będziesz mądrzejszy i zabijesz je w sobie...
Hoshi patrzył jak Yuma idzie w stronę budynku.
Westchnął.
Jego życie komplikowało się coraz bardziej.
-Ileo-Ni...-usłyszał tuż przy swoim uchu. Podskoczył przestraszony i natychmiast się odwrócił. Nad sobą zobaczył krótko obciętego chłopaka o brązowych włosach i niesamowicie zielonych oczach. Miał zaostrzone uszy i zielono-złoty znaczek na czole.
-Przestraszyłem cię? -spytał chłopak.
-Nie będę ukrywał, że tak...
-Czemu Wasza Wysokość ma taką skwaszoną minę?
-Próbuję sobie przyswoić to wszystko, a tak poza tym przestań z tą Wysokością... Denerwuje mnie to...
-No dobrze Ileo-Ni .-powiedział chłopak ze śmiechem.
-Pytanie...-powiedział srebrnooki podnosząc rękę.
-Co?
-Co to znaczy Ileo-Ni...?
-"Ni" to przydomek, którego się używa w stosunku do rodziny królewskiej...
-A ci dalej z tą królewskością...-prychnął chłopak.-Spadam stąd tak szybko jak można, bo wyhaftuję przez tą królewskość!
Zielonooki chłopak zaczął się śmiać.
-Co w tym śmiesznego?
-Och... Wasz... Znaczy się twój ojciec...-poprawił się widząc spojrzenie jakie posłał mu Hoshi. -też nie lubił kiedy mówiło się do niego Wasza Wysokość i ział jadem na każdego kto tak do niego mówił. Królowa zawsze się z tego strasznie śmiała.
Hoshi przyglądał mu się przez chwilę.
-A mogę wiedzieć jak masz na imię...?-spytał w końcu.
-Jestem Raven.-przedstawił się chłopak.-Pochodzę z rodu Vrilów.
-Vrilów...?
-Posiadamy zdolności związane z ziemią i roślinami.-wyjaśnił chłopak. -Popatrz.-przyłożył dłoń do maleńkiego kwiatka wystającego z trawy. Kwiatek nagle urósł i rozwinął swój pąk w piękny czerwony kwiat.
-Wow... Ciekawe czy ja też tak mogę...?-zastanawiał się Hoshi.
-Oczywiście.-zapewnił Raven .-Atlantydzi łączą w sobie wszystkie umiejętności.
"ATLANTYDZI?!!!!!" -pomyślał zaskoczony chłopak.
Kolejna niesamowita wiadomość, którym zdawało się nie być końca...

part 12
the end