Nowa Atlantyda 10
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 21:54:44
by Ryoko Kotoyo
2005
Część 10^^ Gdyby nie Raven to chyba by ta część do tej pory nie ujrzała światła dziennego...
Nauka latania szła Hoshiemu szybciej niż Yuma zakładał. Chłopak uczył się dość szybko. Najgorzej było na początku, kiedy kilka razy spadł prawie spod samego sufitu. Na szczęście na łóżko.
Yuma bał się o stan jego nóg. Wprawdzie goiły się poprawnie, ale chłopiec nadal ledwo je czuł. Białowłosy wiedział, że, mimo iż rany się zagoją chłopak może jeszcze długo nie chodzić. Nerwy zostały uszkodzone. W przypadku, gdyby Hoshi był zwykłym człowiekiem zostałby kaleką do końca życia, a tak to po prostu zajmie więcej czasu.
-Powoli narwańcu!!!! -krzyknął przestraszony Yuma kiedy chłopak lewitował sobie po całym pokoju, a potem jak gdyby nigdy nic zleciał przez salon do kuchni. Prosto do lodówki.
-Czy ty masz żołądek bez dna? -spytał Yuma widząc jak chłopak pochłania słodycze i to co znalazł w lodówce.
-Skąd...-powiedział Hoshi urażony.-Po prostu rosnę... Ale o dziwo nigdy nie tyję... Ciekawe, dlaczego...?-zastanawiał się.-Może mam po prostu dobrą przemianę materii...?
-A skąd! -powiedział Yuma siadając przy stole i popijając kawę.
-Jak to? -spytał Hoshi z ciastkiem w ustach.
-Zaraz po urodzeniu dostałeś szczepionkę przeciwko tyciu i odkładaniu się niepotrzebnych kalorii w postaci tkanki tłuszczowej. Organizm przerabia ci ją od razu na zapas energetyczny...
Chłopiec nie krył zdumienia.
-To taka szczepionka istnieje?
-Tutaj nie, ale naszym naukowcom udało się ją wyprodukować już bardzo dawno temu i dostaje się ją zaraz po urodzeniu.
-FAJNE!!!!! -powiedział chłopak.-Można jeść ile się chce i nic ci nie będzie!
Na powrót zanurkował w lodówce.
-Szkoda, że nie ma szczepionki przeciwko obrabianiu lodówki...-powiedział cicho Yuma.
-A wiesz, co? -powiedział nagle Hoshi odwracając się do Yumy z jakimś słoikiem w ręku. Od razu go otworzył.-O, truskawka...-uśmiechnął się pod nosem i polizał słodką maź.
-Coś się stało? -spytał niebieskooki.
-Zastanawia mnie jak mnie wtedy znalazłeś?
Yuma milczał prze chwilę.
-Telepatia.-powiedział krótko.
-ŻE JAK?!!!! -krzyknął chłopiec.
-Możemy komunikować się telepatycznie.-wyjaśnił Yuma. -Jedyne, co musimy robić to otworzyć umysł na inną osobę i odbierać jej przesłanie. Twoje wołanie o pomoc było wtedy tak silne, że nawet zamknięty umysł go nie zablokował. Zresztą... Wołałeś wtedy mnie, prawda? - spytał.
-No tak...-przyznał chłopiec.-Poza tobą, Takuto i jego siostrą nie znam nikogo więcej z tej całej rodziny...
Yuma popatrzył na niego.
-Coś mi się zrobiło na nosie? -spytał chłopiec.
-Nie...-powiedział ze śmiechem Yuma. -Po prostu mam ochotę zabrać cię gdzieś jutro. Co ty na to?
-No dobra...-zgodził się Hoshi. -A dokąd?
-Zobaczysz...-powiedział Yuma tajemniczo.
***********************************
Następnego dnia Yuma obudził go koło godziny siódmej rano.
-Wstawaj. Musisz się odpowiednio ubrać.-powiedział białowłosy.
Hoshi nie do końca jeszcze przytomny popatrzył na Yumę.
-Co ty masz na sobie...?-spytał podejrzliwie.
Yuma miał na sobie jakiś dziwny strój. Spodnie niby normalne, z jakiegoś białego materiału, miękko okalającego nogi. Ciekawsza jednak wydała się chłopcu tunika jaką mężczyzna miał na sobie. Uszyta także z tego materiału, na piersiach rozcięta i związana rzemyczkiem, wokół rozcięcia biegły błękitne i złote paseczki. Rękawy również ozdobione były takimi paseczkami. Tunika rozcięta była po bokach, przewiązana w pasie paskiem i sięgała do połowy ud. Hoshi zauważył, że Yuma miał na nogach sandały z rzemyczków, a na czole przepaskę ze złota.
-Jakaś sekta czy ki pieron...?-spytał Hoshi podejrzliwie.
-Żadna sekta! -oburzył się białowłosy.-Wstawaj! Pomogę ci się ubrać.
Hoshi posłusznie usiadł na łóżku.
Yuma pomógł mu ubrać białe spodnie sięgające do pół łydki, na dole ozdobione złoto-błękitnym ornamentem. Następnie pomógł chłopcu założyć krótką tunikę z krótkim rękawem ozdobioną tym samym wzorem. Przewiązał ją w pasie jakimś błękitnym szalem. Sandałów nie pozwolił mu ubrać. Nogi i tak były jeszcze dość grubo owinięte bandażami. Na czoło jednak założył chłopcu taką samą złotą opaskę.
-Po co to? -spytał chłopiec dotykając palcami złotej materii.
-Zobaczysz...
Wziął chłopca na ręce i zaniósł do samochodu, który czekał na nich przed domem. Yuma przywitał się z kierowcą i obaj po chwili zaczęli wesoło rozmawiać.
Hoshi siedział na tylnym siedzeniu i patrzył przez okno na zmieniający się krajobraz. Jechali jakieś pół godziny. W końcu stanęli przed bogato zdobiona bramą. Kierowca wysiadł, ale Hoshi nie widział, co robił. Po chwili wrócił i wjechali przed otwartą bramę.
Chłopiec aż sapnął z przejęcia, kiedy w oddaleniu kilkudziesięciu metrów przed nimi zobaczył niesamowity budynek.
Ogromny, wykonany na biało, z jakiegoś połyskującego materiału. Prowadziły do niego szerokie schody prowadzące do wykonanych z drzewa pięknych drzwi, które ozdobione były złotymi ornamentami podobnymi do tych na bramie wjazdowej. Okna ozdobione podobnie lśniły w słońcu. Zatrzymali się nieopodal schodów i Yuma wziął ponownie chłopca na ręce.
Hoshi poczuł niesamowite zapachy roślin i kwiatów zasadzonych koło tego pałacu. Nigdy nie widział takich roślin.
-Cześć Gwiazdeczko!!!! -usłyszał nagle. Odwrócił się. W ich stronę szedł Takuto, ubrany w krótką, ozdobioną ornamentami w kolorach złota i błękitu białą tunikę, i sandały na nogach. Ramiona okrywała mu zapięta na błękitny kamień z boku, biała krótka pelerynka. Hoshi zauważył złotą przepaskę na jego czole.
-Wszyscy tu noszą te przepaski? -spytał Yumy.
-Nie. Nie wszyscy...-odpowiedział Yuma.
-Do twarzy ci.-powiedział z uśmiechem Takuto.
-Ty się nie śmiej tylko lepiej mi powiedz jak było na zajęciach? -powiedział białowłosy.
-Tak jak zawsze...-powiedział chłopak.-Libra sporo od nas wymaga...
-I ma rację... A gdzie reszta grupy?
-Idą! -powiedział Takuto pokazując ręką sporą grupkę.
Hoshi popatrzył we wskazanym kierunku i zaniemówił. W życiu nie widział takich istot.
Jedne były wręcz białowłose i błękitnookie, ale na czołach i na policzkach miały niebieskie znaczki. Inne były czarnowłose, ale ich oczy także były czarne... Nawet białka oczu. Inne znowu były brązowowłose i miały niesamowicie zielone oczy oraz lekko zaostrzone uszy. Na czołach miały mieniące się złotem i zielenią znaczki. Kolejne istoty były najbardziej niezwykłe. Miały włosy w kolorze morskim, oczy w podobnym kolorze, ale ich skóra połyskiwała odcieniami błękitu i lekkiej zieleni. Wszystkich tych istot było może z dziesięć. Wszyscy ubrani podobnie jak Takuto w tuniki, sandały i krótkie białe pelerynki, spięte na boku.
Tego było za dużo dla Hoshiego.
Poczuł jak przed oczami robi mu się ciemno...
part 10
the end