Szaleństwa szkolne 3
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 21:27:51
by Ryoko Kotoyo
2003
Zaczyna część trzecią!!!^^ Podziękowania i dedykacja dla tej osoby, która mi przysyła tyle fajnych maili z motywacją do dalszego pisania^^. Koffane stworzonko!!! Wiadomo o kogo chodzi, nie?^^
Po tym jak klasa III e doprowadziła księdza do rozstroju nerwowego ten zrobił sobie urlop i wyjechał do rodziny leczyć skrzywioną psychikę...
Klasa nie omieszkała tego skomentować.
-Ale księdzu musiał nagrzeszyć, że sobie urlop wziął.-stwierdził Fabian.
-No!- potwierdził Cyprian.- Ksiądz łysieje od tych grzechów.
-Eee... Już dawno by był łysy...-powiedział Krzysiek.
-A nasz proboszcz to cały kościół nam remontuje!- powiedział nagle Ewka.- Aaa! I tak go nie lubię!
Chłopcy zaczęli się śmiać, a Ewka bezpardonowo wyłożyła sobie nogi na Fabianie.
-Ewka!- powiedział z oburzeniem.-Weź te przeszczepy!!!
-Sam jesteś przeszczep!- powiedział dziewczyna, a pozostali ryknęli śmiechem.-Wy wiecie co mi starszy powiedział wczoraj?- spytała nagle.
-Ja nic nie wiem!!!- stwierdził rzeczowo Marcel czytając jakąś książkę. Jak zwykle znajomej treści. Rafał nachylił się do niego i spytał:
-Co mówi nasz wieszcz, prorok i mesjasz w jednym?
-Aa... Pojebane!- jednym słowem odpowiedział brązowooki.
-No to jak?- spytała Ewka.- Posłuchacie?
-Gadaj!- powiedział Krzysiek.- I tak ci się twarz nie zamyka...
-No więc wczoraj jak poszłam do taty do pracy, żeby mnie odwiózł do domu...
Fabian znowu w tej chwili wyjechał z kolejną genialną piosenką:
-Więc może odłożę gitarę i pójdę tam, gdzie mój dom... Albo zadzwonię po tatę!!!
Ewka aż się popłakała ze śmiechu i dopiero po chwili zaczęła mówić dalej:
-No i potem wychodzimy, a na parkingu taki śliczny chłopak był. No to ja do taty, bo go zna: "Tato! Załatw mi go!!!", a on mi na to: "A niech sobie chłopiec żyje..."
Krzysiek z trudem wyczołgał się spod ławki, a Marcel jak zwykle wyjął sobie śniadanko.
-Mnie też wyjmij.-poprosił Fabian.
-Fabian!- zaczęła Ewka.- Napisz mi piosenkę.
Fabian do Marcela, który właśnie podawał mu kanapkę:
-Z masłem?
-Nie!!!- zadarła się Ewka.- Z refrenen!!!
Reszta przerwy minęła im na słuchaniu kłótni Fabiana i Ewki.
Oczywiście kilka minut potem zjawił się łaskawie psor od geografii.
-Ekhm!- zaczął.-Jak wiecie niedawno wróciłem z chorobowego więc w zasadzie jest to nasza pierwsza lekcja i...-ględził dobre pół godziny.-No! To tyle na wstępie...
Cyprian popatrzył wymownie na Fabiana i powiedział:
-KILL ME!!!
-No więc...-zaczął znów psor.- W tym roku poznamy ludność Polski...
-Całą?- spytał Rafał.
Psor zignorował to i ciągnął dalej:
-Możemy już zacząć. Uczymy się uczymy!!! Aaa... za pięć minut to się nic nie nauczymy...
Ale i tak znowu zaczął swoje.
-Gdzie jest największe skupisko ludzi?- spytał.
-Na Śląsku...-powiedział Florian.
-Zgadza się.-potwierdził psor.- Na Śląsku w ogóle jest nadwyżka mężczyzn. Nawet 122 na 100 kobiet...
-Na Śląsku?!- spytała Monika.-Aż sobie zapiszę...
Śmiech ogólny.
-No, ale jak wiadomo po czterdziestce zaczyna się dla mężczyzn wiek poborowy... Na tamten świat...
-To ile profesor ma lat?- spytał Cyprian.
Oczywiście psor jak każdy kulturalny człowiek (he, he, he...- dziki śmiech autorki), zignorował tę że wypowiedź, która według niego podpadała pod paragraf...eee... No któryś tam!!!
Psor zaczął znowu:
-Skrót WZT to Warszawskie Zakłady Telefoniczne, a RWT?
-Rafał Wierny Tacie!- krzyknął na całą klasę Rafał.
-Rafał!- zaczął psor patrząc na niego groźnie.-Ty se popraw lepiej te spodnie, bo ci z tyłka lecą!
-A ja panu nie mówię jak się marynarkę nosi!!!
W czasie kiedy klasa słuchała jak psor zjeżdżał Rafała, Marcel znowu poczuł jak ręka Florka dotyka jego nóg.
-Czy ty musisz to robić za każdym razem na lekcji?!!!- spytał z wyrzutem Floriana.
-A czemu nie?- spytał niewinnie.
-Ktoś nas jeszcze zobaczy i co wtedy?- spytał chłopiec szeptem.
-No to będzie ciekawie, ale skoro nie chcesz na nodze to może...-z tymi słowami wpakował mu łapkę na tyłek, a Marcel tylko się mocno zaczerwienił i powiedział z wyrzutem:
-Nie klep mnie po pupie, bo mi spuchnie i będę miał większą!
Blondyn tylko parsknął śmiechem.
-Marcel...-szepnął nagle Krzysiek.- Zadanie nam do domu dyktuje...
-I co mówi?
-Mamy napisać co to są "ozy".
-Że co?- spytał Marcel.
-Ozy! Tak jak Ozzy Osbourne tylko przez jedno "z"!
W końcu jednak zadzwonił dzwonek. Jedyna pożądana rzecz w tej szkole. (Nie tylko w tej, ale to szczegół...-autorka.)
Następny miał być angielski i dyskusja na wybrane tematy. Ewka znowu zaczęła narzekać:
-Jestem zdegustowana moją oceną z języka polskiego!
-Z polskiego?- spytał Fabian.
-Tak!
-Co ty! Będziesz się bić?- spytał Marcin.
-Co?!!! Z niższym, starszym i w okularach?!!!- wrzasnęła Ewka.
-Zabić to nie problem! Tylko kogo?- zapytał nagle Marcel.
-Hej!- zawołał Fabian.-Małe, białe i puchate!
-A co to jest?- spytała Ewka.
-JA!!!- krzyknął Fabian.
-Florek!- zadarł się nagle Cyprian.
-Co?- spytał tamten.
-On mi gładzi kolano!
-Ciesz się, że tylko kolano, a nie, że ci się dalej nie posunął...-powiedział Marcel.
-A tobie się już posunął?- spytał inteligentnie rudzielec, a Marcel tylko spiekł buraka w momencie kiedy zabrzmiał dzwonek na kolejną lekcję. Po chwili weszła psorka. Usiadła za biurkiem i powiedział sama do siebie:
-Mam pytać dzisiaj czy mi się nie chce? A dobra!- machnęła ręką.-Kto mi po angielsku powie coś o tym jakie ma, bądź miał zwierzaczki?
-I had a hamster!- powiedział Marcin.
-A ja miałem trzy hamstery!- powiedział nagle Fabian.
Lekcja mimo wszystko toczyła się dalej.
Psorka: They have beards.
Ewka: Nicolas has...takie coś!!!
-Ewa!- zaczęła profesorka załamując ręce.-A taka jesteś grzeczna, sympatycznie wyglądasz...
Rafał: Eche-che...
Monika: Mój pies killed srokę!
Ewka: And my killed gołębia!
Psorka: Yeees... And my killed dinosaur...
Cyprian: A mój sąsiada!!!
Psorka popatrzyła na niego.
-To twój pies jest "wild"...-powiedziała.
-Jaki?- spytał.
-"Wild" to znaczy... no... dzikawy!- dokończyła psorka.
Reakcja klasy z góry przewidziana i nie widzę potrzeby jej opisywać...
-Cyprian...-zaczęła znowu psorka.- A ty nie miałeś napisać opowiadania?
-Już napisałem!
-To może byś coś jeszcze popełnił? Na co ty tak patrzysz...?
-Na laski.
-Przecież stąd nic nie widać!- zaprotestowała psorka.
-Bo jak pani przyszła to pouciekały!
Psorka stwierdziła, że koniecznie trzeba by zmienić temat dyskusji.
-What can you cook, make?- spytała.
Marcin: Corn flakes with milk!
Fabian: Popcorn!!!
Marcel: All dinner, with father... potatos...
Monika: Father with popatos?!!!
Psorka: Who can make pancakes?
Cyprian: I can make pancakes!!! Pan cakes to moje drugie imię!!!
Psorka: Czy gdybyście po wypadku samolotu w górach mieli być przez dwa tygodnie w niskiej temperaturze bez jedzenia, to zjedlibyście ludzkie mięso? No nie mówcie, że byście nie jedli!!!
-A pani profesor by zjadła?!- spytał Florian.
-No tak!
-Nie bierzemy jej na wycieczkę!!!- krzyknął Krzysiek.
Psorka jednak nie zdążyła go opierniczyć, bo zabrzmiał dzwonek i cała klasa wybiegła ze szkoły. Chłopaki wracali przez jakiś czas w towarzystwie Ewki, która po kilku minutach skręciła na swoje osiedle.
-Florek...?-zaczął nagle Fabian słodkim głosikiem.
-Hmmm?
-Kochasz Marcela?- Marcel spiekł raka, a Florian zapytał tylko z lekkim rumieńcem na twarzy:
-Czemu pytasz...?
-Bo jeśli tak to dziwnie to okazujesz...
-Dziwnie?
-No, bo miłość objawia się w różny sposób i małżeństwo nawet po wielu latach może być żywe. Patrzę na moich rodziców i widzę, że się kochają, ale nie tak, że jak się widzą to od razu: Ohh!!! Orgazm gałki ocznej...!!!
Cyprian zaczął się skręcać na chodniku ze śmiechu, Marcel był nadal czerwoniutki, Fabian bardzo z siebie zadowolony, a Florian zaczął się zastanawiać czy faktycznie Fabian nie ma trochę racji...
part 3
the end