Pamiętnik pewnej prostytutki 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 21:21:20
ROZDZIAŁ 1
"SAMOTNA SIEROTA W WIELKIM MIEŚCIE"
Najpierw kilka słów wyjaśnienia skąd wzięłam pomysł na coś tak chorego i zboczonego... Naczytałam się "Pamiętników Fanny Hill", tylko, że tamto było o dziewczynie, a ja doszłam do wniosku, że byłoby z tego fajne yaoi, no a rezultat jest przed wami. ^^ Zmieniłam to tylko tak, że są tu elfy i inne stworzonka. I niech nikogo nie dziwi podobieństwo do wyżej wymienionego dzieła, bo to jest jego przeróbka w wersji yaoi.
--------------------------------------------------------------------------------
Nazywam się Elis Lennart. Urodziłem się w maleńkiej wiosce w królestwie Aishnar niedaleko Tronar. Moi rodzice byli bardzo biednymi i uczciwymi elfami (a tak, jestem elfem), co często nie idzie w parze z uczciwością. Ojciec był rolnikiem, ale z powodu choroby musiał porzucić pracę, dlatego mama musiała zacząć zarabiać. Była wychowawczynią wiejskich dziewcząt i elfek, uczyła je czytać, pisać i szyć.
Miałem kilkoro rodzeństwa, ale wszystkie dzieci pomarły z niedostatku i chorób zanim osiągnąłem 13 lat. Cały pic na wodę z tym, że elfy nigdy nie chorują... Ja jednak pozostałem przy życiu, może dzięki szczęściu, a może wyjątkowemu zdrowiu i wytrzymałości organizmu. Byłem typowym wiejskim "chłopcem". Nie wiedziałem wówczas nic o grzechu, występku i zbrodni.
Rodzice niewiele czasu poświęcali mojemu wychowaniu i uświadamianiu. Byli na to zbyt zajęci. Nie mogli zresztą przypuszczać, że już wkrótce uświadomienie o całej prawdzie życia mężczyzny tak bardzo stanie się mi potrzebne. Wychowywałem się więc właściwie sam.
Kiedy miałem 15 lat zdarzyło się nieszczęście, które z miejsca przekreśliło moje dotychczasowe życie. Epidemia czarnej ospy nawiedziła nasze królestwo. W krótkim czasie zmarł ojciec, a po nim matka. Także zachorowałem, ale na szczęście lekko.
Tak więc zostałem sam. Nikt w wiosce nie zainteresował się moimi losami po śmierci rodziców i być może, że żyłbym marnie po dziś dzień, gdyby nie Helga Traviss, kobieta z Lione - dużego miasta na zachód od naszej wioski - ,która przyjechała właśnie w tym czasie na kilka dni do krewnych.
Helga zajęła się mną. Namawiała mnie na opuszczenie wioski i przeniesienie się do Lione, gdzie czeka mnie na pewno szczęście i dobrobyt. Podniecała moją wyobraźnię opisami wspaniałości miasta. Piękne, ludne ulice, cudowne domy i mieszkania, pałace arystokracji, teatry, opery, zabawy i coraz to inne przyjemności życia w wielkim mieście - wszystko to mogło stać się moim udziałem - myślałem pod wpływem kuszących opowiadań Helgi Traviss.
W rzeczywistości przyczyny, dla których Helga namawiała mnie na wyjazd do Lione, były inne. Chodziło jej po prostu o to, abym opłacił za nią koszty podróży. Lecz ja, w swojej chłopięcej naiwności, brałem każde jej słowo za dobrą monetę.
Tak więc nie namyślając się wiele, za radą Helgi sprzedałem nasz skromny dobytek rodzinny, pospłacałem długi, kupiłem kilka ubrań i z osiemnastoma furinami w sakiewce opuściłem wioskę na zawsze.
W dyliżansie, który wiózł nas do Lione, Helga w dalszym ciągu roztaczała przede mną uroki nowego życia. Opowiedziała mi o takich jak ja wiejskich chłopcach, którzy wstępowali na służbę w bogatych domach, w krótkim czasie żenili się z zakochanymi w nich arystokratycznymi panienkami i żyli w szczęściu otoczeni służbą i dostatkiem. Czasem też to bogaci arystokraci zakochiwali się w nich i chłopcy zostawali z nimi. Szczególnie - jak twierdziła Helga - podobały im się elfy takie jak ja.
Późnym wieczorem przybyliśmy do Lione. Zatrzymaliśmy się na nocleg w zajeździe, lecz jakież było moje zdziwienie, gdy Helga oświadczyła w chwilę po wejściu do naszego pokoiku obejmując mnie czule i całując:
- Mój drogi, muszę natychmiast wracać do swoich zajęć, a ty sam, również powinieneś się szybko wystarać o pracę, co przyjdzie ci bez trudu, bo w mieście służba ze wsi jest na wagę złota. Ja zresztą także będę się starać o odpowiednie miejsce dla ciebie. W każdym bądź razie jutro z rana wynajmij sobie tymczasem jakiś kąt do spania i udaj się do biura pośrednictwa pracy. Życzę ci szczęścia i nie wątpię, że je znajdziesz. Oto adres biura.
Tu Helga zapisała pośpiesznie kilka słów na skrawku papieru, wcisnęła mi go do ręki i szybko wyszła trzaskając drzwiami.
Osłupiały stanąłem pośrodku nędznego pomieszczenia w zajeździe. Pozostałem zupełnie sam - piętnastoletni wiejski chłopiec w wielkim, obcym, wrogim mieście - zdany na los szczęścia.
Nie wiedziałem co mam dalej robić. Łzy cisnęły mi się do oczu. Nie mogłem powstrzymać głośnego, rozpaczliwego łkania.
Być może ktoś usłyszał mój płacz, bo nagle otworzyły się drzwi. Szybko otarłem łzy i przybrałem z trudem spokojny wyraz twarzy. Do pokoju wszedł służący - elf, który wcześniej pomógł mi zabrać mój bagaż z dyliżansu.
- Czy mogę cos dla ciebie zrobić? - spytał obrzucając mnie badawczym wzrokiem.
- Nie... - wykrztusiłem, dławiąc się łzami.
- Czy ta dama, która z tobą przyjechała, nie pozostanie z tobą? - pytał dalej.
- Nie...
- Ach, rozumiem... - uśmiechnął się krzywo. - Obawiasz się samotności. Mógłbym - powiedział z wolna - wystarać się dla ciebie o jakieś... odpowiednie towarzystwo...
- O, nie, dziękuję. - wybąkałem w całej swojej ówczesnej naiwności. - Nie boję się samotności. Chodzi o to, że nie mam gdzie dzisiaj przenocować.
- To da się załatwić. - roześmiał się jakby z rozczarowaniem. - Przenocujesz tu u nas za cenę jednego, jedynego furina. Proszę pomów z gospodynią. Myślałem, że masz jakieś inne zamiary...
Tak oto znalazłem dach nad głową na pierwszą noc w Lione.
Jaka będzie następna noc? Tego nie mogłem wtedy przewidzieć. Szybko dowiedziałem się, że będzie to noc zupełnie, zupełnie inna - ta noc druga i wszystkie niezliczone, następne noce.
*************
--------------------------------------------------------------------------------
Przypis od autorki:
W królestwie gdzie mieszka Elis nie jest ważne czy ktoś jest elfem czy człowiekiem, bo wszyscy żyją ze sobą w zgodzie. Na młode elfy i ludzi ogólnie mówi się chłopcy. Tak samo jest z dziewczętami. Nie ma tu jakiejś dyskryminacji rasowej.
Furiny to pieniądze jakimi płaci się w tym królestwie.
Bluzgi i pochwały ślijcie do: Ryoko.Kotoyo@interia.pl
2003