Little fighter 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 20:35:27
Moje nowe opowiadanko. Powstało pod wpływem mojej fascynacji kick-boxingiem. Biedny ten mój kolega, który zgodził się żebym na nim kiedyś wypróbowała ciosy, których nauczyła nas psorka na w-fie...^-^

--------------------------------------------------------------------------------


Katsuya szedł właśnie do domu. Porządki trochę się przedłużyły i postanowił wrócić na skróty. Szedł alejką kiedy usłyszał za sobą kroki.
"O cholera" - pomyślał.
Zaczął iść szybciej, ale w sekundę później poczuł jak ktoś złapał go za kołnierz koszulki i pociągnął mocno do tyłu. Katsuya nie złapał równowagi i upadł ciężko na chodnik. Słyszał dookoła siebie złośliwe śmiechy, które nasiliły się, gdy poczuł jak ktoś usiadł mu na klatce piersiowej. Bał się. Mimo, że miał już 19 lat to w tym momencie się bał.

- No proszę. - powiedział złośliwy głos, który jak się okazało należał do chyba niewiele starszego od niego chłopaka. - Więc dzisiejszy wieczór nie będzie spisany na straty.
Jego kolesie zaczęli się śmiać, a Katsuya poczuł, że robi mu się niedobrze ze strachu.
- No dobra mały... - zaczął ten chłopak. - Masz forsę?
Katsuya zaprzeczył ruchem głowy.
- Skoro nie to sam będziesz musiał zapłacić za przejście przez nasz teren. - zaśmiał się złośliwie. - Chłopaki! Zabawimy się trochę!

Wstał z chłopca, a ten usiadł gwałtownie kiedy dotarło do niego co się za chwilę stanie. jeden z oprawców chwycił go za koszulkę i cisnął mocno na pobliski mur. Katsuya poczuł w ustach krew. A co najgorsze nie był w stanie ruszyć lewą ręką.
"O Boże!" - pomyślał. - "Chyba jest złamana!"
Nagle poczuł mocne kopnięcie w brzuch, a następnie w żebra. Już nie był w stanie się ruszyć. Wszystko go bolało. Z jego oczu zaczęły płynąć łzy, gdy oprawcy zaczęli zdzierać z niego ubranie. Nagle przestali. Katsuya otworzył oczy i powiódł nie do końca przytomnym wzrokiem za spojrzeniami chłopaków. Jego wzrok zatrzymał się na chłopcu, który stał nieopodal i miał wyraźnie wojowniczy nastrój.
Katsuya nie był w stanie oderwać od niego wzroku. Sam wygląd chłopca go fascynował, ale bardzo zastanowiło go jego ubranie. Całe czarne. Nie miał koszulki na sobie, jedynie czarne, wyglądające na sportowe spodnie, buty także wyglądające na sportowy typ, ale z bardzo grubą i mocną podeszwą. Jednak nie były to glany. Na rękach miał czarne, krótkie rękawiczki, podobne do tych jakich używa się przy kolarstwie górskich, czarne, grube, materiałowe opaski na ramionach i czarną przepaskę na czole.
Chłopiec podszedł bliżej. Stanął w świetle pobliskiej latarni i dopiero teraz Katsuya mógł przyjrzeć się jego twarzy. Miał czarne, długie włosy, splecione w kitkę, wąską twarzyczkę, na której obecnie znajdował się opatrunek w postaci dużego plastra na lewym policzku, para zielono-żółtych oczu, mały zadarty nosek i śliczne, różowe usta, które teraz ściśnięte były w wąską kreskę. Cała postać chłopca była delikatna, ale tylko na pierwszy rzut oka.

- Czego od niego chcecie? - spytał chłopiec. Jego głos był delikatny, ale bardzo stanowczy. Katsuya odruchowo zadrżał kiedy poczuł chłód w tym ślicznym głosie.
- A jak myślisz? - spytał przywódca tej bandy. - Nie ma forsy więc musi jakoś nam zapłacić, za przejście przez nasz teren. Może też się przyłączysz do zabawy? - spytał z lubieżnym uśmiechem.
- Dziękuję, postoję. - powiedział spokojnie chłopiec.
- Słuchaj mały. - zaczął chłopak. - Mnie się nie odmawia... - położył mu rękę na ramieniu, ale w tej samej chwili otrzymał cios w twarz, w postaci silnego kopnięcia. Widząc, że ich przywódca ląduje twardo na ścianie, reszta bandy rzuciła się mu na pomoc. Osaczyli chłopca ze wszystkich stron i zaczęli atakować.

Katsuya z niekłamanym szokiem obserwował jak wszyscy po kolei zostają powaleni, bądź na ziemię lub na ścianę muru.
Chłopak zadawał przeciwnikom szybkie ciosy. Raz ręką, raz nogą. Po chwili napastnicy uciekli w przerażeniu, a chłopiec podszedł do Katsuyi, który nadal leżał na ziemi. Zapatrzył się w jego oczy. "Czy ktoś może takie mieć?" - pomyślał. Jeszcze bardziej był ciekaw swojego wybawcy, gdy patrzył na niego z bliska. Wydawał mu się zdecydowanie młodszy od niego.

- Możesz wstać? - spytał czarnowłosy.
Katsuya niewyraźnie powiedział:
- Chyba tak... - podniósł się z trudem. Czuł ból w ręce. Chłopiec wziął jego teczkę do jednej ręki. Katsuya dopiero teraz zauważył czarny plecak, który tamten miał na plecach.
Chłopiec nigdy jeszcze nie spotkał kogoś takiego. Tak bardzo się od niego różnił.
Katsuya miał krótkie ciemno-blond włosy i piwne oczy, był wysoki i świetnie zbudowany. Studiował drugi rok architekturę, a pasjami kochał malować. Miał niespotykany talent, a jego dzieła można było oglądać, w różnych galeryjkach. Niestety, kompletnie nie umiał się obronić i ten chłopiec spadł mu jak z nieba. Gdyby nie on byłoby z nim niewesoło.
Szedł teraz powoli koło niego, bo chłopiec postanowił go odprowadzić.
- Jak masz na imię...? - spytał nieśmiało Katsuya.
Chłopiec popatrzył na niego niezbyt ufnie, ale po chwili odpowiedział:
- Tsuzuku...
- Dziękuję ci za pomoc...
- Nie ma za co... - wzruszył ramionami.
- Niezłe im lanie spuściłeś. Trenujesz coś...?
Chłopiec znowu zamilkł.
- Czy to jakaś tajemnica...? - spytał Katsuya.
- Nie...
- Więc...?
- Jeśli koniecznie chcesz wiedzieć to trenuję, owszem.
- Mogę zapytać co?
- Kick-boxing.
Katsuya nie dowierzał. Ten wątły chłopaczek trenował tak brutalny sport?
- Długo już trenujesz...?
- Bardzo długo... - znowu zamilkł.
Katsuya także się już nie odzywał. Doszli niedługo potem do jego domu i chłopiec poszedł w swoją stronę. A Katsuya...
Cóż...
Katsuya w ciągu godziny wylądował u lekarza...

PART 1
THE END
2002