Kwiat elfów 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 20:10:45
Zaczynamy więc część drugą. Nie wiem jeszcze o czym tak dokładnie będzie, oprócz tego co będzie... Taaaaa... Czysto po polskiemu... Bluzgi i pochwały pod Ryoko.Kotoyo@interia.pl lub na http://schwarz.blog.pl/
--------------------------------------------------------------------------------
Mgła...
Wszędzie dookoła rozpościerała się gęsta, biała mgła. Nic nie można było dojrzeć. Jednak wysoka postać w białym, długim płaszczu i założonym na głowie kapturze szła przez nią spokojnie, zmierzając do celu.
Po kilku minutach wędrowiec ujrzał cel swojej wędrówki. Wysoka, biała, ozdobiona kamieniami szlachetnymi świątynia, którą otaczał ciemny las. Gdy tylko się do niej zbliżył na spotkanie wyszła mu podobnie ubrana postać. Wędrowiec zatrzymał się przed nią. Po chwili druga osoba zdjęła z głowy kaptur. Okazała się być bardzo urodziwym elfem o zielonych oczach i długich włosach koloru cytryny. Elf uśmiechnął się promiennie do wędrowca i powiedział:
- Witaj Lilei. Cieszę się, że już jesteś.
Na te słowa przybyły zdjął okrycie z głowy, a długie, białe włosy rozsypały się kaskadą na plecy.
- Witaj Avallen. - pozdrowił go również Lilei.
- Wejdźmy do środka. - powiedział Avallen idąc w kierunku świątyni. - Ostrożności nigdy za wiele.
- Wiem... - przyznał cicho Lilei.
Weszli do środka i skierowali się do głównego miejsca w świątyni. Czekało tam na nich trzech elfów. Wszyscy piękni w takich samych, białych płaszczach. Dookoła siedziały na poduszkach inne elfy i cicho ze sobą rozmawiały. Lilei rozejrzał się.
"Tak nas mało zostało..." - pomyślał ze smutkiem. - "Zaledwie niecała setka..."
Elfy zobaczywszy go kłaniały mu się z szacunkiem. Odpowiadał im z uśmiechem na pozdrowienia. Obaj usiedli na swoich miejscach.
- W takim razie jesteśmy już chyba wszyscy? - powiedział jasnowłosy elf w płaszczu.
- Na to wygląda... - westchnął inny.
- Czemu wzdychasz Yarrin? - spytał go jasnowłosy.
- Dobrze wiesz dlaczego Evellei. - odpowiedział.
- Tak, wiem...
Zapadła cisza.
- Ta świątynia jest jedynym miejscem, którego nie mogą wytropić, prawda Mirren? - spytał Lilei.
Elf o włosach do ramion i niemal białego koloru przytaknął.
- Ale tylko dlatego, że ochraniamy to miejsce magią. - westchnął Avallen.
- W dodatku musimy ukrywać się wśród ludzi. - powiedział Yarrin. - A to jest bardzo męczące. Zmiana postaci za dnia wyczerpuje nas i nocą musimy przybierać nasze normalne postacie.
- W dodatku - zaczął Mirren. - to bardzo duże ryzyko. Ludzie, u których się ukrywamy wiedzą o nas.
- Ale nie wiedzą kim jesteśmy i skąd pochodzimy. - powiedział Evellei. - Tylko niektórzy domyślili się prawdy.
- Musimy jednak zachować dalej milczenie. - powiedział Avallen. - Ze względu na ludzi, którzy o nas wiedzą. Oni nie powinni wiedzieć nic więcej jak ponad to, że jesteśmy. Mimo wszystko oni także mogą się znaleźć w niebezpieczeństwie jeśli będą wiedzieć za dużo. Nie powinniśmy ich mieszać w nasze sprawy.
- Wiemy o tym, ale to jest trudne. - powiedział Lilei.
- Lilei? - spytał Mirren.
- Co?
- Masz w oczach dziwne błyski...
- I...?
- Czyżbyś pokochał ludzką istotę? Wiesz, że nie powinieneś. To za duże ryzyko...
- Nie widzę w tym nic złego. Tym bardziej, że chyba każdy czuje jakieś mocniejsze uczucie do ludzi, u których się ukrywa. - powiedział spokojnie białowłosy. Spojrzał na pozostałe elfy, które mu przytaknęły. Domyślał się, że większość albo nawet wszystkie spędzają noce tak jak on.
Mirren uśmiechnął się lekko:
- Nie mam nic na swoją obronę.
Elfy roześmiały się, a ich dźwięczny śmiech rozniósł się po okrytym mgłą lesie.
- Mimo wszystko musimy bardzo uważać. - powiedział Evellei.
- W dodatku oni zaczęli wysyłać szpiegów do świata ludzi. - po słowach Yarrin'a zapadło złowrogie milczenie. - Musimy się zastanowić co zrobić...
************************
Souji leżał w łóżku i starał się zasnąć. Mijał już tydzień, a Lilei nie wracał. Chłopiec zaczął się bać, że elf już nie wróci. Że odszedł na zawsze. Piwne oczy zaszkliły się łzami. Nagle usłyszał dobrze mu znajomy głos:
- Posuń się troszkę... Zimno mi...
Souji natychmiast się odwrócił i na twarzy zagościł uśmiech szczęścia. Lilei... Lilei wrócił.
Elf wsunął się do niego pod kołdrę i pocałował lekko na powitanie. Souji przytulił się do niego, ale coś mu się nie zgadzało. Ciało elfa było dziwnie chłodne i przechodziły je dreszcze. W dodatku nie robił nic. Tylko leżał.
Chłopiec przestraszył się i spytał cicho:
- Lilei... Co się stało...?
Lilei popatrzył na niego.
- Nic takiego...
- Ale... - zaczął Souji. - jesteś taki zimny...
- Bo wracam z miejsca gdzie od dawna nie gościło słońce...
Chłopiec przytulił go. Lilei objął go w pasie. Souji zaśmiał się cicho.
- Co cię rozbawiło? - spytał białowłosy.
- Zazwyczaj to ty jesteś bardzo gorący... - powiedział i zarumienił się uroczo.
Lilei się zaśmiał. Ten śmiech skojarzył się chłopcu z szemraniem liści. Według niego brzmiał bardzo seksownie. W tym samym momencie poczuł jak ręce Lilei zaczynają delikatnie gładzić jego ciało. Souji jęknął. Tak mu tego brakowało. Owinął swoje ramiona wokół szyi elfa i pocałował go namiętnie w usta. Lilei odpowiedział tym samym. Pieścił delikatnie językiem wnętrze ust elfa. Lilei nawet się nie spostrzegł, a Souji już na nim siedział okrakiem i pieścił końcem języka jego szyję. Znów się zaśmiał. A to miła niespodzianka. Za pierwszym razem chłopiec trząsł się jak osika, a teraz sam zaczyna zabawę. Lilei był świadom, że pokochał tego chłopca. To kruche, ludzkie dziecko, które kiedyś będzie musiało umrzeć chyba, że...
Odgonił od siebie nieprzyjemne myśli. Teraz liczyła się tylko ta chwila. Usta chłopca zaczęły go lizać i ssać leciutko. Zielone oczy zaszły mgłą. Kurczę... Było mu tak dobrze. Chłód, który mu towarzyszył zaczął szybko znikać. Rozkosz się pogłębiała. Jęknął, gdy poczuł jak wargi chłopca zamknęły się na nim. Souji odsunął się. Z jego ust, po brodzie skapywała biała, lepka ciecz. Lilei podniósł się i pocałował go mocno w usta. Chłopiec połknął resztę nasienia, które nie zdążyło spłynąć z jego ust. Po chwili Lilei położył go na plecach i rozszerzył jego nogi. Mieli troche przerwy i nie chciał sprawić kochankowi bólu. Wsunął w niego delikatnie palec. Chłopiec o brązowych włosach jęknął, ale nie z bólu tylko z rozkoszy. Po chwili elf wyjął lepki palec z jego ciała i wsunął się w niego delikatnie. Souji omal nie krzyknął. Białowłosy zdusił jego krzyk pocałunkiem.
Souji nie miał dość. Gdyby nie to, że nazajutrz musiał wstać do szkoły na pewno nie zgodziłby się teraz przerwać. Wtulił się ufnie w ciało ukochanego i pierwszy raz od czasu jak elfa nie było zasnął spokojnie...
*************************
Obudził się rano. Budzik zaliczył ścianę. Na ten dźwięk obudził się też Rei. Zaczął miauczeć z wyrzutem, bo nie lubił jak budziły go latające w powietrzu rzeczy. Souji jednak leżał dalej. Nie spał tylko leżał na plecach. Westchnął i powiedział na głos:
- Ciekawi mnie gdzie on przebywa za dnia?
Wstał i poszedł do łazienki żeby się porządnie umyć. Kiedy wyszedł Rei wskoczył na łóżko i wdychał zapach chłopca. Na prześcieradle były jeszcze nie zaschnięte ślady po nocnej rozkoszy. Kotek czubkiem języka zaczął zlizywać te dowody rozkoszy. Kiedy przestał popatrzył w stronę drzwi za którymi zniknął chłopiec. Oczy lśniły mu zielonym blaskiem.
- Bliżej niż się spodziewasz... - powiedział nagle cichutko.
Zeskoczył z łóżka i wyszedł przez niedomknięte drzwi. Udał się do kuchni na śniadanie.
Na szczęście Souji nigdy nie domyślił się powiązania pomiędzy pojawieniem się kota, a odwiedzinami Lilei. Souji nie wiedział, że Lilei nigdy nie opuszcza jego domu. Po prostu był tu pod inną postacią. Pod postacią kota nie wzbudzał podejrzeń, a także im było trudniej go wytropić. Co więcej pod nieobecność całej rodziny mógł spokojnie przybierać swoją prawdziwą postać. Wtedy najczęściej czytał książki albo oglądał telewizję. Starał się dowiedzieć czegoś o świecie ludzi. Najbardziej śmieszyło go to w jaki sposób ludzie pojmowali magię. Dla niego nie było to niczym dziwnym zważywszy na jego pozycję w elfim społeczeństwie. Tymczasem dla ludzi były to tylko takie sobie sztuczki.
Właśnie kiedy kończył śniadanie wszedł Souji. Przywitał się ze wszystkimi i zabrał się do jedzenia. Po chwili odezwała się jego matka:
- Wrócimy dzisiaj wieczorem, bo jedziemy wszyscy na większe zakupy. Jak wrócisz nie będzie jeszcze nikogo w domu. Weź klucze Souji i nie zgub ich.
- Dobrze. - odpowiedział.
A kotek uśmiechnął się pod wąsem...
****************************
Kiedy Souji wrócił do domu od progu odruchowo zawołał:
- Jestem!
Po chwili jednak zaczął mówić na głos:
- Gapa ze mnie! Przecież nikogo nie w domu.
Westchnął i zdjąwszy buty wszedł do salonu. Co jak co, ale takiego widoku się nie spodziewał. Jakaś postać siedziała po turecku na dywanie przed telewizorem. Długie białe włosy spływały kaskadą po plecach na podłogę. Cała postać ubrana była na biało, a spomiędzy włosów wystawały ostre uszy.
Souji będąc jeszcze w szoku zdołał tylko wydusić:
- Lilei...?
Elf odwrócił się twarzą do niego. Teraz dopiero chłopiec spostrzegł, że Lilei oglądając telewizję podżera sobie coś. Z ust wystawał mu koniuszek paluszka w czekoladzie. (Kurde pycha! Mówię wam! - dop. autorka) Souji zarumienił się na ten widok, a elf zaczął się śmiać pod nosem. Omal się nie udławił.
- Co ty tu robisz? - spytał w końcu Souji.
- Nie widać? - spytał elf. - Oglądam, jak wy to mówicie telewizję. - Włożył do ust następnego paluszka.
- Jak my to nazywamy...? - spytał Souji siadając koło niego.
- No wiesz... W moim świecie nie ma czegoś takiego... Ja po prostu usiłuję dowiedzieć się czegoś o waszym świecie...
Souji popatrzył na niego uważnie. Zorientował się, że po raz pierwszy widzi elfa w ubraniu. Miał na sobie białą szatę do pół uda.
"Więcej to odkrywa niż zakrywa..." - pomyślał chłopiec.
W pasie szata przewiązana była chustą obszytą złotą nicią. Na nogach miał cieniutkie bransolety i rzemyki. Podobnie zresztą na rękach. Na czole natomiast miał opaskę ze złota wysadzaną cennymi kamieniami. Podobne bransolety i opaskę miał na ramionach. Wyglądał jakoś tak nieziemsko i seksownie.
Souji westchnął i włożył do ust paluszka. Widząc to Lilei nachylił się i obgryzł mu go tuż przy ustach całując jednocześnie. Souji oddał pocałunek. Objął go za szyję i całowali się w najlepsze kiedy chłopiec powiedział:
- Zaczekaj... Musze nakarmić kota...
Wstawał kiedy Lilei chwycił go za nogawkę spodni.
- Nie trzeba...
- Ale...
- Dałem mu jeść.
- Acha... Ale ty też pewnie jesteś głodny...? Może coś zrobię...?
Lilei uśmiechnął się uwodzicielsko i powiedział:
- Przyjmuję zaproszenie, ale szczerze mówiąc wolałbym zjeść ciebie...
Souji zalał się rumieńcem, a teraz było go widać idealnie. Poszedł więc do kuchni, ale nawet tu czuł erotyczną atmosferę, która płynęła od elfa... Po chwili usłyszał kroki, a następnie objęły go w pasie ciepłe ramiona. Wilgotne usta całowały jego kark i delikatnie przyszczypywały muszelki uszu. Ręce elfa wdarły się pod jego koszulkę i zaczęły pieścić sutki. Souji jęknął cichutko. Lilei ujął go pod brodę i mocno pocałował. Jednak na razie na tym poprzestał. Puścił chłopca i usiadł obok na stole. Oparł się łokciami z tyłu. Souji zaniemówił na ten widok. Odwrócił wzrok żeby się uspokoić. Lilei przyglądał mu się.
- Mogę cię o coś spytać...? - spytał nagle Souji.
- Jasne.
- Czy wszystkie elfy są takie jak ty...?
- To znaczy jakie? - spytał Lilei.
- No... takie... Zmysłowe...
- Zmysłowe...? - spytał elf. Bawiło go to.
- Jeśli mam być szczery... - powiedział Souji odwracając się do niego.
- Taaaaaak?
- Ty po prostu kipisz erotyzmem!
Lilei najpierw zaniemówił, a potem zaczął się śmiać. Śmiał się tak bardzo, że aż położył się na stole. Souji stał i nie wiedział jak ma zareagować.
- Wybacz... - powiedział po chwili Lilei. - Pierwszy raz ktoś tak o mnie powiedział.
- Ale co w tym śmiesznego...?
- Widzisz... Elfy dla ludzi są istotami raczej fantastycznymi. Ludzie przedstawiają nas jako istoty bardzo zmysłowe i pociągające. W naszym towarzystwie my tego nie odczuwamy. To wszystko.
- Ach tak... - Souji podszedł do elfa i pocałował go... Już wiedział dlaczego czuje się przy nim dziwnie. Zapach erotyki zaczął unosić się w powietrzu kiedy zaczęli się całować.
PART 2
THE END
2003