Black cat 2 4
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 18:29:27
by Ryoko Kotoyo
2005
Po wielkim opóźnieniu zapraszam na część 4^^ Ostatnią. Miałam w planach jeszcze jedną, ale stwierdziłam, że nie będę tego rozbijać niepotrzebnie na dwie części. Dziękuję wszystkim wielbicielom mojego kociaka. Niedługo kolejne "kocie opowiadanie".
Przez kilka dni właściwie Yuu i Jiro nie wychodzili z łóżka. Przerwa było tylko wtedy, kiedy Yuu był na zajęciach, a Jiro załatwiał swoje sprawy związane ze studiami. Perspektywa wspólnego życia była dla obu czymś wspaniałym. Nie chcieli się już nigdy ze sobą rozstawać.
Ale nie przewidzieli jednego.
Porucznik Muraki nie krył wzburzenia jadąc do tego samego miasta, do którego kilka dni wcześniej pojechał jego syn.
-Studia...-mruknął pod nosem.-Już ja wiem, po co naprawdę tam pojechał...
-Wszystko w porządku panie poruczniku? -spytał jeden z policjantów, którzy mu towarzyszyli.
-Co...? A tak... W porządku...-odpowiedział.
Po chwili porucznik zapatrzył się w krajobraz za oknem. Jechali autostradą i za kilka godzin mieli być na miejscu. Wcześniej zadzwonił i wypytał o szczegóły kradzieży. Motyw i sposób działania zgadzały się z aktami Czarnego Kota.
-Cholerne kocisko...-syknął cicho.-Tym razem nie będzie pobłażania...
******************************
-Yuu...?
-Tak...?
Zielone oczy popatrzyły na chłopaka o włosach koloru miodu.
-Zerwij z nim...!-powiedział Tatsumi.
Harakiri popatrzył na niego uważnie.
-A to dlaczego? -spytał czarnowłosy.
-Bo ja cię kocham i chcę z tobą chodzić... I...
-Spać? -dokończył z uśmiechem Yuu.
-No też... Widzę, że się rozumiemy...-powiedział Tatsumi z uśmiechem i objął Yuu w pasie. Chłopak jednak zręcznie wykręcił się z jego uścisku.
-Wcale się nie rozumiemy...-powiedział stanowczo Yuu. -A ja nie mam zamiaru rozstawać się z Jiro. Zależy mi na nim jak na nikim innym.-zakończył z uśmiechem i lekkim rumieńcem na twarzy.
-Yuu...-zawył miodowowłosy chłopak.-A jak cię ładnie poproszę?
-Nie! Nigdy! -powiedział i poszedł w kierunku bramy. Jiro już tam na niego czekał. Objął go mocno i pocałował lekko na powitanie. Widząc to Tatsumi pewnym krokiem podszedł do nich i zaczął wpatrywać się w Jiro nienawistnym wzrokiem.
-Co...?-spytał Jiro.
-Nienawidzę cię! -krzyknął Tatsumi.
Brązowe oczy popatrzyły na niego zaskoczone.
-Że jak?
-Nie zwracaj na niego uwagi... Namawiał mnie przed chwilą żebym z tobą zerwał... Ale nie mam zamiaru...-powiedział zielonooki z czułością w głosie.
-No nie wiem "kocurze"...
Obaj odwrócili się przerażeni.
-Ojciec...? Skąd...?-zaczął Jiro wpatrując się we własnego ojca, który nie wiadomo skąd się wziął.
-Ładnie się nauczyłeś kłamać Jiro... Odejdź...-powiedział do przestraszonego Tatsumi. Chłopak odszedł natychmiast. Jiro mocno przytulił Yuu.
-Nie kłamałem...-powiedział Jiro. -Jechałem załatwić studia. A, że spotkałem tutaj Yuu...
-Ale wcześniej słyszałeś w wiadomościach o kolejnej akcji Czarnego Kota...?
Jiro czuł, że nie ma sensu kłamać.
Odetchnął głęboko.
-Tak...-powiedział.-Wiedziałem... To był główny powód, dla którego tutaj przyjechałem... Nikt mi nie zabronił szukać Yuu...
-Ale teraz będziesz musiał o nim zapomnieć, bo tego numeru mu nie odpuszczę... Inaczej się umawialiśmy kocurze...-syknął w kierunku chłopaka.
-W takim razie ja nie mam dłużej obowiązku milczeć na temat tego, co pan zrobił...-szepnął złowieszczo czarnowłosy.
-To już stara sprawa... Ale twoja jest całkiem świeża... Powinienem cię był przymknąć tamtym razem. Puściłem cię... Ale tym razem nic z tego.
-Nie zrobisz tego...-powiedział stanowczo Jiro.
-Nie masz nic do gadania. Ten chłopak wielokrotnie łamał prawo!
-A, co ty byś zrobił na jego miejscu? -spytał Jiro.
-Dość tego! -krzyknął porucznik wyjmując pistolet służbowy.-Chodź tu po dobroci "kocurze".
Yuu jednak nie ruszył się z miejsca.
-Słyszałeś co powiedziałem? Chodź tutaj i daj się grzecznie zakuć.
-Nie...
-Słucham...?
-Powiedziałem "nie"...-syknął Yuu i szybkim kopniakiem wytrącił porucznikowi broń z ręki, po czym szybko wyprowadził kolejne kopnięcie, które trafiło w jednego z funkcjonariuszy, którzy rzucili się pomóc przełożonemu. Nikt jednak nie zauważył, że porucznik jak w amoku wyjął drugą broń.
Jedyne, co Yuu usłyszał to odgłos wystrzału. Przed oczami stanęli mu jego rodzice. Poczuł w brzuchu ból. Spojrzał w dół. Jego koszulka barwiła się na czerwono jego własną krwią.
-YUU!!!!!! -usłyszał jeszcze pełen przerażenia krzyk zanim stracił przytomność.
***********************************
-Miał niesamowicie dużo szczęścia.
-Kula cudem ominęła organy wewnętrzne.
-Powinien się pomału wybudzać z narkozy.
Yuu słuchał tych głosów z niedowierzeniem.
"Ja żyję?" -zastanawiał się.
Spróbował otworzyć oczy. Oślepiło go jasne światło. Leżał w szpitalnym łóżku podłączony do licznej aparatury. Chciał coś powiedzieć, ale w tym samym momencie zdał sobie sprawę z tego, że go wcześniej zaintubowano. Musiał mieć wcześniej kłopoty z oddychaniem.
-Yuu...-usłyszał nagle cichy głos.
Z trudem odwrócił głowę. Poczuł na policzku ciepłą dłoń, która gładziła go delikatnie. Jiro siedział obok niego. Widać było, że wcześniej płakał. Jego oczy były całkiem czerwone.
-Jak się cieszę, że nic ci nie jest... Gdyby cię zabił chyba bym go zamordował... Nie martw się...-powiedział widząc pytający wzrok Yuu. -Ojciec już nie będzie na ciebie polował. Pogadałem z nim. Nawet pozwolił mi tu zostać. Chyba w końcu zrozumiał ile dla mnie znaczysz...-powiedział z czułym uśmiechem.
Yuu mógł w tej chwili jedynie odwzajemnić uśmiech, ale pierwszy raz od bardzo długiego czasu czuł się taki spokojny. Poczuł, że nareszcie wszystko jest tak jak powinno.
Zasnął wtulony w dłoń osoby, którą kochał najbardziej na świecie...
part 4
the end