Black cat 2 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 18:17:58
by Ryoko Kotoyo
2004
No i z racji tylu głosów muszę wziąć się za pisanie kontynuacji^^. Bardzo mnie ucieszył fakt, że tyle osób polubiło mojego kochanego kotka XD. Wzruszyłam się po prostu^^. A więc nie gadając wiele zabieram się za pisanie^^. Bluzgi lub pochwały zostawiajcie na http://schwarz.blog.pl
Budził się co rano w kiepskim humorze od prawie roku. To już niemal rok minął jak musiał opuścić jedyną osobę, którą kochał nad życie, a z którą tak boleśnie musiał się pożegnać.
-Dzień dobry Jiro...-powiedział cicho i uśmiechnął się smutno patrząc na zdjęcie stojące w ramce koło łóżka. Przedstawiało dwóch chłopców w mocnym uścisku. Jeden wysoki miał brązowe włosy i wesołe piwne oczy, a drugi niższy miał długie czarne włosy i bardzo zielone, kocie oczy.
Yuu poczuł jak spod powieki wypływa łza i spływa po jego policzku.
Nie potrafił zapomnieć.
Nie chciał zapomnieć.
Przyrzekł sobie, że kiedyś znowu będą razem, a wtedy już nic ich nie rozdzieli.
Z ociąganiem wstał z łóżka i udał się do łazienki. Wszedł szybko pod prysznic i jak co rano zaczął rozmyślać nad tym co musiał porzucić. Czarny Kot jak na razie był tylko wspomnieniem. Nie kradł już od prawie roku, ale szczerze mówiąc miał z początku problemy z porzuceniem tego zajęcia. Był właśnie na pierwszym roku studiów i czasem łapał się na tym, że chodząc po muzeach szukając materiałów do prac, odruchowo planuje jakąś akcję. Pukał się wtedy po głowie i mówił cicho:
-Głupi... Nie wolno ci przecież...
Jak co dzień zjadł szybko śniadanie i poszedł do garażu. Wsiadł do samochodu i powoli wyjechał na ulicę. Uczelnia była jakieś 10 minut jazdy samochodem od kamienicy, w której zamieszkał.
Jechał spokojnie i miał właśnie skręcać kiedy jakiś wariat wyskoczył zza rogu swoim samochodem. Yuu nie zdążył zareagować. Poczuł tylko mocne uderzenie w przód, a następnie ból w skroni. Po chwili podniósł jednak głowę i wyjrzał zza kierownicy. Maska jego samochodu była sklepana na amen. Jednak ten drugi samochód wyglądał jeszcze gorzej. Nagle usłyszał jak ktoś puka palcem w szybę z jego strony. Odrzuciło go natychmiast kiedy zobaczył policjanta. Wysiadł jednak powoli czując straszny ból w głowie.
-Wszystko w porządku?- spytał policjant.
-Nie bardzo...-powiedział Yuu.
Kręciło mu się w głowie.
-Jest pan ranny...-powiedział ktoś nagle. Yuu odwrócił głowę z trudem i zobaczył jakiegoś faceta, który podszedł do niego i przedstawił się:
-Posterunkowy Akechi Ito. Pańską ranę powinien zobaczyć lekarz...
-Jaką ranę do cholery...-spytał Yuu i w tym momencie film mu się urwał. Poczuł tylko jak osuwa się na chodnik.
*************************
-Budzi się...-powiedział ktoś.
-Nareszcie.-powiedział ktoś z wyraźną ulgą w głosie.
Yuu nie wiedział gdzie jest, nie znał tych głosów. Po chwili zobaczył jednak jak ktoś pochylał się nad nim. Rozpoznał lekarza w białym fartuchu.
-Gdzie ja jestem...?-spytał powoli.
-W szpitalu.-odrzekł lekarz.-Uderzyłeś dość mocno głową o kierownicę. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Lekki wstrząs mózgu. To stąd było to omdlenie. Musisz odpocząć parę dni i wszystko wróci do normy.
-A czy mogę już wrócić do domu...?-spytał Yuu.
-Tak, ale lepiej żebyś jeszcze poleżał trochę. A póki co policja chciały się dowiedzieć coś na temat tego wypadku...
Yuu nie był zadowolony z tego faktu, że znowu musi mieć kontakt z policją. Do pomieszczenia, w którym leżał wszedł nagle ten posterunkowy, który z nim wcześniej rozmawiał.
-Witam.-powiedział i podszedł do łóżka.-Chciałbym zadać panu kilka pytań...
-Byle szybko...-powiedział Yuu.
-Zrobię co będę mógł, ale taka jest procedura... Nazwisko i imię proszę...
-Harakiri Yuu...
-Wiek...?
-19 lat...
-Mogę zobaczyć pańskie prawo jazdy?
-Już...-powiedział Yuu wyjmując dokumenty z portfela i podając je bez zbędnych słów.
Policjant obejrzał je dokładnie i podziękowawszy oddał.
-Musi pan wiedzieć, że ten wypadek to nie była pańska wina... Zatrzymaliśmy tego pirata i będzie odpowiadał za spowodowanie wypadku.
-Aha...-powiedział tylko krótko Yuu.
Policjant już miał wyjść, ale z jakiegoś powodu nie mógł się do tego zmusić. Może dlatego, że zauroczył go ten czarnowłosy chłopak o zielonych oczach. Nie wiedział dlaczego pochylił się nad zdumionym chłopakiem i pocałował go mocno w usta. Yuu z początku nie wiedział co się stało. Dopiero po chwili zareagował i z całej siły zdzielił gościa po twarzy. Akechi poczuł to naprawdę.
-Co za...-wydyszał wściekły Yuu nie zważając na to, że nie wolno mu było wykonywać gwałtownych ruchów.
-Wybacz...-powiedział nagle Akechi.-Po prostu jesteś bardzo... no... Piękny... I nie mogłem się powstrzymać...
-Oż ty...-powiedział Yuu i czuł jak narasta w nim wściekłość.-Nikt nie ma prawa całować mnie bez mojego pozwolenia...!!!
-Spokojnie...-powiedział Akechi.
-Wynoś się zanim stracę resztę cierpliwości...-powiedział wściekle Yuu.
-Tak... Do widzenia...-powiedział Ito i skłoniwszy się wyszedł.
Yuu czuł tylko jak pod jego powiekami formułują się łzy. Pocałował go ktoś obcy... Ktoś kogo nie znał... Czuł się jakby zdradził w jakiś sposób Jiro.
-Nie puszczę ci tego płazem...-powiedział złowieszczo.
************************
W tutejszym muzeum w końcu pokazano naprawdę cenny klejnot. Piękny diament należący do jednego z muzeum za granicą. Wypożyczono go na święto z okazji pięćdziesiątej rocznicy istnienia muzeum. Ten właśnie klejnot Yuu wybrał na swój łup. Skontaktował się już z potencjalnych kupcem i umówił się z nim. Wybrał właśnie ten dzień, bo wiedział, że to Akechi będzie odpowiedzialny za ochronę klejnotu.
Bardzo dawno już nie kradł. Bał się, że wyszedł z wprawy, ale okazało się, że kondycję ma tak samo świetną. Codzienne ćwiczenia robiły jednak swoje.
Z jakąś dziką przyjemnością włożył swój czarny strój i wyszedł z domu. Było już ciemno i na ulicach nie było wielu ludzi. Zatrzymał się naprzeciwko muzeum, zerknął nerwowo czy ktoś go widzi i szybko zniknął w zaułku po drugiej stronie. Tam założył swoją maskę i zostawił płaszcz. Następnie kopniakiem zniszczył kratę od szybu wentylacyjnego i zwinnie wsunął się do środka.
*************************
Tymczasem posterunkowy Akechi i kilku jego podwładnych siedziało w pomieszczeniu gdzie znajdował się klejnot i rozmawiało beztrosko.
-Nie wiem po co my tu siedzimy...-powiedział jeden.
-Racja... Przecież i tak nikt się tu nie włamie...-dodał drugi.
-Być może...-stwierdził Ito.-Ale o dobre imię policji trzeba dbać...
-Niestety...-przyznał inny niechętnie.
Roześmiali się wszyscy, ale nagle zamilkli, bo do ich uszu dotarł jakiś dziwny dźwięk.
-Co to było?
-Jakby ktoś kopnął w coś metalowego...-stwierdził Akechi i wyciągnął pistolet, a reszta uczyniła to samo.
Niepewnie poruszali się po ciemnym pomieszczeniu. Jedynym jasnym punktem były linie alarmowe umieszczone wokół gabloty klejnotu.
-Ał...-krzyknął ktoś nagle krótko. Akechi odwrócił się i zobaczył tylko jak jeden z jego ludzi osuwa się na podłogę. Podbiegł do niego, i stwierdził, że ktoś uderzył go dość mocno. W następnej chwili znowu ktoś głucho jęknął i osunął się na ziemię.
-Co jest...?-spytał sam siebie. Czuł się coraz bardziej niepewnie.
Nagle go dostrzegł. Stał zaraz przed liniami alarmowymi.
-Stój!!!-krzyknął Ito i wycelował w niego broń, ale złodziej się tym nie przejął.-Nie radziłbym ci dotykać tych linii.-poradził.-To lasery połączone z alarmem. Nie tylko możesz zrobić sobie krzywdę, ale tez nie będziesz miał jak uciec. Poddaj się lepiej.
Chłopak z początku sta nieruchomo, ale za moment podniósł ręce do góry.
-O właśnie tak...-ucieszył się Akechi, ale zamilkł wraz z resztą swoich ludzi kiedy zobaczył jak zręcznie i łatwo chłopak pokonuje czerwone linie. Kilka salt i innych figur akrobatycznych i już był koło klejnotu. Zbił szybko gablotkę, chwycił mocno klejnot i bardzo szybko wydostał się poza niebezpieczny obszar zanim alarm zaczął dzwonić.
-Strzelać!!!-krzyknął Akechi, ale chłopak zręcznie unikał wystrzelonych kul, a po chwili zniknął w przewodzie wentylacyjnym.
-Cholera... Dzwońcie, że mają obstawić budynek!!! On nie może się wydostać...-nagle na ścianie dostrzegli namalowany sprayem napis:
POZDROWIENIA OD CZARNEGO KOTA FRAJERZY !!!!!!!!!!!!
-Czarny Kot...-powtórzył głucho Akechi.-Wiem jedno... Mamy przesrane...
***************************
-Policja nie ujęła sprawcy tego napadu.-powiedziała w nocy spikerka w dzienniku.
Yuu zadowolony z siebie wyłączył telewizor i położył się do łóżka. Miał naprawdę doskonały humor. Nie dość, że się zemścił to mógł w końcu rozładować napięcie, które tam mu dokuczało. Wiedział jednak, że Jiro nie pochwalałby tego co zrobił.
-Jiro...-Szepnął Yuu.-Tak za tobą tęsknię...
Z tymi słowami w końcu zasnął...
part 1
the end