Włamywacz 6
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 15:19:55
Nyo^^!! Tut-priiii!^____^I dedykacja:dla Bi-chan, Setsu-chan-mojego skarbusia^^ i Ange-chan (hey, Pearl, woke up!^^)
primea(primea@go2.pl)
***
Leer siedział z Crockiem w swoim pokoju. Opowiadał mu cały dzień. Najpierw przyjście Singa, potem lody, wesołe miasteczko, kino i jeszcze załapali się na kawałek jakiejś dyskoteki. Teraz było mocno po trzeciej, ale komu to przeszkadzało?
-No i na pożegnanie chciał mnie pocałować, ale sobie poszedłem.
-Eh? Czemuuuuuuu???
-No, jeszcze co?! Sobie pomyśli, że taki łatwy jestem!!
-A nie?
-NIE!!
-To czemu tylko o nim gadasz, teraz się czerwienisz i emocjonujesz jak fanka yaoiców?
-Kretyn.....porównanie se znalazłeś.......
-Nyam, jasne. To co? Kiedy macie kolejną randkę?
-Eh?!
-No, chyba umówiliście się na kiedyś, ne? Nie mów, że nie!
-Eee.......nie....?
-I kto tu jest kretynem, co?
Croc zbierał się z dywanu. Zastanawiał się i to bardzo, jak dalej potoczy się historyjka Singa i Leer'a. Bo wszystko wskazuje na to, że od teraz będą piękną i kochającą się parą. Czyli dokładnie tak jak Croc i Rayan obecnie.
-Nie ja.-odprował Leer.
-Taaaa.....akuraaaaat......
Croc podniósł leżącą nieopodal poduszkę i zerknął z diabelskim uśmieszkiem na Leer'a.
-Hehehe....
-C...co ty...
-WOJNAAA!!!!!!
I trafił w facjatę kumpla. Po chwili cały pokój wypełniały latające poduszki...
***
-Lee-chan....to co? Zgodzisz się? Ja taaaaaaaaak ładnie proszę?
-A ja taaaaaaaaaaak ci nie ufaaaaaam.......
Leer siedział naprzeciwko Singa. Byli w domku tego drugiego. Konkretnie: w salonie, na kanapie. Bo Singa się uparł, że Leer go odwiedzi. I dopiął celu. A teraz przekonywał chłopaka, by u niego przenocował. Zarzekał się na czystość i bezinteresowność swoich zamiarów, co jednak nadal nie dawało efektu.
-Lee-chaaan......mogę spać na materacu, na podłodze...
-A kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz, mówiłeś, że nie masz nic takiego........
-Naprawdę?-Sing usmiechnął się rozbrajająco.
-Naprawdę.-odparł Leer zimnym tonem.
-Oh.
-Jesteś chory.......
-Wiem. Chcesz się pobawić w doktora?-spytał z nadzieją.
-Palant.-I Sing oberwał przez łeb.
-Aj.....zia cio?.......nić nie źjobiłem! Byłem gsiećny i nie podjadałem ciasteciek!*
-....ty serio potrzebujesz lekarza.....ty się normalnie opóźniasz......-Leer udawał zdziwienie.
-No to mówię, pobawmy się w doktora!
-Ja też mówię, nie!-I oberwał znowu.
-No ziaaa ciooooooooo???-Sing był na granicy płaczu.
-Taki stary, a taki głupi.-wetschnął długowłosy.
-Ej, nie jestem wcale stary! A jak nie pasuje, to sobie poszukaj kogoś młodszego!
Sing odwrócił twarz w drugą stronę w parodii gniewu.
-Sing, żartowałęm, no, nie złość się.....
-To co? Zostaniesz na noc?
-NIE!
Brązowowłosy stracił resztki cierpliwości. Ten stuknięty do reszty debil jest uparty jak osioł........idzie się powiesić......
-No, ale czemu? Przecież mówiłem, że jak chcesz, to możesz sobie spokojnie spać. Będę grzeczniutki jak aniołek!
-Jaką mam pewność?-spytał podejrzliwie Leer.
-Eee.....żadną?
-.......
***
"DLACZEGO?! Dlaczego ja tak łatwo dałem się przekonać?!" Leer zaczynał się wyklinać od najgorszych. Leżał sobie teraz w łóżeczku Singa i nie mógł zmrużyć oka. A tamten spał w najlepsze głośno chrapiąc. I można tylko domniemywać skąd skombinował materac... Leer spojrzał krzywo na blondyna. "No tak....on dobrze wiedział, że uderzanie w ambicję zmusi mnie do zostania tutaj....i tak lepiej tu, niż w tej jego ogromnej rezydencji.... choć z drugiej strony tu nikt nie usłyszy moich krzyków o pomoc...chwila...dlaczego pomyślałem, że będę krzyczał o pomoc?" Leer zamyślił się. Łypnął na Singa.
-Chrrrrrr...........
-Mhem.......żadnego szacunku dla gości.......
Wymruczał pod nosem chłopak kierując pioruny strzelające z jego oczu wprost na spokojnie śpiącego dziewiętnastolakta...."On wygląda zbyt niewinnie.....jak na tak stukniętego psychola zdecydowanie ZBYT niewinnie...."
-TRZASK!!!
-Eh?
Leer zerknął w stronę drzwi. Były zamknięte. Dałby głowę, że coś słyszał. Jakby coś się stukło, albo coś w tym stylu. Ale teraz jakoś nic się nie powtórzyło. "Uf...a już zaczynałem się bać...."
-KRACH!!!
Co....co to....boje się!"
-Eee...Sing....Sing...obudź się....
Zsunął się z łóżka i podszedł na czworaka do śpiącego. Delikatnie potargał go za ramię. Nic. Szarpnął nieco mocniej. Nic. Pacnął go w policzek. Sing przewrócił się na drugi bok i spał dalej.
-...............chyba nawet wystrzał z czołgu by go nie obudził........-mruknął Leer.-Zaraz... mam pomysł...
Zsunął szybko kołdrę z Singa, wyciągnął mu spod głowy poduszkę i sturlał z materaca na dywan. Za jakieś pięć minut zrobi mu się zimno. I na pewno się obudzi. Leer usiadł tuż obok chłopaka i czekał. Już po minucie Sing zaczął się wiercić i trząść. Na śpiąco szukał rękoma czegoś, czym mógłby się okryć. Natrafił na dłoń Leer'a. Złapał ją i pociągnął długowłosego na siebie drugą ręką obejmując go w pasie. Leer nie zdążył mrugnąć gdy już leżał przytulony do Singa. Właściwie stykali się policzkami. Leer spojrzał zdezoriantowany na Singa. Chrapał dalej....."Ja i moje pomysły....." pomyślał niezadowolony.
-TRZASK!!
Leer gwałtownie spojrzał na drzwi, które nagle się otworzyły szeroko. Ktoś w nich stał. I na pewno nie był to dostawca pizzy**.....Mrugnął przestraszony i chciał jeszcze raz spróbować obudzić Singa, gdy nieznany gość się odezwał.
-SING, SŁONKO TY MOJE, WRÓCIŁEEEM!!!
Leer miał oczy jak spodki. Nie, raczej jak statki ufo. Albo jak orbity Plutona. Drżąc odsunął się troche i usiadł opierając się o łóżko. Zaś dziwny gość włączył zwyczajnie światło. Oczom brązowowłosego ukazała się sylwetka chłopaka, chyba w wieku Singa, z długimi do ramion, czarnymi włosami i dużymi, piwnymi oczami. Nie licząc niewątpliwej urody człek wyróżniał się długim kolczykiem w lewym uchu. I miał BARDZO donośny głos...
-EH?! SING, SŁONKO, JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ?!
-Mrrhhm.......
Sing mruknął coś przez sen. Leer zszokowany nawet nie drgnął. Nieznojomy podszedł do chłopaków i przykucnął obok. Popatrzył chwilę na blondyna, uśmiechnął się szatańsko i schylił, by go namiętnie pocałować.
-Ummm......
Sing obudził się. Spojrzał na całującego go gościa. Zerknął na Leer'a, którego ślepka przypominały teraz chyba tylko dwie przestrzenie galaktyczne. Jeszcze raz zerknął na dziwnego typka i uśmiechnął się szeroko.
-Witka Lafri!-pomachał do gościa.
-SING, SŁONKO!! JAK MOŻESZ MNIE ZDRADZAĆ?!
-Eh? Ciebie? Nic trudnego. Nigdy nie mówiłem, że nie będę.-roześmiał się perliście.
-NO WIESZ?!
-No wiem.-perfekcyjnie odbrany obłaskawiający wyszczerz wymalował się na twarzy Singa.
-JA ROK KUZYNA NIE WIDZĘ, A POTEM GO ZASTAJĘ ŚPIĄCEGO Z TAKĄ LASKĄ!!
-To chłopak Lafri. I nie spaliśmy razem, chyba, że ja o tym nie wiem. No a poza tym to miło cię widzieć.
-Mi również. To co? Przedstawisz mnie tej piękności?-spojrzał na Leer'a.
-LAFRI!! TO JEST CHŁOPAK!!
-Chłopak? Oh. Czyżbyś zmienił orientację na bi?
-Zawsze byłem bi. Nic nie zmieniłem. Ale chyba zostanę przez niego tylko homo.-uśmiechnął się wymownie. Zbyt wymownie.
-No, ale jak on się nazywa?
-Ekhem. Lafri, to jest Leer, Lee-chan, to jest Lafri. Poznajcie się.
Lafri na powitanie przysunł się do chłopaka i go namiętnie pocałował. Jako, że Leer był w niezłym szoku raczej nie zwrócił na to uwagi. Do czasu.
-HEJ!! CO TY WYRABIASZ?!
-Lee-chan, nie złość się. Lafri bywa nieco wylewny.-Sing miał kłopotliwy wyraz twarzy.
-Hehehe....fajnie to określiłeś Sing.-Lafri uśmiechnął się do Singa. Jedno ich łączyło. Wyszczerz. Choć Sing miał niebywale więcej jego kombosów. Leer już po kilku minutach znał cały życiorys nowoprzybyłego. A Sing zdążył ondnotować kasę za potłuczone rzeczy. I wściec się za wybicie okna w kuchni. Ledwo miesiąc jak wstawił nowe.....eh, historia lubi się powtarzać, czyż nie?
***
*Tak, Basiu, tych z rysunku^^co je Yume upiekł, jak list pisałam^-^mniam, dobre były^____^
**jak będę mieć czas i ochotę to może rozwinę ten kaawałek o pizzy....to jest naprawdę chory pomysłXD