Holy grenade 5
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 14:21:04
Podróż przez pustynię nigdy nie byłą przyjemną rzeczą, ale przedzieranie się przez gęstą dzunglę również nie było łatwe. Kazuya musiał iść przodem i rozcinać pnącza ogromnym sajmatarem. Za nim szedł Yuuki, a z tyłu Mag. Reszta drużyna szła okrężną drogą, gdzie mieli wstąpić w parę miejsc i ubić interesy. Jeśli wszystko pójdzie według planu za kilka dni znów się spotkają w umówionym miejscu, przy wielkim wodospadzie. A tymczasem ta trójka musiałą radzić sobie sama. Co w praktyce oznaczało, ze Kaze martwił się nad możliwością przejścia przez gęste zarośla i zdobywał pożywienie, Yuuki je przyrządzał a Mag bez przerwy próbował poderwać któegoś z nich. Jak dotąd czarnowłosy chłopak zwalczał to wydzieraniem się na niego i przeklinaniem, lecz jak długo można bawić się w podchody mając taką moc, jak Mag? A konretnie, będąc nim.
-Hm, Yuuki, słonko, co powiesz abyśmy dziś wieczorem trochę się zabawili? Dojdziemy do jeziora, więc będzie można się wykąpać i...
-Zamknij się zboczony durniu!! On jest mój i trzymaj sie od niego z daleka!!
Wykrzyczał Kazuya odwracając się do Maga z żądzą mordu w oczach.
-Ojej, co się tak stresujesz, ja tylko pytałem. No chyba, że sam chcesz się z nim kąpać...
Mag uśmiechnął się obleśnie i spojrzał na jasnowłosego chłopaka. Yuuki zdawał się nie słyszeć całej rozmowy pochłonięty wpatrywaniem się w jakiś punkt w krzakach. Zaintrygowani tym Mag i Kaze również spojrzęli w tamtą stronę. Coś się poruszyło. Właściciel sajmatara przełknął ślinę i przyjął bojową gardę. Po chwili ciszy ich oczom ukazał się ogromny tygrys. Wszyscy zamarli bojąc się choćby drgnąć, a zwierzę bardzo powoli zaczęło sie zbliżać. Mag zaczął szeptać inkantację zaklęcia obronnego, gdy nagle tygrys sie zatrzymał. Wyglądał jakby uparcie wpatrywał się w Kazuyę, i to z wzajemnością. Czarnowłosy nie był pewien co się właściwie dzieje, ale z jakichś powodów wzrok tego zwierza go przyciągał, także Yuu patrzył uparcie na tygrysa. Mag zaś zdezorientowanym wzrokiem przyglądał się tej nietypowej scenie. Po kilku minutach bezruchu i ciszy przerywanej jedynie głosami ptaków zwierzę skoczyło na Kazuyę i przygniotło go do ziemi. Chłopak z zacięciem spojrzał mu w oczy. Ręce miał przycisnięte ciężkimi łapami, więc nie było mowy o jakiejkolwiek szansie uwolnienia się. Tygrys zamruczał przeciągle a Kaze otworzył szeroko oczy. Yuu odetchnął w duchu, gdy zwierzę nacięło pazurem policzek czarnowłosgo i zlizało wypływającą krew. Niczego nie rozumiejący Mag już miał zamiar zaatakować, gdy tygrys w dwóch susach zniknął w zaroślach. Zszokowany Kazuya usiadł powoli i wpatrzył się w miejsce, w któro odeszło zwierzę. Yuu momentalnie przyklęknął obok czarnowłosego i delikatnie dotknął opuszkami palców rany. Kaze najpierw syknął cicho, ale po chwili odkrył, że ból zniknął. Spojrzał niepewnie w złoto-brązowe oczy blondyna. Nie był pewien czy ten dziwny błysk, jaki weń dostrzegł miał być oznaką strachu, zmartwienia czy też pewnej satysfakcji. W każdym bądż razie przysłonięte lekko firanką gęstych i długich rzęs oczy był naprawdę piękne. Może jednak...
-Hej, skarbeńki, co tak się w siebie wpatrujecie?
Mag był wyraźnie poirytowany. Yuuki szybko spuścił wzrok i zabrał rękę od twarzy czarnowłosego. Ten tylko spojrzał wrogo na zakapturzonego towarzysza wyprawy.
-A co cię to, do jasnej cholery obchodzi, co?!
-A to, że jak tak dalej pójdzie zaczniecie się seksić na moich oczach BEZE mnie!
-O niczym innym nie marzę, wiesz?!-krzyknął wstając Kazuya- Musiałbym być idiotą, żeby przy tobie robić coś takiego, ty chory perwersie!!
-AAARGGHH!! Tyyyy....!!!-warknął Mag i już miał rzucić jakieś zaklęcie, gdy nagle dłonie odmówiły mu posłuszeństwa.-Co się, kurna, dzieje?!
-Widocznie ktoś mnie lubi.-rzucił zadowolony Kazuya na powrót chwytając sajmatar i ponownie rozcinając zarośla. Yuuki nie odzywał się, idąc posłusznie za swoim właścicielem.


***


-Uf, nareszcie.... Jezioro.-Kazuya spojrzał przed siebie. Nieopodal, za krzakami, znajdowało się duże i zapewne też głębokie jezioro. O dziwo, wyglądało na czyste. Zwłaszcza, że zachodzące słońce tworzyło na nim delikatne refleksy.-No, to trzeba przygotować posłania.
-Jak to: posłaniA? Jestem przekonany, że jedno posłaniE nam w zupełności wystarczy.-Mag mrugnął do czarnowłosego-Tym bardziej, że noce są tu dość zimne...
-Nikt cię o zdanie nie pytał-burknął Kaze zmierzając w stroną wielkkiego drzewa. Zwinnie się na wspiął i rozejrzał. Szerokie gałęzie doskonale nadawały się na miejsce noclegu. Może i było ryzyko spadnięcia przy zbytnim wierceniu się, ale na dole pierwszy z brzegu mięsożerny mógłby znaleźć łatwy posiłek, toteż tu było o wiele bezpieczniej. Kazuya zeskoczył z drzewa lądując elegancko-Idę poszukać czegoś do zjedzenia. Yuuki, idziesz ze mną.
-Chwila, moment! Ja sie nie zgadzam. Śliczny zostaje ze mną i idziemy do wody.-zawyrokował Mag.
-Sam sobie idź do wody.-warknął czerwonooki i skinął głową na lnianowłosego.
-Już jestem.-powiedział cicho Yuuki i ruszył w ślad za starszym chłopakiem.
Po kilkunastu minutach marszu znaleźli jagody i fioletowe, okrągłe owoce. Według prostej zasady "skoro tamta małpa to je, to nie może być trujące" postanowili zerwać kilka. Kazuya wszedł na drzewo i zrzucał po jednym.
-Hej, Yuu, coś dzisiaj taki milczący, co?
Jasnowłosy tylko wzruszył ramionami, łapiąc kolejny owoc.
-Będziemy nocować na drzewie, wezmę cię na moją gałąź, żebyś nie padł podczas snu.
-Dobrze, panie...-wymamrotał w odpowiedzi Yuu.
-Co za entuzjazm....A może wolisz spać z Magiem? Bo wiesz, mi tam samemu będzie wygodniej...-Kazuya uśmiechnął się złośliwie.
-NIE!! To znaczy, proszę, panie, nie pozwól na to.-Yuuki spuścił głowę.
-O rany, tylko żartowałem...-westchnął Kazuya zeskakując na ziemię.-No już, nie bocz się, bo się wkurzę.-uśmiechnął się czarnowłosy.

***


Yuu odetchnął zanurzając się po szyję w wodzie. Księżyc odbijał się na środku jeziora, tworząc nieco mistyczną, romantyczną atmosferę. Chłopak marzył teraz tylko o chwili spokoju. Oparł plecy o skały wystające przy brzegu i przymknął oczy. Już miał pozwolić sobie na rozluźnienie, gdy usłyszał głośny plusk, a kropelki wody poleciały na jego twarz. Zaraz po tym trzy metry od niego, nad taflę wody wychylił się Kazuya. Mokre włosy przykleiły mu się do policzków i ramion. Wypluł wodę z ust i rozejrzał się.
-O, więc tu jesteś.-spojrzał na jasnowłosego.-A ten rąbnięty Mag wydzierał się, że zwiałeś.... Co za idiota...
-Kto jest idiotą?!-niespodziewanie podpłynął do nich Mag. Wyraźnie było widać, że pierwszej młodości to on już nie jest, choć wyglądał całkiem nieźle. Ale, niestety, do przystojnych nie należał.
-TY!!-wrzasnął Kaze-Mówiłem ci przeciez, że młody obiecał być w pobliżu, a ty robisz aferę!!
-No bo ty jesteś zawsze nieodpowiedzialny!! A zresztą, teraz mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż kłótnie.-Mag oblizał wargi i patrzył to na Yuu to na Kaze.
Wszyscy trzej zdawali sobie sprawę, że są nadzy i dziękowali bogom, że w wodzie nie było nic widać. Niemniej Kazuya wyraźnie się spiął i przybliżył do jasnowłosego chłopaka, także opierając się o skały. Przy czym stwierdził zaskoczony, że Yuuki ma tak obojętny wyraz twarzy jak to tylko możliwe i sobie kompletnie Maga olewa.
-Hm, no dobrze.... co powiecie na igraszki w wodzie?
-Spływaj na drugą stronę jeziora ty zboczeńcu, bo nie ręczę za siebie!
-Ale się boję....ciekawe, co mi zrobisz?-prychnął Mag podpływając niebezpiecznie blisko blondyna.
-Odwal się od niego!
Mężczyzna tylko się uśmiechnął obleśnie do czerwonookiego i dotknął policzka Yuu. Właśnie zamierzał go pocałować, gdy chłopak...zanurzył się w wodzie. Przez moment panowała cisza. Kaze ledwo powstrzymywał śmiech patrząc na minę skonsternowanego Maga, który wyraźnie byl zaskoczony.
-Co do...-mruknął wpatrując się w skałę przed sobą.
W tej chwili Yuuki wynurzył się za Kazuyą.
-Tam jesteś, ty mały...-warknął Mag.-...więc chcesz bawić się w podchody, tak?
Czarnowłosy spojrzał na rozbawioną twarz Yuu, wyczekując odpowiedzi. Mokre włosy okalające twarz młodszego chłopaka i spływająca z, wystających ponad taflę jeziora, ramion woda, w świetle księżyca wyglądały i zadziornie i tajemniczo. A na pewno zmysłowo.
-Proszę, o wybaczenie, ale to on-Yuu wskazał na Kaze-jest moim panem i tylko jemu mogę być posłuszny.-buńczucznie pokazał mężczyźnie język.
Mag patrzył na tryumf na twarzy Kazuyi przez chwilę, po czym uśmiechnął się obleśnie.
-No cóż, Kazuya jest równie śliczny i pociągający co ty, kochanie....I wierzę, że chętnie się trochę zabawi, co ty na to, Kaze?
-W tej chwili na drugą stronę jeziora!! Jak jesteś taki napalony to idź tam sobie ryby gwałcić!!
-Wiesz, znudziły mi sie te gierki... Zaraz was obu przeniose na ląd i unieruchumię, to się wreszcie zabawimy na poważnie...-Kaze przełknął ślinę, a Yuuki na moment uśmiechnął się pod nosem-Eh? Co jest? Czemu nie mogę użyć na was żadnego czaru? Jakby jakaś blokada...Cholera...co jest....?!
Nagle Mag znalazł się przy przeciwległym brzegu jeziora, skąd, jak po uważnym wpatrywaniu się stwierdził Kazuya, bezskutecznie próbował odpłynąć.
-Nie wiem, co się stało....ale podoba mi się to.-powiedział czerwonooki i uśmiechnął się do jasnowłosego.
-To znaczy?-Yuuki uważnie wpatrzył się w twarz starszego chłopaka.
-Hm, spokój, normalna kąpiel, zboczony Mag daleko, przyjemne towarzystwo...-puścił oczko do zarumienionego Yuu.-Czy trzeba czegoś więcej?
Kaze usadowił się wygodnie przy skałach i zmrużył oczy. Drugi chłopak przez chwilę mu się przyglądał, po czym zajął miejsce tuż obok niego.
-Panie...?-zapytał niepewnie.
-Hm?
-Nie boisz się, że mógłbym teraz uciec...?
Kazuya spojrzał na niego.
-A chciałbyś uciekać?
-......
-Zresztą... co byś robił sam w nieznanej sobie okolicy, daleko od...domu...-zawahał się przez moment rubinowooki i zamyślił się. Daleko...od domu...
Yuuki powoli przybliżył się do twarzy nieobecnego duchem Kaze i delikatnie go pocałował.
-Dziękuję...-szepnął cicho zarumieniony i odwrócił się, by nie spotkać spojrzenia zaskoczonego czarnowłosego.
-Yuu...-wykrztusił starszy chłopak. Ramiona i plecy blondyna, do łopatek wystające ponad powierzchnię wody, połyskiwały w świetle księżyca. Jasne włosy opadały lekko na kark, unosząc się przy powiewach wiatru. Kazuya mógłby się założyć, że na policzkach chłopaka jest ciemny rumieniec. Bez wątpienia Yuuki był piękny. Być może piękniejszy niż ktokolwiek, kogo spotkał do tej pory, pomyślał czarnowłosy. Taki kruchy i delikatny, a jednocześnie pełen energii i dziwnej siły. Fascynujący. Po krótkim namyśle objął chłopaka od tyłu, przylegając do niego całym ciałem. Yuu gwałtownie odwrócił główę w jego stronę. Patrzyli sobie w oczy. Jasnowłosy zarumienił się jeszcze mocniej, obaj byli nadzy i raczej trudno im byłoby tego nie zauważyć w tej sytuacji. Kazuya oparł głowę na ramieniu chłopaka i przymknął oczy.
-Kim ty jesteś, że... że ja... Chciałbym... zawsze mieć cię przy sobie...
-Przecież... jestem twoim sługą...i ja muszę zawsze...być przy tobie...panie...
-Mam wrażenie... że to tylko pozory...
-...?
-Kogoś takiego jak ty... nie można kupić... Raczej to ty mógłbyś zdobyć, co zechcesz...
-Panie...? O czym ty mówisz...?
-Nie wiem...nie mam pojęcia... ale czuję, że jesteś kimś...niezwykłym...nie możesz być zwyczajnym sługą...-uśmiechnął się pod nosem.-Ale pewnie nie prędko się dowiem prawdy, co?-spojrzał w oczy Yuu, który uśmiechnął się ciepło.
-Obawiam się...że szybciej niż byś chciał...panie...
-Nie mów do mnie 'panie', gdy jesteśmy sami.
-...dobrze...
-Chyba....powinienem cię przeprosić...za moje zachowanie na początku...
Jasnowłosy tylko pokręcił głową.
-Nie... to ja powinienem podziękować... znów mogę być naprawdę sobą...-szepnął i spuścił wzrok.
-Nie wiem, o czym mówisz... ale to pewnie coś dobrego, prawda?
-Dla mnie na pewno...-kiwnął głową Yuu-I prawdopodobnie także dla ciebie...-tajemniczo spojrzał na Kazuyę.
-Zaufam ci...choć cię nie rozumiem...-powiedział ten cicho i delikatnie pocałował jasnowłosego.
-Pa...Kazuya?
-Mhm...?-zapytany mruknął z okolic szyi jasnowłosego.
-Mag zaraz odzyska całą moc i zapewne tu przypłynie. Lepiej wyjdźmy z jeziora.-chłopak nieznacznie się odsunął.
-Czemu tak myślisz?
-Po prostu to wiem. Wyjdźmy.
-Cóż, może masz rację... chodźmy.
Kazuya pierwszy stanął na brzegu i podał płaszcz Yuu, który natychmiast się nim szczelnie owinął. Szybko zabrał swoje ubranie i zniknął w gąszczu roslin, by się ubrać. Gdy wrócił, czarnowłosy już na drzewie przygotowywał ich bagaże do przywiązania wśród gałęzi.
-Dasz radę sam tu wejść?-spojrzał na Yuukiego.
-Oczywiście.
W kilku zwinnych susach siedział obok Kazuyi.
-Nieźle.
Jasnowłosy uśmiechnął się tylko i kiwnął głową na ziemię. Właśnie przyczłapał Mag, ubrany już, choć ociekający wodą. Dopiero jego widok przypomniał Kaze, że powinien mieć mokre włosy, a tymczasem były one jedynie lekko wilgotne. Podobnie zresztą włosy Yuu. Czewonooki nie zastanawiał się jednak nad tym dłużej i spojrzał na Maga.
-Gdzie oni znowu poleźli... pewnie smarkacz mu zwiał i teraz go szuka... cholera... ładny był ten młody...-mruczał pod nosem mężczyzna, rozglądając się wokoło.-Jak tylko znajdę Saymatara to już ja sobie to w jeziorze odbiję... na pewno jakaś jego sztuczka... długo, oj długo, nie będzie mógł wstać z łóżka...-zaśmiał się chrypliwie.
Yuu spojrzał na Kaze z błyskiem w oku, na co ten uśmiechnął się podstępnie i odchrząknął głośno.
-Ekhem, wielki stary Magu! Od kiedy to nazywasz mnie po nazwisku, co?
-Kazuya? Co... Aaa, no tak...-Mag zauważył czarnowłosego i Yuu na drzewie.
-Nocujemy tutaj, i tobie radzę to samo. Bagaż już jest na górze. No, chyba, że chcesz stać się kolacją dla jakiegoś przechodzącego tygrysa albo pantery, to nie będe cię powstrzymywał...-zachichotał chłopak.
-Głupi żart...-Mag z ociaganiem wdrapał sie na szeroką gałąż po drugiej stronie pnia.-Podejrzewam, że macie zamiar spać na jednej gałęzi?
-Taa, bo co?
-Liczyłem na towarzystwo któregoś z was...
-Licz na siebie, lepiej na tym wyjdziesz. My zostajemy tutaj.-prychnął Kaze i wygodnie oparł się o drzewo. Przyciągnął do siebie Yuu, który oparł się na jego klatce piersiowej. Jasnowłosy zamknął oczy i jego oddech natychmiast stał się spokojny i cichy, ledwie zauważalny. Niemniej starszy chłopak czuł wyraźnie bicie jego serca. Oraz własnego, w dziwny sposób bardzo przyśpieszone. Objął delikatnie Yuukiego i przyjrzał się jego uśpionej twarzy. Bardzo szybko usnął, pomyślał, nawet Mag już chrapie... W tej samej chwili poczuł ciepło na dłoniach. Palce blondyna powoli je gładziły, jakby w subtelnej pieszczocie. Kazuya zerknął na twarz Yuu. Uśmiechał się, a lekko przymknięte bursztynowe oczy spojrzały na niego, by po chwili pogrążyć się we śnie.
-Dobranoc, Słodki Książę.-czarnowłosy szepnął niemal bezgłośnie.
Po raz pierwszy był pewien, że te słowa mają jakieś nie do końca jasne znaczenie w odniesieniu do śpiącego w jego ramionach chłopaka.


***