Adventures of sweetboy in fashion 7
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 14:18:22
Dedykacja dla tych, z którymi koresponduję. wy juz wiecie, za co. ^+^
En'joy^^
primea
***
Ta noc była ciekawa. Nawet bardzo ciekawa. Po ósmym piwie i przy drugim Snirnoffie wszyscy się rozeszli. Znaczy-Marth i Jean zajęli sypialnię i łaskawie pozwolili Eljiemu zabrać się z nimi, Nao-chan i Yun-chan przeniesli się do drugiego z pokoi, a ostatni, to jest ten, w którym wszystko się działo na początku, został dla mnie i Toshiego. Cholera. Znowu byliśmy tylko we dwóch. I wtedy naprawdę nie byłem z tego zadowolony. Bo nie było mowy o romantycznej atmosferze przy odgłosach zza dwóch sąsiednich drzwi, a trzeba było siedzieć i czekać na tą czwórkę napaleńców, żeby ich potem poodwozić. Obmyślałem nawet plan udawania nieprzytomnego, ale przypomniałem sobie, że Toshi w końcu skończył nawet medycyne i jeszcze by się za pierwsza pomoc zabrał.... a tego to juz bym nie przezył, za wiele szczęścia jak dla mnie. I do tego głupio byłoby się do niego szczerzyć jak wariat, gdy on tak zwyczajnie, z dobrej woli...Ech, grunt, że miałem wiele pomysłów i żaden nie był możliwy do realizacji... I wtedy stało się to, o czym najbardziej marzyłem... Zauważyłem, że wciąż siedzę na kolanach Toshiego i jestesmy sami... Taa, ma się ten refleks... Od dobrej godziny tak siedziałem i myślałem wgapiając się w podłogę, a To-chan się mi przyglądał i mało nie pęknie ze śmiechu... o tak, bardzo śmieszne... Dobrze, że nie było tam nikogo prócz nas dwóch i nikt się nie czepiał, że byłem czerwieńszy niż najdojrzalsze wiśnie...
-Eee...ten...Toshi...ja....teges....sobie już zejdę...eee....
O tak, nie ma co, wykazałem sie erudycją... No i jeszcze w międzyczasie mocno ziewałem... ech...
-Już?
-No...eee....bo tak tu siedzę i siedze, i pewnie ci niewygodnie i...
-Tak siedzisz i siedzisz, że zdążyłem się przyzwyczaić.
-...no, ale kolana cię pewnie bolą...
-Jakoś to przeżyję.
Hm, wtedy też miałem takie głupie wrażenie, że on wcale nie chce się mnie pozbywać... ciekawe, nie?
-To... to i tak chyba muszę zejść...
-Z tego świata?
Ach, gdyby nie jego poczucie humoru chyba nigdy bym się nie rozluźnił.
-Nie, z twoich kolan.
-A to czemu?
-Bo... masz mnie dość?
I wtedy zacząłem się z nim najnormalniej w świecie przekomarzać.... i chyba nawet nieświadomie flirtować... ale no cóż, jak na to spojrzę z perspektywy tego poranka... hm, chyba faktycznie za dużo ziewałem...
-Nie mam. Co teraz?
-Bo lecisz na jakiegoś 'ślicznego chłopaka', jak sam mówiłeś.
*I niech go szlag trafi...*
-Więc?
-Więc wolałbyś, żeby on tu siedział, a nie ktoś taki jak ja, a już zwłaszcza ja.
Grunt to wyrzuty w hollywoodzkim stylu.
-Myślę, że aż takiej różnicy mi to nie zrobi.
-A mówiłeś, że to ja jestem puszczalski!
Hehe, święte oburzenie, akurat...
-Nie mówię, że nie robi mi różnicy z kim idę do łóżka, tylko, kto teraz siedzi na moich kolanach.
-A powiedz mi... kto to jest?
-Kto kto jest?
-Ten 'śliczny chłopak'?
-Śliczny chłopak, wystarczy. Zazdrosny czy chcesz się z nim przespać?
-NIE chcę z NIKIM spać, póki nie dowiem się pewnej rzeczy.
Hm, ta, gdzieś tu zaczęła się rozmowa przyjacielska.
-O, jaka odmiana. A teraz mogę ja o coś spytać?
-A o co?
-A odpowiesz szczerze?
-Ale ja też cię coś zapytam i obaj odpowiemy szczerze, ok?
-Stoi. Zaczynaj.
-Znam go?
-Hm... tak, w pewnym sensie tak. I to całkiem nieźle. To teraz ja.
-Dawaj.
-Ten twój luby wie, że go kochasz? O ile faktycznie to miłość...
-Nie wie. I tak, to miłość. Pierwszy raz w życiu jestem naprawdę zakochany.
-A zrobiłeś cokolwiek, zeby się dowiedział?
-To już drugie pytanie!
-Odpowiedz.
Uch, pamietam, doskonale pamiętam, jak wtedy na mnie spojrzał. Przeszedł mnie taki fajny dreszczyk podniecenia i cały się zarumieniłem, no i chyba tylko cudem powstrzymałem się od pocałowania go...
-Nic.
-A czemu nie?
-To co, mam podejść, rzucić się na szyję i powiedzieć 'kocham cię'?
-Jak dla mnie może być.
NIE WIEM dlaczego Toshi zaczął wtedy bawić się moimi włosami. Ale było miło.
-To-chan?
-Tak, Mit-chan?
-Dlaczego nagle zacząłeś nazywać mnie 'Mit-chan'?
-A dlaczego ty zacząłeś nazywać mnie 'To-chan'? Prawdopodobnie z tego samego powodu, nie sądzisz?
-No nie wiem...
Śmiem zgłosić wątpliwość.... z tego samego, huh...?
-No dobra, późno, albo raczej wcześnie już, więc trochę się prześpij.
-Co?
-Przecież widzę, że śpiący jesteś.
-No, ale...ale... eee... oni pozajmowali wszystkie łóżka, o!
Cóż za genialna argumentacja...
-Nie mówię, zebyś gdziekolwiek stąd szedł, tylko spał, skarbie...
W tym miejscu brakło mi sił na kontrę bo cały się zaczerwieniłem, wtuliłem i naturalnie usnąłem... bez komentarza. A godzinę temu obudziłem się w mięciutkim łóżku, w domku Toshiego. Jest pierwsza po południu i przed chwilą skończyłem śniadanie. Na poduszce obok leżała kartka od To-chana:
Hej, Mit-chan^^
Przywiozłem cię do mnie bo nie mogłem przepuścić takiej okazji, tak ślicznie spałeś...^^
Muszę załatwić parę rzeczy i wrócę koło trzeciej, zaczekaj na mnie, ok?
Toshi
Ta, wiele mi to powiedziała, akurat. 'Nie mógł przepuścić okazji'... teterete, jaki jeszcze bajer wymyśli? Ech, dobra, poczekać mogę...
***
Trzecia. Dobra, naczekałem się. Idę sobie. Już, bo pójdę... Cały czas zastanawiałem się jak doprowadzić się do ładu bez czegokolwiek. Nawet ciuchów świeżych nie miałem przecież... I tak dobrze, że na krześle top mój wisiał... ale poszukałem po szafach Toshiego dżinsy luźne, jasnoniebieskie i luźny, biały podkoszulek. Ale kosmetyków żadnych... więc i ja wyglądam zupełnie normalnie. Tyle, że znalazłem gumkę do włosów, to je choć związałem. Chciałem wyglądać cudnie a wyszło normalnie. Kij, i tak nie zwróci na mnie uwagi... Swoją drogą, ciekawe, że nigdzie nie znalazłem choćby jednego zdjęcia tego jego "niechgoszlagślicznegochłopaka". No, ciekawe... Ale z drugiej strony ja u mnie nie obstawiam każdej szafki fotkami Toshiego. I czemu ja tu w ogóle czekam?
-Tadaima, Mit-chan.
-O, jesteś? O...okaeri...
............
Zaskoczył mnie.......
Tak nagle wparował, a ja stoję na środku salonu i się patrzę....
No i to 'tadaima'....
-Nudziło ci się tu?
-Nie bardzo, oglądałem tv.
Aha, akurat. Przed lustrem stałem godzinę.
-Sorry, że tak ci kazałem tu czekać...
Hm, nigdy nie sądziłem, że gdy Toshi wróci do domu, rozepnie kolejne dwa guziki koszuli i oprze się o ścianę wygląda tak zabójczo....on naprawde jest piękny... Brlrlkrrklr! Mitsu! Opanuj się!!!
-Mniejsza z tym, przynajmniej sobie odpocząłem. No i u mnie jest Naoko z Yunmą, więc na pewno są wdzięczni, ze mnie tu zatrzymałeś.
-A, dzwonił?
-Mhm.
Mam dziwne wrażenie, że za chwilę nie wytrzymam... to on powinien być modelem, wygląda.... kyah! Gorąco mi się robi! Wody! Zimnej wody!
-...Mit-chan?
-No?
-Na pewno wszystko w porządku?
NIE podchodź, ok? NIE PODCHODŹ DO MNIE! Kurde no, i po co było tak się zachwycać?! Teraz ja jestem cały czerwony, do tego cofnąłem się pod ścianę, a Toshi jest coraz bliżej! Uh, to nie na moje nerwy... ja przez niego oszaleję...
-Taa... to ja może już pojadę do mnie...?
NIE głaskaj mnie po policzku!! Znaczy, głaskaj, głaskaj, ale NIE TERAZ!!! Toshi~~~~! Ty nie widzisz, co się ze mną dzieje?!
-Już...? A może jednak zostaniesz jeszcze chwilę...?
Nie......! Moje serce.... cholera, czy ty musisz być taki...taki...ouh! Twoje łapki na twarzy to bardzo przyjemna sprawa, ale moze... NIE, nie no ja tego nie wytrzymam!! Ludzie , hełp miii~~!
-To....To-chan...
Widzisz? Ja już nawet ledwo co mówię...!
-Wybacz mi, ale...
Co? co mam ci wyba...
-Ummmmm......
...
Toooooooooshi~~~~~~~~~~!!!!
Aaaa...
....ja...ty...my....ty mnie właśnie pocałowałeś!! I to jak!! Ale....chwila, nie, ja....cholera...
-Toshi...ja...ja musze iść....już, zaraz...muszę...
-Mit-chan... ja...
-Do zobaczenia.
Do zobaczenia? Ta, jak teraz na niego spojrzę to...a jutro w pracy...aaaaaaaaa!!!
-Mitsu...
Eh? Co jest? Co mnie za rękę łapiesz??
-...?
-Jeśli.... ja... przepraszam, nie chciałem żebyś... ale...
Uno momento... chyba ktoś, czyli ja, zaczyna coś, czyli Toshiego, kapować... albo jeszcze śpię, albo to najszczęśliwszy dzień mojego zycia...
-Ja...uhm....porozmawiamy jutro, To...To-chan...ee...nara....
-Ale...mmmmmm....
Taa...ja też taki sam genialny, że go całuję...
Chyba w tym śniadanku było coś przeterminowanego... (ale co poradzić, skoro prawie cała lodówka to sama chałwa...?)
Idę stąd natychmiast, bo inaczej nie wytrzymam i... OH!!! IDĘ STĄD!!
***
Dwa razy...dwa razy...dwa razy...
Ja oszaleję!
Odkąd wpadłem do domu, siedzę na moim łóżku i nie wiem co zrobić.
Chyba już oszalałem....
Ja tego psychicznie nie wytrzymam... na samo wspomnienie mam kręćka... a jutro trzeba do pracy... nie ma mowy, nie czekam na Toshiego... Sam pojadę, wczesniej, to moze się z nim nie spotkam... taa... przez parę dni MUSZĘ go unikać, albo mi nerwy padną...
Do jasnej ciemnej... albo jestem wariatem albo Toshi mnie... Oh...~~~~~! Niech mi ktoś to wszystko normalnie wyjaśni!!
***