Adventures of sweetboy in fashion 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 14:12:36
Ja jestem naprawdę debilna^^' Takie głupoty pisać^^' Pierwszy raz piszę w narracji pierwszoosobowej....nie chcę się do tego przyznawać! A jak się wam nie spodoba to nawet nie napiszę drugiej części^^Miłam, ne?
A, nie ręczę za mój angielski^^wakacje w końcu...^_-

primea(primea@go2.pl)



***



Spokojnie. Tylko spokojnie. Bez nerwów. Jedynie opanowanie może mnie uratować. Tylko spokojnie...
-AAAAAARGGGGHHHH!!!
Trudno. Nie udało się. Nie wytrzymałem. Ja po prostu nie mogę pracować w takich warunkach! No po prostu nie mogę! To wbrew mojej naturze! Od godziny szukam tych papierów z umową i nic! Złośliwość rzeczy martwych. Dobra, jeszcze raz spokojnie przejrzę stertę na biurku. Powoli i spokojnie.
-Zaraz coś mnie trafi!
Ja przez te włosy kiedyś zwariuję...w porządku, może i takie długie, do ramion, prawie białe wyglądają naprawdę zabójczo itede itepe, ale dlaczego akurat teraz muszą mi lecieć na oczy?! Jak ja nie lubię takich chwil. I jeszcze nie mogę znaleźć tego świstka! A od tego zależy moja nowa umowa o pracę! To będzie już trzecia w tym tygodniu. Ja naprawdę lubię moją robotę. W każdej firmie mam jedną sesję zdjęciową w tygodniu. Razem trzy dni pracy teraz będzie. Prościzna. Bycie modelem ma jednak mnóstwo zalet. Zwłaszcza, jak jest się wśród dyszki najlepiej opłacanych modeli kraju. Istny luksus. A z moim, co za skromność, doskonałym wyglądem zajdę jeszcze daleko. Wszak mam ledwo 22 latka, jam młody jeszcze. Gdzie te papiery?!
-Cholera!
Nie no. Za godzinę wreszcie zacznie się mój osobisty casting. Co ja bym zrobił bez Toshiego! Dobrze, że to on załatwia formalności przy zatrudnianiu asystentki. Uf, od razu mi ulżyło, jak sobie o nim pomyślałem. On to zawsze wszystko załatwi. I nawet bierze tylko 15% możliwej pensji! Wspaniały z niego przyjaciel! Ale mniejsza o to, choć chętnie bym teraz tego czarnowłosego przystojniaka o pomoc poprosił. Tak....Toshi zdecydowanie zawsze był bardzo urodziwy....ciemne oczka i włoski do uszu....z mojego roku.....razem zaliczyliśmy przedwczesne studia. Nie ma to jak dwóch walniętych geniuszy. Wyszczerzyłem się zadowolony patrząc na naszą fotkę na biurku.
-Niech by to!
On zaraz ma po mnie przyjść! Mam jeszcze.....mam minus dwie minuty, umarłem. On jest jak dla mnie zbyt punktualny!
-Hej! Cześć Mitsu-kun!
Wszedł. A ja jeszcze żyję. Jest dobrze. Nawet bardzo dobrze.
-Znowu nie możesz znaleźć umowy o pracę?
-Aha.
Dobry jesteś w tym swoim rozszyfrowywaniu mnie, wiesz?
-Pomóc ci?
-Aha.
-Aleś rozmowny......
Oh...
-Aha.
Wyszczerzyłem się szeroko.
-Dobra, pomóż mi i przygotujmy się do przejrzenia kandydatek na moją asystenktę.
-W porzo.
Oki, przeszukujemy biurko. Zaraz....dlaczego Toshi grzebia w kieszeniach mojej kurteczki?
-Em....Toshi? Co robisz?
Heh? Co on tam trzyma?
-To tego szukałeś?
-Jesteś niezastąpiony Toshi-kun!
-Wiem.
-Jaki ty jesteś skromny....
-To miał być komplement?
-Nie, ironia.
-Wiedziałem.
-Jasne....
Dodałem z wrodzoną sobie przekorą. No to wychodzimy. Winda to cudowny wynalazek, tak swoją drogą. Tak szybko jesteśmy na dole! Super uczucie! Co? Dlaczego Toshi patrzy na mnie jak na wariata? Ja przecież tylko cieszę się, że wynaleziono windę! I co z tego, że podskakuję i trochę sobie powrzeszczę? Ajajaj....on jest czasami zbyt poważny....Naburmuszyłem się, kiedy opuszczaliśmy mój budynek pracy, znaczy agencję modeli i modelek.
-Więc... Mistsumine, ustaliłeś w tym ogłoszeniu dokładne wymagania?
Szliśmy sobie spacerkiem do mojego domu. To był tylko kawałek stąd jeśli nie liczyć 20 minut jazdy autkiem Toshiego.
-Oprócz odporności na super przystojnego modela?
-...
-Tak. Dałem wszystko. Konieczność mieszkania ze mną, towarzyszenia mi na każdym kroku i orientowania się w finansach i reszcie tego dziwnego czegoś.
-I pomyśleć, że mówi to jeden z 'jedynych tak młodych profesorów między innymi matematyki' na świecie....brak mi na ciebie słów....
-Zdarza się.
No to doszliśmy. Moja ogromna willa....uwielbiam to miejsce! A tak. Mam willę. Bo ja dobrze zarabiam, i to nawet bardzo dobrze. Hehehe....no i dzięki temu moja super duża trzystupokojowa willa ma dwa baseny, korty tenisowe, pola golfowe i tysiące innych fajnyh rzeczy. Dobrze, że to nie ja tu sprzątam....naprawdę lubię tu mieszkać, trochę nudno samemu, ale Toshi mnie często odwiedza, pewnie nawet częściej niżby chciał, ale zawsze, a teraz jak załatwię sobie asystentkę to....no, w każdym bądź razie powinno toto być ładne bo maszkarona nie zatrudnię. I jak dobrze, że całe to wybieranie ma trwać tylko jeden dzień! Nie chciałoby mi się dłużej siedzieć....
-Mitsu-kun?
-Taak?
Ciekawe, o co chodzi?
-Możliwe, że to potrwa do późnej nocy.
-Skąd wiesz?
-Bo jest 40 kandydatek...
-Tylko? To przecież szybko przejdzie!
-Aha...na każdą licz jakieś 10 minut, z przerwą na kolację wyrobimy się dokładnie do...dziesiątej.
-O.
To jednak chwilę potrwa....już nie chce mi się...
-Patrz!
Na co? Ah?! Zajechaliśmy sobie pod moją willeczkę a tu taki tłum! I pomyśleć, że to tylko40 osób....raju....wygląda na więcej.....hmm...ale zobaczmy co też się tu przyszwendało...kilka lasek wygląda naprawdę nieźle...oj, postarały się z tym makijażem....ale mają pecha, że mini na mnie nie działa! Zdecydowanie wolę długie spódnice....a te mi tu, chyba aż połowa, przylazły w takich miniówach....nie wiem, dlaczego to nadal nazywa się spódnica? Aj.....dobrze, że w mojej pracy nie muszę nosić takich rzeczy....znaczy na paru sesjach akurat nosiłem spódniczki, ale ciut dłuższe....ze dwa centymetry na pewno! No ale wtedy to pracowałem dla jakiegoś magazynu dla homoseksualistów i było śmiesznie. Jak się w toto ubrałem, to myślałem, że mnie tamten fotograf zje żywcem....swoją drogą ładniutki był, nie powiem, ale ja akurat miałem wtedy na oku jedną brunetkę, co to co rano mi przed domem pieska wyprowadzała...Heh? Już wychodzimy? Jaki ten taras się krótki teraz wydaje....ledwo pięć minut jazdy....Toshi ma świetne autko. I nie pozwala nikomu innemu go prowadzić, za bardzo się o nie boi. Mógłby zatrudnić szofera, a nie chce. On zawsze był inny. I za to go lubię, że mi samochodzik zawsze był pożyczył. Nie ma to jak delikatna perswazja toporkiem...hehehe....


***



To już trzydziesta szósta i siódma! Padaaaaaaaam! Jest dwudziesta trzecia zero dwie! Powinienem robić sobie manikiur, jeśli chcę jutro pokazać się w pracy!!
-Toshi! Iiiileee jeszczeeeee???
-Ta para, i następna i koniec.
-Fajnie...
Odetchnąłem. To tylko cztery....a ja dalej nikogo nie znalazłem....wszystkie były do niczego! Ledwo dwie spełniały wymagania, ale stwierdziły, że pomyliły adres....łeee.....
PUK! PUK!
-Proszę!
Weszły dwie następne..że ten Toshi ma energię tak miło do nich mówić....popatrzy....jedna to waży chyba z tonę, już wiem, że odpadnie...a druga....niby niezłą, ale jakaś taka....czy mi się wydaje, czy ona rzeczywiście jest okropnie wstydliwa? Wzrok w dół, spocone dłonie, rany....takiego strachlątka to mi na kiego? Nic to nie załatwi, umyć się nie pomoże....plecków nie wytrze......też odpadnie....
-Toshi...
Dobra, szepnę mu do ucha co trzeba, hiehie.
-Co? Jesteś pewien? Nie robić nawet testów na znajomość prawa itd?
-Aha.....to zbyteczne.
-Jak chcesz.
Toshi odwrócił się od mojego krzesełka w stronę kandydatek i uprzejmie stwierdził, że muszą zdać drobny test. Gruba padła na pytaniu o obliczenia dochodów trzech ludzi o zarobkach 43% w stosunku do firmy, która zamienia swoją walutę pięć razy w roku na inną zależnie od cen na giełdzie.....prościzna.....wiadomo, że to różnica 3, 53428% w stosunku do pierwszego pracownika, który zarabia 6, 3% więcej niż on, w stosunku do walut firmy w grudniu. Łaaaaaatweeeee........A ta trusia zacięła się już na początku. Miała coś wystukać na kompiku, ale się biedactwo zawstydziło i nie mogła nawet strony napisać, choć miała na to całe pół godziny....tiaaa.....Toshi był dla nich zbyt łaskawy, gdy wychodziły była północ....
-Jeszcze dwie?
-Tak, dwie i będziesz mógł iść spać Mitsu-kun. A zatem PROSZĘ!
Weszły. Ostatnie. Jedna....łał.....chyba ma już tę posadę.....blondynka, wymiary 90 (albo więcej)-60-90....tej to nawet pasuje ta okropna mini....jej, naprawdę ślicznaaa.....ta druga zresztą też niczego sobie....krótkie, niebieskie włoski, szarpane uroczo na grzywce i wogóle...ARGH! Zakrztusiłem się wodą! Ta druga to chłopak! Bo to po prostu niemożliwe, żeby panienka miała 'takie małe' wymiary!
-To...Toshi....czy mi się wydaje, czy w ogłoszeniu było napisane, że to ma być asystent_KA_ ?
-Nie wydaje ci się Mitsumine. Ale ten młody chyba kiepsko czytał.
-Dobrze czytałem. Ale trzeba mi kasy, więc przyszedłem. Jakiś problem?
O!...odezwał się.....fajny ma głosik, nie powiem, taki jakiś.....niespotykany, o, to dobre słowo. Niespotykany. Cały on dziwnie wygląda, ale szczegół. Inna sprawa, że równie śliczny co ta blondi...
-Toshi-kun, przepytaj ich, oki?
-Dobra, kto pierwszy?
-Jaaaaaaaaaaaaa.
Łaaaa.......ta blondi to serio ma zmysłowy głos.....a ten młody się śmiesznie burmuszy na to jej wdzięczenie się. Ciekawie będzie. Zatem teraz mogę sobie darować drzemkę...hjehjehje...
-Dobrze, proszę wasze imiona?
-Pretty.
-Naoko.
O, więc ta blondi ma idealnie dopasowane imię....nie pogada, nie ma co....a ten śliczny zresztą też....bo jest pierwszym facetem jakiego znam o takim imieniu.
-Dziękuję, jako, że panie mają pierwszeństwo najpierw prosimy, abyś odpowiadała na moj ...au!
Szturchnąłem Toshiego wymownie w bok. Ja też chcę prowadzić to przesłuchanie. Przy tej blondi gotów jestem zrobić wiele, nawet popracować.
-...hmrm.....nasze pytania. Wiek?
-20.
-Stan cywilny?
-Wolna.
To może ja się wtrącę....
-Panna?
-Nie.
Mrugnęła do mnie! Oh, co za bezczelność! Jeśli tylko pokaże jakieś umiejętności zatrudnię ją! Uwielbiam bezczelność....łaaaj...
-Mitsu-kun, pozwól mi kontynuować, ok?
-Jasne Toshi-chan.
Wyszczerz zawsze na niego działa.
-Doświadczenia?
-Jak mam to rozumieć?
-Nie ważne....Kiedyś już pracowałaś?
-Tak.
-Gdzie?
-W restauracji. Jako kelnerka.
-Oh.
Japa mi opadła. Właśnie ją zbieram. Dlaczego mam wrażenie, że nigdy nie powstała jakaś śliczna blondi o inteligencji dorównującej przeciętnemu facetowi? Świat jest okrutny....buueeee......
-W takim razie przypuśćmy, że masz rozliczyć podatki Mistumine. Jak się do tego zabierzesz?
-To on nie ma sekretarki?
-Słucham?
Czy ja zwariowałem? Gdybym miał sekretarkę to na co szukałbym asystentki, co?
-Myślałam, że będę tylko jako partnerka Mitsumine podczas oficjalnych wystąpień.
Od kiedy jestem z nią na ty?
-Nie czytałaś ogłoszenia? Szukam asystentki, nie pary.
Ale ja jestem brutalny! Aż mi wstyd....
-Zobaczyłam w magazynie twoją fotkę i mnie urzekła.
Jaka szczera....zobaczyła moją fotkę.....ta blondi coraz mniej mnie interesuje....
-Bardzo mi przykro, ale nie mogę cię zatrudnić. Szukam kogoś innego.
-Ale dlaczego...?! Przecież, ja....
-Dziękuję!
Toshi wypchnął ją za drzwi. A ja jeszcze zdążyłem krzyknąć, że od czasu do czasu możemy spotkać się w jakiejś przytulnej kafejce...w końcu to ja, nie? Kiedy obaj otarliśmy pot z czoła, ja też bo gorąco tu jak w piekle, zauważyłem, że ten.....Naoko, dalej sobie siedzi....powinien się zmyć, wie, że szukam kobiety, choć on też niewątpliwie by się nadał w roli panienki....ale nią nie jest, co tworzy drobny problem.
-Ty możesz sobie iść.
Toshi zawsze mówił prosto z mostu.
-Dlaczego? Przyszedłem tu rano, cały dzień czekałem na tą chwilę! Nie pójdę sobie ot tak, bo jakiemuś nadętemu modelowi się nie chce mnie przepytać! Uff...sorki, poniosło mnie.
Ła, Naoko też robi śliczny wyszczerz! Zupełnie jak ja! Przyznam, że całkiem on sympatyczny...
-Hej, Toshi, nie wyrzucaj go. Choćby dla świętego spokoju.
-Jak chcesz Mitsu-kun...ale będziesz mi za to coś winien.
-Nie ma sprawy.
Uśmiechnąłem się do niego zalotnie. No tak, on wie, że nie gardzę żadną płcią i gotów jestem na naprawdę wiele....czasem sam się siebie boję....jak to było w tym dowcipie, co mi go Marth dzisiaj opowiadał? Lewa ręka zabija, a prawej sam się boję....ta, coś takiego...ten mój fotograf to też niezłe ziółko. I całkiem całkiem, szkoda tylko, że potajemnie, wiem to z dobrego źródła, chodzi z moim drugim fotografem, Jeanem....
-To dobra, pytam. Wiek?
-17.
-Stan cywilny nie ma co pytać....
-Wolny.
Nie no, nie wytrzymam! Teraz też się muszę wtrącić z tym samym...hehehe....
-Prawiczek?
-A co? To ma jakieś znaczenie? Zaraz mogę załatwić odpowiedź tak, lub nie. Jaka ci pasuje?
O, lubi dyskutować bez tematu....coraz bardziej gostka lubię...
-Dobra, jedź dalej Toshi-kun.
-Oki. Doświadczenie?
-2 lata pracy w urzędzie skarbowym.
-Huh?
Ja tam będę szczery i szczerze się wzdrygnąłem na te słowa, .
-Mój ojciec ma tam wtyki i czasem mnie wysyłał jak mu się nie chciało iść.
-Aha...Tak poza tym to pracowałeś już kiedyś?
-Tak.
-Gdzie?
-Na ulicy.
-Roznosiłeś gazety?
Toshi to ma pomysły.... no co? Nie patrz tak na mnie Naoko! On naprawdę śmiesznie ci to zaproponował! Nie moja wina, że się roześmiałem! No proszę, Naoko ma zielone oczka...ładne...
-Nie, jako dziwka.
Khe?! Nie przebiera w słowach, trzeba przyznać. E? A ten wyszczerz to skąd? Nieważne zresztą, i tak mi się podoba...
-Żartowałem. Poza tym nigdzie nigdy.
-Yhym...
Dobra, znasz się na rozliczeniach bankowych, podatkach, PITach i reszcie tego tałałajstwa?
-Jasne, to dla mnie kaszka z mleczkiem.
-Dowód?
Heh? Co on tam ma w kurtce? Papierki? A, to dyplomy...ooo...młody właśnie kończy liceum....chyba też geniusz mały...a jakich dziedzin...majma i sztuka? No proszę, nietypowe połączenie....hmm...Ej! Toshi, nie zabieraj! Po co mu już oddajesz? Ja chcę to jeszcze pooglądać! Tam są jego legitymacje i takie urocze zdjęcia! Buuuu.....
-I? Nadaję się?
-No nie wiem....Mitsumine szukał asystentki, nie asystenta...
-Wiedziałem....
Co? Już idzie do drzwi? Jeszcze mu nie powiedziałem, że go nie zatrudnię!
-Co 'wiedziałeś'?
Teraz ja z nim rozmawiam. Myślę, że moje firmowe 'mordercze spojrzenie' powstrzyma Toshiego, od przeszkadzania mi.
-Że nie będę przyjęty, bo mam za mały biust.
Ale on się fajnie szczerzy.
-Ty nie masz biustu.
Musiałem powiedzieć mu tą okrutną prawdę....nie chciałem go ranić, ale to było konieczne.
-Serio?
-Serio.
-Więc 17 lat żyłem w błędzie! Oh, ca za tragedia! Teraz to już na pewno mnie nie przyjmiesz!
-Czeeeeeeemuuuu?
-Bo nie jestem biuściastą blondynką, a takie lubisz, jak zdążyłem zauważyć.
-No....nie jesteś...ale to nie znaczy, że lubię tylko biuściaste blondi.
-Ech?
-Będziesz mył mi plecy?
-Mogę to rozważyć.....
-Od jutra zaczynasz. Jak chcesz to Toshi jeszcze dziś przywiezie tu twoje rzeczy, prawda Toshi?
-Wisisz mi już naprawdę dużo, wiesz Mitsu-kun?
Oj, Toshi się na mnie złości.
-Fajnie. Mam walizkę nawet spakowaną pod tym adresem....
Naoko mówił właśnie adres Toshiemu, kiedy ja zsunąłem się z fotela. Chyba zaraz zaaaaaasnęęę....aaaamm.....


***