Kein 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 02 2011 20:08:00
Rozdział 1 - Zaproszenie do Chin

Lata 90-te, to czas stopniowo wzrastającej potęgi Chin. Można powiedzieć, że ich znaczenie zaczęło rosnąć od czasu nieudanej próby zamachu stanu Mao Cetunga, który chciał na drodze rewolucji dostać się na szczyty władzy, obalając tysiącletnią władzę cesarzy. Zamieszki nie tylko nie wzbudziły entuzjazmu wśród ludności, ale wręcz przeciwnie, umocniły wpływy legalnej władzy. Większość cywilizowanego świata szanowała i podziwiała szybki rozwój gospodarczy Chin oraz ich fascynującą, europejskich i amerykańskich twórców, kulturę.
Pewnego razu od rządu chińskiego przyszło zaproszenie do wymiany policjantów amerykańskich na chińskich, na okres jednego roku. Taki wyjazd był bardzo dla policjantów amerykańskich atrakcyjny ze względu na to, że z reguły przyśpieszał ich awans służbowy.
Prawdziwym jednak źródłem tej interesującej propozycji była chęć władcy sprowadzenia do siebie Keina Jasona przez cesarza. Jason był dalekim potomkiem człowieka, który zaciągnął dług wobec przodków obecnie panującego cesarza. Szu Kłan 14 postanowił odebrać ten dług, nawet wbrew woli dłużnika. No cóż, pragnął zrobić z Jasona swojego kochanka.
Dowiedział się o nim zupełnie przypadkowo, podczas oglądania transmisji z obszaru katastrofy lotniczej. Przez jakiś moment kamerzysta zatrzymał się na obrazie uwijających się ratowników. Wśród nich pracował i Jason.
Cesarza zafascynowała niezwykła uroda młodzieńca i polecił swoim służbom zebrać na jego temat możliwie jak najwięcej informacji. Prawdziwym zaskoczeniem była dla niego wiadomość na temat pochodzenia Keina. Jego następnym krokiem był nakaz całodobowej obserwacji. Gdy był pewny swojego wyboru postanowił sprowokować taką sytuację, która miała doprowadzić jego przyszłego kochanka do udziału w organizowanej wymianie policjantów z obu państw.
Cała grupa amerykańskich policjantów leciała wspólnie pod opieką chińskich przewodników. Zaraz po przylocie do całej grupy zwrócił się chiński szef policji życząc im wielu wspaniałych chwil, obiecując udzielić wszelkiej możliwej i koniecznej pomocy, by goście czuli się jak najlepiej.
Jednak do Jasona już po przejściu terminala podszedł człowiek ubrany w elegancki garnitur, z grzecznym ukłonem odezwał się do policjanta:
- Bardzo przepraszam, że zakłócam pański spokój, ale mam dla pana zaproszenie.
- Od kogo? Dopiero przyleciałem i nie znam tu nikogo!- Zapytał się zdziwiony obracając się jednocześnie po zapomnianą wcześniej w samolocie kurtkę. Po chwili przyniosła mu ją bardzo miła i sympatyczna stewardessa.
- Dziękuję!- odpowiedziała tylko uśmiechem, widocznie się gdzieś śpiesząc.
- Zaproszenie jest od Jego Wysokości, który proponuje, by spędził pan czas swojej praktyki jako jeden z członków cesarskiej gwardii osobistej.
- Aha... - Przez dłuższą chwilę milczał zaskoczony. - Czuję się zaszczycony propozycją, ale czym sobie na nią zasłużyłem? - zapytał się naprawdę zdziwiony Jason.
- Tego niestety nie jestem w stanie powiedzieć, jestem tylko osobistym sekretarzem Jego Wysokości- odpowiedział z uśmiechem- rozumiem, że przyjmuje pan propozycję? - dodał po chwili.
- Oczywiście! - starając się ukryć radość odpowiedział Jason.
- W takim razie proponuję, byśmy już ruszyli, przed nami naprawdę długa droga.
- Dokąd jedziemy?- spytał się Jason, jednocześnie kierując się w stronę parkingu.
- Najpierw na prywatne lotnisko cesarza, a potem lecimy jeszcze helikopterem bezpośrednio na teren Rezerwatu Rajskich Ptaków.- grzecznie udzielał odpowiedzi sekretarz.
- Rozumiem, a co z moim bagażem?
-Proszę się nie martwić, pozwoliłem sobie kazać je już zapakować.
- W takim razie ruszajmy.- gdy stanęli przed samochodem Jason był coraz bardziej zdziwiony, ponieważ czekała na niego ogromna limuzyna z cesarskim herbem na drzwiczkach i usłużnym kierowcą. Wnętrze bardziej przypominało salonik z wszelkimi wygodami niż wnętrze samochodu.
- Przy siedzeniu ma pan dobrze zaopatrzony barek w jedzenie i napoje, proszę korzystać z nich do woli.- gdy wygodnie się rozsiadł sekretarz pełnił honory domu, starając się spełnić wszelkie potrzeby gościa.
- Jazda do rezerwatu trwała kilka godzin, już w połowie drogi Jason głęboko zasnął. Spał nadal nawet, gdy byli znowu w powietrzu i dolecieli na miejsce. W końcu po długiej podróży wylądowali. Na miejscu byli około drugiej nad ranem. Mimo to cała obsługa pałacyku nadal na niego czekała. Gdy przyjechał, zajęto się nim troskliwie. Zaprowadzono go do jego apartamentów i oprowadzono po nich.
- Piękne miejsce - podziwiał - bardziej, co prawda przypomina galerię sztuki niż mieszkanie.- zażartował lekko.
- Jest przeznaczone tylko dla szczególnych gości Jego Wysokości - ta wypowiedź jeszcze nie zastanowiła go, prawdopodobnie dlatego, że był zbyt zmęczony podróżą. Ale jak się wkrótce przekonał jego status tutaj był naprawdę niezwykły. Zanim jego przewodnik wyszedł, przekazał mu na czerpanym papierze zaproszenie na śniadanie z samym Cesarzem, na godz. 10- tą.

Rozdział 2 Zaloty cesarza

Gdy został sam chętnie skorzystał z pięknie wyposażonej łazienki (w wannie mogło się swobodnie jednocześnie wykapać i kilka osób). Odświeżony położył się w ogromnym łożu z, jak się przekonał, jedwabną pościelą. Był tak zmęczony podróżą, że zasnął jak kamień. Rano obudził się i po porannym prysznicu przebrał się w wygodne ubranie i ruszył zwiedzać okolice swojego pałacyku. Skierował się na główną drogę, wszędzie widział cudowne okolice. Jego pałacyk mieścił się za zasłoną jaśminowych drzewek w dodatku przepięknie kwitnących. Ich zapach potrafił oszołomić i wprawić w romantyczny nastrój. Po jakimś czasie dotarł do leżącego na uboczu placu ćwiczeń, gdzie odbywały się właśnie zajęcia ochroniarzy chroniących samego cesarza. Przez chwilę podziwiał ich wspaniałą technikę. Od razu też postanowił, że się na te zajęcia zapisze. Jego techniki samoobrony pozostawiały wiele do życzenia. Poza tym jego kondycja pozostawała wiele do życzenia.
Ledwie zdążył przebrać się i odświeżyć po spacerze, gdy zjawił się posłaniec od cesarza mający zaprowadzić go na umówione śniadanie z cesarzem.
Początkowo czuł tremę i zaciekawienie, ale w końcu przecież nie co dzień je się posiłek z władcą naprawdę potężnego Imperium.
Pałac cesarza, co było dla niego zaskoczeniem znajdował się zaledwie kilkanaście metrów od jego miejsca zamieszkania. Był to wspaniały pałac w czysto chińskim stylu z naprawdę wspaniałym ogrodem. Jasona zaprowadzono przez szereg komnat na wspaniały taras, osłonięty delikatną koronką pięknie pachnących roślin o różnych odcieniach błękitu i czerwieni. Na jego widok od stolika wstał sam cesarz, oczywiście Jason wiedział jak władca wygląda z różnych przekazów i musiał przyznać, że Liu Kłan XIV był cholernie przystojny. Gdy podszedł do stolika mógł stwierdzić, że był prawie o głowę wyższy od niego, wysmukły, ale o mocnej budowie ciała, już na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że był bardzo silny. Jego ruchy przywodziły na myśl ogromnego kota, prawdę mówiąc raczej tygrysa.
Posiłek przebiegał w spokojnej atmosferze do momentu, gdy cesarz postanowił ujawnić swoje zamiary wobec gościa. No cóż, nigdy nie lubił tracić czasu na podchody w sferze miłosnych podbojów, w przeciwieństwie do obszaru polityki! I naprawdę miał ochotę na Jasona, ostatniej nocy wolał wyobrażać sobie spotkanie z Jasonem, niż kochać się.
- Przepraszam panie, ale chyba nie zrozumiałem cię zbyt dobrze, naprawdę chcesz bym został twoim kochankiem?! -z niedowierzaniem zapytał się Jason, czuł jakby serce ścisnęło mu się w lodowatą kulę.
-Tak- odparł z lekkim uśmiechem Władca. Przez dłuższą chwilę trwała taka cisza, że wydawało się jakby nawet ptaki zamilkły w okolicy tarasu. W końcu Jason nabrał powietrza w płuca i drżeniem serca wydusił z siebie:
- Z całym szacunkiem, ale nie jestem gejem i na pewno wasza wysokość nie jest w moim typie.- mógł być z siebie naprawdę dumny, bo głos zadrżał mu tylko odrobinę. Cesarz na te słowa najpierw oparł się wygodnie o wysokie oparcie krzesła, uśmiechnął się lekko i pomyślał, że jego gość jest jeszcze słodszy, niż myślał, i jak to wspaniale będzie go oswoić, jak dzikie stworzonko. Co za wyzwanie dla osoby której znudziły się bezwysiłkowe podboje miłosne. Był nawet zadowolony oporem Jasona. Ale oczywiście nie pokazał tego po sobie. W końcu po długiej chwili ( dla Jasona była to na pewno wieczność!) odezwał się spokojnym, wręcz wibrującym tonem:
- Rozumiem, że ta propozycja może być dla ciebie sporym zaskoczeniem, ale ja też jestem tylko człowiekiem i pragnę cię! - Przez długą chwilę trwała cisza. Jednak Jason nadal trwał przy swoim zdaniu:
- Mimo wszystko nie zgadzam się- dodał cicho, ale stanowczo, jednak w tym momencie nie był w stanie patrzeć cesarzowi w oczy.
- Nalegam, byś przemyślał swą odmowę!- Liu zaczynał bawić się coraz lepiej oporem i powiedzmy sobie szczerze, odwagą Jasona. No cóż, jeszcze nikt do tej pory na podobną propozycję nie zareagował oporem.
- Dlaczego, panie, tak nalegasz?- Jasonowi robiło się coraz słabiej, ale jednocześnie naprawdę czekał z napięciem na odpowiedź Liu.
- Nie lubię jak mi się odmawia, w dodatku nawet nie chcesz niczego przemyśleć. Na to się nie zgadzam!- Stwierdził Liu, udając powagę.
- Czy mam te słowa rozumieć jako groźbę?- Jason mimowolnie lekko pochylił się w stronę cesarza, ten miał przez moment ogromną ochotę skraść pocałunek z tych zagniewanych ust tak bliskich jego, zachwycił się rozpalonymi ognikami gniewu w tych przepięknych oczach koloru ciemnej zieleni.
- Ależ skąd! Ciebie, mój piękny, nigdy bym nie skrzywdził!- oburzył się szczerze cesarz- pragnę tylko, byś pozwolił mi się przekonać.- powiedział te słowa bardzo łagodnym tonem pełnym czułości, jednoczenie lekko głaszcząc leżącą na stoliku dłoń Jasona. Ten był tak zamyślony, że nawet nie dotarła do niego ta delikatna pieszczota .
Przez dłuższą chwilę trwała zupełna cisza. Jason przetrawiał informacje, w końcu odezwał się z trudem, mieniąc się wszelkimi odcieniami różu:
- A co będzie, jeśli twe próby (w tym momencie musiał napić się herbaty), pójdą na marne i nie hm........podniecę się?- sam nie wierzył, że właśnie powiedział te słowa. Przez dłuższą chwilę trwała cisza. W końcu usłyszał:
- No cóż, wtedy nie tylko zostawię cię w spokoju, ale oczywiście serdecznie przeproszę!.- spokojnym tonem odezwał się cesarz jednoczenie wygodnie opierając się na oparciu fotela i zakrywając lekko kpiący uśmiech dłonią. Gdy Jason to usłyszał trochę się uspokoił, ale postanowił pójść krok dalej. I jeszcze lepiej się ubezpieczyć:
- Jeśli nie mam innego wyjścia to mam jeden warunek.
- Jaki?- Zapytał się zaciekawiony Liu.
- Nie podasz mi panie nigdy żadnego narkotyku, czy środka pobudzającego!- powiedział to spokojnie, ale dobitnie Jason. Na te słowa cesarz już nie wytrzymał i roześmiał się szczerym śmiechem, nawet Jason rozładowując swoje napięcie lekko mu zawtórował. Po chwili, gdy się uspokoili cesarz się odezwał:
- To uczciwy warunek, przyjmuję go.- przez dłuższą chwilę trwała głęboka cisza. W końcu Jason nie wytrzymał i zaciekawiony zapytał się:
- Czy mógłbyś panie mi powiedzieć, dlaczego wybrałeś właśnie mnie?- przy tych słowach znowu się lekko zarumienił. Władca kolejny raz stwierdził, że jeszcze tak uroczego stworzenia nie spotkał. Postanowił powiedzieć mu po prostu prawdę:
- To naprawdę proste, sprowadziłem cię, ponieważ mnie niesamowicie podniecasz! Mówiąc te słowa z delikatnym uśmiechem nachylił się w stronę gościa.
- Zapraszam cię na spotkanie dzisiaj wieczorem tuż po zmroku w Księżycowej Altanie, na małe przyjęcie tylko dla najbliższych przyjaciół.
- Panie, czy naprawdę sprowadziłeś mnie tylko z tego powodu?- Ta myśl wyraźnie nie dawała spokoju Jasonowi.
Cesarz przysiadł się na poręczy fotelika, muskając biodrem ramię siedzącego przez chwilę i głęboko popatrzył mu w oczy oraz delikatnie biorąc go za szczupłą dłoń powiedział: -Pragnę tulić cię w mych ramionach przez cały dzień, każda minuta bez ciebie jest dla mnie stracona. Marzę o tobie w kąpieli w bezsenne noce, a w końcu zasypiam z twoim obrazem pod powiekami. Twoja skóra pachnie jak najpiękniejszy pąk jaśminu, a twoje oczy są jak symfonia wiosny...- z pewnym trudem cesarz przerwał zachwyty nad Jasonem. - Lepiej jak przerwę, nim stracę nad sobą całkowicie kontrolę, widzisz co się ze mną dzieje na samą myśl o tobie!- Kein zszokowany słowami cesarza, nie zareagował, gdy ten pocałował go niespodziewanie w usta - zresztą bardzo delikatnie. - Do zobaczenia za kilka godzin - wyszeptał mu do ucha, muskając je jednocześnie. Ten pocałunek spowodował, że nabrał ochoty na Jasona jeszcze bardziej. Najchętniej tu i teraz, na tym tarasie. Ale przecież dał słowo, a on nie chciał gwałtu, chciał by kochanek sam mu się oddał. I miał nadzieję, że dzisiejszej nocy sprawdzi jak smakuje Amerykanin. Na tę obietnicę warto było poczekać tych parę godzin!
Tymczasem Jason przez dłuższą chwilę po prostu siedział, jak sparaliżowany. Marzył o ucieczce z tego miejsca, ale to było niemożliwe. Zrozumiał, że musi stawić temu czoło, a właściwie coś poniżej swojego pępka (he,he). Wyobrażał sobie, że cesarz się po prostu na niego napalił, to nie było prawdziwe uczucie, ale zwykła żądza! Spotęgowana niemożnością jej zaspokojenia. A ta najczęściej po jakimś czasie po prostu się wypali. Poza tym nawet jak w końcu wyląduje w łóżku z kochankiem, to do niczego nie dojdzie! I władca zainteresuje się kimś innym, a jemu da spokój.
Gdy wstawał od stołu podszedł do niego jeden z ochroniarzy władcy( nie zdawał sobie sprawy, że od tej pory stał się bardzo ważną postacią na dworze cesarskim!). Zaproponował mu swoje usługi w charakterze przewodnika po Rezerwacie. Po krótkim namyśle skorzystał z propozycji ochroniarza, ostatecznie nic innego nie miał do roboty, oprócz tego przynajmniej przez kilka godzin przestanie myśleć o cesarskiej propozycji nie do odrzucenia.
-Co więc chciałby mi pan pokazać?- Zadał pytanie z głębokim westchnieniem.