Jeden oddech 5
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 02 2011 14:55:39
Jeden oddech: Akt V: Zamieszanie w uczuciach mych
Tetsu poprosił chłopaków aby sam mógł pójść do domu.
- Naprawdę, sam sobie poradzę, dajcie spokój, jestem tylko chory a nie niezdolny do chodzenia - był zmęczony i ... smutny.
- No dobrze, skoro nalegasz - odparł Omi - ale lepiej nie przychodź jutro do szkoły tylko weź jakieś prochy i zostań w łóżku.
- Dobrze mamo - mały wredny uśmieszek zagościł na twarzy Testu
-Hej! - Omi uderzył Tetsu lekko w ramię i udał że się obraził - Dobra, idź już lepiej.
- To na razie i dzięki chłopaki.
- Na razie! - odpowiedzieli chórem i każdy poszedł w swoją stronę.
Tetsu szedł przybity wydarzeniami z dzisiejszego dnia. Cały czas myślał o Ranie. Było mu źle, że chłopak tak po prostu odjechał z tym typem mimo iż Tetsu źle się czuł. Myślał że brunet go odprowadzi do domu, zaopiekuje się nim... zaopiekuje? - jejku, co ja wygaduje - pomyślał - zachowuję się jak baba, chyba naprawdę muszę odpocząć.
Gdy wrócił do domu powiedział rodzicom że jest chory. Mama dała mu parę lekarstw na gorączkę i pozwoliła zostać do końca tygodnia w domu. Poszedł do swojego pokoju, położył się do łóżka i od razu zasnął.
* * *
Akihito zabrał Rana do swojego mieszkania w centrum. Po drodze rozmawiali o przeprowadzce, nowym domu Rana i o szkole dopóki nie dojechali na miejsce. Wysiedli z samochodu przed dwudziesto-paropiętrowym nowoczesnym wieżowcem.
- Niezły budek - Ran zadarł głowę najwyżej jak mógł.
- Tak, nieźle mi się tutaj powodzi, chodź, zobaczysz mieszkanie - Akihito uśmiechnął się do chłopaka.
- Zdążyłem zobaczyć już po samochodzie.
Weszli do 3 pokojowego apartamentu gdzie sam salon mógłby być jednym mieszkaniem. Ran usadowił się na jednej z kanap. Akihito przyniósł dwa drinki i usiadł zwrócony do bruneta.
- To co mówiłeś o tym czekaniu na mnie wczoraj przez telefon? - zagadnął Ran z uśmieszkiem na ustach.
- hehe, a co byś chciał usłyszeć? - Akihito przejechał dłonią po podbródku młodszego chłopaka.
Ran przysunął się bliżej szatyna, Aki-san przyciągnął jego podbródek do siebie i pocałował go w usta. Mocno, namiętnie. Ran przymknął oczy, pozwolił się obezwładnić tej gorącej fali przepływającej przez jego ciało. Uwielbiał jak Akihito go całuje, tak drapieżnie.
Pomimo dotyku Akihito i ciepła jego oddechu Ran zaczął myśleć o Tetsu. Nagle zaczął mieć mieszane uczucia do tego co się działo wokoło niego, do starszego chłopaka w którego objęciach się właśnie znajdował. Czuł jego pocałunki na swojej szyi i jednocześnie widział przed oczami Tetsu. Wyobrażał sobie, że to właśnie młodszy chłopak go całuje. Chwilę później gdy Akihito zaczął pieścić jego ciało błądząc dłońmi pod jego koszulką poddał się mu jednak całkowicie, jego dotykowi, jego objęciom i pocałunkom.
Wieczorem, po upojnym popołudniowym seksie Akihito odwiózł Rana do domu.
- To kiedy znowu się spotkamy, słońce? - Akihito wysiadł z samochodu razem z Ranem jeszcze zapalił. Teraz uśmiechał się, a dym unosił się z papierosa trzymanego w kąciku ust.
- Spokojnie Aki-san, mamy mnóstwo czasu. Możemy jakoś w przyszłym tygodniu. Wiesz, jeszcze chodzę do szkoły, muszę odrabiać lekcje i takie tam...
- Tak, tak, szkoła, hehe - podszedł do Rana, odgarnął mu włosy zachodzące na oczy. - Już zapomniałem jakie Ty masz śliczne oczy. - Ran się zarumienił, przy Akihito czuł się jak mały chłopiec, strofowany za złe zachowanie ale jednocześnie wiedział, że może czuć się bezpiecznie, chociaż... zawsze czegoś mu brakowało gdy był z Aki-sanem, tylko sam nie wiedział czego... bezwiednie posmutniał.
- Hej, co to za mina? Wiesz, że Cię uwielbiam. Spotkamy się już niedługo, nie martw się. - dotykając lekko jego policzka złożył na ustach Rana gorący i namiętny pocałunek, który chłopak odwzajemnił.
Ran odsunął głowę i powiedział, że musi już iść.
- To do zobaczenia mały! Nie rozrabiaj w szkole! - Ran machał do Akihito gdy ten odjeżdżał.
Ran, wszedłszy do swojego pokoju, poczuł się bardzo zmęczony i senny. Usiadł na łóżku i spojrzał na biurko gdzie leżał jeden z zeszytów Tetsu, którego jeszcze nawet nie przepisał.
- Tetsu... wbrew pozorom prawie cały czas myślałem o Tobie...
* * *
W szkole po dzwonku na jedną z przerw, Ran podszedł do Omiego i Ryuichiego. Zapytał ich o Tetsu oraz o to czy któryś z nich idzie go dzisiaj odwiedzić po szkole. Chłopcy stwierdzili, że nie ma sensu, żeby Tetsu sobie trochę odpoczął, i że pójdą do niego jutro.
Ran przez następną lekcję myślał o szatynie. Postanowił, że zerwie się z dwóch ostatnich lekcji i pójdzie do Tetsu kiedy jeszcze będzie sam w domu. Wprawdzie będzie musiał pofatygować chłopaka do drzwi kiedy jest chory, ale co tam, musi się z nim zobaczyć.
Na przerwie skłamał nauczycielowi, że miał telefon ze szpitala o kiepskim stanie mamy i pod tym pretekstem aż wybiegł ze szkoły byle tylko szybciej znaleźć się w domu Tetsu.
Ran musiał chwilę czekać zanim zaspany Tetsu otworzył mu drzwi.
- Hę? Kto...?... Ran?!
- Hehe, tak. Cześć Tet-chan. - Tetsu był w niemałym szoku gdy za drzwiami zobaczył Rana, a on uśmiechał się głupkowato stojąc przed nim. Takiego go jeszcze nie widział.
- Co Ty tu robisz? Która to godzina? Przecież są jeszcze lekcje. Długo czekałeś? Dzwonek dzwonił i dzwonił... ja przecież chory jestem. Mogłeś zadzwonić wcześniej czy coś. Ja tu w piżamie wychodzę do drzwi... - Tet zmieszał się trochę, że Ran przyszedł tak po prostu do niego a on łazi w piżamie, wygląda okropnie i on musi go tak oglądać. Aaaagh, czemu to spotyka właśnie jego?
- Tetsu, spokój, przestań już mówić. - Ran uśmiechnął się przyjaźnie do chłopaka kładąc mu rękę na ramieniu. - Przyszedłem bo chciałem zobaczyć jak się czujesz. Wybacz wczorajsze, wprawdzie zostawiłem Cię z chłopakami, ale jednak... Sorry za to.
Szatyn przypomniał sobie co było wczoraj, tego chłopaka z długimi włosami, jak Ran z nim odjechał. W sumie był zły, że Ran od tak sobie poszedł, ale teraz przyszedł, i nawet zerwał się ze szkoły żeby tu być.
- Zerwałeś się z lekcji? - zapytał go mrużąc oczy żeby wyglądać trochę groźnie i karcąco, co raczej przy bladej twarzy i podkrążonych oczach mu nie wyszło.
- Nagadałem coś tam nauczycielowi, który uwierzył. Nie chciało mi się tam dłużej siedzieć. Ale, wyglądasz mi na zmęczonego Tet-chan, wracaj do łóżka!
- Nie nazywaj mnie Tet-chan. - ale Tetsu nie mógł się zbytnio gniewać bo owszem był zmęczony chorobą i nawet trochę szczęśliwy obecnością Rana. Zaczął iść po schodach do pokoju a Ran szedł za nim. - Ostrzegam, że możesz się zarazić. Prycham, kicham i roznoszę zarazki.
- Spoko, przeżyję.
- Ech, no dobra, może nie kaszlę i nie mam kataru ale i tak pewnie prądkuję.
- Że co? Prądkujesz? Śmieszne określenie roznoszenia zarazków. - Ran zaczął się głośno śmiać.
- No co? A Ty w ogóle coś taki wesoły się zrobił? W szkole taki cichy jesteś. - śmiech się uciął. Ran myślał jak dobrać odpowiednie słowa do tego co chciał właśnie powiedzieć, lecz cały czas je znał.
- Bo Ty tak na mnie działasz. - uśmiechnął się sam do siebie. Aż dziwne, że tak go zaczynam lubić. Ale Tetsu chyba nie zrozumiał delikatnego przesłania w słowach Rana.
- Nie nabijaj się ze mnie. - Tetsu położył się u siebie na łóżku bo już nie mógł ustać, był zmęczony, przymknął oczy.
- Nie o to mi chodziło Tet-chan... Tet-chan, dałbyś mi numer do siebie? Będę mógł następnym razem zadzwonić żeby cię nie zaskoczyć.
- Tak, pewnie, zapisuj. - Tetsu podyktował Ranowi numer telefonu. Starszy chłopak zapisał go w komórce i usiadł na krawędzi łóżka tyłem do Tetsu.
- Co to był za chłopak? - po chwili milczenia Tetsu nagle zadał pytanie. Był bardziej pewny siebie z gorączką, może raczej bardziej nierozważny w słowach.
Ran się nie odezwał ani się nie poruszył. Tetsu otworzył oczy, spojrzał na jego plecy. Wyciągnął prawą dłoń, miał krawędź jego bluzy na wyciągnięcie palców, lecz nie zdobył się na więcej. Ran nie odpowiadał, tylko czemu? Czyżby Tetsu zadał o jedno pytanie za dużo? Głupek, głupek z niego, że takie głupoty gada, przecież to Rana sprawa kto to był. Znajomy, przyjaciel, brat? Niech wreszcie coś odpowie głupek jeden!
- To mój kochanek. - ale nie to...
Ran się nie poruszył. Tetsu nadal wpatrywał się w swoją dłoń. Czy on dobrze słyszał, to co Ran powiedział? Czy to prawda? Co to znaczy? Czemu on mu się do tego przyznaje? Czy on i tamten...? Czy to znaczy, że Ran jest gejem? Ale jak to...? Czyli to co on do niego czuł to było przez niego? Przez to, że Ran jest inny? Ale to niemożliwe, on sam musi taki być. Ran mu się spodobał i to bardzo a teraz słyszy, że on ma kogoś i to tamtego faceta! Tego, którego Tetsu tak bardzo od razu znienawidził, teraz wie dlaczego, czuł, że coś jest nie tak... Ale jak...? Czemu on jest o Rana taki zazdrosny? Czemu taki zazdrosny?! Czemu?!
Tetsu mimowolnie popłynęły łzy z oczu. Czuł się bezsilny, poczuł się w pewnym sensie zdradzony. Myślał, że zakochał się w Ranie i że Ran zakocha się w nim, że to wszystko jest możliwe a teraz takie coś?!Chłopak zacisnął oczy, żeby mniej płakać lecz łzy dalej leciały.
- Tet-chan...
- Idź sobie. - Wycedził przez zęby.
Ran w końcu obejrzał się na Tetsu po tych słowach.
- Tetsu, Ty... czy Ty płaczesz, co się stało? - Ran się zląkł, nie wiedział co myśleć, nie wiedział co może myśleć teraz Testu.
- Powiedziałem idź sobie! - Tetsu odwrócił się do ściany a głowę zanurzył w poduszce.
- Przepraszam. Tetsu, co się stało? Czy to przez to, że ja i on...? To dlatego, że nie spodziewałeś się, że ja taki jestem? Ale ja chciałem być z Tobą szczery. Nie chcę Cię oszukiwać bo wiele dla mnie znaczysz!
Tetsu gwałtownie odwrócił się do Rana i zamachnął się na niego poduszką. Uderzył go mocno w ramię i znowu parę razy krzyknął żeby sobie poszedł. Był przepełniony złością i smutkiem. Kierowało nim silne uczucie bezradności, właściwie nie do końca wiedział co robi, dlaczego reaguje tak ostro. Upadł z powrotem twarzą na łóżko, kręciło mu sie w głowie. Po co on tutaj przyszedł skoro chciał powiedzieć mu coś takiego?! Po co Tetstu go o to zapytał?...
Ran stał nieruchomo nie wiedząc co zrobić. Czuł, że mu również do oczu napływają łzy, ale nie wiedział co ma powiedzieć. Był głupi myśląc, że Tetsu go zrozumie. On nic nie rozumiał a Ran się łudził głupio. Myślał, że chociaż będzie z nim szczery to się do siebie zbliżą, ale się mylił.
Jedna łza spłynęła Ranowi po policzku. Nic nie mówiąc wyszedł z pokoju i z domu, nie zapiąwszy kurtki wyszedł na zimny październikowy wiatr, który wydobył z jego oczu resztę tkwiących tam łez. Wyłączył się, nie chciał teraz o niczym myśleć. Pobiegł jak najszybciej do domu.
Tetsu po wyjściu Rana całkiem się rozpłakał. Walnął parę razy pięściami o łóżko.
- Ty głupku! Ty idioto! Jakiś zasrany kochanek! Dlaczego?! Dlaczego?! Dlaczego?! - płakał cały czas. Sam nie rozumiał tego wszystkiego, swoich uczuć do Rana i swojego zachowania, jego zachowania, wszystkiego.