Gorące, nagie ciało, było niezwykle wrażliwe, nawet pod najmniejszym dotykiem. Palce badały każdy zakamarek skóry, przyprawiając ją o setki niezwykłych doznań. Westchnienia słychać było w całym pokoju.
- Aidan - prawie zadygotał, kiedy zęby mężczyzny ugryzły go w ramię. Ten facet tak wspaniale go dotykał, jakby wiedząc czego Isei potrzebuje.
Green pieścił go z coraz większym zapamiętaniem. Isei wyznał mu, że nie miał nikogo przez ostatnie miesiące. Chciał mu dać z siebie, jak najwięcej. Sunął językiem po jego brzuchu, całując biodra, a rękoma głaszcząc rozchylone uda chłopaka. Dotarł do napiętych jąder liżąc je i wsysając do ust. Pocałował drżące uda, które coraz bardziej drżały. W końcu postanowił nie męczyć spragnionego chłopaka i na przemian liżąc i całując penisa, dawał mu coraz większą rozkosz.
Czując to, Isei zarzucił ręce nad głowę palcami łapiąc ozdobne pręty od wezgłowia łóżka. Jego ciało wygięło się w łuk. Tak dawno nie czuł tam ust. Uniósł biodra ku górze.
- Weź go, proszę.
Cały czas na niego patrzył, kiedy chwycił dłonią nasadę członka i pocałował jego czubek, końcem języka zlizując wydobywający się preejakulat. Podobały mi się reakcje Iseia. Dawno nie miał w łóżku, tak spragnionego mężczyzny. Pobawił się chwilę główką penisa i ku uldze Iseia zacisnął na niej wargi, które sunęły po trzonie wchłaniając go do wnętrza ust.
- Mmmmnnn o tak - poruszył biodrami - Ssij ggg... mmm nie przestawaaaaj - Wkrótce sam zapragnął dać mężczyźnie taką samą przyjemność. Przekręcił się z małą pomocą Aidana, który ułożył się na plecach i na powrót zaczął go tam pieścić, dodatkowo ściskając dłońmi pośladki i błądząc palcami po jego dziurce.
W tej samej chwili Isei dobrał się do pokaźnego członka detektywa, a jego włosy dodatkowo stymulowały pachwinę i brzuch Greena. W tej chwili starał się nie myśleć o niczym innym, tylko skupić się na braniu i dawaniu rozkoszy.
Pragnął się w nim zagłębić, aż po same jądra. Musiał jednak poczekać cierpliwie. Dziurka wydawała się być bardzo ciasna i wymagała tego, aby szczególnie się nią zająć. Nacisnął biodra Iseia, przysuwając je sobie bliżej twarzy. Rozchyli pośladki, tak, aby mieć łatwy dostęp do tego miejsca. Gdy trącił językiem wejście usłyszał, jak Isei wciąga głośno powietrze i uśmiechnął się.
- Lubisz to?
- Tak. Uwielbiam - wkrótce już jęczał głośno, nie umiejąc skupić się na pieszczeniu mężczyzny. Roztapiał się. Ten język, na przemian z palcami, były takie dobre. Tyle mu dawały, a intensywność doznań przekraczały jego najśmielsze oczekiwania. Uniósł się lekko, nabijając na penetrujące go śliskie palce i spojrzał przez ramię.
- Aidan, chcę więcej... achhh. Jestem gotów.
Green jeszcze chwilę go przygotowywał, po czym klepną w pośladek. Wziął leżącą obok niego prezerwatywę i podał chłopakowi.
- Załóż mi.
Isei obrócił się i rozerwał opakowanie. Z iście szatańskim uśmiechem, umieścił gumkę między wargami, aby w następnej kolejności pochylić się nad członkiem, którego już nie mógł się doczekać. Nałożył prezerwatywę ustami, na końcu pomagając sobie palcami. Pokrył członek lubrykantem i uklęknął nad biodrami partnera. Zanim przyjął go w siebie, pocałował Aidana szybko wręcz z pasją i nabił się na niego. Delikatny ból i dyskomfort, kiedy jego ciało przez krótki moment chciało wypchnąć intruza, nie zraziły go. Wiedział co za chwilę nastąpi, więc wchłonął go w siebie do samego końca. O tak to było to. Ten gorący penis doskonale go wypełnił. Jęknął głośno.
Aidan głaskał go po udach, brzuchu, członku, biodrach, czekając aż Isei zacznie się poruszać. I zaczął, najpierw powoli zakręcił biodrami kółka, później ruszając nimi w górę i w dół. Pomógł mu w poruszaniu się, gdyż nogi chłopaka drżały z wysiłku. Ugiął nogi w kolanach sam wbijając się w niego.
Isei podparł się stopami na pościeli i wygiął tułów opierając dłonie za sobą, odrzucając przy tym głowę w tył. Pozwalał na szybkie ruchy w sobie sam przy tym ujeżdżając mężczyznę.
- Jesteś nieziemski - Aidan powtórzył swoje wcześniejsze słowa.
- Jak tak mmmnnnn dalej pójdzie to... zaraz... ach... dojdę.
- Chcę cię wtedy mieć blisko Isei... achhh.
Chłopak popatrzył na niego. Z czoła spłynęła mu stróżka potu, a włosy lepiły mu się do twarzy i szyi. Zsunął się z niego i położył na brzuchu. Wpinając lekko tyłek i rozsuwając szeroko nogi. Mięśnie pod skórą pleców zagrały w napięciu, a męskość ocierała o pościel pod nim.
- O cholera. Jesteś piękny - mógłby dojść od samego widoku. Położył się na nim dotykając torsem pleców kochanka i wsuwając w niego.
- O tak. Pieprz mnie Aidan - miał nadzieję, że mężczyzna nie weźmie go za niewyżytą sukę. Kochał seks. Z Tadashim kochali się często, przyzwyczaił się do tego i teraz brakowało mu seksu, dotyku.
Aidan zasyczał tylko w podnieceniu.
- Twoja dziureczka jest taka chętna i gorąca. Och Isei. Będę pieprzył cię mocno. Tak, jak tego chcesz.
- Bardzo chętna....nnnnmmm... - zaciskał dłonie na pościeli, miętosząc ją palcami. Czuł pocałunki na szyi, które były tak ekscytujące, że paliły ogniem. Chwycił rękę mężczyzny, splatając z nim palce i przysunął ją blisko siebie, prawie wtulając się w nią.
- Isei - ojejku... nie wytrzymam dłużej.
- Nie czekaj bo ja.... - nagły skurcz przeszedł przez jego wijące się ciało i doszedł, wytryskując nasieniem na prześcieradło.
Aidan czując to, już nie czekał tylko podążył drogą ku uwolnieniu się z tych oszałamiających okowów. Miał wrażenie, że jego orgazm nigdy się nie skończy i pragnął to powtórzyć, wiele razy z nim. Podziękował mu obficie obsypując jego plecy pocałunkami, przytulając się przy tym.
- Lubisz się tulić? - zapytał chłopak.
- Tak.
- Ja też.
Wyszedł z niego ostrożnie, aby dłużej nie przyciskać partnera.
Isei odwrócił się ku niemu, a na ustach gościł delikatny uśmiech. Wyglądał na bardzo wyczerpanego.
- W porządku? - przysunął się do niego, kiedy pozbył się kondoma.
- Bałem się.
- Czego? Tego, że cię skrzywdzę?
- Tego, że poczuję, jakbym zdradził Tadashiego. Odsuwałem to od siebie, chyba dlatego najpierw od ciebie uciekłem.
- Teraz tak nie czujesz?
- Nie. Czy to dobrze?
- Bardzo dobrze. On byłby z tego szczęśliwy.
- Było cudownie Aidan.
- Było i zawsze może jeszcze być. Zostaniesz ze mną na noc?
- Zostanę - wtulił twarz w jego szyję. Nareszcie paląca go gorączka odeszła i mógł spokojnie zasnąć, a i jego serce zaznało w końcu spokoju. Aidan głaskał go leniwie po plecach i było to czego także pragnął. Chociaż odrobina czułości, dawała mu poczucie maleńkiego szczęścia, które sądził, że odeszło od niego na zawsze. Zasnął w śnie bez koszmarów.
***
W środku nocy, kiedy za drzwiami pokoju Aidana nastała cisza, te uchyliły się powoli. Brązowe oczy w radością patrzyły na dwa splecione ze sobą ciała, aby po chwili ukryć się w ciemności korytarza.
Shi powrócił do łóżka i napotkał ciekawski wzrok męża.
- Śpią razem. Isu nie uciekł od niego. To coś znaczy.
- Swatka z ciebie kotku.
- Pasują do siebie idealnie. Mam mały plan, co do jutra.
- Śpij już.
***
Już słońce dawno wstało, kiedy Isei otworzył swoje oczy zwrócone wprost ku twarzy śpiącego przy nim Aidana. Od razu wróciły wspomnienia namiętnej nocy. Ten spokojny teraz mężczyzna dał mu wspaniały seks o którym ostatnio marzył i tak czule się nim zajmował. Tylko co teraz? Jak ma teraz sam zachować się względem niego? Dlaczego zawsze noc, w czasie której w uniesieniu robi i mówi się pewne rzeczy, zdziera swą zasłonę pozwalając porankowi, żeby wszytko stało się niezręczne i zawstydzające? Z Tadashim, kiedy już się przyzwyczaił do niego, wszystko było takie naturalne. Ranek po takiej nocy był czymś zwykłym, uroczym i mógł patrzeć mu w oczy bez wstydu. Jak będzie z Aidanem?
-Znów czuję się, jak dziewica po pierwszej nocy z mężczyzną. Co jest ze mną nie tak- - pomyślał.
Co miał teraz zrobić? Poczekać spokojnie, aż mężczyzna się obudzi, czy też sam go zbudzić? Tylko wielka szkoda by była, bo Aidan tak słodko spał. Wybrał trzecie wyjście. Wstanie i zrobi śniadanie. Zaczynał powoli się podnosić odrzucając z siebie kołdrę, gdy Aidan poruszył się i przełożył rękę przez jego talię, przyciągając go do siebie.
- Gdzie mi uciekasz? - zapytał sennie.
Isu otworzył szeroko oczy.
- N...nie śpisz?
- Nie - przysunął się do niego i wciągnął zapach chłopaka - Kurcze, ależ ty pachniesz. Mam wrażenie, że twoja skóra wydziela ten zapach wyłącznie dla mnie.
- Feromony? - uśmiechnął się nieznacznie.
- Aha - pocałował go w szyję, po czym podparł głowę na ręce - Gdzie mi uciekałeś?
- Śniadanie - odchrząknął - Chciałem zrobić śniadanie. Pewnie Shi i Rai już wstali. Ja...
- Nie denerwuj się tak.
- Czuję się niezręcznie.
- Dlaczego? - zapytał robiąc kółeczka palcem wokół twardego sutka Iseia.
Nakadai wzruszył ramionami. Robiło mu się coraz bardziej gorąco.
- Słodki jesteś - pochylił się i pocałował w usta - Ale masz rację pora wstać, bo inaczej nie zrobimy tego w ciągu następnej godziny.
- Dlaczego?
- Bo mam ochotę się z tobą kochać piękny.
Isei przygryzł dolną wargę. Też nie miał ochoty już uciekać.
- To zamiast gadać, to zrób to. Kochaj się ze mną - jego usta same wypowiedziały te wszystkie słowa. Na których prośbę Aidan ochoczo odpowiedział.
Półtorej godziny później świeżo wykąpani i ubrani w czyste rzeczy, weszli do kuchni spodziewając się zastać w niej bruneta i jego męża, ale w pomieszczeniu nie zastali żywej duszy.
- Dziwne, czyżby jeszcze nie wstali? - zastanawiał się na głos Isei, który już nie czuł się skrępowany.
- Możliwe. Też nie byli grzeczni. Chyba, że poszli na spacer. Co zjesz na śniadanie?
- Kakao i te małe bułeczki, co wczoraj, z dżemem? - bardziej zapytał niż stwierdził na co ma ochotę.
- Kupiłem je w osiedlowym sklepiku. Zrobisz kakao, to ja po nie skoczę.
- Zrobię - podszedł do lodówki po mleko i przystanął zauważywszy zostawioną na jej drzwiach kartkę zapisaną znanym mu pismem. Wyjął ją spod magnesu - To od nich. ?Kochani my wracamy do domu. Jak wstaniecie to już dawno będziemy w samolocie. Zostawiamy was samych. Aidan, chyba nie masz nic przeciw tygodniu spędzonemu z moim szwagrem?? - na te słowa Green podniósł brwi - ?Isu rozmawiałem z Hiro, masz wolne do środy. Rai wykupi ci bilet powrotny na ten dzień. Na razie poznajcie się lepiej, bawcie się i bądźcie niegrzeczni, tak jak tej nocy. :))) Shi? Podobno on był taki niewinny, a teraz zrobił się trochę perwersyjny - powiedział Nakadai, kiedy skończył czytać.
- Wygląda na to, że spędzimy razem trochę czasu - Aidan objął go od tyłu - Nie masz nic przeciw?
- Nie - nad odpowiedzią nie musiał się zastanawiać - To co pójdziesz po te bułeczki? Głodny jestem - odwrócił się przodem do niego i lekko, acz bardzo sugestywnie odepchnął go od siebie - Na figle będziemy mieli czas później.
- Trzymam za słowo. Zrób to kakao.
- Dobrze, już dobrze - uśmiechnął się.
- I takim chcę cię widzieć.
- Jakim? - spytał otwierając lodówkę.
- Uśmiechniętym - ucieszył się, że nie będą musieli się rozstawać przez tydzień. Tylko, że tydzień szybko minie, a czy on chciał znów stracić z oczu tego młodego mężczyznę? Przy wejściu założył buty i udał się do sklepu, po drodze zastanawiając się nad tym dlaczego czuje się tak, jakby patrzył na świat przez różowe okulary. I dlaczego nie pragnął wyjazdu Iseia? Przecież chodziło tylko o seks, obaj się zabawią i będą miło wspominać te chwile.
-Próbujesz to sobie wmówić Green... Prawda jest zupełnie inna, ale nie dopuszczasz jej do świadomości - pomyślał, kiedy przekroczył próg sklepu, gdzie powitała go uśmiechnięta ekspedientka, na oko w jego wieku.
- Dzień dobry. Wygląda na to, że jest pan w doskonałym nastroju. Zakochał się pan? - Z kobietą widywali się tutaj codziennie i już widziała go w wielu różnych humorach.
- Zakochać? Nie, ale powiedzmy, że czeka mnie dość przyjemny tydzień. Proszę sześć tych bułeczek co zwykle.
- Już się robi. Są świeżutkie. Prosto z piekarni - zapakowała produkt do papierowej torby i podała mu - Zapraszamy ponownie.
- Dziękuję - zapłaciwszy i pożegnawszy się ekspedientką, opuścił sklepik z uśmiechem na ustach, który pojawiał mu się bez udziału jego świadomości.
Tydzień, jaki spędzili razem nie był miły, był cudowny, fantastyczny, nieziemski. Wspólne noce, posiłki, rozmowy i wycieczki po Nowym Yorku, bardzo obu mężczyzn zbliżyły do siebie. Isei otwarcie się śmiał, czasem tylko czując się winny wobec męża, ale szybko to uczucie mijało w objęciach Aidana. Detektyw wziął sobie wolne dni w pracy i każdą chwilę spędzali razem. Czułość, którą obdarzał chłopaka, sprawiała, że Isei?owi zaczynało szybciej bić serce na jego widok. Aidan, był fascynującym mężczyzną i dobrym człowiekiem. Kimś w kim można znaleźć oparcie. Zdecydowanie typ związkowy, po ostatnim sparzeniu się podchodzący do tego z rezerwą i nie na siłę, powoli szukającym partnera. Partnera godnego zaufania, któremu mógłby oddać serce.
Niestety, co dobre szybko się kończy.
Stali na przeciw siebie na lotnisku. Nic nie mówili, tylko patrzyli na siebie. Żaden z nich nie znał myśli drugiego. Nie umieli powiedzieć tego, czego chcieli.
Po lotnisku rozległ się głos w głośnikach: ?Pasażerowie udający się do Tokio, proszeni są...?
- To mój samolot - poinformował Isei - Muszę iść.
- Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
- Ja też.
- Zadzwoń, jak dolecisz - nie chciał, żeby Shi wyjeżdżał.
- Dobrze - tak bardzo chciał zostać, ale musiał wracać - To ja już pójdę.
- Isei?
- Tak?
Aidan pochyli się i pocałował go gorąco.
- Miłej podróży piękny.
- Do zobaczenia - wziął swoją walizkę i poszedł w stronę odprawy. W pół drogi odwrócił się i pomachał do stojącego w tym samym miejscu, Aidan?owi.
***
Nawet, jak Nakadai zniknął mu z oczu i jak przypuszczał samolot też odleciał on nie umiał ruszyć się z miejsca. Nie wiedział ile czasu minęło, ale ludzie coraz bardziej mu się przypatrywali. Natomiast on czuł dziwną pustkę w sercu i zaczynał rozumieć dlaczego. Ta kobieta ze sklepu miała rację, nawet codziennie o tym wspominała. Zakochał się i właśnie pozwolił odejść temu facetowi, który wzbudził w nim to uczucie.
-Głupi jesteś Green, głupi.
***
- Aidan dzwonił, że samolot Isu wystartował godzinę temu - poinformował męża Rai.
- Mam nadzieję, że dobrze im razem było - Shi pół leżał na kanapie śledząc wzrokiem tekst czytanej książki.
- Dowiesz się tego pojutrze. Prosto z lotniska Hiroya zabiera go do swej rodzinnej miejscowości, do rodzinnego grobowca.
- Oby nie spotkał byłej teściowej.
- Nie spotka. Kobieta wyjechała, a oni zatrzymają się na noc w hotelu.
Nastąpiła chwila ciszy, podczas której Raidon kręcił się w kółko.
- Skarbie dziwnie się zachowujesz - brązowooki usiadł prosto patrząc na minę męża.
- Ja? - przyłożył palec do piersi.
- Chcesz o czymś porozmawiać, widzę to, nie zaprzeczaj, to nagle z tego rezygnujesz. Jesteś zamyślony i próbujesz wydeptać dziurę w dywanie. Mów o co chodzi - odłożył książę na stolik.
Nie chciał poruszać tego tematu. Kto wie, jak Shirai zareaguje, ale Akira nalegał na to od jakiegoś czasu. Obaj mieli to dziś załatwić.
- W przeszłości ja i Akira spędziliśmy razem noc - wypowiedział mało zrozumiale słowa i do tego w ekspresowym tempie.
- Słucham? Mógłbyś to powtórzyć, tylko sto razy wolniej? I nie kręć się tak. Siadaj - poklepał miejsce obok siebie.
- Parę lat temu - usiadł sztywno - Akira i ja wylądowaliśmy razem w łóżku i z pewnością nie spaliśmy. Wypiliśmy trochę za dużo i stało się. Kochanie, to była tylko jedna noc i nie łatwo mi to mówić, bo to twój przyjaciel, i mój w dodatku do tego pracownik. Nic mnie z nim nigdy nie łączyło poza tym zwyczajnym, jednorazowym seksem.
Shi wpatrywał się w niego oniemiały.
- Ty naprawdę potrafisz szybko mówić.
- Hę? Tylko tyle mi powiesz?
- Mam zrobić ci awanturę?
- Nie.
- Sam widzisz. Rai posłuchaj mnie uważnie. Spałeś z Akirą, to dla mnie będzie przez jakiś czas dziwne widzieć was razem, ale wtedy żadnego z was nie znałem. Nie zdradziłeś mnie. Nic mnie z wami nie łączyło. To wasza przeszłość.
- Nie jesteś oto zły?
- Jestem zły oto, że dopiero teraz mi o tym mówisz - wziął go za rękę - Na pewno nie oto, że zapomnieliście się w przeszłości. Przecież nie stało się to wczoraj.
- No nie. Bałem się twojej reakcji. Wiele osób jest zazdrosnych o dawnych partnerów, a jak jeszcze okazuje się nim przyjaciel?
- Chciałeś to przede mną ukryć? - brunet przytaknął - I to było by głupie. Rozumiem teraz dlaczego na tak wiele mu pozwalasz.
- Po prostu lubię go. Nie raz stawiał mnie na nogi. To taka opiekuńcza dusza Ibary. Ma specjalne względy, ale nie dlatego, że z nim spałem.
- Cieszę się - pogłaskał go po prawym policzku - Nie chciałbym, żebyś robił to ze względu na tamtą noc.
- Shi, jesteś aniołem.
- Nie, tylko zdrowo myślącym i wyrozumiałym człowiekiem.
- Taaak? To co zdrowo, myślący człowiek powie na powtórkę naszego pierwszego razu na dywanie?
- Naszego i mojego pierwszego razu. Mam udawać niedostępnego?
- Do pewnego momentu - zamruczał - Naprawdę nie jesteś zły? - wolał się upewnić.
- Nie i zajmij się mną. Jestem przecież taki niewinny, nie wiem, jak TO się robi - zarzucił mu ręce na szyję.
- Oj, ja już ci skradnę tę niewinność.
Ich usta spotkały się w czułym pocałunku.
***
W tym samym czasie Naoki roześmiał się.
- To takie zabawne? - zmarszczył brwi Akira.
- Domyślałem się, że coś miedzy wami zaszło tamtej nocy. Rano zachowywaliście się, jak obcy sobie ludzie.
- Taa dopóki nie porozmawialiśmy otwarcie i nie uzgodnili, że to był wypadek przy pracy. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wiesz?
- Co za różnica? Ty o moich byłych kochankach też wiesz i to, że tamten seks nie miał znaczenia. Nie pytasz o nich. Ważne jest to co teraz, dzieje się między nami - wziął jego twarz w obie dłonie - Kocham cię słońce.
- Powiedz lepiej: ?przyszły mężu? - uśmiechnął się do niego.
- Przyszły mężu - cmoknął go lekko - Czy przyszły mąż wybierze się ze mną w podróż poślubną na Karaiby?
- Co?
- Moi rodzice chcą ją nam dać w prezencie.
- Nie można im odmówić, prawda? - trącił nosem jego szyję - Kiedy się o tym dowiedziałeś?
- Wczoraj, jak byliśmy u nich. To miała być niespodzianka, ale uznałem, że lepiej, żebyś wiedział. Tak, na wszelki wypadek, jakbyś zapragnął jechać gdzieś indziej.
Akirze, przypomniała się wczorajsza wizyta u przyszłych teściów. Bardzo różniła się od pierwszej. Było miło, nie ciepło, jak to zawsze sobie wyobrażał, ale miło bez tej otoczki lodu, która towarzyszyła pierwszym odwiedzinom. Wiedział, że wszyscy muszą się do siebie przyzwyczaić i może nie będzie idealnie, ale widział, że go zaakceptowali. Kochali swego syna i widzieli, że przy nim Nao jest szczęśliwy.
Wszytko się układało, tak, jak zawsze tego pragnął. Wtulił się w pierś narzeczonego z ulgą w sercu stwierdzając, że dobrze wybrał człowieka z którym chce spędzić życie.