Rozdział 9
Haruka miał coś z samotnego kota. Zawsze wydawał się Arturowi tajemniczy i niezależny, ale dopiero przebywanie w jego mieszkaniu spotęgowało to wrażenie. Chłopak wyraźnie nie uwzględniał w nim osób trzecich. Wszystko tu było pojedyncze, przygotowane dla jednej osoby, introwertycznego właściciela. No i co się stało z zestawem do herbaty? Czy to możliwe, że należał do pana Tamotsu? Uśmiechnął się na wyobrażenie, że pan Tamotsu, odwiedzając brata, zabiera ze sobą filiżanki.
Haruka wyciągnął ze zlewu szklankę i postawił ją obok kubka. Wyglądało na to, że jednak będzie w stanie poczęstować go jakimś sokiem.
Otaksował go uważnie spojrzeniem.
Skąd to uwielbienie do samotności, czy wręcz wrogość wobec ewentualnych gości? Haruka nie posiadał żadnych gier na konsolę, ani planszówek umilających chwile ze znajomymi. Oglądanie filmów też stanowiło pewne utrudnienie. Można co prawda rozsiąść się na podłodze, a komputer przysunąć na biurku, jednak kto tyle czasu wytrzyma na twardym podłożu bez poduszek, czy jakiegokolwiek oparcia pod plecy?
- Zastanawia mnie coś...
- Co takiego? - Haruka uniósł szklankę pod światło i przyjrzał jej się.
- Wszystko masz pojedyncze, nawet łóżko, chociaż jakby się uprzeć i zrzucić książki... Co to? - Podszedł bliżej. - Tomy mang? Rany, jesteś jak Naoto!
- Witaj w Japonii.
- Ale to do ciebie w ogóle nie pasuje.
- Co do mnie nie pasuje?
- O. - Przesunął wzrokiem po okładkach. - Śpisz z horrorami!
- Cóż, nie ma to jak coś przyjemnego przed samym snem - oświadczył, modelując upiornie głos.
Artur udał, że się wzdryga. Chwycił pierwszy lepszy komiks i go obejrzał. Ze środka wyleciała kartka. Podniósł ją i rozłożył. W środku zobaczył rysunek. Ołówek nieco się już roztarł, ale i tak można było zauważyć prawdziwy kunszt dzieła. Ilustracja przedstawiała bestię wyskakującą z oblepionej mułem wody na śmiertelnie przerażoną dziewczynę. Czy narysował to dla Haruki jakiś mangaka? Naoto pękłby z zazdrości.
Artur podszedł do biurka i przysunął kartkę pod światło, przyglądając się najmniejszym detalom.
- To jest naprawdę niezłe, ale nie widzę autografu...
Haruka bezszelestnie zaszedł go od tyłu i wysunął mu kartkę z ręki. Artur drgnął.
- Szperasz w moich rzeczach, zaraz cię przywiążę do krzesła.
- Nie masz krzesła.
- No to do łóżka. Tak będzie nawet zabawniej. - Złożył kartkę na czworo i wrzucił do szuflady.
- Ej, pogniotłeś!
Po ustach Haruki przemknął uśmiech.
- Martwi cię to? Spodobała ci się?
- Może nie jestem sympatykiem komiksów, ale umiem docenić talent - prychnął.
Z jakiegoś powodu policzki Haruki lekko poróżowiały. Dotknął koniuszka ucha.
- Jasne, jasne...
Trochę potrwało, zanim Artur doznał olśnienia. Zmarszczył czoło, bo myśl, jaka mu nagle przebiegła przez głowę, była zbyt nieprawdopodobna.
- Nie mów. Nie nie... to nie możliwe...
- Co znowu?
- No bo przecież ty nie mogłeś tego narysować, prawda? - Niewiarygodne. Przeczesał wzrokiem biurko i wyciągnął z pojemnika stalówkę. - Jesteś... czy ty jesteś...
Haruka splótł na piersi ręce, rzucając mu niemal wyzywające spojrzenie.
- Kim znowu?
Speszony, szybko poskładał w myślach słowa.
- Te akcesoria, linijki i arkusze... Byłeś w sklepie plastycznym! Jesteś... mangaką?
- Zwariowałeś? - Wrócił do kuchni. - Mangaka... dobre.
- Ale... - Przecież był w to tak bardzo zaangażowany. Ten pokój przypominał pracownię.
Haruka otworzył szafkę i wyciągnął coś z jej dna.
- Mogę cię poczęstować tylko wegańskimi chipsami. Nic więcej nie mam.
- Nie ważne... dzięki. Powiedz... tworzysz mangi? To znaczy...
- Serio będziemy o tym teraz rozmawiać? Tak, dla pewnego czasopisma. Ale nie jestem mangaką, moje historie są krótkie.
Artur zrobił ku niemu kilka kroków, czując się niemal jak w transie. Żałował, że nie potrafił zajrzeć mu w głąb umysłu, tak trudno cokolwiek z niego wydobyć.
- To.. i tak naprawdę coś. W jakim gatunku tworzysz? Coś z pogranicza horroru? Może fantastyka?
Długo nie odpowiadał, więc dodał nieco nerwowo:
- Mój kumpel ma fioła na punkcie Ecchi. Chcąc nie chcąc przeczytałem parę mang z tego gatunku.
Haruka uniósł brwi.
- Ecchi, hę?
- No wiesz, to jest...
- Wiem co to ecchi.
Chyba go jeszcze bardziej rozdrażnił.
- Nie lubisz rozmawiać o swojej pracy...
Twarz Haruki złagodniała. Wydmuchał ciężko powietrze i przeszedłszy na drugi koniec pomieszczenia, opadł na łóżko.
- Na ogół obgaduję to z osobami z którymi współpracuję, rozmawiamy o konkretach. Nie czuję się swobodnie jak mnie tak wypytujesz, dobra?
- No w porządku, wycofuję się, ale powiedz tylko... co na to twoja rodzina? Czy oni wiedzą, co robisz? - Podszedł i Haruka założył za głowę ręce utkwiwszy w nim czujne spojrzenie. - Pracujesz jeszcze dorywczo, prawda? Ktoś powinien ci pomóc, abyś mógł w pełni skupić się na rysowaniu.
- Heh, dzieciaku, w bajce żyjesz? Tak się składa, że rodzince wybitnie nie w smak to moje hobby, jak je nazywają. Mieli wobec mnie zupełnie inne oczekiwania. - Zamilkł, ostatnie słowa zatrzymując dla siebie. Spojrzał mu w oczy: - No dobra, a ty?
- Ja?
- Sam wlazłeś na temat rodziny. Teraz to ja cię trochę pomęczę.
- Niechcący wlazłem...
- Dobra, dobra, nie wykręcaj się.
Artur wzruszył ramionami.
- Nie wiem co ci powiedzieć. Nie znam oczekiwań moich rodziców. Wszystko zawsze było okey, jeśli tylko dbałem o dobre stopnie. Dawali mi naprawdę sporo luzu. W zasadzie...
- Hymm, a sądziłem, że twój ojciec na pewno już zaplanował ci życie. Powiedz, jesteś jedynakiem, zgadłem? Oczko w głowie tatusia. Jeśli tak, nie masz co myśleć o tym, że możesz robić cokolwiek bez jego poparcia.
Artur przez moment nie potrafił wykrztusić słowa.
- Nie jest tak.
Haruka skrzyżował nogi, uśmiechnąwszy się półgębkiem.
- Rozumiem. Czasem cię rozpieszcza, może nawet ustawia, ale tylko wtedy, gdy najdzie go na to ochota. Ma tutaj nową rodzinę? To dla niej opuścił Polskę? Fajna dupcia zawróciła mu w głowie? Czy też dostał szansę na lepszą pracę? A niech mnie! Pewnie zwiał na sam koniec świata, aby wyrwać się z sideł dusznego małżeństwa! - Puścił do niego oko. - No dobra, koniec zgadywania, po prostu mi powiedz. Czas nieco pogmerać w prywatnych sprawach.
- Nie bądź chujkiem.
Haruka usiadł.
- Nie możesz przeciąć tej pępowiny, co?
- A ty nie wiesz, kiedy zawiązać język.
- Fakt, zawsze mówię co myślę.
- W szkole na pewno dostawałeś po gębie - rzucił mściwie.
- Prawda, ale nigdy nie pozostawałem dłużny.
Artur parsknął zirytowany i utkwił wzrok w drobnym pęknięciu na ścianie. Ten dupek stroił sobie żarty ze sprawy do której on nadal nie potrafił się odnieść z dystansem. Poczuł przygnębienie. Gdyby tylko mógł zmienić temat rozmowy. Spojrzenie bacznych oczu Haruki pełzło po jego twarzy i to było nie do zniesienia.
- Cóż za interesujący wyraz. Prawie tak dobry jak wtedy, gdy myślałem, że wyskoczysz z balkonu. Czuję, że chciałbym cię uratować.
- O czym ty gadasz? Dość tych złośliwości. - Trącił go stopą w łydkę.
Haruka przymknął oczy, z powrotem opadając na materac.
- Obejrzymy jakiś film? - Wsunął dłoń pod koszulkę, leniwie gładząc się po brzuchu. - Pornos, albo coś, co zmrozi ci krew w żyłach.
Artur nie umiał sobie przypomnieć za jaką karę tu siedział. W pierwszym odruchu, gdy Haruka zaproponował mu wspólne oglądanie filmu, chciał kategorycznie odmówić, bo jaką miał czerpać przyjemność z towarzystwa złośliwego dupka, któremu wyraźnie sprawiało radochę drażnienie innych? Czy on naprawdę nie byłby sobą, gdyby nie rzucił jakimś denerwującym komentarzem? Mieszkał samotnie, przyciągał typków spod ciemnej gwiazdy, ćpał. Wystarczający argument, aby trzymać się od niego z daleka. A jednak, z jakiegoś powodu, coś nie pozwalało Arturowi go tak po prostu zostawić.
Ale czy dobrze robił? Przebywanie w pobliżu Haruki było ryzykowne. Ten skurczybyk wykazywał się niezwykłą przenikliwością, chociaż Artur wolał myśleć, że gdy mówił o jego ojcu, po prostu zgadywał. Ewentualność, że umiał czytać z ludzi jak z otwartej księgi i dostrzegał co innych niepokoiło, była zanadto przerażająca.
Pochłonięty tymi frapującymi myślami, nawet nie zauważył kiedy usiadł na łóżku Haruki i pozwolił mu uruchomić swój własny laptop. Dlaczego do tego doszło?
Siedzieli niemal ramię przy ramieniu. Gdyby nie paczka udających chipsy chrupek umieszczonych pośrodku, dotykaliby się nogami. Bardzo niezręczna sytuacja, biorąc pod uwagę ich ostatnie spięcia.
Haruka włączył Internet i Artur budząc się z rozmyślań, zdecydowanie odsunął jego rękę.
- Zaczekaj... wiesz...
Co prawda nie wchodził ostatnio na ?te? stronki, ale musiało potrwać zanim sobie o tym przypomniał.
Haruka nie skomentował dziwnego zachowania, niemniej jego spojrzenie mówiło wszystko.
- Czy jeżeli obejrzymy ten film - Artur nacisnął na Player - nie zechcesz w przypływie inspiracji, nagle mnie zaszlachtować? Panie miłośniku grozy?
Haruka przesunął po nim spojrzeniem, jakby go w myślach ćwiartował i Artura uderzyła niesamowitość tej sytuacji. Gdyby tylko mógł ich teraz zobaczyć Naoto, najpewniej zadzwoniłby na policję.
- Racja, nie znamy się na tyle byś mógł mi zaufać.
- Zapomniałeś ukryć zadowolenia w głosie.
- No to mnie masz.
Artur potarł czubek nosa.
- Swoją drogą... Nie przeszkadza ci, że siedzę na twoim łóżku?
- Nie.
Ta niemal natychmiastowa odpowiedź zdziwiła go tak bardzo, że musiał na niego spojrzeć. Twarz Haruki przypominała pozbawioną emocji maskę.
- No to w porządku - wybąkał zbity z tropu.
Na dowód, że jemu też jest z tym okey, oparł się plecami o zagłówek łóżka i wygodnie wyprostował nogi.
- Mam nadzieję, że nie przygniotłeś którejś z moich mang?
- Słuchaj, możemy się przenieść do mnie na kanapę, jeśli chcesz. Wcale nie musimy ściskać się na twoim łóżku.
Haruka wpakował do ust garść chipsów i chwilę chrupał.
- Dziwne...dopiero teraz o tym wspominasz, a przecież pofatygowałeś się po laptop i mijając kanapę w salonie musiało ci to przelecieć przez głowę?
Trochę potrwało zanim mu odpowiedział.
- Jak mam niby zareagować na tę uwagę? I co to za barwa głosu, jakbym... no nie wiem!
- Oj, jesteś speszony.
- Wiesz, daj już spokój - żachnął się, po czym czując potrzebę wyjaśnienia sprawy, dodał po pauzie: - Nie miałem czasu myśleć o kanapie. Zastanawiałem się intensywnie, czy ja cię w ogóle lubię.
Haruka pokręcił ze śmiechem głową.
- Sądziłem, że jesteś bardziej domyślny. Siedzimy na moim łóżku, to oczywiste, że mnie lubisz.
Spiorunował go wzrokiem.
- Zjedz chipsa Artur i się zrelaksuj. - Podsunął mu paczkę pod nos.
- Spróbuję, jeśli przestaniesz gadać i pozwolisz mi obejrzeć film.
Haruka posłał mu uśmiech. W jego oczach tańczyły zaczepne ogniki. Artur zapragnął chwycić poduszkę i przycisnąć mu ją do twarzy.
Przez następne piętnaście minut nie zamienili ze sobą żadnego słowa. Film ciągnął się, tylko w niewielkiej części docierając do Artura. Był rozkojarzony, a jego myśli krążyły wokół Haruki. Dlaczego nie umiał rozmawiać z tym typem w normalny sposób? Bezwiednie sięgnął po chipsy. Haruka trzymał dłoń do połowy zanurzoną w torebce chrupek, więc niechcący otarł się o nią palcami. Przez opuszki przepłynął prąd.
- Przepraszam - wypalił niemądrze głosem niemal speszonego licealisty. Serce uderzyło mu o żebra. Zaskoczony własną reakcją, zerknął z napięciem na Harukę. Czy zauważył coś?
Nie wyglądało na to. Odsunął tylko rękę i zacisnął ją kolanami. Może film tak go pochłonął, że nawet nie spostrzegł dziwnego zachowania sąsiada?
Już miał się rozluźnić, gdy nagle z głośników laptopa dobył się straszliwy, przepełniony agonią wrzask. Artur wzdrygnął się i chwycił Harukę za przegub.
Przeklęte horrory, zawsze zrobią z człowieka idiotę!
Haruka odwrócił głowę. Potworna scena nie zrobiła na nim najmniejszego wrażenia. Oczy miał sennie zmrużone, a usta rozchylone w niewypowiedzianym pytaniu. Artur gwałtownie przyciągnął z powrotem rękę, omal nie spadając z łóżka. Haruka przytrzymał go w ostatniej chwili.
- Spokojnie - powiedział.
Spokojnie? Czemu mówił do niego jak do spłoszonego zwierzęcia? Zapragnął się wytłumaczyć, obrócić sytuację w żart, ale przez chwilę nie umiał wydobyć głosu. Przełknął ślinę.
Haruka zatrzasnął laptop i odsunął go niemal na krawędź łóżka.
O k e y. Nie zapowiadało się dobrze.
Zetknęli się spojrzeniami. Zapanowała dziwna atmosferka i przedłużała się krępująco, nadając sytuacji absurdalnego wydźwięku. Artur pomyślał, że zaraz albo skoczą sobie do gardeł, albo rzucą się sobie w ramiona. Co za położenie!
I gdy miał już zareagować, Haruka zrobił coś nieoczekiwanego. Ni z tego, ni z owego wyciągnął w jego kierunku dłoń. Powoli... jak gdyby dawał Arturowi czas do namysłu.
Pchany złymi przeczuciami co do rozwoju sytuacji Artur uniósł rękę gotowy go odtrącić, ale ku swojemu zaskoczeniu, z powrotem ją opuścił. I już niebawem, przez własne niezdecydowanie, poczuł ten dotyk. Haruka musnął linię jego szczęki po czym sięgnął dalej, do karku, na którym zacisnął palce. Arturowi zadudniła krew w żyłach. Dziwnie obezwładniony pozwolił by ten przyciągnął go do siebie.
Zamarli.
- Dekoncentrujące... Od twojej koszuli czuć kwiatkami. Możesz to wytłumaczyć?
Przez chwilę Artur miał wrażenie jakby ten przemówi do niego po arabsku. Zmarszczył czoło, wytężając umysł.
- To koszula taty.
Haruka przesunął po niej spojrzeniem i pokręcił z niezadowoleniem głową.
- Znów ten twój ojciec. Ale dobrze, bo już myślałem, że migdaliłeś się z jakąś laską. - Błysnęły mu w uśmiechu zęby. - Bo ty lubisz dziewczyny tak? Ale może już ci przeszło...
Dzięki tym słowom, Artur zdołał odzyskać nieco kontroli nad emocjami. Spróbował odchylić głowę, jednak w tym samym momencie Haruka wzmocnił chwyt i w rezultacie zderzyli się czołami.
- To boli! Co robisz!
- A na co to niby wygląda? Przymierzam się do ataku na twoje usta. Trzeba było wiać wcześniej, teraz mi nie przeszkadzaj.
Nawet jeśli pół minuty temu przeczuwał, że właśnie do tego wszystko zmierza, to i tak nie był przygotowany na to, co właśnie usłyszał. Otworzył do protestu usta i w tej samej chwili Shiga nadział się na jego zęby, kalecząc sobie dolną wargę. Odsunął się skrzywiony.
- Ja pierdolę! - Dotknął językiem skaleczenia. - Dlaczego nasze zbliżenia zawsze kończą się w ten sposób!
Artur potrząsnął głową i zjechał z łóżka na podłogę.
- Co ci jest? Będziesz mdlał? - rzucił kpiarsko. - Nawet cię nie polizałem, jesteś prawiczkiem? Oby nie. Nie mam do tego cierpliwości.
Twarz Artura zapłonęła jak żywa pochodnia. W jednej chwili, jak naelektryzowany, rzucił się na Harukę i zakrywając mu usta dłońmi, powalił go na materac.
- Za dużo gadasz! - Nachylił się nad nim. - Nie jestem prawiczkiem! Zresztą, nie twój interes.
Haruka zamknął palce wokół jego nadgarstka, ale nie spróbował odsunąć miażdżącej mu usta ręki. W jego oczach zamigotało zaskoczenie połączone ze zniecierpliwieniem.
- Co to za żarty? - zawołał. - Posunąłeś się trochę za daleko, nie uważasz? Co sobie w ogóle myślałeś...? Niedawno odkryłeś, że mi się podobasz, jako dziewczyna. Prawie od ciebie oberwałem! A teraz próbujesz mnie uwieść? Nie przyszło ci do głowy, że mogę być jeszcze trochę... zdezorientowany i na przykład rzucić się na ciebie? Do czego by oczywiście nie doszło, ale skąd byś to wiedział? - Zacisnął zęby. - Tak w ogóle jesteś dupkiem. Chciałeś pożartować moim kosztem, to zwykłe świństwo! Ale jedno mogę ci oddać, umiesz budować nastrój, nie ma co. Zrobiłem z siebie głupka.
Haruka zmrużył oczy. Były tak ciemne, że źrenica zlewała się z tęczówką. Artur niechętnie zabrał rękę z jego ust, pozwalając mu się wytłumaczyć.
- Ale matołek. - Przejechał językiem po wardze. - To ty wysyłałeś mi te swoje natarczywe sygnały. Cholera, tylko aseksualista by nie zareagował!
- Co mówisz?! Chyba ci porządnie przyłożę!
- Ohoho... - Ścisnął jego udo. - Ciągle myślisz, że żartuję.
Chciał strącić natrętną rękę, lecz wtedy Haruka chwycił go mocno i podłożył sobie pod głowę jego dłoń. Głęboko nachylony nad nim Artur wstrzymał oddech. Nie, on rzeczywiście nie żartował. Zanim zdążył więcej pomyśleć, Haruka otoczył jego szyję i chwilę później stykali się już ustami.
- I jak Artur? - zapytał kilka sekund później. - Całkiem miło, no nie?
Kompletnie zamurowany, nie umiał ani mu odpowiedzieć, ani pozbierać myśli.
- Poeksperymentujmy. Zobaczysz, będzie fajnie.
- Cco co? Ja... jestem hetero - wyjąkał, bez przekonania próbując mu się wyplątać.
- Spoko, powiedzmy, że ja też. Czy teraz już jest w porządku i możemy kontynuować? - Znów przyciągnął go do siebie.
Haruka niemal leżał pod nim i zdawać by się mogło, że jest zupełnie zależny od tego, co uczyni Artur. To złudne wrażenie, że ma kontrolę, nieco go uspokoiło.
Haruka zamrugał, bo koniec grzywki opadał mu na oczy. Artur bezwiednie odsunął mu z czoła kosmyk i obrysował linię jego brwi. Dziwne, ale wcale nie poczuł, że robi coś niestosownego. Mało tego, w jednej krótkiej chwili ten chłopak rozbudził w nim tak silne pragnienie, że ledwie nad sobą zapanował.
Haruka musiał to zauważyć. W jego oczach odmalowało się zdumienie. A potem wszystko potoczyło się już szybko. Spletli się w uścisku.
Eksplozja przyjemności która przepłynęła gorącą falą przez Artura, niemal odebrała mu dech. Czubki ich języków stykały się ze sobą, a śmiałe palce muskały wrażliwe miejsca pod koszulą. Artur czuł drżenie mięśni. Chciał przycisnąć Harukę swoim ciałem, ale gdzieś z tyłu głowy nękała go myśl, że wtedy ich niewinny eksperyment wymknie się spod kontroli. Zagryzł mu lekko skórę na szyi. Nie miał pojęcia jak daleko wolno mu było się posunąć. Lecz Haruka wcale nie miał takich dylematów. Niespodziewanie poszedł o krok dalej...
- Ach. Poczekaj...
Haruka musiał nie dosłyszeć, bo zamiast się zatrzymać, odpiął mu guzik spodni i pociągnął za zamek.
Świadomy przyjemnego pulsowania w genitaliach, Artur zmobilizował siły i uniósł się do pozycji siedzącej. Próba zapięcia spodni drżącymi, słabymi palcami była niemal skazana na klęskę. A Haruka postanowił mu jeszcze nieco utrudnić to zadanie. Niezrażony jego nagłym unikiem, szarpnął za brzeg jego koszuli, usiłując mu ją zdjąć. Zaniepokojony Artur przytrzymał go za ramiona i odsunął z największym zdecydowaniem na jakie było go w danym momencie stać.
- Już dość.
Haruka nonszalancko odgarnął z czoła włosy, przypatrując mu się tak, jakby się zastanawiał, jakiego użyć podstępu. Nie sprawiał wrażenia ani urażonego, ani zaskoczonego nagłą decyzją Artura. Czyżby więc wiedział, że on nie zechce przekroczyć pewnej granicy?
Przyjrzał mu się. Miał cudownie zaróżowione policzki i wilgotne od pocałunków usta. Artur nie powinien widzieć go takim. Udręczony przeniósł wzrok ponad jego głowę i głęboko nabrał w puca powietrza.
- Zgoda, ale... jeśli nie chcesz iść ze mną na całość, musisz wyjść - usłyszał jego miękki, osłabiony od wrażeń głos. - Rozumiesz draniu?
Artur przeszył go spojrzeniem. Nie wiedział czy bardziej zaszokowała go propozycja uprawiania z Haruką seksu, czy możliwość opuszczenia jego mieszkania.
- Podobasz mi się - odparł głupio, zupełnie bez zastanowienia.
- No to... w takim razie... - Haruka pokonał dzielącą ich odległość i musnął wargami czubek jego nosa. - Zróbmy to - wyszeptał, owiewając go ciepłym oddechem.
Artura przeszedł dreszcz. Tak niewiele brakowało aby całkiem stracił dla niego głowę.
- Nie. Lepiej... - wygramolił się z łóżka i stanął na chwiejnych nogach - już pójdę. Zanim... Ja tylko chciałem...
- No tak. - Wytarł usta, być może pozbywając się smaku pocałunków. Artur pomyślał, że jest zły, choć nie dawał tego po sobie poznać. - Zwijaj się.
Zmieszany i obolały, sięgnął po laptop.
- Ale gdy wyjdziesz - przypalił go wzrokiem - będę fantazjował o tym, co mogłoby się wydarzyć gdybyś został.
- Haruka...
- Wiem, że w tym samym czasie ty będziesz myślał o mnie.
Kompletnie go zatkało. Upłynęło trochę czasu, zanim się ocknął i zmusił do wyjścia.
Gdy pokonywał korytarz łączący ich mieszkania, przyszło mu do głowy, aby zawrócić, wyłączyć myślenie i pozwolić ponieść się uczuciom. Nawet stając w chłodnym, uporządkowanym salonie, z trudem wracał do siebie.
Odstawił laptop i napił się z kranu wody. Krople ściekały mu po szyi i wsiąkały w materiał koszuli. Gorąco które czuł nie miało nic wspólnego z temperaturą w powietrzu. Zdał sobie sprawę, że póki nie ugasi trawiącego go pożądania, w ogóle się nie uspokoi. Ale jak tylko to zrobi... czy nie stanie się wtedy kimś innym? A może było już za późno na podobne rozważania?
Zdjął koszulę, potem spodnie i ruszył w stronę łazienki. Gdy spadł na niego lodowaty strumień wody, poczuł chwilową ulgę, jednak wystarczyło, że przesunął po brzuchu dłonią, a wróciło do niego wspomnienie pieszczących go palców Haruki. Jęknął, opadając na kolana. Czy on robił ?to? teraz?
Zaśmiał się żałośnie.
- Widziałeś w jakim byłem stanie... - Sięgnął dłonią w dół. - Haruka... co ja mam teraz zrobić...
cdn