Ibara 27
Dodane przez Aquarius dnia Kwietnia 03 2018 08:27:52


Raidon zaintrygowany zachowaniem męża dzisiejszego ranka, to jaki był tajemniczy i dotykał go za każdym razem, obudziło w nim ciekawość i teraz co rusz zerkał na niego. Szli polną drogą, a kurz osadzał się na ich sandałach.
- Shi nie powiesz mi gdzie idziemy?
- Nie poznajesz? Szliśmy tędy, tamtego dnia, który zakończyliśmy pod chatą.
- Idziemy do chaty? - podniósł brwi.
- Mój drogi ciekawość to pierwszy stopień do piekła - poprawił plecak. Miał w nim to co będzie mu potrzebne.
- Ale wrócimy zanim przyjadą Naoki i Akira?
- Jak się pośpieszysz to damy radę wrócić.
- Z czym się pośpieszę?
Shi tylko uśmiechnął się tajemniczo. Miał na to ochotę już po przyjeździe, ale chciał wygłodzić trochę męża, żeby nie protestował. Chociaż sam o tym wtedy wspomniał. Wszędzie wokół trawa była już wykoszona i pachniało przyjemnie siano. Tylko jedna łąka była koszona raz i teraz trawa tam była na tyle wysoka, że mogła ich zasłonić, wprost idealna do jego planu. Pociągnął męża za rękę i gdy przeszli niewielki zagajnik ich oczom ukazała się wysoka, soczyście zielona trawa i mnóstwo letnich kwiatów.
- Łąka? - zapytał zdezorientowany brunet.
- Aha.
- Łąka?
- Tak łąka kochanie - otworzył plecak i rozłożył koc. Podszedł do partnera - Mówiłeś, że chciałbyś się kochać na łące. Trawa jest wysoka, nikt nas nie zobaczy.
- Ale jak zobaczy?
- Nie myśl o tym Rai - ukąsił go w szyję.
- Shi, ale to miejsce? ktoś może tędy przechodzić.
- Nie oprzesz mi się - bardzo powoli zdjął swoją koszulkę - Widzę jak twoje oczy patrzą ze znanym mi głodem. Wsunął dłonie pod jego koszulkę i szybko się jej pozbył - Chcę się z tobą kochać tutaj. Nie miałeś oporów - przesunął dłonią po jego kroczu - Brać mnie w swoim gabinecie, nawet toalecie w Ibarze, więc weź mnie tutaj.
Brunet poczuł, jak jego penis zareagował ochoczo na propozycję tego seksownego faceta.
- Cholera, a co mi tam niech patrzą i się uczą - pocałował partnera głęboko. Nie było w tym subtelności, tylko wręcz zwierzęca pasja. Przyciągnął jego biodra do swoich i chwycił za ten słodki tyłeczek - Odkąd ty mnie miałeś stałeś się bardzo pewny siebie - całował go wzdłuż szczęki.
- Teraz wiem, że przy tobie mogę puścić wszystkie hamulce.
Uklęknął na kocu i pociągnął bruneta za sobą. W trakcie pieszczot szybko pozbyli się swoich spodni.
Brunet już chciał go mieć. Natychmiast wbił by się w niego, gdyby tylko Shi mu pozwolił. Wsunął palce między dwie połówki i pomasował jego wejście.
Shirai odsunął się i wyciągnął z plecaka prezerwatywę.
- Nawilżona - nie chciał mieć później mokrych spodni - I nie baw się ze mną. Nie jestem już dziewicą.
- Nadal jednak jesteś bardzo ciasny - wsunął kolano między jego uda.
- Takie długie zabawy zostawmy sobie do domu. Teraz nie ma czasu na większą delikatność. Poza tym wiem, że mnie nie skrzywdzisz. Zrób to. Wejdź we mnie - wysapał podniecony.
- Tego sobie życzysz? - zamruczał mu do ucha i ułożył się między jego nogami.
- Tak - rozsunął nogi bardziej dając tym samym pełny dostęp do siebie.
Brunet czuł gorąco bijące od ciała kochanka. Chciał już być w tym ciasnym tunelu. Rozerwał opakowanie prezerwatywy i nałożył kondoma. Zarzucił sobie jego nogi na ramiona i przytrzymując penisa dłonią, wszedł w niego powoli.
Shi przygryzł wargę czując rozciąganie i lekki ból, ale był już do tego przyzwyczajony. Wiedział co za chwilę będzie czuł. Chociaż w domu lubił jak Rai się nim długo zajmował i przygotowywał na stosunek.
Wsunął się do końca i westchną drżąco. Zauważył niewielki grymas bólu na twarzy męża.
- W porządku?
- W jak najlepszym. I będzie jeszcze lepiej jak się ruszysz.
Oplótł się jego nogami w pasie i poruszył biodrami. Trafiając celnie w TO miejsce.
Shi czując to wygiął się w łuk. Nogami zakleszczył biodra bruneta.
- Szybciej - krzyknął.
Raidon spełnił jego życzenie. Po chwili jednak zwolnił nie chcąc kończyć za szybko. Wysunął się prawie do końca i tak zmanipulował jego ciałem, że teraz sam leżał za nim na boku trzymając nogę męża wysoko i wbijając się w niego z szybkością błyskawicy.
Brązowooki wił się i jęczał, czując że nie potrwa to długo. Sięgnął do swego członka i zaczął się masturbować. Kilka ruchów ręką wystarczyło, żeby doszedł.
Czując zaciskające się na nim mięśnie już nie czekał tylko dołączył do swego partnera w zduszonym krzyku, kiedy wbił zęby w jego ramię.
Dochodząc obaj mieli czasami wrażenie, że za każdym razem i spełnienie jest silniejsze. Tak jakby ich cały czas rosnące uczucie miało z tym związek. Shi zawsze łączył seks z miłością, a Rai nauczył się tego od niego i tylko wtedy mogli czuć się całkowicie zaspokojeni. Uzupełniali się wzajemnie i w codziennym życiu, i łóżku, tak jakby zostali dla siebie stworzeni.
- Kocham cię - brązowooki odwrócił głowę w jego stronę i napotkał czarne oczy.
- Ja ciebie też - przytulił go. Nie chciał wracać. Miał ochotę zostać z nim i w nim na tej łące, na zawsze.
*
Wracali objęci i szczęśliwi.
- Takie spacery możesz robić mi częściej kotku.
- Chętnie, ale następnym razem to ty wylądujesz pode mną.
- Z przyjemnością - cmoknął go w skroń.
Weszli od frontu podwórza przed dom. Zobaczyli samochód Naokiego. Przyjaciele, Isei oraz Kumiko stali obok auta i śmiali się. Akira zobaczył ich pierwszy i podbiegł do nich od razu wpadając w ramiona przyjaciela. Ostatnio mieli dla siebie bardzo mało czasu. I nie mógł się doczekać, kiedy powie mu radosną nowinę.
- Mam być zazdrosny? - zapytał rozbawionym głosem Raidon.
- Oczywiście szefuńciu - dał mu całusa w policzek - Co wy tacy zarumienieni i rozczochrani?
- Gorąco jest - powiedzieli jednocześnie.
- Poza tym wiał wiatr - dodał Walsh.
- A ja jestem cesarzem - Akira wyciągnął rękę i wyjął z włosów Shi źdźbło siana - Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście - uśmiechnął się zawadiacko - Do tego ten wiatr musiał wiać bardzo mocno jak takie rzeczy macie na głowie. Wyciągnął płatek kwiatu.
- Mówiłeś, że wszystko wyjąłeś? - zwrócił się Sakata do męża. Przed powrotem nie omieszkali zatrzymać się na małe migdalenie przy kopie siana, która tak ich przyciągała.
- Bo wyjąłem. To się pewnie schowało.
- Taa. Akira spostrzegawczość u ciebie mnie zadziwia - chwycił go za dłoń i już miał pociągnąć szarowłosego w stronę patrzących na nich osób, gdy wyczuł coś twardego pod swoim palcem. Podniósł jego rękę ku swym oczom.
- Czy to jest to co wydaje mi się, że jest?
- Naoki mi się oświadczył.
- Co? Naprawdę? Kiedy?
- Wczoraj.
- Gratuluję Iskierko - objął go mocno.
- Udusisz mnie.
- Wiem jak bardzo chciałeś tego - to był jego pierwszy prawdziwy przyjaciel i cieszył się każdą chwilą, kiedy ten był szczęśliwy. Odsunął się od niego - Szkoda, że zostajecie tylko na jedną noc.
- Nao jutro po południu ma sesję.
- Chodź pokażę wam gdzie będziecie spać.
- Poczekaj ja jeszcze nie pogratulowałem temu wariatowi - wtrącił brunet i chwycił w ramiona Akirę - Życzę ci szczęścia maleńki - ucałował go w szyję i wypuścił.
- Tylko nie maleńki. Urosłem od czasu, kiedy się spotkaliśmy.
Ruszyli do pozostałych osób. Akira od razu przytulił się do narzeczonego.
- Tylko się nim dobrze opiekuj - brunet podał modelowi rękę. Nao odwzajemnił gest.
- Będę.
- Cały czas to robi - rzucił szarowłosy.
- Przenocujecie w nowym pokoju gościnnym - powiedział Shirai.
Na pomysł kolejnego pokoju wpadła jego mama, kiedy weszła do pomieszczenia dawniej służącego ojcu jako składzik wszystkiego co chomikował przez lata. Isamu pozwolił żonie pozbyć się wszystkich starych rzeczy i nawet sam odmalował pokój.
- Wieczorem robimy grilla - oznajmił Rai.
- Już mi ślinka cieknie - odezwał się Naoki.
- Za karę mieli dziś przygotować kolację, to wymyślili sobie grilla - powiedziała Kumiko.
- Za karę? - zaciekawił się Akira.
- Potem ci powiem. Mamo to nie dlatego robimy grilla. Niedługo koniec lata i pewnie nie uda nam się tu wcześniej przyjechać. Mamy tu wszystkich i wszystko czego potrzebujemy.
- Szefie - mówił Nao - Masz na czubku głowy trawę.
Raidon pomacał się po głowie i napotkał podniesione brwi brata.
- No co?
- Nic. Tylko następnym razem załóż koszulkę na prawą stronę - jego kąciki ust lekko drgnęły ku górze.
Wszyscy się roześmiali wprawiając w zażenowanie brązowookiego.
- Nie udawaj zawstydzonego. Jesteś przecież żonatym facetem - Akira uderzył go w plecy co odebrało dech Shiraiowi.
- Nie udaję i nie wal tak mocno.
- Wejdźcie do domu - mama zasłoniła usta dłonią usiłując powstrzymać śmiech.
Sakata pozostał w tyle i szepnął do ucha męża.
- To teraz wszyscy wiedzą co robiliśmy na spacerze.
- Przeszkadza ci to?
- Nie, chyba nie - weszli do środka i zamknęli drzwi.

*
Wieczorem rozpalili grilla i upiekli kiełbaski, mięso oraz ziemniaki. Akira przygotował dla wszystkich sałatki i razem usiedli przy stole. Grillem zajmował się brunet, a Akira mu asystował pilnując, żeby się nie przypaliło mięso.
Rodzice Shi zostawili młodych samych i wybrali się na kolację do restauracji, i do kina w mieście oddalonym od ich wsi pięć kilometrów.
Na dworze było już ciemno i zrobiło się chłodno, więc ubrali się cieplej i rozmawiali z pełną swobodą o wszystkim.
Nawet Isei był w dobrym nastroju. Dobrze zrobił, że tu przyjechał, bo naprawdę zaczął odżywać w tym miejscu.
- Brakuje tu jeszcze Oharu - w pewnej chwili powiedział brunet. Nałożył sobie na talerz sałatki i do tego wrzucił spory kawał upieczonego mięsa.
- I Hiro - dodał Isei.
- Ona i Hiro ostatnio coraz bardziej kręcą ze sobą - Akira nalał im piwa do szklanek - Sądzę, że w końcu trafiła kosa na kamień i coś z tego będzie.
- A wy, kiedy się pobieracie? - zapytał Shi patrząc to na przyjaciela to na jego narzeczonego.
- Jeszcze nie zastanawialiśmy się nad datą - powiedział wolno szarowłosy - Chcielibyśmy, aby rodzice Nao byli na ceremonii.
- Nie zamartwiaj się tym kochanie. Nie chcą to nie będą, a ja nie mam zamiaru czekać na ślub dłużej niż dwa miesiące.
- Nie będziesz czekał?
- Nie.
- To musimy pogadać o tym - pochylił się do niego i pocałował.
Widząc to Isei odwrócił głowę. Brakowało mu tego. Czułości, seksu, dotyku i pocałunków. Napił się zimnego piwa i ponownie spojrzał na nich. Siedzieli już normalnie i przekomarzali się.
Shi oparł się plecami o tors męża. Był taki najedzony i przyjemnie zmęczony. Oni zostawali tu jeszcze do końca tygodnia, wiec zamierzał się relaksować.
- Będzie dobrze? - zapytał bruneta.
- Mam wielką nadzieję na to. Dziś Isei prawie się uśmiechnął.
- Widziałem. Szkoda, że nas zostawia.
- Będziemy go często odwiedzać.
Brunet chwycił go za brodę i odwrócił ją ku sobie. Po chwili złączył ich usta.
- Może pójdziemy już do łóżeczka? - Rai szepnął na ucho mężowi, kiedy zakończył pocałunek.
- Mało ci?
- Zawsze mi mało kotku.
- Panowie my już spadamy - oznajmił chłopakom.
- Dobrej nocy - uśmiechnął się zadziornie Akira - Shi daj mu wycisk.
- Ty tylko jedno masz w głowie.
- Po paru piwach tak.
Zostawili ich samych i zaszyli się w swoim tymczasowym gniazdku.

Rankiem bruneta obudził jego telefon. Z ociąganiem wyciągnął rękę w stronę swoich spodni, które zmaltretowane leżały na podłodze. Ziewnął przeciągle i zanim odebrał spojrzał na zegarek. Dochodziła dziewiąta. Mężczyzna obok niego, obrócił się na drugi bok i nakrył głowę poduszką.
- Odbierz w końcu to badziewie - warknął brązowooki.
Nacisnął klawisz odebrania rozmowy.
- Słucham - ponownie ziewnął.
=Co ty jeszcze śpisz?
- Aidan?
=Nie, święty Mikołaj.
- Daruj sobie. Jestem niewyspany i chyba mam kaca.
=Czyli balowało się - zaśmiał się Green.
- Shi mi nie dał spać, a i popiliśmy na grillu.
Sakata podniósł się do siadu.
- Ja ci nie dałem spać? Aidan nie słuchaj go - pochylił się nad słuchawką - Było zdecydowanie na odwrót.
Detektyw roześmiał się.
=Super, że tak się między wami układa.
- Idę pod prysznic - powiedział Shi i wygramolił się nagi z łóżka.
Raidon zapatrzył się chwilę na niego, po czym wrócił do rozmowy.
- U ciebie pewnie wieczór?
=Tak. Słuchaj nie dzwonię z czysto towarzyską pogawędką - słysząc to Walsh wyraźnie się spiął - Ty i Isei pojutrze macie tutaj przylecieć na przesłuchanie. Nie dało się do końca obejść procedur i sędzia chce was widzieć osobiście. To znaczy ciebie, bo Isei i tak musiałby zeznawać na rozprawie.
- Zaraz, czy oni chcą go ponownie narażać na przeżywanie wszystkiego od początku?! Idioci.
=Przecież to proces, on musi zeznawać.
- Inaczej się dogadywaliśmy z prokuratorem!
=Nie wrzeszcz na mnie. Przylecicie i porozmawiamy z prokuratorem o tym, czy na pewno nie wystarczą nagrane i na piśmie zeznania, które sporządzono wcześniej. Zresztą to nie jest rozmowa na telefon. Będziecie tutaj to wszystko obgadamy.
Shi wyszedł z łazienki owinięty ręcznikiem. Podniósł prawą brew widząc zdenerwowanego męża, ale o nic nie pytał.
- Dobrze porozmawiam z Isei?em i przylecimy.
- Zatrzymacie się w moim domu. Cześć.
- Trzymaj się - rozłączył się. Odetchnął głęboko i napotkał pytający wzrok partnera. Wyjaśnił mu wszystko i obaj zdecydowali, że polecą do Nowego Yorku razem. Późniejsza rozmowa z Iseiem nie poszła źle. Chłopak był zdecydowany nawet zeznawać, aby winni ponieśli karę. Jego zeznania tam liczyły się także w sądzie tutaj, gdzie miał odbyć się proces mordercy i jego kumpli.
Wkrótce wyjaśnili wszystko rodzicom Shi i tegoż samego dnia wieczorem wrócili do domu.

***
Następnego dnia Isei w pracy poinformował Hiro o wyjeździe i o tym, że po powrocie chciałby pojechać na grób męża.
- Jeżeli mi nie będziesz towarzyszył to powiedz mi, co, gdzie jest i sam pojadę - był gotów twardo walczyć o to czego chciał.
- Dlaczego miałbym nie jechać z tobą?
- Może nie chcesz, masz inne plany.
- Nie mam. Obiecałem ci coś i słowa dotrzymam. Skup się teraz na zysku twojej firmy. W ostatnim miesiącu wzrósł o trzydzieści procent.
- To dobrze?
- Oczywiście - popatrzył na niego i odłożył papiery. Rozsiadł się w fotelu wygodniej i zapytał: - Jesteś bardzo rozkojarzony. O co chodzi?
- Sam nie wiem - przetarł dłońmi twarz - Chyba czuję się samotny.
- Mieszkasz z...
- To nie o taką samotność mi chodzi - przerwał mu.
- Aaaa. Masz na myśli noce?
- Rozmyślam o tym od wczoraj. Już wcześniej zaczęło mi brakować dotyku - krępował się o tym mówić, ale nie chciał tego tłumić w sobie. Wolał by porozmawiać o tym z Shi lecz już wystarczająco długo ich męczył swoją osobą.
- Wyjdź do klubu... - urwał. Czuł, że popełnił gafę.
- Nie klub, wiesz jak ostatnie wyjście się zakończyło. Poza tym nie chcę szukać nikogo na siłę, bo mam ochotę na seks. Nawet nie wiem, czy mógłbym to zrobić z kimś innym. Dopuścić innego mężczyznę do siebie, zaufać. Pragnienie tego to jedno, a wykonanie kroku w tym celu do drugie.
- Będziesz wiedział jak poczujesz się gotowy. Nie będziesz o tym myślał tylko to zrobisz, a wtedy i kandydat się znajdzie - poczochrał go po głowie - Rozpuścił byś te włosy. Jak dawno byłeś w siłowni?
- Przed wyjazdem do rodziców Shi. Spoko dbam o siebie. Może z początku, kiedy... wyglądałem strasznie to wrodzony instynkt dbania o ciało, kiedy jest się, no było się modelem nadal pozostał.
- Nie tęsknisz za tym? - popatrzył na niego znacząco.
- Czasami, ale dobrze mi tu gdzie jestem.
- Ha, bo jesteś ze mną.
- Co tam u Oharu? - zapytał ciekawsko.
- Ta kobieta jest uparta, ale ja też. Zobaczysz, będzie moja.
- Życzę ci tego. To ja lecę. Muszę się spakować bo za parę godzin mamy samolot - wstał.
Hiroya również się podniósł i zwyczajnie podszedł do chłopaka przytulając go.
- Trzymaj się i patrz w przyszłość. Nie cofaj się do przeszłości - wypuścił chłopaka z objęć - Leć ja pokombinuję jak zaprosić Oharu na mały wypad na przyszły weekend.
Isei pokręcił głową i opuścił swój gabinet. Westchnął. Nie cieszył się na ten lot. W sumie to nie lubił latać. Skrzywił się na tą myśl. Samolot, ratujcie ludzie.
- Człowiek nie urodził się, żeby latać, inaczej miałby skrzydła - wyjął komórkę i napisał do brata sms?a, że zaraz będzie w domu.